Przeglądając poczekalnię, przypomniała mi się historia z moich poszukiwań mieszkania z czasów studiów.
Koleżanka, z którą dzieliłam dwupokojowe mieszkanie, musiała ewakuować się z miasta. Niestety czynsz za całość wynajmu był dla mnie za duży, nikt znajomy ani polecany nie szukał wtedy pokoju, a ja nie chciałam dawać ogłoszenia i trafić na jakiegoś oszołoma. Postanowiłam poszukać mniejszego i tańszego mieszkania tylko dla siebie.
Na portalu z drzewkiem natrafiłam na oszałamiające ogłoszenie. Nowe mieszkanie jednopokojowe, nikt w nim jeszcze nie mieszkał, w pełni umeblowane, bardzo ładnie wyglądało na zdjęciach, cena boska, rachunki i internet wliczone w cenę. Kontakt mailowy.
Raz kozie śmierć, napisałam. Zadałam dodatkowe pytania, poprosiłam o kontakt telefoniczny lub mailowy. Dosyć szybko przyszedł mail od [K]obiety z odpowiedzią na moje pytania i ciekawą adnotacją. Jeśli jestem zainteresowana wynajmem mieszkania, muszę przesłać 250 funtów na podane konto aby prawnik K mógł sprawdzić moją płynność finansową. Tu uświadomiłam sobie, że niestety jest to podpucha ale kontynuowałam wymianę wiadomości.
Poinformowałam K, że nie mam zamiaru wysyłać żadnych pieniędzy dopóki nie obejrzę mieszkania i nie stwierdzę czy faktycznie chcę je wynająć. Jako gwarancję mojej płynności finansowej mogę jej przynieść na oglądanie wyciąg z konta.
Nie, K nie będzie pokazywała mieszkania dopóki nie sprawdzi mojej płynności finansowej, bo ona nie będzie traciła czasu na ludzi, którzy mogą jej potem nie płacić. Dodała, że ona jest pobożną kobietą i Bóg jej świadkiem, że nie chce mnie oszukać. Podała numer telefonu, pod którym można się z nią skontaktować.
Oczywiście telefonu nikt nie odbierał, mimo licznych prób połączenia. Odpisałam jej, że ja także nie będę traciła czasu i ryzykowała moich pieniędzy na coś, czego nie widziałam na oczy.
W ostatniej wiadomości K znowu powołała się na swoją pobożność i stwierdziła, że chce mi pomóc, więc nie powinnam być niewdzięczna i podała dane do przelewu.
Poszperałam trochę na gumowym drzewku i znalazłam kilka ogłoszeń K. Wszystkie w tym samym stylu - atrakcyjne mieszkania w atrakcyjnej cenie.
Całość zgłosiłam jako oszustwo. Dalej sprawy już nie monitorowałam choć z tego, że nikt się do mnie nie zgłosił po żadne wyjaśnienia wnioskuję, że całość przeszła bez echa.
szukanie mieszkania
Mogłaś napisać, że też jesteś bardzo pobożna i na pewno nie chcesz jej oszukać, a poza tym mogłaby by okazać miłosierdzie i dać Tobie trochę pomieszkać za darmo, żebyś się namyśliła i potem podjęła decyzję :) Mogłaś też napisać, że pochodzisz z bardzo katolickiej rodziny, macie taką tradycję, że każdy męski potomek, w tym Twój dziadek i tata jest księdzem :)
OdpowiedzDobrze, ze nie dalas nabic sie w butelke przez szukajaca naiwnych pobozna, niby sprytna, idiotke, bo 250£ Rezept piechota nie chodzi.
OdpowiedzJakiś troll mógłby mieć z tej rozmowy niezłe jaja. Babka, wiedząc, że to oszustwo, z pewnością chętnie zgadzałaby się na wszelkie warunki, żeby zachęcić do wykonania przelewu. - Pani jest taka pobożna, a ja jestem satanistą, czy to pani nie przeszkadza? - Ale będę urządzać dzikie orgie, ale tak maksimum raz na tydzień; może być? - Chciałbym mieszkać z dwoma psami i kotem. Kotek nie jest agresywny... najczęściej. - Proszę mi coś opowiedzieć o sąsiadach. - Proszę mi coś opowiedzieć o okolicy mieszkania, co ciekawego można zobaczyć? Niech się oszustka produkuje dopóki się nie skapnie :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2013 o 11:10
Można by też zwodzić taką osobą, że pieniądze już są przelane i naciskać na spotkanie, że przecież autorka jest bardzo pobożna i na pewno nie kłamie (to grzech przecież!).
Odpowiedz"Myślę nad własną siecią burdeli, czy pani lokal nadaje się do tego celu, bo okolica mi odpowiada?"
OdpowiedzJak mogłaś sądzić, że tak pobożna osoba mogłaby Cię oszukać! Przecież napisała, że jest pobożna i nie ma zamiaru Ci nabić w butelkę. Eh ci dzisiejsi ludzie tacy niewierzący...
OdpowiedzGdzieś już wcześniej widziałam na piekielnych podobną historyjkę, tylko że nie chodziło o zaliczkę a o umowę - no bo po co komu umowa, przecież jestem uczciwym człowiekiem, to grzech ciężki kłamać, można mi zaufać, no to po co Państwu umowa...? Tylko nie pamiętam czy w roli pobożnego był dziadziuś czy babcia.
OdpowiedzMi też się coś kojarzy, to był chyba pan, który używał określenia "poważny człowiek/biznesmen", czy może nawet urzędnik.
OdpowiedzSkoro Bóg pani świadkiem - trzeba było poprosić o adres i numer telefonu Boga w celu przesłuchania ;)
Odpowiedz