Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Odkąd studiuję i mieszkam w Łodzi, średnio raz na miesiąc do mojego…

Odkąd studiuję i mieszkam w Łodzi, średnio raz na miesiąc do mojego bloku przychodzą świadkowie Jehowy, którzy dzielnie krążą od drzwi do drzwi pytając wytrwale, czy aby ktoś nie zechce z nimi porozmawiać o Bogu. Zawsze przychodziła ta sama kobieta, która jest chyba jakimś Jehowym-dzielnicowy i jakiś jej "asystent". Dotychczas jedynie odmawiałem im rozmowy, ale te regularne wizyty zaczęły mnie męczyć. Gdy we wrześniu tego roku zapukali do mnie, grzecznie wyartykułowałem im, że naprawdę nie życzę sobie takich wizyt, bo mi to jest do szczęścia niepotrzebne, a oni tracą swój i mój czas.

W październiku znów słyszę dzwonek. Otwieram drzwi, a tam znowu ta sama kobieta, która z nieziemską wręcz serdecznością pyta, czy możemy chwilkę porozmawiać o Bogu. Nie powiem, wkurzyłem się, ale z natury jestem człowiekiem kulturalnym i trudno mnie wyprowadzić z równowagi. Uśmiechnąłem się więc i powiedziałem tej pani, żeby zapisała sobie w swoim magicznym zeszyciku, że w tym mieszkaniu mieszka wyjątkowo uparty osiołek, którego żadne rozmowy do niczego nie przekonają. Myślałem, że taka odmowa pół żartem-pół serio może poskutkuje... Oj, jakże się pomyliłem...

Listopad - słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram - ta sama pani dzielnicowa [PD] i jakiś facet [F].

PD - Dzień dobry, czy chciałby Pan z nami porozmawiać o Bogu?
Ja - Dzień dobry. Proszę Pani, dwa razy prosiłem Panią, żeby do mnie nie przychodzić.
F - Pomyśleliśmy, że może zmienił Pan zdanie. W końcu świat się zmienia.
Ja - Tak, była nawet taka piosenka "Nie mów nic, zabawa trwa, świat się kręci, a my z nim". Nie, proszę Pana, łatwiej Pan przeprogramuje mikrofalówkę na kosiarkę, niż zmieni mój światopogląd.
PD - Może jednak pozwoli Pan sobie zadać kilka pytań?

Ja już nie wytrzymałem. No przepraszam, ale dwa razy już prosiłem, żeby mi odpuścili. Nie lubię się powtarzać, a oni wyprowadzili mnie już z równowagi.

Ja - Najpierw ja Pani zadam pytanie.
PD - Słucham?
Ja - Przyjmijmy, że ma Pani dziecko, które leży w szpitalu i jego życie jest zagrożone. Uratować je może tylko transfuzja krwi. Zgodzi się Pani na ten zabieg?
W tym momencie Pani Dzielnicowa spojrzała na swojego asystenta i po chwili milczenia rzuciła:
PD - Zgodnie z naszą wiarą musiałabym odmówić.
Ja - W takim razie Pani jest nienormalna i powinna się leczyć!
PD - Słucham?
Ja - Pani jest nienormalna i powinna się przymusowo leczyć, czy mam powtórzyć trzeci raz?
F - Pan się chyba zapomina.
Ja - Nie, proszę Pana. Dla mnie ktoś, dla kogo wiara jest ważniejsza, niż zdrowie jego dziecka jest nienormalny i powinien być poddany przymusowemu leczeniu! Żegnam!

Pani Dzielnicowa zawinęła się ze swoim partnerem i poszli dalej.

Grudzień. Wracam z zakupów. Otwieram sobie drzwi (u nas trzeba albo wklepać kod, albo kluczem otworzyć) i widzę, jak idą w stronę bloku, w którym mieszkam. Ta sama Pani Dzielnicowa, ale asystent już inny. Zatrzasnąłem więc bezczelnie drzwi i idę do mieszkania. Bycie piekielnym chyba jednak czasem popłaca, bo blok cały obskoczyli, ale do mnie nie zapukali.

Świadkowie Jehowy

by kominek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Przemek77
18 30

Z doświadczenia wiem, że jakakolwiek dyskusja z nimi jest bezcelowa, mózgi mają wyprane fest. Dlatego też nie dyskutuję. Na wszelkie próby nawracania mam jedną odpowiedź - "Ale wiedzą państwo, ja jestem totalnym ateistą od urodzenia". Zawsze zamykało im to buzie, bo nawet oni chyba rozumieją, że nie da się gadaniem i pokazywaniem tych ichnich kolorowych "świerszczyków" nawrócić ateisty...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2013 o 11:11

avatar konik
5 15

Dobre określenie, "kolorowe świerszczyki" :) Można im powiedzieć, że mogą dać trochę, to będą do kuwetki kota, albo żeby w piecu było czym palić.

Odpowiedz
avatar Przemek77
17 23

To się kiepsko pali, bo ciotka kiedyś od nich nabrała tych "Strażnic" na podpałkę do pieca, ale kijowo się paliło, jakiś taki wszawy papier dwudziestego gatunku... ;)

Odpowiedz
avatar konik
8 14

Specjalnie, jak nic specjalnie taki papier do tego biorą :) A swoją drogą to skąd oni mają na to kasę? Przecież to musi być takie mini wydawnictwo z jakąś drukarnią.

Odpowiedz
avatar Dominik
5 13

Kase? To bardzo proste. Musz placic 10% zarobkow brtto na organizacje. Do kontroli wraz z PITem

Odpowiedz
avatar konik
9 9

A jak nie pracujesz? Dobra selekcja.

Odpowiedz
avatar kala289
15 19

10%? Bzdura. Nie ma czegoś takiego. A utrzymują się normalnie, jak każde inne wyznanie. Trochę z budżetów państw, a sporo z datków. Mam tu na myśli głównie datki samotnych, starszych osób. Nie wiem czy wiecie, ale zniechęca się (tak przynajmniej było 15 lat temu, jak chodziłam jeszcze na zebrania) do rodzenia dzieci, bo "zbliża się armageddon". Takie bezdzietne osoby u schyłku życia zapisują swój dorobek organizacji.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
2 14

Skąd biorą pieniądze na działalność? Stąd skąd większość zorganizowanych kultów - z datków od członków, dotacji i wyłudzeń (głównie metodą szantażu psychologicznego).

Odpowiedz
avatar Dominik
2 10

kala289, Moi znajomi ktorzy byli w organizacji musieli placic 10%. Organizacja powolywala sie na zapis w Biblii o dziesiecinie i bylo to sprawdzane z cala surowoscia.

Odpowiedz
avatar kala289
3 5

Dominik Zastanawia mnie w tym momencie czy to jest zalecenie typu "jak się uda to zdzierajcie", czy raczej przykład samowolnego działania starszych tego zboru. Bardziej skłaniam się do te drugiej opcji. Różne rzeczy widziałam i nie zdziwiłabym się, gdyby te pieniądze lądowały bezpośrednio w kieszeniach starszych. Tak czy inaczej właśnie dałeś mi kolejny argument "przeciw".

Odpowiedz
avatar Draco
0 8

Kala to 10% to prawda. Jest to powszechne u Świadków Jehowy i w innych sektach protestanckich. Być może nie chcieli was wystraszyć na spotkaniach. Inna sprawa, że o tym się nie mówi wprost. To są "dobrowolne datki w wysokości 10% swoich zarobków. Dobrowolne, ale obowiązkowe.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 15

Draco Świadkowie Jehowy to nie protestanci... i te 10% to też ściema bo akurat sama jestem protestantką i płaci sie fakt ale 1%! Czyli jak zarabiasz 2000 zł to płacisz 20 zł, ale nie płacą wszyscy. Nie płacą: dzieci, młodzież, studenci, bezrobotni i osoby biedne. Biednym właśnie wtedy się pomaga. Był u nas w kościele jeden biedny pan i zawsze co tydzień żona pastora robiła mu paczkę z jedzeniem na następny tydzień :) Trzeba też zaznaczyć, że płaci się ten 1% ale potem już za chrzty, śluby, pogrzeby nie. Niema czegoś takiego jak w kościele katolickim, że przychodzisz kogoś pochować i: dobrze pochowamy ale 300 zł się należy. U nas nie płaci się już NIC więc i tak wychodzi to taniej :)

Odpowiedz
avatar mowgli
3 5

Jako były Świadek Jehowy śpieszę rozwiać wasze wątpliwości- datki są dobrowolne, pieniądze wrzucane są do skrzynek na sali, każdy wrzuca według swoich możliwości, w żaden sposób nie jest sprawdzane kto ile wrzucił. Nie ma czegoś takiego jak "dziesięcina", nikt nie kontroluje zarobków ani datków Świadków. I jeszcze jedno- religia Świadków Jehowy nie jest religią protestancką.

Odpowiedz
avatar Draco
5 5

diablicaa proszę Cię, czytaj ze zrozumieniem. Nie pisałem o kościołach protestanckich, ale o "sektach protestanckich". Takich których w USA jest pełno. Ich trudno nazwać "kościołem", bo bardziej przypominają prężnie działającą firmę.

Odpowiedz
avatar khartvin
0 0

@Draco - napisałeś "u Świadków Jehowy i w innych sektach protestanckich", to znaczy zaliczyłeś ŚJ do sekt protestanckich. Jehowi w większości cywilizowanych krajów świata (poza Francją) nie są uważani za sektę, a za pełnoprawną religię. Poza tym, ciężko nazwać ich protestantami. Owszem, pewne cechy wspólne znaleźć można (potrzeba powrotu do Kościoła prostego, takiego jakim był w I-IVw.), ale generalnie to odrębne nurty.

Odpowiedz
avatar Kamisha
1 3

Draco... Litości, pomyliły Ci się wyznania. U Świadków Jehowy nie ma czegoś takiego jak 10% od zarobku, a PIT to juz w ogóle mnie rozwalił. Jestem w tej religii od 20 lat, więc chyba wiem :) to najśmieszniejsza rewelacja na nasz temat od czasów plotek o tym, że nie możemy mieć telewizora :) reszty Twoich mądrości nie chce mi się teraz komentować, na telefonie źle się pisze. Widać ze co nieco o Świadkach wiesz, ale zdecydowanie więcej Ci się wydaje że wiesz, niż faktycznie posiadasz wiedzy. Jeszcze krótko wspomnę o "naszej" Biblii - do niedawna, zanim wydaliśmy przekład Nowego Świata, korzystaliśmy z Biblii "katolickiej" i od tamtej pory nasze wierzenia nie zmieniły się. Nie potrzebujemy żadnego specjalnego przekładu, po prostu ten jest bardziej przyjazny czytelnikowi. Wystarczy wziąć do ręki parę różnych przekładów i porównać samemu. Ale łatwiej hejtowac sobie zza monitora, anonimowo, bez wiedzy...

Odpowiedz
avatar Palring
10 20

Kiedyś rozmawiałem z takimi laseczkami jehowymi. Później przychodziły co kilka dni. W końcu zabrały ze sobą jakiegoś gościa (chyba starszego stopniem). Z nim już nie chciało mi się rozmawiać. A dziewczyny były fajne. Szkoda, że marnują czas na nawracanie i ratowanie innych zamiast zająć się konkretnymi sprawami.

Odpowiedz
avatar plytkozerca
6 12

na przykład oliwieniem twojego wyciora, zboczuszku? :D

Odpowiedz
avatar adela845
8 12

Ten wstęp to jak bym o sobie czytała - tyle, że ja za którymś z kolei razem grzecznego proszenia o nie przyłażenie, zapytałam co mam zrobić żeby dali sobie ze mną spokój - zbluzgać czy psem poszczuć. Od dobrych kilku miesięcy mam spokój

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 29

Autorze, bardzo dobrze postąpiłeś. Sam nienawidzę jehowych więc to rozumiem. I to fakt, jehowi naprawdę powinni się leczyć, bo jak sam powiedziałeś, jeśli dla kogoś ważniejsza jest wiara w dziadka z brodą będącego w niebie od ratowania życia własnemu dziecku, to naprawdę ma coś nie tak z mózgiem. Kim trzeba być żeby tak postępować? Ja bym proponował jehowym nie mieć dzieci. A nóż któreś ucierpi z powodu głupoty rodziców.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

Kilka odcinków "Szpitala" temu pokazali rodzinkę jehowych, przy czym żona przeszła z chrześcijaństwa na jehowych. Ich synek miał wypadek, bo biegł kawałek przed mamą i wpadł pod samochód. Ojciec kategorycznie zabronił transfuzji krwi, ale mama się przełamała i się zgodziła. On postanowił rozwieść się z nią. Chora "religia" (albo jak kto woli sekta). Ps. Sztućców w to nie mieszaj :D (ostatnie zdanie - pisze się "nuż". "Nóż" służy do krojenia, obierania, a "nuż" jest przypuszczeniem).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

A no faktycznie, przepraszam za błąd :)

Odpowiedz
avatar hangarek
0 0

no jehowe to chore na glowe sa

Odpowiedz
avatar konik
20 24

Mogłeś zastosować ich taktykę i próbować przekonać ich do swojej wiary (nawet jeśli jesteś niewierzący). A jak następnym razem spotkasz ich na ulicy to sam podejdź i zapytaj "Możemy porozmawiać o Bogu?" Niech zobaczą jak to jest jak ktoś obcy chce rozmawiać o Bogu na ulicy, przy wszystkich i przekonać do "swojego" Boga.

Odpowiedz
avatar BlackCat
18 22

I niech to będzie pastafarianizm ;)

Odpowiedz
avatar Bkish
34 34

Kosciol Emacsa. Czy chca panie porozmawiac o wolnym oprogramowaniu?

Odpowiedz
avatar BlackCat
24 24

Marr, pastafarianizm to właśnie Latający Potwór Spaghetti ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 15

Albo dyskusja a'la Tron - "czy wierzysz w użytkowników"? ;)

Odpowiedz
avatar Bkish
5 15

Nie wiesz, ze swiadkow jehowy wita sie glosnym "Ave Satan"?

Odpowiedz
avatar Bkish
3 5

Jezeli lubisz mowic to samo za kazdym razem to prosze bardzo. Ja jednak jestem nerwowy i nie lubie gdy ktos proboje mi cos wmowic na sile. Dla mnie nie znaczy nie i nigdy nie zmieniam zdania.

Odpowiedz
avatar konik
24 24

Można też powiedzieć, że bardzo, bardzo chce się być świadkiem jehowym, tylko mama, jakieś 20 lat temu, pozwoliła na przetoczenie tej nieszczęsnej krwi i jest się teraz tak trochę "skażonym" i wręcz błagać ich do przyjęcia do swojego grona. No bo jak to ma się płacić za błędy innych?

Odpowiedz
avatar mowgli
5 5

To nie byłby akurat żaden problem ; )

Odpowiedz
avatar Kamisha
-3 5

Oho, kolejna "błyskotliwa" osoba się wypowiada, mamy tutaj cale grono znawców, wooow :D

Odpowiedz
avatar GravXIII
0 0

Kamisha, w Biblii jest zakaz spożywania krwi i na tym świadkowie bazują zakazując transfuzji. Problem w tym, że z biologicznego punktu widzenia transfuzja nie jest spożywaniem (krew nie jest przetwarzana na substancje odżywcze) tylko uzupełnianiem substancji niezbędnej do transportu substancji odżywczych i tlenu. Wyjaśnij mi więc bez podawania cytatów biblijnych celowość tego zarządzenia. Dziękuję :)

Odpowiedz
avatar Kamisha
-2 2

O spożywaniu jest mowa tylko w Starym Testamencie, natomiast w Nowym powtórzona jest ta zasada w formie 'powstrzymywania się'. Ty, jeśli nie możesz pić alkoholu, to podajesz go sobie dożylnie? No chyba nie, bo wiesz, że to to samo, jakby go pić [a nawet gorzej]. Tak samo jest z krwią.

Odpowiedz
avatar Wiewior84
34 38

Mam znajomych wśród nich i jakoś nie miałem nigdy problemu z nachodzeniem, ale może to kwestia tego, że miejscowość mała. Czasem przyjdą, gazetkę wrzucą do skrzynki i tyle. Raz miałem ciekawą sytuację ale w Szczecinie. Jako "pierwszak" na studiach, nie orientowałem się za bardzo, co to za babiczki stoją z gazetkami na dworcu. Zaczepiły mnie pytaniem, czy chcę gazetkę. Dopiero jak mi ją pod noc podetknęły, to załapałem co to jest. I tutaj nastąpiła epicka pomyłka: Zamiast powiedzieć "Dziękuję, jestem ateistą" powiedzialem "Dziękuję, jestem satanistą..." :D Krzyk na cały hol dworca, modlitwy, wyklinanie :D A ja się spokojnie oddaliłem z bananem na gębie :D

Odpowiedz
avatar kominek
20 20

Hehehehe, to znaczy wiesz, u mnie na wsi, gdzie mieszkam, też chodzą. Ale oni generalnie zawsze zadzwonią domofonem, po czym zapytają grzecznie, czy mogą wrzucić gazetkę do skrzynki na listy. Takie coś jest dla mnie bardzo okej, ale nachalne wpierniczanie się komuś w życiorys - no proszę... :P

Odpowiedz
avatar Wiewior84
10 10

U mnie wrzucają, bo mamuśka im pozwoliła. No i czasem jakieś napisane odręcznie zaproszenie na jakiś sabat.

Odpowiedz
avatar kala289
22 26

Najlepsze jest to, że ten absolutny zakaz krwi to brednia. Powołują się przy tym na fragment bodajże księgi kapłańskiej. Gdzie po pierwsze jest mowa o SPOŻYCIU krwi, a po drugie w dalszych wersetach zaleca się, żeby się wykąpać, wyprać ciuchy i poczekać do wieczora, bo wtedy przestajesz być "nieczysty". I tyle. Dlatego dobrze autor zauważył, że stosowanie się do tego zalecenia jest głupotą i świadczy o braku znajomości Biblii, którą tak namiętnie się podpierają. Wy jeszcze macie dobrze, bo trzaśniecie drzwiami i basta. Ja mam tej szarańczy (to nie jest obelga, sami się tak w swoich publikacjach nazywają) sporo wśród rodziny i znajomych i wielu chce mnie zbawiać, bo "zbłądziłam".

Odpowiedz
avatar Draco
22 24

Kala bo ŚJ mają swoją wersje Biblii, przerobioną równo, tak by pasowała do ich poglądów i wierzeń. W ich wypadku najpierw powstały dogmaty i ideologia, a potem dopasowano do nich Biblię. Ich przeróbki to najczęściej przesuwanie przecinków (czasem potrafi to BARDZO zmienić sens zdania) oraz dodawanie i usuwanie słów.

Odpowiedz
avatar kala289
15 17

Draco wiem o tym. Mam tą Biblię. Powstanie tej wersji tłumaczone jest dostosowaniem języka, aby był bardziej zrozumiały dla współczesnych czytelników. Natomiast cały sens tych przeróbek to manipulacja. Tu dodamy, tu zmienimy, to przesuniemy i będzie po naszemu.

Odpowiedz
avatar Jorn
25 25

To zupełnie jak Mormoni. Gdy rząd federalny zagroził zablokowaniem nadania Terytorium Utah praw stanu, jeśli nie zrezygnują z wielożeństwa, w cudowny sposób odnaleźli aktualizację do Księgi Mormona.

Odpowiedz
avatar Draco
22 26

Widzę, że jest zainteresowanie Świadkami Jehowymi i walką z ich upierdliwymi próbami nawracania, tak więc w ramach szkolenia "Poznaj swego wroga" kilka faktów o Świadkach Jehowy (może przydadzą się w trakcie rozmów): - ŚJ są uczciwi i praworządni do szpiku kości. Oni nie złamią nawet najdurniejszego przepisu prawa. Np. nie przejdą przez ulicę na czerwonym świetle, czy nie rzucą papierka po cukierku na ziemię. - ŚJ przerobili Biblie pod siebie, odpowiednio zmieniając wiele fragmentów, tak by pasowały do ich wierzeń (np. przesuwając przecinki co zmienia sens wielu zdań) - ŚJ mają bardzo zhierarchizowaną strukturę z przydziałem zadań na każdy poziom. Nowa osoba się uczy aż ogarnie całą ich doktrynę -> zaczyna chodzić z osoba bardziej zaawansowaną po domach i uczyć się nawracania -> awansuje na samodzielne chodzenie po domach -> zostaje nauczycielem nowych -> jest ważną osobą, pisze artykuły do Strażnicy i zarządza ludźmi i kasą. - ŚJ (podobnie jak wiele protestanckich sekt) płacą podatek w wysokości 10% swoich dochodów na swoją "wspólnotę". Płacić musi każdy, kto zarabia, a dla sprawdzenia pokazują swoje PITy. Jeżeli ktoś nie zarabia, to pracuje dla nich w inny sposób np. chodzi po domach. ŚJ mają też sporo kontaktów, więc potrafią załatwiać bezrobotnym braciom całkiem fajne posady (dobra praca = dobra pensja = dużo kasy z 10% dla wspólnoty) - ŚJ (podobnie jak wiele protestanckich sekt) kuszą ludzi pomocą finansową. U nas już raczej tego nie praktykują, ale za czasów PRL robili to często (był bardzo wysoki kurs dolara, wystarczyło, że przeznaczyli 100$ dla takiego gościa, a dla niego to był majątek). W biedniejszych krajach wygląda to tak, że oferują pomoc finansową (pracę/wybudowanie domu/remont/opłacenie leczenia dzieci itp.) w zamian za dołączenie do nich. - ŚJ MUSZĄ chodzić po miastach i "nawracać". To jedne z nakazów ich wiary. -ŚJ wierzą w Boga i bezwzględnie stosują się do Jego nakazów (tych które wybrali). Jednak wierzą w taki sposób, że Bóg stworzył Świat i człowieka, prowadził Izraelitów... a potem nas olał i sobie poszedł. Siedzi sobie gdzieś w kosmosie i tylko nalicza nam grzechy i występowanie ponad Jego prawa. - ŚJ nie modlą się i nie proszą o nic Boga. Bo nie pozwala im na to wiara. Mają przestrzegać praw i tego co Bóg im kazał, ale On nie chce z nimi gadać i im pomagać bo siedzi sobie gdzieś w kosmosie. - Wedle wierzeń ŚJ po śmierci mamy przesrane. Z chwilą zgonu trafiamy do "piekła" czyli przestajemy istnieć i mamy siedzieć tak w nicości aż Bóg wróci z kosmosu i zrobi Koniec Świata. Wtedy Bóg zrobi zmartwychwstanie i z nicości przywoła wszystkich ludzi. Co ciekawe, ŚJ jak ognia unikają swoich byłych współwyznawców. Nie wchodzą z nimi w rozmowy i nie chcą słuchać. Więc jest to pewna metoda na szybkie zakończenie ich wizyt.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2013 o 13:20

avatar inmymind
15 17

Czyli jak powiem coś w stylu: "Nie, dzięki, byłam już u was" to jest duża szansa, że uciekną?:)

Odpowiedz
avatar Draco
12 14

Tak słyszałem, choć raczej to było coś w stylu: "O chętnie z wami podyskutuje, tak się składa, że też byłem ŚJ ale odszedłem/wywalili mnie. Chętnie podyskutuje z wami o moich przemyśleniach" Odradzam też stosowania metod sugerujących chęć popełnienia przestępstwa, lub wykroczenia wobec nich. Wszelkie siłowe rozwiązania, szczucie psem, groźby, zastraszania itp. mogą zakończyć się tym, że ściągną nam na głowę Policję

Odpowiedz
avatar kala289
20 20

Pozwól że kilka rzeczy sprostuję To że "nie wchodzą w rozmowy" jest bardzo delikatnie powiedziane. Nie wolno nawet odpowiedzieć "dzień dobry", czy choćby skinąć głową. Wykluczony to odstępca, zatwardziały grzesznik, którego trzeba się wystrzegać, bo może przekabacić. Co do tych 10%, to naprawdę się z tym nie spotkałam, ani jak sama chodziłam na zebrania, ani teraz. Nikt ze znanych mi ochrzczonych świadków tego nie płaci, z tyłu sali stoi tylko mała puszka na dobrowolne datki. Wrzuca tylko ten kto chce, bez pokazywania PITa. Ciekawi mnie gdzie konkretnie jest to praktykowane. ŚJ modlą się do Boga. W trakcie zebrania to przynajmniej 2 razy. Zabronione jest modlenie się do Jezusa. Publiczna modlitwa do Jezusa karana jest wykluczeniem. Co do próśb - prosić można, ale nie można liczyć na ich spełnienie Według ŚJ nie ma piekła. Po armagedonie i zmartwychwstaniu "śpiących" nastąpi sąd i ci którzy nie dostąpili zbawienia trafią do ognia gdzie zostaną unicestwieni na zawsze (to tak bardzo w skrócie). I jeszcze jedna sprawa, która już chyba jest tzw "starym światłem", czyli nieaktualną sprawą. ŚJ wierzyli że Jezus to archanioł Michał, który tylko na ziemi był Jezusem, a w niebie jest znowu Michałem. Dlatego negują boskość Jezusa.

Odpowiedz
avatar kala289
16 16

Szczucie psem i tym podobne metody tylko ich utwierdzają w słuszności swojego postępowania. Traktują to jako prześladowanie, a przecież Jezus z apostołami też byli prześladowani.

Odpowiedz
avatar Draco
7 11

Kala tylko taka modlitwa to właściwie nie jest modlitwa. To raczej wykonywanie zaleceń kultu poprzez zwracanie się do Boga. Modlitwa to rozmowa z Bogiem, na którą Bóg potrafi odpowiadać i pomagać. Nie chciałem już gmatwać i wchodzić w teologię.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 11

Świadkowie Jehowy to nie protestanci... To nurt restoracjonistyczny. I protestanci to nie sekta

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 5

aha i nie 10% tylko 1% i nie placą wszyscy :) ale skoro Ty wiesz lepiej :D

Odpowiedz
avatar mowgli
3 7

Już miałam tłumaczyć, ale widzę że kala zrobiła to za mnie ; ) Odniosę się tylko do modlitwy. Otóż Świadkowie modlą się do Boga, nawet bardzo często, nie tylko na zebraniach. Są zalecenia żeby modlić się po obudzeniu, przed zaśnięciem, przed każdym posiłkiem i w każdej sytuacji, gdy czują taką potrzebę. Co więcej, wbrew temu co mówisz, wierzą że Bóg ich wysłuchuje i im pomaga.

Odpowiedz
avatar Draco
7 7

diablicaa no kurde Ty chyba naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy "Kościołami protestanckimi", a "SEKTAMI protestanckimi". Do Protestantów nic nie mam, normalni ludzie jak wszyscy, ale za to ci goście z tych sekt to mają dopiero zryte berety. A mówię o sektach, bo mają najczęściej swojego guru, który "odkrył" prawdziwe znaczenie Biblii, albo osobiście gadał z Bogiem i On mu kazał nawracać innych. Tylko jest małe "ale", oni nawracają pieniędzmi. Niby głoszą Ewangelię, ale główną siłą są pieniądze oferowane ludziom w potrzebie. Oferują pomoc finansową i rzeczową, ale w zamian za dołączenie do ich sekty. Inwestują w taką osobę, pomagają mu znaleźć pracę/rozkręcić biznes a potem kasują co roku 10%.

Odpowiedz
avatar mowgli
-2 4

@Draco, ta historia jest o sektach protestanckich czy o Świadkach? Bo jeśli o tym pierwszym to się nie wypowiadam, nie znam się na sektach. Ale Świadkowie Jehowy nie są sektą protestancką! Są prawnie zalegalizowaną religią chrześcijańską. I proszę cię, nie rozpowiadaj wokoło o pobieraniu przez organizację 10% zarobków członków, bo to nieprawda. Byłam ŚJ, znam ich organizację od podszewki. Nie pochwalam wszystkiego co robią (dlatego zresztą od nich odeszłam), ale nie lubię gdy ktoś sieje kłamstwa.

Odpowiedz
avatar Kamisha
-4 4

"SJ nie modlą sie bo nie pozwala im religia" o rany, myslalam,ze nic śmieszniejszego nie przeczytam xDDDD padłam i leżę xD Ty się weź juz nie wymundrzaj, bardzo proszę xD

Odpowiedz
avatar Alta
0 0

@Kamisha: iksde iksdededededede ale ci wesoło widzę

Odpowiedz
avatar Zwierzaczkowa
10 10

Ja się niedawno dowiedziałam, że aby na dobre pozbyć się jehowych można powiedzieć że jest się wykluczonym tzn było się jehowym i odrzuciło się wiare, im nie wolno z taką osobą rozmawiać. polecam wypróbować.

Odpowiedz
avatar kala289
13 13

Działało, ale przestało. Za dużo osób stosowało ten manewr i teraz, jeśli mają taką możliwość to sprawdzają czy to prawda.

Odpowiedz
avatar Draco
9 11

No kurde, to pozostaje już tylko być niemiłym, albo wdawać się w dysputy teologiczne i wykazywać im ich błędy.

Odpowiedz
avatar kala289
10 10

Wykazywanie błędów chyba działa najlepiej:) Ale trzeba znać Biblię, a z tym już gorzej.

Odpowiedz
avatar Draco
12 12

Tak, jest problem i to duży. Niby Katolicy w Polsce stanowią ponad 90% ale olbrzymia większość to "wierzący-niepraktykujący" obchodzący święto jajka i święto choinki oraz czasem modlący się do "Bozi". Oni nie mają zielonego pojęcia w co wierzą i nawet nie mają ochoty się dowiadywać i cokolwiek czytać. W przypadku bardziej świadomych wierzących znajomość Biblii też jest kiepska. Niestety. I oni nie mają szans w rozmowach ze Świadkami Jehowy.

Odpowiedz
avatar inga
12 12

Naszli mnie na szczęście tylko raz, ale spławiłam ich skutecznie najprostszą, mało finezyjną metodą. Powiedziałam szczerze, że mam ostre zakaźne zapalenie płuc :) Jak widać, kontakt z siewcą bakterii uważają za groźniejszy niż z wyznawcą szatana. W sumie rozsądnie...

Odpowiedz
avatar Mirame
2 4

Ci "wierzący niepraktykujący" to dobra metoda na podniesienie ciśnienia mojej mamie ;) Jako bblijna chrześcijanka nie moze zdzierżyć takiego braku logiki u osób, ktore nawet nie rozumieją, jak bardzo sa nielogiczni, bo nie znają Biblii.

Odpowiedz
avatar KleoKot
1 3

Ja Wam powiem, że wdawanie się w dysputy religijne też jest dosyć kiepskim (a w każdym razie niedziałającym) pomysłem, nawet jeśli się zna Pismo Św. Moje znajome mówiły, że jechały kiedyś pociągiem w przedziale z Jehowym i zaczęli rozmowę. Jako, że one albo nie miały przy sobie Biblii, albo gdzieś zakopaną w torbach (prawdopodobnie to drugie), kiedy chciały przytoczyć jakiś fragment, brały Pismo od niego. Na samym końcu miał kilka kartek, na których był wymienione najczęstsze argumenty chrześcijan i odpowiedzi na nie. :) Ja jeszcze z własnego doświadczenia dodam, że na kilka spotkać z Jehowymi, tylko jedno zaczęło się od "Czy możemy porozmawiać o Bogu?". Ostatnio się wycwanili. Podeszły do mojego mieszkania dwie babki i zaczęły od pytania, co moim zdaniem zwiększyłoby bezpieczeństwo w Polsce, mówiąc, że przeprowadzają taką ankietę. Odpowiedziałam, chwilkę porozmawiałyśmy o tej odpowiedzi i odpowiedziach innych, a potem zapytały: "A czy nie uważa pani, że byłoby najbezpieczniej, gdyby wszyscy podążali za przykazaniami Boga?". Ja weszłam w rolę grzecznej katoliczki (bez trudu, bo taką jestem :D), chwilkę jeszcze pogadałyśmy i sobie kobietki poszły, mimo to - naprawdę się na początku tego nie spodziewałam. Wiecie, co w sumie jest najgorsze? Jakiś czas potem przyszły znowu, mnie akurat nie było. Zostawiły kumplowi gazetki. Powiedział, że zapytały konkretnie o mnie. Po imieniu. Którego im nie podawałam...

Odpowiedz
avatar chiacchierona
14 14

Już pomijając tych jehowych bo oni łazić i zawracać dupę będą zawsze, ciekawe kto u Was w klatce jest taki mądry, że ich wpuszcza. Może dałoby radę podpatrzeć, który to sąsiad i razem z innymi zmęczonymi wizytami sobie z nim porozmawiać? Chyba, że już przekabacili kogoś na klatki na swoją religię...

Odpowiedz
avatar kominek
5 5

Dobra myśl! Dzięki za sugestię! :)

Odpowiedz
avatar adela845
3 3

Wiesz nie w każdych klatkach są domofony, np u mnie w bloku nie ma bo sporo lokatorów się nie zgodziło, natomiast u rodziców jakiś leniwy sąsiad robi tak,że pomimo domofonu drzwi można normalnie bez klucza i dzwonienia otworzyć bo w drzwiach taki "wichajster" przestawia

Odpowiedz
avatar chiacchierona
6 6

adela, wiem, że nie każdy ma, ale jeżeli, tak jak u kominka, domofon jest, to dobrze wiedzieć kto sobie tak beztrosko wpuszcza obce osoby ma klatke i się z taką osoba rozmówić. Bo dzisiaj wpuści jehowych, jutro żula, który skasztani się na klatce schodowej, a kiedyś w końcu wpuści włamywacza, który komuś obrobi mieszkanie i wtedy będzie płacz i zgrzytanie zębami.

Odpowiedz
avatar h4linka
4 4

Ja mam taką sąsiadkę, która jak tylko usłyszy domofon to od razu bez pytania otwiera wszystkim. Nie ważne czy listonosz czy ulotkarz czy jehowi. Gorzej, że latem babsko otwiera drzwi od klatki na oścież "bo musi się wywietrzyć".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
23 23

A ja powołam się na swój przykład - dzięki transfuzji krwi mogę teraz pisać ten komentarz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 15

Lenny, otóż to, otóż to. Pewnie, transfuzja ma swoje plusy i minusy (jak wszystko), ale wolę jednak być nad ziemią, niż pod ;) Ja nie wiem, na kogo wy trafiacie. Co spotykam świadków Jehowa, to wystarczy "nie, dziękuję" i dają spokój... To z wyznawcami religii katolickiej zawsze mam pod górkę, bo do niech nie dociera słowo "nie" i jestem zła i niedobra i w ogóle powinnam stać w kącie i się wstydzić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

Tylko teraz powstaje pytanie, jak dokładne były kiedyś badania krwi przed podaniem jej potrzebującej osobie? Mnie wtedy na świecie jeszcze nie było, więc nie wiem, ale wiem, ze teraz są bardzo szczegółowe ankiety, badanie próbki krwi i ryzyko zachorowania na coś od dawcy jest znikome.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
2 10

plokijuty- dalej twierdzisz, że nie jesteś Świadkiem, kłamczuszku?

Odpowiedz
avatar ker_f
0 4

Trzeba się było nauczyć odpowiadać w obcym języku, najlepiej mało popularnym. Jakby akurat znali - god, damn it - ale każda próba się liczy.

Odpowiedz
avatar Fuu
3 3

Jakieś wyjątkowe szczęście mam widocznie do nich, bo u mnie wystarczyło zawsze 'Nie, dziękuję. Do widzenia.". Raz na jakiś czas się pojawiali, ale bez przesady, naprawdę to taka obraza majestatu czy problem jak się pojawią? Taka rozmowa trwa 30 sekund, zamykasz drzwi i tyle.

Odpowiedz
avatar mijanou
7 13

Przyznam się, że ze strony Świadków Jehowy nigdy nie doświadczylam żadnej przykrości. Pojawiają się raz na miesiąc-dwa, ale nigdy nie są namolni i doskonale rozumieją slowa:" Nie, dziękuję, nie jestem zainteresowana". Tu następuje pożegnanie i obie strony życzą sobie dobrego dnia. Być moze i wśród ŚJ bywają osoby piekielne, nie przeczę, ale ja nie mogę powiedzieć ani jednego złego słowa o odwiedzających mnie Świadkach. Już bardziej wkurzają mnie: -szopki -kominiarze z kalendarzami na nowy rok ...w październiku -wszelkiego rodzaju żebracy -osoby podszywające się pod fundacje wszelkiej masci i zbierające datki -osoby pragnące coś mi sprzedać lub wcisnąć Po prostu nie rozumiem tego oburzenia na ŚJ. Tak samo, jak nie rozumiem osób, które narzekają na księdza chodzacego po kolędzie i albo wtedy są niegrzeczni albo udają, ze nikogo nie ma w domu. Wystarczy po prostu powiedzieć: " Nie, dziękuję". W końcu koleda jest raz w roku a Świadkowie też nie nawiedzają nas często.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

kwestia ludzi, na ktorych traficie. tak samo jak chrzescijanie- sa religijni i nie, dobrzy i zli, namolni fanatycy i reszta, u Swiadkow jest tak samo mam przyjaciolke swiadka i akurat ona z mezem nie wciska wiary w kade serce i nie wypelnia mozgu slowem na sile, ma grono ludzi, ktorzy czasem maja jakies pytania odnosnie biblii i przygotowuje sie do rozmowy, bo tez biblii na pamiec nie zna cos na zasadzie- pokaze ci w co wierze, sam zdecyduj, czy tez chcesz i to jest ok

Odpowiedz
avatar katarzyna
1 1

Spodobał mi się pomysł na zbycie ich słowami "byłem już u was, ale mnie wylali/odszedłem" Osobiście nie mam problemu ze ŚJ. Raz na rok zadzwonią domofonem i spytają. Raz-dwa razy w życiu spotkałam ich na ulicy. Tyle. Słyszałam jednak od znajomych, że naprawdę potrafią być natarczywi, i że im bardziej stanowczo się ich zbywa, tym bardziej. Z zasłyszanych historii wywnioskowałam, że pod żadnym pozorem nie należy mówić, że jest się ateistą. Zanotują sobie i będą przychodzić częściej. Wydaje się, że najskuteczniejsze będzie konsekwentne olewanie, a jeśli są wyjątkowo nachalni, oskarżenie o nachodzenie.

Odpowiedz
avatar voytek
-2 4

jak jestes taki madry to po cholere nawet za pierwszym razem otwierales drzwi? pierwszy raz OK - nie wiedzialem co chciala ale za drugim widzac ta sama osobe - PO CO??? ludzie nauczcie sie ze aby zapytac o co chodzi nie trzeba a nawet NIE WOLNO otwierac drzwi obcym! pytasz przez dzrzwi - odpawiadasz przez dziekuje i do widzenia.. jak chce niech sobie stoi i gada do drzwi!

Odpowiedz
avatar kominek
1 3

Choćby dlatego, Einsteinie, że oni stają tak, że ich właściwie nie najlepiej widać przez judasza, a ponadto ja mam drzwi dźwiękochłonne i na korytarzu możesz drzeć ryja w niebo głosy, a ja nie usłyszę? Poza tym, nie mam 16 lat, żeby nie otwierać drzwi obcym. Mieszkam sam, więc często administrator budynku przychodzi spytać, czy wszystko okej, albo z informacją administracyjną... Ludzie...

Odpowiedz
avatar kranczips
1 3

Haha, pamiętam jak raz przyszli do nas i otworzyła im moja mama, która jest dość zagorzałą katoliczką (nie moher komando, który krzywo patrzy na kogoś o innych poglądach, tylko taka, która lubi rozmawiać i przedstawiać swoje argumenty). Gadała z nimi coś 2 godziny, w końcu sami sobie poszli, mimo że dalej mówiła, nawet wyglądało to tak, jakby chciała ich gonić :D A uciekali dość szybko, może szli się ochrzcić :D W każdym razie od tego momentu żadne Jehowi już do nas nie przychodzą. :D

Odpowiedz
avatar Kamisha
-1 3

Szli się ochrzcić? WAT? Chrzci się raz jeden, jak się oddaje Bogu. Uciekli i nie wrócili, bo pewnie stwierdzili, że twoja matka ma coś nie tak z głową... z takimi lepiej nie zadzierać.

Odpowiedz
avatar kranczips
0 0

Myślę, że nie wyczułabyś ironii, nawet jakby zaszła Cię od tyłu i kopnęła w dupę :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

Ja ostatnio trafiłam na jakichś nawracaczy, ale chyba katolickich. Zazwyczaj nie jestem wobec wiarokrążców wredna, ale wtedy akurat mi się spieszyło, bo miałam godzinę na wpadnięcie do domu, przebranie się, zjedzenie czegoś i bieg z powrotem na autobus. Wywiązał się piękny dialog: [B]abka, dorwała mnie, jak mocowałam się z zamkiem: O, dzień dobry. My (była z jakimś gościem) z ogólnopolskiego tygodnia świadomości o śmierci i zmartwychwstaniu. Co pani sądzi o śmierci? [J]a: O, to świetnie się składa! Ja bardzo się interesuję śmiercią. [B], zbita trochę z tropu: ...aaaaha. Ale w pozytywnym znaczeniu, prawda? [J]: Oczywiście. Przecież im bliżej Boga, tym lepiej, prawda? No a gdzież będziemy bliżej Boga, niż w zaświatach... Prawdę mówiąc, czuję, że Bóg woła mnie do siebie, jestem po 2 próbach samobójczych. ;) Babkę zatkało. Uśmiechnęłam się słodko i zwiałam do mieszkania. ;) Czasem miewam takie głupie pomysły, nie znoszę nawracania na czyjąś wiarę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2013 o 19:57

avatar celulozarogata6
0 0

Nie, proszę Pana. Dla mnie ktoś, dla kogo wiara jest ważniejsza, niż zdrowie jego dziecka jest nienormalny i powinien być poddany przymusowemu leczeniu! Żegnam! no niby fakt, ale kto to w Biblii swojego syna chcial bogu w ofierze zlozyć? he? (Rodzaju 22:2) Bóg poprosił Abrahama, by złożył na ofiarę swojego syna Izaaka... Tak,że o tym, kto nienormalny, mozna by dyskutować... ( ja uważam,że obie religie)

Odpowiedz
Udostępnij