Kultura na drodze obowiązuje. Podobno.
Padło mi autko w drodze z Ostrowa wlkp do Kalisza. Ot, świeży nabytek, nieznane jeszcze spalanie i tym sposobem osuszyłem bak. Zdarza się. Ale, skoro mamy godziny szczytu - autek jeździ wokół multum. Stoję więc sobie na awariach i czekam, aż któraś dobra dusza się zatrzyma choćby zapytać, co się stało.
Jaki rezultat?
Autkiem pojechałem dopiero po trzech godzinach. Łącznie zatrzymały się tylko cztery, aby pomóc.
Karma nie istnieje
Trasa
Jak się kupuje "sztrucla", o którym nie wie się ile pali, to należy wozić ze sobą stację benzynową, albo przynajmniej kanister z paliwem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 listopada 2013 o 12:42
A gdzie jest napisane, że jechał z miejsca kupna do domu? To, że napisał "świeży nabytek" - wcale nie oznacza, że nie jeździł nim kilka dni i nijak nie mógł się rozeznać ile pali. Wiadomo - sztrucel to sztrucel. A moje doświadczenie mówi, że zawsze trzeba wozić baniaczek z paliwkiem. (A na marginesie - to jestem kobietą)
OdpowiedzTeż bym się nie zatrzymał widząc po prostu samochód na awaryjkach. Ale gdybyś do tego stanął obok i machał, wtedy bym zareagował.
OdpowiedzW samochodach jest taki wskaźnik, nazywa się "wskaźnik poziomu paliwa" co więcej jak paliwa jest mało zapala się kolorowa lampka to dla tych mniej inteligentnych.
OdpowiedzCo ty piszesz! Jaka kolorowa kontrolka! Faceci to daltoniści (w większości) więc nie odróżniają. No, albo mu się żaróweczka przepaliła to skąd miał wiedzieć - jakby ktoś pytał to była ironia.
Odpowiedz