Kilkanaście lat temu wybrałem się z rodziną na wycieczkę zagraniczną po Europie. Typowa "objazdówka" - Czechy, Austria, Niemcy, Francja.
Opisywana sytuacja wydarzyła się w małym francuskim miasteczku, gdzie nasz autokar zatrzymał się celem uzupełnienia paliwa, a my korzystając z czasu wolnego po konsultacji z "pilotem" postanowiliśmy odwiedzić pobliski hipermarket.
I tutaj, większość naszej wycieczki zetknęła się z czymś wówczas w Polsce mało znanym - wózkami na monety. Ludziom wytłumaczono, że po włożeniu monety 10-frankowej bierze się wózek i po zakupach należy go wpiąć z powrotem, a moneta wróci do nas. Czyli żadna strata.
Jednakże musiał się znaleźć jeden pan, który usilnie chciał "Wykołować tych cholernych żabojadów" i wpychał na siłę monetę 2 złotową. Tłumaczyłem panu jak dziecku, że przecież po zakupach tą kaucję dostanie z powrotem, ale on uparcie pchał tą dwuzłotówkę w szparę, bo "a co, on pokaże tym żabojadom".
W końcu coś tam trzasnęło i wózek się odpiął. Sukces!
Po zakupach jednak, okazało się, że.... ani wózka nie da się z powrotem wpiąć ani - co gorsza - dwuzłotówki z powrotem wyjąć. Starszy pan mało nie zszedł na zawał z wściekłości.
Do dziś nie wiem o co mu chodziło z tym "wykołowaniem cholernych żabojadów"...
sklepy
Polak zrobi wszystko żeby nie płacić. Zawsze jak są płatne toalety, to wycieczki z Polski przechodzą schylone pod okienkiem co by babka klozetowa nie widziała. W Austrii przy stacjach benzynowych dali ostrzeżenie w języku polskim że w krzakach są żmije. Chodziło o to by Polacy nie obsrywali wszystkiego dookoła stacji. No i jak są takie bramki na niemieckich stacjach że dzieci do jakiegoś tam wzrostu przechodzą i nie płacą, to się zawsze tak robiło że się przykucało i przechodziło pod tym. Ale w sumie w Niemczech nie mam wyrzutów sumienia, podciągam to sobie pod reparacje wojenne za skonfiskowany rower dziadka.
OdpowiedzNo ale on miał JASNO powiedziane, że tych parszywych 10 franków nie straci, odzyska je i mało tego - będzie miał je ciągle przy sobie :)
OdpowiedzA to wynika jeszcze z zaszłości powojennych, Polacy, zwłaszcza starszej daty nie wierzą w nic Francuzom odkąd nie doczekali się francuskiej interwencji w 1939, pomimo podpisanego układu o pomocy w razie agresji. Facet po prostu wychodził z założenia, że skoro żabojady wyr*chali nas wtedy, to i na 10 franków też go okantują.
OdpowiedzWlasnie, gosc szybko wywnioskowal, ze zabojady znow nie beda chcialy "mourir pour Danzig" i podiwania wlasnie jego monete bezzwrotnie, albo mu ja w miedzyczasie zdewaluuja. A moze on chcial potem "sprzedac" wozek Francuzowi za 10-frankowke i zarobic na roznicy kursu walutowego.
OdpowiedzNo i pan ich wykołował. Wyobraźcie sobie ich miny, gdy widzą zepsuty wózek a w ramach rekompensaty marne 2 złocisze :D
OdpowiedzJak to mówia: Chytry traci dwa razy
Odpowiedzzapomnial dziad ze to tylko kauccja a nie zaplata ;))))))
Odpowiedz