Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O piekielności w naszej służbie zdrowia powiedziano już tak dużo, że nie…

O piekielności w naszej służbie zdrowia powiedziano już tak dużo, że nie wiem czy cokolwiek może jeszcze zaskoczyć. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na wielowymiarową piekielność, można by powiedzieć nawet że wszechogarniającą.

Mniej więcej w połowie roku zdarzyło się nieszczęście - dysk w kręgosłupie wysunięty o 8mm. Opis ten pewnie jest niepoprawny medycznie, ale nie o jednostkę chorobową chodzi - najważniejsze, że jak zabolało to człowiek nie mógł się chodzić, wstać czy nawet usiąść. Trzeba było jechać do szpitala.

Tutaj miała miejsce pierwsza piekielność, czyli drastyczna rozbieżność metod leczenia: w szpitalu koniecznie chcą operować, natomiast rehabilitant radzi by dopóki trzyma się kał i mocz, za nic w świecie nie dać się operować. A człowiek, nie znając się ma decydować. Wybrał rehabilitację.

Krótki pobyt w szpitalu się skończył. Udaje się ze skierowaniem na rehabilitację, by móc wrócić do normalności. I tu kolejna piekielność, dla wszystkich pewnie oczywista: jasna, witamy Pana, proszę przyjść za siedem miesięcy, bo jest kolejka.

Przez siedem miesięcy człowiek ma nie pracować, męczyć się zwykłym czynnościami i nie płacić składek zdrowotnych. Jednak człowiek miał trochę własnych pieniędzy, więc zamiast czekać poszedł od razu na rehabilitację, za własne pieniądze. Dzięki temu już po ponad miesiącu mógł wrócić do pracy.

Teraz, gdy zbliża się czas rehabilitacji, dowiaduje się od urzędnika państwowego, że jest "frajerem" (oczywiście nie dosłownie), bo powinien to rozegrać inaczej: zrobić kolorowe ksero skierowania, powysyłać w kilka miejsc i w ten sposób miałby parę niezależnych, darmowych rehabilitacji.

Podsumowując. Człowiek płaci od X lat niemałe składki na ubezpieczenie zdrowotne, ale gdy stanie się mu coś poważniejszego, zdany jest na łaskę służby zdrowia, czyli wielomiesięczne czekanie. W tym czasie, jeśli choroba uniemożliwia pracę, nie płaci składki zdrowotnej, więc i służba zdrowia na tym traci (teoretycznie powinno im zależeć by jak najszybciej doprowadzić człowieka do stanu używalności - chyba że tym czymś był nacisk na operację). Jeśli człowiek tyle czekać nie chce to może z własnych funduszy próbować się "ozdrowić" - tylko po co w takim razie te niemałe składki na ubezpieczenie? A na koniec dowiaduje się od urzędnika jak najlepiej i najbardziej efektywnie "doić państwowego cyca" (i może tu jest jedna z przyczyn kolejek...?)

słuzba_zdrowia

by sixton
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar onna
0 6

Wina nie "służby zdrowia" (teraz już nawet czegoś takiego nie ma, jest ochrona zdrowia ;>), a wina ministerstwa i tego, jak wyliczają kontrakty.

Odpowiedz
avatar klexx
7 9

Nie, nie ministerstwa wcale - wszechwładnego Narodowego Funduszu Zdrowia. To Fundusz kalkuluje kontrakty, nie ministerstwo. Naszej jednej specjalistycznej poradni Fundusz złożył w połowie roku propozycję z gatunku tych nie do odrzucenia: albo obcinamy kontrakt o 68%, albo... A potem dzwonią w reakcji na skargi pacjentów, którzy muszą być niestety odrejestrowywani, że dlaczego i jakim prawem się odwołuje wizyty... Ano temu, że w takiej sytuacji trzeba było podziękować za współpracę 2 z 3 lekarzy...

Odpowiedz
avatar onna
1 3

NFZ ma odgórne nakazy bądź "sugestie" od właściwego ministerstwa, za dużo też sam z siebie nie zrobi. Niestety, tak czy owak jest to jedna sitwa - ale wciąż obecna sytuacja nie jest winą "służby zdrowia", na którą tak usilnie wszystko zwalamy.

Odpowiedz
avatar sixton
4 6

Zaznaczyłbym jeszcze, że pod pojęciem "służby zdrowia" rozumiem cały system wraz ze strukturami w rządzie, a nie tylko ostatnie ogniwo, czyli np. lekarzy czy daną placówkę. Taki skrót pojęciowy.

Odpowiedz
avatar klexx
4 6

NFZ to państwo w państwie. Ignoruje nawet wyraźne zalecenia MZ, czego niejednokrotnie zdarzyło mi się być świadkiem podczas pracy w zwykłym ośrodku zdrowia.

Odpowiedz
avatar anufia
1 1

Człowiek, który jest z chorobą i ma wybór nóż albo rehabilitacja a się na tym nie zna ma możliwość poproszenia o konsultację. I to nie jest dobra wola szpitala a ich obowiązek.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
10 22

Pytania błahe i trywialne: 1. Dlaczego przez siedem lat rząd Donalda Tuska nie zrobił nic by znieść albo zreformować NFZ, choć podwyższając wiek emerytalny dobrze wiedział, że starzy i chorzy ludzie będą zmuszeni pracować do 67 roku życia. 2. Dlaczego na stołku ministra siedzi wciąż Arłukowicz, medialny pozer z "Agenta", ignorant i cynik, najgorszy minister zdrowia od 1989 roku? Pomimo druzgocących ocen we wszelkich rankingach dalej trzyma się mocno. Z kim trzyma że nie wyleciał na zbity pysk nawet po ostatniej rekonstrukcji? Kim są w ogóle ludzie którzy go wybrali do Sejmu? 3. Dlaczego nowoczesne urządzenia leczące raka stoją i pokrywają się kurzem? Czemu nie zlikwidowano bzdurnego rozporządzenia MZ z 2006 roku które nakazuje ono szpitalom, by oprócz cybernoża miały drugie megawoltowe urządzenie? Tymczasem skutek jest taki, że noże gamma nie działają dalej bo nie mogą! 4. Dlaczego trzeba było dopiero medalisty olimpijskiego Bartłomieja Bonka by obnażyć niewyobrażalną wręcz skalę chamstwa i znieczulicy w polskich szpitalach w których dyrektor, ordynator to pan i władca, a pacjent nie ma żadnych praw, klika środowiskowa trzyma sztamę w razie błędów lekarskich, rzeźnicy pracują dalej i śmieją się ludziom w twarz.

Odpowiedz
avatar sixton
3 7

1. A dlaczego Tusk i jego rząd (czyli dalej Tusk) toleruje i przymyka oczy na przekręty i ogólną niegospodarność w każdej w zasadzie strukturze państwowej (choćby przekręty w informatyzacji czyli cyfyzacji, albo w budownictwie infrastrukturalnym)...? Nie wspominając o dziesiątkach innych przykładów zaniedbywania kraju dla korzyści "lokalnych". Na to pytanie powinien sobie odpowiedzieć każdy wyborca. 2. Arłukowicz? A dlaczego przez tyle lat siedział Nowak, Boni czy inne Muchy, osoby kompletnie bezwartościowe pod względem merytorycznym, których aktywność można określić jedynie jako kierowaniem się dobrem partii. 3. A dlaczego kupuje się cholerne pociągi z Włoch (zamiast z Polski, mimo że mamy tutaj doświadczenie), które na dodatek nie mają po czym jeździć (fatalna infrastruktura kolejowa) i jak jeździć (słynne ciągnięcie składu przez zwykłą lokomotywę). Dlaczego autostrady w Polsce są tak drogie jak budowane w górzystych rejonach Austrii pomimo jedynego istotnego kryterium przy przetargach w postaci najniższej ceny? I dlaczego przy okazji bankrutują podwykonawcy, czyli ci, którzy faktycznie odwalają jakąś robotę zamiast? Kto się zastanawiał gdzie i jak w takim razie zostały faktycznie rozprowadzone pieniądze, które podatnik zapłacił za te drogi? Takich pytań można stawiać setki. I tak jak to zostało określone w komentarzu wyżej: są one błahe i trywialne. Ale mimo tego mam nieodparte wrażenie, że wielu ludzi nie potrafi samodzielnie i logicznie myśleć.

Odpowiedz
avatar katem
3 3

Tak się paskudne składa, ze składki zdrowotne odlicza sięod podatku, są więc de facto podatkiem,a nie opłatą za ubezpieczenie zdrowia. Faktyczną składka zdrowotna wynosi jedynie 1,25% i jest to śmieszna kwota, a jak wiadomo "tanie mięso psy jedzą" więc "służbę zdrowia” mamy byle jaką.

Odpowiedz
avatar redempek
2 2

Historia może i piekielna, jednak nie jedyna... Takich sytuacji jest bardzo wiele w naszej służbie zdrowia. Ale ja jednak nie o tym chiałem... Samo "kolorowe ksero skierowania" wystarczyłoby Ci do zarejestrowania się w kolejkę... Natomiast dalej już nie tak łatwo. Dane sprawozdawcze wysyłane przez podmioty lecznicze są weryfikowane. I wystarczy, że owe świadczenia w jednym dniu by się pokryły, już jeden z podmiotów ma nie zaplacone. A wtedy... na pewno by Cię znaleźli - z fakturą oczywiście. Smaczku dodaje fakt, iż w pewnym sensie ten urzędnik miał rację - wystarczyłyby odstępy przynajmniej kilkudniowe pomiędzy pakietami świadczeń rehabilitacyjnych, choć pewnie lekarz wystawiający owo skierowanie mialby ścisłą kontrolę dokumentacji... a gdyby wyszło, że wystawił tylko jedno... sprawa o fałszerstwo i wyłudzenie nienależnych świadczeń.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Nic dodać. Może tylko powtórzę, jak zwykle: gość, który używa sformułowania "służba zdrowia" jest, zdaje się, mocno zakorzeniony w PRLu. O czym świadczy choćby tendencja do kiwania systemu, co prawda, na podstawie informacji jakiegoś urzędnika. Nieprawdziwej, na szczęście.

Odpowiedz
avatar Rudaa
1 1

Też tego nie ogarniam. Jestem chora teraz=potrzebuje leczenia teraz. Jak będę chora i będę mieć za 7 miesięcy chore plecy to przyjdę za 7 miesięcy. Tak to już jest. Zamiast zapobiegać na wstępie choroby za mniejsze pieniądze będzie się w przyszłości leczyć powikłania za grube tysiące. A człowiek zostanie niepełnosprawnym. Tak to się szanuje obywateli.

Odpowiedz
Udostępnij