Byłam dziś na zakupach spożywczych.
I ja wiem że święta się zbliżają, i ludzie dostają kociokwiku, i że koszyki maja wyładowane po brzegi, jakby się świat kończyć miał.
Ale to co mi dziś zafundowano, fizjologom się to nie śniło.
W wózku 1,5-roczny syn, na ręce koszyk bo potrzebowałam tylko parę drobnych rzeczy. Zgarnęłam je z półki, idę do kasy, ustawiam się w kolejce i czekam.
Nagle kasjerka macha ręką, przeprasza wszystkich i pyta czy mam ochotę być skasowana szybciej (kasa pierwszeństwa - niepełnosprawnych, ciężarnych i ludzi z małymi dziećmi). Klienci przede mną (2 ich było) nie mają nic przeciwko temu, bo widzą że mam parę rzeczy, a mały marudny, więc przepuszczają.
Więc przepraszam, dziękuję i ładuję rzeczy z koszyka na taśmę.
A tu nagle pojawia się mama drugiego klienta, który był przede mną i zaczyna krzyczeć, że jak to, że ich kolej i sami resztę znacie te lamenty.
Próby wytłumaczenia starszej pani spełzły na niczym, wezwano ochronę, bo tak się kobiecina darła, że mrożonki się jej roztopią.
Pakuję zakupy ekspresem do torby, kątem oka widzę że ochrona stanęła z boku, a drugim okiem rejestruję że babsztyl coś wylewa na moje dziecko (mleko/jogurt).
Mały w ryk totalny, ja zastygłam chyba z niezbyt mądrą miną nad tym wszystkim.
I jedyne co zrobiłam to wyjęłam zapłakanego syna z mokrego wózka. Ochroniarz wytargał babę i jej syna z kolejki. Klienci zbierają porozrzucane zakupy... i tyle pamiętam.
Potem były miłe panie, które osuszyły kombinezon syna i go zabawiały, kierowniczka i ochrona opie**lajaca babsztyla, że tym razem to już policję wzywają, i przeprosiny ze strony sklepu.
To było o 9 rano.
Teraz takie wnioski mam:
1. Babsztyl z kolejki to sąsiadka z 5 piętra. Zawsze na dzień dobry i takie tam sąsiedzkie frazesy. O ty k*rwo jedna! Ja ci dam Dzień Dobry teraz!
2. Obsługa sklepu na medal. I ochrona, i kasjerki. A przede wszystkim kierownictwo.
3. Teraz to bym jej przypierdzieliła tymi jej mrożonkami. Ale wtedy osłupiałam totalnie;/ Wiem co znaczy zapomnieć języka w gębie.
4. Sprawa wyląduje na policji za zaklocanie porządku, naruszenie i uszkodzenie mienia, oraz za "narażenie zdrowia małoletniego".
Nie popuszczę pani Iwonce!
Zabrakło mi w tej historii stwierdzenia, że nie było innego wyjścia, niż pójście z dzieckiem do sklepu. Są różne sytuacje, a przywileje dla mam z małymi dziećmi są po to aby z nich korzystać, jednak... nie ma nic gorszego po ciężkim dniu pracy niż płaczące lub kapryszące dziecko w sklepie(a nie da się przewidzieć, że będzie spokojne). Osobiście ograniczałbym takie sytuacje do minimum, lepiej dla mnie, dla innych i podejrzewam, że dla dziecka też, co widać w historii choć to skrajny przypadek. Znam przypadek mamusi, która po prostu lubi się się pokazywać z dzieckiem wszędzie(i to takim głośnym), choć wcale nie musi. Może stąd moje uprzedzenie
Odpowiedz@Boingo, no nie bylo innego wyjscia.Dzieciaka zabrac musialam. A to ze znasz przypadki jak z komentarza....no coz... tak bywa w gimnazjum.Pewnie to znasz.
OdpowiedzA co, u Ciebie w liceum jest inaczej? ;]
OdpowiedzO jeszcze pojechany zostałem :) przez matkę lwicę
OdpowiedzBoingo, też mnie drażnią drące się w sklepie i biegające/potrącające wszystkich/plączące się pod nogami maluchy. No ale co ma zrobić matka, skoro tego dziecka nie ma z kim zostawić w domu? Przecież kilkulatek sam w domu nie zostanie. Czasem po prostu nie ma wyjścia. Kuriozum zaczyna się dopiero w momencie, gdy oboje rodzice robią zakupy a maluch biega samopas, drze się i demoluje. Wiadomo, że przedświąteczne zakupy potrafią trwać kilka godzin i dziecku po prostu się nudzi, więc w tej sytuacji jedno z rodziców powinno robić zakupy a drugie zajmowac się dzieckiem w domu/na placu zabaw/w innym miejscu niż sklep. Z drugiej strony: gdzie jest duch świąt? Przecież robiąc świąteczne zakupy ludzie mogliby być dla siebie bardziej wyrozumiali. Sama serdecznie nie znoszę przedświątecznego szaleństwa zakupow spożywczych. Zawsze się też dziwię, bo święta w sumie trwają trzy dni a ludzie robią zakupy, jakby miały trwać co najmniej miesiąc. Wolę nie myśleć, co się stanie z tą nadmierną ilością żywności po świętach- śmietniki przy moim bloku są wyładowane niezjedzonymi potrawami świątecznymi, ktore zdążyły się już zepsuć. Osobiście wolę kupić zwyczajną ilość jedzenia, choć nieco lepszego niż zazwyczaj. Przecież przez ter trzy dni żołądek mi się nagle nie powiększy a i stu gości też się nie spodziewam. No i kasy pierwszeństwa: też nie rozumiem awantur, które czasem tam oglądam. Przecież napisane jest, kto ma w nich pierwszeństwo a mimo to ludzie potrafią zachowac się niegrzecznie wobec uprzywilejowanych osób. Z wszystkich powyższych powodów zdecydowałam, że w tym roku, by ducha świąt nie wypłoszyć, zakupy spożywcze robię przez internet. Klikam to, co chcę, dowóz gratis. Oszczędność czasu i nerwów:)
OdpowiedzMijanou- my musimy na przykład robić zakupy cala rodzina w niektóre dni, bo ja dźwigać nie mogę a jak robimy zakupy, to na dłużej, maz wiec musi jechać i nosić, syn musi jechać, bo to sobota, wiec żłobek zamknięty, ja muszę jechać, bo maz sam nie pojedzie, bo on nie chce sam i koniec. Uwierz, ze dla nas wyjście na zakupy to żadna rozrywka, ale jednocześnie mam głęboko co o tym myślą ludzie postronni, które rzadko kiedy maja juz potomstwo a myślą, ze posiadały wszystkie rozumy i od wszystkich wiedza wszystko lepiej.
OdpowiedzAle co komu przeszkadza matka z dzieckiem w wózku? Toć dziecko nie latało samopas. Najlepiej zamknąć dziecko w domu do ukończenia któregoś tam roku życia, żeby szlachcie w zakupach nie przeszkadzało?
OdpowiedzEldo, Bryanko, szlachta już spieszy z wyjaśnieniem. Absolutnie nie przeszkadzają mi dzieci w sklepie. Nie moje dzieci, nie moje małpy, nie mój cyrk. Przeszkadzają mi jedynie te zupełnie przez rodziców niepilnowane i olewane. Te, które latają, drą się, strącają towar z półek, pacające klientów umazanymi czekoladą czy innym ustrojstwem łapkami. Ba, nawet nie te dzieci mi przeszkadzają (no co ma robić nudzący się kilkulatek?) ile ich mądrzy inaczej rodzice, ktorzy olewanie własnych dzieci i pozwalanie im na opisane wyżej zachowania uznają za normę i święte, nienaruszalne prawo klienta. Nie wiem więc, czy słusznie się na mnie oburzacie bo chyba Wy nie pozwalacie swoim dzieciom w ten sposób postępować? Przynajmniej tak mi się wydaje, po lekturze Waszych postów.
OdpowiedzA takie pytanie - jak dziecko ma sie nauczyc zachowania w miejscach publicznych, jesli rodzice nie powinni go tam zabierac? Jak dzieciak skonczy 6 lat to magicznie bedzie wiedzial, jak sie zachowac? Taka prawda, ze kazdy czlowiek od malenkosci sie uczy odpowiednich zachowan. Za proces nauki odpowiedzialni sa rodzice i oni tez powinni zadbac, zeby inni ludzie nie odczuwali tego za uciazliwie (vide biegajace samopas maluchy wspomniane przez Mijanou), ale przyznam, ze mnie czesciej wkurzaja ludzie dorosli niz dzieci w sklepach. Dziecko jest male i nie wie, ze tuptajac raz w prawo, raz w lewo moze irytowac kogos, kto probuje przejsc, natomiast czlowiek dorosly powinien wiedziec, ze jak zastawi alejke koszykiem zaladowanym po brzegi to innym bedzie przejsc ciezko. A takich sytuacji jest o wiele wiecej i - w mojej opini przynajmniej - sa o wiele bardziej uciazliwe niz placz dziecka. Bo dziecko czasem musi poplakac, no niestety ( i niestety czasem zdrza sie to w miejscu publicznym, ale rodzice powinni zareagowac odpowiednio wtedy). Za to dorosly czlowiek nie musi utrudniac innym zycia...
OdpowiedzKurcze, nie moge edytowac, ale z tym zastawieniem to o wozek chodzilo, a nie koszyk :)
OdpowiedzNisza, też nie uważam, że powinno się dzieciaka kisić w domu bo tak nam i innym wygodniej. Zgadzam się z tym, że gdzieś to dziecko musi się nauczyć zachowania w sklepie i funkcjonowania między ludźmi. Z drugiej strony, po co ciagnąć go na takie tygodniowe zakupy, że o tych przedświątecznych nie wspomnę? Zwłaszcza, że takie duże zakupy wymagają czasu i chodzenia, a że większość ludzi robi je w weekendy, to i potem wystać się trzeba w kolejce i to chyba jest dla dziecka i rodzica najbardziej męczące. Przecież nawet jak ktoś robi zakupy na cały tydzień, to nie wszystko można kupić na zapas, czasem o czymś się zapomni i później na takie mniejsze zakupy można spokojnie dziecko zabrać. A jak już, z jakiegoś powodu, na zakupy muszą iść i mama i tata i dziecko, to niech jedno się zajmie wybieraniem produktów, a drugie dzieckiem. Nie jest to normalna sytuacja kiedy rodzice radośnie buszują między regałami, a dzieciak lata samopas. Jeżeli komuś zwisa, że przeszkadza innym i utrudnia życie pracownikom, to powinien przynajmniej przejąć się tym, że dzieciak komuś moze wpaść pod nogi albo koszyk robiąc sobie przy tym krzywdę albo dorwać się do jakiejś chemii na półce.
OdpowiedzRany, dziewczyny, to jest jasne, że gdzieś i jakoś maluch musi się uczyć właściwego zachowania w sklepie. Tylko trzeba go tego uczyć zamiast pozwalać mu robić to, co chce. Pomijam już fakt, że dziecko z natury jest ciekawe i nie wiadomo, co mu wpadnie w łapki. A w łapki weźmie wszystko w zasięgu swoich możliwości. Czasami mogą to być substancje chemiczne. Wystarczy, że inny klient nie dokręci zakrętki ( też nie rozumiem, po co odkręcać np. kreta do rur, by zbadać jego zawartość a potem odstawić na półkę niedbale zakręconą butelkę) i nieszczęscie gotowe. Przecież starczy chwila nieuwagi, chyba dwa lata temu była głośna sprawa, gdy maluch złapał jakiś środek żrący i się napił. Sklep poniósł odpowiedzialnośc. Może i słusznie. Ale pytanie brzmi: gdzie w danej chwili byli rodzice, którzy w sklepie powinni zwracać baczniejszą uwagę na dziecko, skoro byli we dwoje? A potem krzyk i szukanie winnych wokoło. Wiem, że nie wszystko i nie zawsze da się przewidzieć, ale skoro dziecko jest pod opieką rodziców to rodzice są przede wszystkim za dziecko odpowiedzialni.
Odpowiedz@Mijanou głównie z takich powodów jakie opisałaś wzięły się moje uprzedzenia. Oczywiście, że wiem że nie wolno wrzucać wszystkich do tego samego worka @Urażone matki przepraszam (Swoją drogą Polska to dumny naród, skoro już od szlachty można się wyzywać, nie powiem, proszę częściej :) ) z pełnym szacunkiem i dużą dawką luzu
Odpowiedz@elda24 a nie jest wygodniej zrobić większe zakupy przez internet (o czym też wspomniała mijanou)? Wygodniej, bez stresu, bez dźwigania. a jak się czegoś zapomni, to wtedy podskoczyć do sklepu. Sama tak robię od jakiegoś czasu, ponieważ ciężko się "tarabanić" np z 15 butelkami wody mineralnej :) (niestety, nie posiadam samochodu)
Odpowiedzxenomii, nie we wszystkich miastach jest już opcja zakupów przez internet, niestety. ;)
Odpowiedz@boingo: Masz rację. z dzieckiem to w domu siedzieć a nie do sklepu chodzić. Kto to widział takie fanaberie. Strasz nie mnie wkurza jak o 9 rano po całym dniu pracy muszę czekać w kolejce bo ktoś z paczką chusteczek bezczelnie wykorzystuje swoje dziecko, żeby się przecisnąć.
Odpowiedz@DeadAgain zdaję sobie z tego sprawę :) I też zdaję sobie sprawę z faktu, że nie każdy lubi robić zakupy chociażby w Tesco, które właśnie taką usługę oferuje. Można u nich też zamówić przez internet a odebrać w sklepie, ale wiadomo, że ten sklep to nie biedrona i nie stawiają go wszędzie :) Ja w Polsce z internetowego Tesco nie korzystałam, ale się dowiadywałam dla mamy, która mi jęczała o przedświątecznych zakupach :)
OdpowiedzTo ja Wam powiem, że ja mam takie marzenie, aby raz w tygodniu był zakaz wychodzenia z małymi dziećmi :P W tym dniu spokojnie mogłabym isc do muzeum albo na różne atrakcje, na które z reguły nie mam ochoty chodzić, bo sa tam dzieciaki. Mogłabym zrobić spokojnie duże zakupy, isc do restauracji mając pewnosc, że mojego posiłku nie zakłóci dziki wrzask ani smród z pieluch. Tak, wiem, że nierealne. Wszystko zależy od wychowania, ja niańczyłam 5 dzieci, teraz niańczę córkę koleżanki czasem, ani razu mi się nie zdarzyło, aby urządzały histerię czy darły ryja albo zachowywały się w sposób denerwujący, a jak rzeczywiscie cos się stało (np. upadek) i dziecko zaczynało płakać to wychodziłam uspokoić dziecko, aby nie przeszkadzać wszystkim wokół. Ale większosc matek nie potrafi wychować rozdwydrzonych bachorów, wychowują bezstresowo i później ja dostaję regularnej kur**cy jak widzę gnomy urządzające histerię. A matki powinny pamiętać, że ich dziecko jest dla innych 100 razy bardziej denerwujące niż dla nich samych.
Odpowiedzboingo, ale tu mowa o 9 RANO więc niekniecznie zmęczenie po pracy mnie też irytują dzieci drące ryja w miejscach publicznych i rodzice nie umiejący nad nimi zapanować,a le tu dziecko zaczęło wrzeszczeć dopiero polane mlekiem...
OdpowiedzWspółczuję Twojemu dziecku; przerąbane mieć niestabilną emocjonalnie matkę, która gdy jest potrzebna to zlewa Cię zupełnie, a zajmują się Tobą obce kobiety. Bo w emocjach była... matka,że hej :D
OdpowiedzAch, ocenianie całego żywota i analiza psychologiczna na podstawie jednej krótkiej historii... to jest talent. :)
Odpowiedz@ker_f - napisz książkę jakąś i zrób z niej coś, co przyćmi Freuda i w ogóle całą resztę śmietanki - oni musieli na człowieka spojrzeć, a Ty sobie oceniasz jak chcesz choć nie masz do tego podstaw. Współczuję Ci w sumie, musisz mieć ciężki żywot, bardzo Cię bili w szkole? Wyzywali? Wiesz, takie problemy się zgłasza... Może ktoś by Ci pomógł w Twoim ciężkim żywocie... Mimo wszystko trzymam kciuki za to, abyś powrócił do normalności i nauczył się egzystować w społeczeństwie! :)
OdpowiedzA to nie Wasza specjalność dodawanie tutaj historii i krytykowanie innych po jednej sytuacji? W wielu przypadkach ktoś mógł mieć gorszy dzień, a już został zaklasyfikowany jako idiota. To samo zrobiłem z autorką, pomijając fakt, że jest agresywna, bo atakuje wyżej Bogu ducha winnego człowieka, a fakt, że dzieckiem się obcy ludzie zajmowali według mnie jest CHORY.
Odpowiedz@ker_f - w takim razie Twoim dzieckiem (czy to obecnym czy ewentualnym przyszłym, nie wiem czy masz bądź planujesz) nie będą się nigdy zajmowały panie przedszkolanki, nauczyciele, którzy zajmują się dzieckiem kiedy zacznie obowiązek szkolny, dalej nie będą się nim zajmowali lekarze kiedy zachoruje? To wszystko są obcy ludzie i według Ciebie jest chore, żeby się zajmowali dzieckiem. :) Czyli Ty musisz być sam/sama sobie lekarzem, nauczycielem, przedszkolanką i całą resztą specjalistów? A chociaż jak skończy 18 lat to będzie mogło pójśc do lekarza, czy też będzie dalej przez Ciebie leczone jakimiś ziołami i zapewnieniami, że wyzdrowieje bez lekarza?
OdpowiedzMarnuje się tu jeden psychologiczny talent. "Powiedz słowo i wiem kim jesteś"
OdpowiedzJa pieprze, ale wy głupi jesteście. Logiczne, że chodziło mi o tę sytuację, gdzie matka zamiast się emocjonować powinna o dziecko zadbać, anie ma je głęboko w piź...dzie bo ona jest w emocjach, a chłopaka obce osoby uspokajają. Banda idiotów, współczuję takiego iq.
OdpowiedzNaprawde chyba w internecie odreagowujesz niepowodzenia w zyciu realnym. :) Przykre, ze nie potrafisz w ogole uzywac argumentow tylko wyzywasz od idiotow :) ale i tacy ludzie sie trafiaja, nie wszyscy musza miec wysoka inteligencje, niektorzy niestety nie potrafia dyskutowac, ale nie martw sie, moze kiedys sie nauczysz i nawet wszyscy przestana Toba pomiatac! Trzymam za to kciuki bo mi Cie naprawde zal. :)
OdpowiedzTutaj zgadzam się z ampH. ker_f: albo zachowuj się, jak należy i dostosuj do poziomu dyskusji, albo idź się bawić gdzieś indziej, mały kolego. Mi jednak zajmuje dłuższy czas, zanim zdiagnozuję kogoś jako niestabilnego emocjonalnie, a robię to zawodowo niejako. Gdyby kilka osób zwróciło mi uwagę na niewłasciwość mojego zachowania na danym portalu społecznościowym, to jednak chyba bym się zastanowila nad sobą, zamiast dalej brnąć w zaparte. Nic nie zyskasz, zachowując się w tak niewłasciwy sposób, poza opinią o własnej niedojrzałości.
OdpowiedzAle mnie nie interesuje Wasza opinia, bo to są pomyje. Co, te uwagi to trudnej przeszłości czy młodego wieku mają mnie zaboleć? Żartujecie? Sami robicie w tym momencie to, co ja zrobiłem - oceniacie mnie po jednym komentarzu. Mam się słuchać hipokrytów? Czy najniższego lotu uwag na temat wieku, problemów? Znam swoją wartość, wiek o ile mi wiadomo też, więc mało interesują mnie jakieś wymiociny hipokrytów w sieci
OdpowiedzA te żałosne próby wyprowadzenia mnie z równowagi w ten sposób zachowajcie dla kolegów z gimnazjum - proszę, oto riposta na waszym poziomie koryta
OdpowiedzAle my Cię już wyprowadziliśmy z równowagi, bo właśnie zaczynasz sypać mięsem, a tak robią osoby wyprowadzone z równowagi oraz takie, które nie potrafią logicznego argumentu wymyślić. :) Sypanie mięsem to domena pokrzywdzonych biedaków i niżu inteligenckiego. Wybierz do której grupy należysz. :)
OdpowiedzCzyli sugerujesz, że mnie zdenerwowałaś zanim się tutaj w ogóle napisałaś, bo mięchem rzucam od początku... Szkoda się wdawać w dyskusję z gównem, ciao
OdpowiedzSkoro rzucasz mięsem od początku to tylko wskazuje na kompletny brak Twej kultury i braku umiejętności życia w społeczeństwie. :)Można agresywnie odpowiadać bez rzucania inwektywami, nie nauczyli Cię tego? Rodzice popełnili błąd wychowawczy i im się dziecko nie udało czy też inne ogniwo zawiodło? Swoją drogą fajnie wiedzieć, że jestem kobietą. ^^
OdpowiedzampH zwracam Ci uwagę na bezcelowość i bezsens dalszej wymiany zdań z ker_f:) Cokolwiek napiszesz, jakiegokolwiek logicznego argumentu użyjesz, ker_f sprowadzi to do przysłowia: " Gadaj z du.ą to Cię os.a". Nie wytłumaczysz niczego komuś, kto i tak Cię nie chce słuchac i nawet nie próbuje zrozumieć, co do niego mówisz. Odpuść, szkoda czasu i nerwów.
Odpowiedz@mijanou - fakt, tylko karmię paskudniastego trolla. :(
OdpowiedzWe mnie tez obudziła się mama lwica. Wyrwałabym babie wszystkie kudły, jak nie od razu w sklepie to później na klatce schodowej
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 grudnia 2013 o 8:50
Współczuję sytuacji ale dwie uwagi. Popraw godziny bo logicznie razi (byłam dzisiaj... a publikowane o 00:30 - strasznie się tu czas skurczył). No i niestety jak u większości kobiet (i części facetów) panika w sytuacjach stresowych; zamiast działania chowanie głowy w piasek. Niestety znam to z własnych doświadczeń
OdpowiedzAle co do zabierania dzieci na zakupy - fakt nieraz nie ma innego wyjścia, trzeba małe dziecko zabrać ze sobą, ale druga sprawa jak rodzice się zachowują z dzieckiem sklepie - jedni robiąc zakupy zajmą się też przy okazji dzieckiem, żeby jak najmniej uciążliwe było a inni - no sami wiecie
OdpowiedzSklepy powinny wprowadzic zakaz dla malych dzieci a najlepiej zorganizowac im jakis plac zabaw. Sorry ale nie ma nic bardziej denerwujacego niz wyjace i biegajace po calym sklepie dzieci. Nieraz widzialem jak bawia sie jedzeniem i odkladaja z powrotem bo mamusi nie chce sie pilnowac co robi maly szatan.
Odpowiedz[IMG]http://i42.tinypic.com/2a8431x.jpg[/IMG] ;)
OdpowiedzSkopiowałam zły link, nie mogę edytować, wybaczcie. :)
OdpowiedzTak się zastanawiam - mleko/jogurt i narażenie zdrowia? Czy dziecko ma jakieś uczulenie albo coś było przeterminowane?
OdpowiedzObstawiam, że chodzi raczej o możliwe np. zadławienie się, wlanie niechcący do nosa czy w usta. Jak ludzie się dławili podczas jedzenia za pomocą łyżki czy w innych takich błahych sprawach? Jak dziś pamiętam sprawę z tym, jak dziecko stało się kompletną roślinką zależną jedynie od otoczenia bo nawet oddychało z respiratorem, ponieważ źle połknęło tabletkę - nie w tę dziurkę poszło.
OdpowiedzSpójrz, jaka pogoda jest na zewnątrz i dodaj chociaż trochę przemoczoną kurtkę czy płaszcz. Dorosły by zachorował, co dopiero małe dziecko.
OdpowiedzMa skaze bialkowa,( i astme i AZS-tak dla informacji) ale nie wiem czy ona o tym wie. Chyba chciala w ten sposob odegrac sie na mnie.
Odpowiedzmleko to PLYN. mokry. przy minusowej temperaturze przemoczony kombinezon wystawiony na kilkudziesieciominutowy kontakt z mrozem to przeziebienie albo nawet zapalenie pluc murowane
OdpowiedzPiekielnica jedna. Sprawa musi wylądować na policji. Niech babsko buli za głupotę.
OdpowiedzJakim trzeba być popieprzonym debilem, żeby mścić się na małym dziecku za to, że może minutę wcześniej wyjdzie z matką z kolejki? -,- Jakaś psychiczna ta baba.
OdpowiedzHistoria piekielna, ale czego ochroniarz "wytargał" syna tej kobiety z kolejki? Odpowiedzialność zbiorowa?
OdpowiedzBo sie Iwonka uczepila syna, krzyczac ze nigdzie nie pojdzie bo jej te mrozonki szlag trafi. Wiec sila rzeczy, ochrona musiala wytargac ich razem.
OdpowiedzWiem, że nikt nie słucha rad ale spróbuję mimo wszystko. Odpuść dla własnego zdrowia. Po co się dodatkowo denerwować i tracić czas? Obiecuję, że poczujesz się lepsza. Nawet polecam udać się do sąsiadki z ciastem i przeprosić. Po co mieć wrogów?
OdpowiedzSerio? Przeprosić za to, że tamta odegrała się (swoją drogą, za zupełnie idiotyczną sytuację) na małym dziecku? Super podejście, i dzięki temu pani Iwonka się nauczy, że wrzaskiem i chamstwem wszystko się da załatwić
OdpowiedzTy się dobrze czujesz? Może jeszcze niech jej kwiaty kupi i zapewni, że do końca życia będzie za nią w kolejce stała... I za co ona ma tę babę przepraszać, że dziecka nie przesunęła tak, żeby jogurt czy tam mleko się lepiej lało?!
OdpowiedzA ja tam uważam, że właśnie należy ciągnąć sprawę do końca. Może nie było to wydarzenie aż tak straszne czy szkodliwe, ale głupotę i nieuzasadnioną agresję trzeba tępić, a nie jeszcze jej przyklasnąć i przeprosić. Od takich postaw społeczeństwo kretynieje. Mi by przez myśl nie przeszło, żeby się wydzierać na pół sklepu, a następnie oblać jogurtem drugą osobę, a tym bardziej jej dziecko, nawet gdyby ta osoba po prostu chamsko wepchnęła się przede mnie, a tutaj autorce na to pozwolono. Takie zachowanie jest nienormalne i nie powinno być tolerowane.
OdpowiedzSprawa ma ciag dalszy. Policja sie zjawila u nas w domu. jutro opisze reszte.
Odpowiedza po to, zeby babsztyl nie czul sie bezkarny i nie byl nietykalbym postrachem kolejek ;) jakby ja babsko pobilo to tez mialaby isc i przepraszac?
OdpowiedzTeż bym się zdenerwowała (no może bez wylewania mleka i darcia się na cały sklep), gdybym miała mrożonki i ktoś wszedł mi w kolejkę BO ON/ONA MA DZIECKO. No faktycznie, jeśli masz dziecko to jesteś nadczłowiekiem, wszyscy powinni klękać i bić pokłony :) Co innego inwalidzi.
OdpowiedzBrawo. Rozumiem, że teleportujesz się ze sklepu po kupnie czegoś zamrożonego, żeby przypadkiem się nie rozmroziło?
OdpowiedzEj, no nie przesadzaj- przecież autorka nie wlazła w tę kolejkę na chama, z okrzykiem "Z drogi, bo z dzieckiem jestem!", tylko została zawołana przez kasjerkę. Pozostali klienci nie mieli nic przeciwko, s mrożonki tej baby zostałyby na pewno szybciej skasowane, gdyby nie robiła cyrku.
Odpowiedzomnom...coś tam nie wiem, czy przeoczyłaś, pewnie tak, Vampi z dzieckiem stała w kolejce do kasy z tzw. pierwszeństwem. Więc osoba starsza, niepełnosprawna, ciężarna i z małym dzieckiem tam ma pierwszeństwo. Nawet, gdyby to była kasa 'zwyczajna' to też bym przepuściła matkę z małym, marudzącym w wózku dzieckiem. To samo dotyczy ciężarnych. W ciąży nigdy nie byłam ale potrafię sobie wyobrazić, że nie ma się siły by wtedy długo stać. Człowieku, co z Tobą? Wazniejsze Twoje mrożonki niż to, że ktoś zaraz może fajtnąć na glebę? Są takie specjalne torby termiczne, wielorazowego użytku, kosztują około 3 zł. Bardzo przydatne.
OdpowiedzMijanou rozumiem, ze kasa z pierwszenstwem i trzeba przepuscic ale denerwuje mnie twoj tekst o wazniejszych mrozonkach. Tak, dla mnie mrozonki sa wazniejsze od nieznajomej baby. Nie ma sensu sie klocic z babami z dzieckiem i mimo, ze sam siedzialbym cicho to by mnie to zdenerwowalo. Dzieci nie sa z czekolady, nic im sie nie stanie jak postoja. L
OdpowiedzBkish ale ja pisałam o kobietach w ciąży, które stać nie mogą. Kilkulatek może sobie postać, nic mu się nie stanie, ale są takie sytuacje, w których po prostu wypada przepuścić matkę z małym dzieckiem. Masz rozum to sama wiesz i potrafisz ocenić, kiedy:)
Odpowiedznikt nikomu nie wchodzil, kasjerka sama wyegzekwowala prawo do pierwszenstwa w takiej a nie innej kasie chciala baba uniknac tej sytuacji, trzeba bylo nie stawac w kasie pierwszenstwa i nie klocic sie, ze ktos respektuje cel istnienia tkaiej kasy
OdpowiedzJa bym chyba zaczęła widzieć na czerwono i babsztyla zatłukła! Sama nie mam dzieci i nawet nie przepadam, ale żeby ktoś na moją rozdzinę, bez powodu, naskakiwał...? Poza tym jakim chamem i prostakiem trzeba być żeby coś wylać na niewinne dziecko? Śmieszne, że odwagi zabrakło, żeby na panią (winowajcę wg mniemania psychopatki) to cholerstwo wylać. Niektórych ludzi powinno się izolować...
OdpowiedzTak samo bym się zachowała. Wyobraziłam sobie taką sytuację i tę rządzę mordu, która we mnie by się obudziła za krzywdę dziecka. Ochrona to by musiała mnie odciągać od niej.
OdpowiedzNie popuszczaj! : )
OdpowiedzRaz kolega zaprosił mnie na randkę. Po 20 minutach zaczął mnie obłapiać. Tu za kolanko złapał, tu za brzuszek. Na upomnienia nie reagował. Kiedy próbował złapać mnie za pierś wstałam, wylałam na niego sok (za który sama zapłaciłam, żeby nie było!) i wyszłam. Czy myślicie, że może złożyć pozew do sądu o narażenie zdrowia?
Odpowiedzi właśnie dlatego stopuję stare babsztyle, bo to one najbardziej drą ryja typu " ja tu stałam" wracając ze spaceru po sklepie i wpychając się w kolejkę możecie mnie zminusować ale nie pozwalam starym prukwom na fochy i nie utwierdzam ich w przekonaniu, że wszystko się im należy tylko dlatego, że są stare
Odpowiedz