Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie jestem za ani przeciw. Nie oceniam ale jakieś odczucia we mnie…

Nie jestem za ani przeciw. Nie oceniam ale jakieś odczucia we mnie się obudziły...

Czekając na pasach na zielone stałam obok matki i jej dwóch synów, na oko 12 i 14 lat. Nie pamiętam już dokładnych wypowiedzi ale po krótce było to tak:
starszy chłopak do matki:
- tak nie moze być, musisz go wyrzucić z domu
- zastanów się, obraża ciebie i nas a ty tylko to znosisz
- ja wiem że to nasz ojcic ale wolę nie mieć żadnego niż takiego
- do niczego się nie dokłada, wraca pijany do domu awanturuje się a ty się godzisz na wszystko
- wyrzuć go z domu, poradzimy sobie, na pewno pomoc społeczna pomoże nam stanąć na nogi, ty znajdziesz pracę, my się zajmiemy domem i nauką, jakoś sobie poradzimy
młodszy chłopak do matki:
- posłuchaj go, on ma rację
matka po długim milczeniu:
- naprawde tak myślisz?
- on nie jest taki zły
- nie mogę go zostawić

Na koniec chłopcy wymogli na matce obietnicę że przemyśli to wszystko

I tak sobie myślę... Dzieciak dojrzały jak na swój wiek, widzi, że w domu nie jest wesoło i próbuje to zmienić ale matka się boi... Życzę im jak najlepiej

rodzinka

by gothica
Dodaj nowy komentarz
avatar Drill_Sergeant
14 20

Można iść na kompromis i zastosować metodę austriacką. Ojciec może zostać w domu, ale już nie zagrażać rodzinie przez to, że zamknie się go w piwnicy. Taka Natascha Kampusch siedziała tam kilkanaście lat i dostawała jedzenie, tak samo robił z ofiarami Fritzl. Tu można zrobić podobnie, tylko że w tym wypadku będzie na odwrót - to nie ofiara będzie pod kluczem, a oprawca. Wrzuci mu się przez okienko trochę kaszy raz na jakiś czas i wyniesie kubeł z nieczystościami. Jedyne w co trzeba zainwestować to porządne drzwi i dobry zamek. No i jakoś go tej piwnicy trzeba zwabić, np. wnieść kiedy się schleje.

Odpowiedz
avatar Vivian
21 23

Ale w czym ona miała pomóc obcej kobiecie? o.O Ta kobieta sama musi podjąć decyzje, jeżeli synowie jej to mówią a ona ciągle się 'zastanawia' to raczej jakaś randomowa osoba która podejdzie do niej na ulicy do rozsądku jej nie przemówi...

Odpowiedz
avatar anonimek94
10 10

Nie jest łatwe cokolwiek zrobić z czymś takim. Na tej podstawie ożna ewentualnie opiekę społeczną zawiadomić a też trzeba wiedzieć gdzie mieszkają, policji chyba nie, bo to tylko przypuszczenia. Jeżeli zagadałaby do matki, to mogłaby stać się agresywna, przez co naraziłaby siebie na niebezpieczeństwo, a tego nie wolno robić. Nie jest łatwo przyjąć pomoc, więc innym jets tymbardziej trudniej taką pomoc ofiarować.

Odpowiedz
avatar Jorn
1 1

@b_b: idź, leć, pędź pomagać! Jak mnie wkurzają takie osóbki o miękkich serduszkach i małych rozumkach.

Odpowiedz
avatar hiszpania85
-2 6

Niestety samo życie... Zazwyczaj, gdy coś takiego słyszymy mówimy sobie w duchu "Ja bym takiego gnoja już dawno wykopała", natomiast w życiu jest inaczej. Ofiary często czują się winne, a w najlepszym wypadku boją się wziąc na siebie odpowiedzialnośc za to, co będzie się działo gdy zdecydują się na ten krok... Smutna historia i rzeczywiście piekielna:((

Odpowiedz
avatar komentator555
-2 8

Matka, który woli faceta- obojętnie, czy męża, kochanka czy konkubenta, nie zasługuję na nazwanie matką. Nawet nie chcę myśleć, co te dzieci muszą przeżywać, skoro tak mówią. Ale dla niej, powiem brutalnie, ważniejszy jest bolec jakiegoś degenerata co noc. I tyle. Zdzira a nie matka

Odpowiedz
avatar Chrupki
2 6

Wszystko jest takie proste, kiedy nas nie dotyczy, prawda?

Odpowiedz
avatar Casandra
1 3

Po pierwsze - znaczenie słowa "zdzira" się kłania. Po drugie - kto nie był w skórze takiej kobiety, rozdartej między obowiązkiem i może resztką uczuć w stosunku do oprawcy a miłością i obowiązkiem w stosunku do dzieci, ten nie powinien się wypowiadać w taki sposób. To jest TRAGEDIA, ta rodzina potrzebuje pomocy. Nie epitetów, nie krytykowania. Pamiętam taką sytuację...Koleżanka Ola opowiadała podobną do tej historię o jakiejś znajomej znajomej. I jak łatwo się domyśleć podniosła lament, jaka to ta baba głupia jest, że siedzi z takim wieprzem (w sensie mężem) i się daje poniżać, bić, poniewierać. Ola zarzekała się, że ona to by miała siłę i odwagę, by zwiać gdzie pieprz rośnie i zacząć życie od nowa. No bo jak to tak, że kobietą rządzi jakiś cham? I dzieci marnuje i kobietę też. I to trwa po kilka, kilkanaście lat! Popatrzyłam uważnie na Olę, jak z lubością zaciągała się kolejnym papierosem i przypomniałam jej, że próbuje rzucić palenie już od kilku lat, bez skutku, więc co ona wie o silnej woli? Uzależnienie od oprawcy domowego jest kilka razy mocniejsze od uzależnienia alkoholowego, czy nikotynowego. Wielu z nas, tu na tym portalu, pewnie pali, może pije więcej niż powinien, może uprawia hazard, może nie zaśnie bez czekoladowego batonika lub innej rzeczy, która trzyma nas w szponach jakiegoś tam uzależnienia. Wydaje nam się, że jesteśmy całkiem normalnymi ludźmi, silni emocjonalnie, zrównoważeni (mniej lub bardziej) racjonalnie myślący, a jednak łatwo poddajemy się przyzwyczajeniom, nałogom itp. Ciężko nam spełnić dawane sobie obietnice, typu - od jutra przechodzę na dietę, od jutra zacznę więcej czytać, od jutra nie będę tyle siedzieć na Piekielnych...Przychodzi jutro a my co? A my nic - dalej to samo. Taka kobieta, która ma męża alkoholika i damskiego boksera nie ma ani silnej osobowości, ani wiary w siebie, ani zrównoważonej psychiki. Może kiedyś miała, ale tyran skutecznie latami odbierał jej pewność siebie i wiarę w swoje możliwości. Ona codziennie widzi głębię bagna, w którym siedzi po uszy, codziennie obiecuje sobie, że już niedługo, może jutro, odejdzie od niego. Zabierze dzieci, skromny dobytek i zwieje. Kładzie się spać z myślą, że nie da rady ani dnia dłużej, a potem odkrywa, że minął kolejny miesiąc i jakoś się to życie nadal toczy. Po pierwsze strach bywa silniejszy niż wszystkie argumenty świata. Po drugie - palacz ma w głowie głosik, który mu mówi: nie rzucisz palenia, nie uda ci się, ty kochasz palić fajki. A ona słyszy: nie uda ci się, kto cię zechce? Gdzie pójdziesz? Nie dasz rady, będziesz żałować! Każdy z nas ma sytuację pod tytułem "chcę, ale nie mogę, boję się". Więc jak słyszę tekst, że "ja bym na jej/jego miejscu zrobił inaczej...", to zawsze odpowiadam - najpierw to przeżyj, potem mów.

Odpowiedz
avatar Palring
2 2

To nie jest takie proste... Kobieta najczęściej jest współuzależniona i typową reakcją jest tłumaczenie i usprawiedliwianie małżonka. Jaki by on nie był, zawsze kobieta będzie sobie wmawiać, że on się zmieni, że wszystko będzie dobrze. => ichiban: O tym, że małżonek jest najważniejszy, mówi się wszędzie. Rodzina to dwie osoby + dzieci. Wchodząc w związek małżeński zakłada się podstawową komórkę społeczną - rodzinę. Nową rodzinę. Nie polega to na przyłączeniu męża czy żony do własnej, istniejącej już rodziny, ale na utworzeniu nowej. Wówczas rodzice powinni stanąć z boku i pozwolić dziecku się usamodzielnić. Niestety wielu ludzi tego nie rozumie. Znam to z własnego doświadczenia ;-)

Odpowiedz
avatar komentator555
0 0

To jej emocje i jak chce przeżywać wewnętrzne dramaty i uniesienia to niech to robi, a dzieci odda do adopcji. I niech wtedy rzuci się w wir uczuć i emocji. Nie kosztem bezbronnych.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Dużo kobiet ma jeden problem. Jak się zakochają to kaput, nie wycofają się. Choćby wyzywał i katował, nic z tego. "A bo mój miś tak ma" i tak to sobie tłumaczą do końca życia. Czasem trzeba pomyśleć i odejść.

Odpowiedz
Udostępnij