Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Troszkę już sobie lurkowałem na piekielnych i postanowiłem dodać własną historię sprzed…

Troszkę już sobie lurkowałem na piekielnych i postanowiłem dodać własną historię sprzed bodajże 5 lat.

Historia ze studiów, nawet nie bardzo piekielna, a przynajmniej nie dla mnie.

W ramach ćwiczeń z politycznej historii powszechnej (gwoli wyjaśnienia - tak, studiowałem politologię, tak - mam pracę, nie - nie serwuję frytek ;) ) mieliśmy w ciągu dwóch semestrów zaliczyć lekturę czterech książek. Schemat był taki - na początku semestru wybór książek z listy, a następnie przed sesją zimową do zaliczenia dwie książki i przed sesją letnią dwie książki. Zaliczenie na zasadzie 'egzaminu ustnego' z wiedzy o lekturze.

Ponieważ młody izmrygo lubił przecierać szlaki, dogadał się z ćwiczeniowcem, że wybierze trzy książki z listy, ale jedną weźmie swoją. Cóż to było za 'dzieło'? Otóż "Zagadnienia Leninizmu", autor J. Stalin. Dorwałem książkę w antykwariacie za 1zł więc stwierdziłem, że co mi tam - przeczytam i zaliczę.

Przychodzi termin zaliczenia. Studenci wchodzą trójkami do sali i prezentują swoją wiedzę. Wyniki bardzo zróżnicowane. Izmrygo wchodzi do sali z dwoma kolegami. Koledzy czytali, ryli przygotowywali notatki etc. Izmrygo zaś z jedną książką przygotował się solidnie (S. Ambrose, "Eisenhower: Żołnierz i Prezydent"), ale nieszczęsnego leninizmu przebrnąć nie dał rady (straszny badziew). Książka przeczytana zaledwie do połowy.

W kolejce pierwsi byli koledzy, zaś pytania okazały się niemiłosiernie szczegółowe. Dość powiedzieć, że kumple mimo dobrych opracowań i znacznego nakładu na przygotowanie solidarnie zerwali po dwójce i "do poprawy". Przyszedł więc czas na mnie. Koledzy wiedzieli, że moje przygotowanie z drugiej książki pozostawiało dużo do życzenia, więc już uśmieszki, śmiechy-chichy, że oto zaraz Izmrygo dołączy do zaszczytnego grona.

Osobiście chciałem zacząć od "Eisenhowera" żeby choć wstępne dobre wrażenie zrobić, ale ćwiczeniowiec uparł się, że nie - startujemy od Stalina. W duchu modliłem się: "Byle pytanie z pierwszej połowy książki, byle z pierwszej połowy, to jakoś wybrnę."

Ćwiczeniowiec [Ć]
Ja [J]
Ć: Jaki był stosunek Stalina do kułactwa?
Ja zwiecha - pytanie praktycznie z całej książki, bo motyw kułaków przewijał się cały czas i w różnych okresach (książka była zbiorem myśli, listów i poglądów z przekroju wielu lat). Kumple już mieli miny z rodzaju :> :]
J: A w którym roku? Bo to bardzo ważne. //tonący brzytwy się chwyta//
Ć: Istotnie. Bardzo ważne. Widzę, że dokładnie pan czytał. Pięć.

Twarze kolegów i ich w...rw - bezcenne. Ja w sumie sam miałem koparę do podłogi. Gość nawet nie zaczął mnie pytać z drugiej książki.

Cóż... z drugiej strony na imprezy przez dobry miesiąc, dwa, nie byłem zapraszany.

uczelnia

by izmrygo
Dodaj nowy komentarz
avatar TomX
39 41

Nie zapraszali Cię na imprezy, bo egzamin zdałeś lepiej od innych? Co za poje*ani ludzie tam studiują, u mnie na kierunku jak komuś się uda zaliczyć trudny przedmiot "fuksem" to to jest właśnie powód do świętowania i wspólnych imprez...

Odpowiedz
avatar Jotka
19 29

Wow, jesteś taki wyluzowany i imprezowy...Pozwól mi się kąpać w blasku Twej zajebistości... Studenci jak świat światem szukają sposobów. Ty miałeś farta. Znajomy z kolei się popisał błyskotliwością, kiedy na egzaminie z literatury bodajże baroku dostał pytanie o charakterystykę twórczości załóżmy Naborowskiego (bo już nie pamiętam, o którym pisarzu mówił). Twierdził, że akurat o tym nie miał pojęcia. Zielonego. Opisał za to bardzo szczegółowo wszystko, co wiedział, masę ciekawostek i innych rzeczy z tej epoki, a na końcu dodał zdanie: "Gdzieżby pośród tego umieścić Naborowskiego - odpowiedź zdaje się oczywista." Tez dostał pięć:)

Odpowiedz
avatar izmrygo
0 10

@Jotka, no ok, ale o żadnej zajebistości, wyluzowaniu i wielkim imprezowaniu nie pisałem. Jedynie stwierdziłem, że nie dałem rady przebrnąć przez ten gniot i rzuciłem to w cholerę, bo zwyczajnie miałem już dość. I owszem - miałem fuksa :)

Odpowiedz
avatar nisza
2 2

Tyle tylko, ze ich nikt nie zmuszal do nauki i rycia, co nie? Ja rozumiem - gdybys ukradl pytania egzaminu pisemnego i sie nie podzielil - to jest powod to zerwania znajomosci czy tez ostracyzmu towarzyskiego. Ale zeby tak zachowywac sie w sytuacji, gdy ktos mial wiecej szczescia? Co najmniej bardzo dziwne. I dziwie sie, ze nazywasz ich dobrymi kumpami - rozumiem wkurzenie, zazdrosc.. Ale no bez przesady.

Odpowiedz
avatar izmrygo
-1 1

@nisza, ale skąd w ogóle stwierdzenie o zerwaniu znajomości, czy ostracyzmie społecznym? Jak już stwierdziłem w komentarzu powyżej, był to 'ostracyzm' (jeśli już korzystać z tego słowa) z mocnym przymrużeniem oka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 14

Straszliwie piekielne, zaiste.

Odpowiedz
avatar izmrygo
-5 19

Cóż dla moich kolegów było dosyć piekielne, bo oni mimo nauki musieli podchodzić do zaliczenia w sesji (a była to jedna z najbardziej zawalonych sesji w trakcie studiów). Poza tym... hmmm... owszem, mało piekielne, ale przynajmniej prawdziwe i bez wydumanych "obrażali mi rodzinę siedem pokoleń wstecz, w dodatku jako że byłam w ciąży to zwyzywali od puszczalskich" etc. Bo tak serio - większość piekielnych sytuacji w życiu nie wygląda zapewne w połowie tak kwieciście jak duża część opowiadań zamieszczonych w tym serwisie. Co nie zmienia faktu, że przyjemnie się je czyta ;)

Odpowiedz
avatar tvh
6 16

Przypomniałeś mi moje 2 egzaminy: 1) z całej książki pominąłem 1 rozdział - miał tylko 1 stronę - pytanie dostałem z tej 1 strony...i zaproszenie na kolejny termin... 2) kilka lat później: egzaminujący b. się spieszył dostałem przed salą tylko 1 pytanie z życiorysu autora - odpowiedź była z tyłu, na obwolucie książki...a ja, czekając na wykładowcę, akurat chwilę wcześniej przeczytałem co pisało na obwolucie :-)

Odpowiedz
avatar BlackMoon
-3 5

Ludzie, ale Wy uszczypliwi jestescie, ciekawa jestem co Was tak bardzo zabolało w tej historii? Lepiej czytać po raz setny o babie w autobusie, nie? A może ból dupy, że nie pracuje w Macu po politologii? Bo jak tak można, powinienes teraz frytki serwować, żeby nie zburzyć stereotypu.

Odpowiedz
avatar plokijuty
-1 1

Za Lenina to było niebo a za Stalina piekło. Przedstawię kilka porównań. Na katordze więźniowi dawano na zimę kożuch i kilogram chleba oraz 200 gram mięsa. Zaś za GUŁagu bałandę zaś rozgotowanej kaszy gryczanej nikt nie znał. Norma dzienna nie przekraczał 300 gramów. Pracował w ubraniach, w których przyjechał. Więzień pracował maksymalnie 12 godzin - za 8 płacono normalnie, za pozostałe jak za nadgodziny. Za GUŁagu więzień pracował do wykonania normy, co mogło trwać nawet 72 godziny i tylko za żywność. Za Lenina nawet najnędzniejszemu więźniowi przysługiwał pochówek w ubraniu i trumnie drewnianej. Za Stalina więźnia chowano nago wprost do ziemi, wiecznej zmarzliny. Za Lenina Archipelag GUłag był w powijakach; Sołówki [Wyspy Sołowieckie] nadały mu kierunek. Czerwoniec [10 lat] w obozie, łagrze, więzieniu był maksymalną karą. Ogólna liczba więźniów wynosiła około 800000 (osiemset tysięcy) osób. Za Stalina obozy rozprzestrzeniły się z ogromną siłą walcząc ze "szkodnictwem". Ćwiartka [25 lat] była normą, szczególnie dla skazanych z paragrafu 58. W więzieniach, obozach, łagrach przebywało ponad 15000000 (pietnaście milionów!) osób. Jedynie Stalinowi odbiła się czkawką "Operacja północ" z nocy 1 na 2 kwietnia 1951 roku. Przyniosła efekt odwrotny od zamierzonego. Jeśli chodzi o posądzonych o kułactwo na samej Ukrainie (Ukraińska SRR) zmarło z głodu ponad 6 milionów osób. "Cisza" o nim nastąpiła po 1937 roku, kiedy pojechała ogromna fala więźniów na Archipelag.

Odpowiedz
avatar izmrygo
-1 1

Ciekawostka, którą pamiętam jeszcze z książki: wg Stalina, głodu w ukraińskiej SRR nie było. Były 'przejściowe problemy aprowizacyjne'. Generalnym wydźwiękiem "Zagadnień leninizmu" był nawrót Stalina z polityki deprecjacji dokonań Lenina. Choć wciąż podejmował polemikę z jego teoriami na temat państwowości radzieckiej i ścieżek przeprowadzenia rewolucji w Europie.

Odpowiedz
Udostępnij