Dzisiaj zapadł wyrok w sprawie przyznania praw do opieki nad dzieckiem. Nad dzieckiem mojej kuzynki (nazwijmy ją Kasia) i jej chłopaka (nazwijmy go Tomek). I jednocześnie mojej chrześniaczki.
Tomek był zawsze zaradnym facetem, harował dniami i nocami, byleby zapewnić najlepsze życie swojej rodzinie. Jego córka była jego oczkiem w głowie, spędzał z nią każdą wolną chwilę bez względu na zmęczenie czy stres. Nie wychodził z kolegami na piwko, nie siedział godzinami w internecie, lubił gotować i sprzątać. Ogólnie facet-ideał.
Kaśka z kolei jest kompletnie nieodpowiedzialna. Wychodziła do pracy rano, wracała wieczorami, choć powinna pracować tylko do godziny 14. Kiedy miała wolną chwilę zabierała dziecko "na spacer" - wychodziła do parku, gdzie siedziała z koleżankami i odpalała jednego papierosa za drugim. Nie lubiła sprzątać, gotować też nie bardzo, najlepiej dać jej internet i nie wchodzić w drogę.
Od jakiegoś czasu często się kłócili. Tomek prosił, błagał, groził. Nic to nie pomagało. Któregoś dnia spakował jej rzeczy i postawił w korytarzu. Kaśka miała się wynieść.
Wyniosła się. Z dzieckiem. Zamieszkała ze swoją matką, która wnuczkę uwielbiała, a Kaśce to odpowiadało, bo dzieciaka miała z głowy.
Doszło do rozprawy. Przeciwko Tomkowi stanęła niemal cała rodzina Kaśki. Wytykali mu każdy błąd, wymyślali romanse, obwiniali o rzeczy, które nie powinny mieć żadnego znaczenia w tej sprawie. Za nim stanęła jego matka, która przez cały czas z nimi mieszkała.
Sąd przyznał opiekę nad dzieckiem matce. Tomek może dzieciaka widywać co drugi tydzień.
I nie wiem czy mam się śmiać czy raczej płakać.
sąd rodzinny
Ciekawe, że feministki jakoś nie krzyczą o parytetach w sądach rodzinnych i o dyskryminacji ze względu na płeć w tychże. Oczywiście każda sprawa jest indywidualnym przypadkiem, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że w prawie 100% skłóconych małżeństw to ojciec jest czarnym charakterem, a matka zasługuje na zatrzymanie dzieci.
OdpowiedzNa pewno? Ja słyszałam, że i tym problemem się zajmują, jest o nim głośno od lat wielu (chyba nawet dzisiaj coś na ten temat czytałam). Wszakże lepiej by było, jakby dziecko zostawało z lepszym rodzicem, nie zaś było oddawane prawie zawsze matce chyba niezależnie od tego, jaka ona by była. Zaś na miejscu ojca nie poddawałabym się i walczyłabym o opiekę nad potomstwem jak długo jest to tylko możliwe. Może kontakt do ojców, którym ta trudna sztuka się udała, pomógłby? Znalazłam ten artykuł, który czytałam - http://kobieta.onet.pl/dziecko/male-dziecko/dzieci-rozwodnikow-chca-zostac-z-ojcem/9hm4f
OdpowiedzSkomentowałem podobną historię: http://piekielni.pl/50567, przypomnę tylko podawany link: http://prawaojca.org.pl/images/materialy/Raport_RODK.pdf może się komuś przyda. Raport tłumaczy dlaczego ojcowie wygrywają do 5% spraw o opiekę. A tutaj info za lata 2004-2007 (ojcowie wygrali od 3,2 do 3,9% spraw): http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/33637022 Brak słów.
Odpowiedzqaz123, strasznie cię przepraszam, ale niechcący dałam ci minusa, miał być plus :(
Odpowiedzgrupaorkow, nie przejmuj się.
Odpowiedzmilo ze tak dobrze znasz feministki. otoz nie jest to prawda, bo feministki mowia o stereotypowym postrzeganiu plci, z powodow oczywistych we wczesniejszych latach mowilo sie glownie o kobietach, ale obecnie coraz czesciej mowi sie o tym, ze mezczyzna takze jest dyskryminowany z tego powodu. tylko przykre jest, ze uwazasz ze to kobiety powinny bronic mezczyzn. oni sami nie potrafia powiedziec hej facet ma prawo byc wrazliwym, byc dobrym ojcem, moze nawet chciec zostac nauczycielem wychowania przedszkolnego, albo pielegniarzem? kobiety musialy walczyc o swoje prawa. wy tez walczcie!
Odpowiedz@butelka my (faceci) nie możemy bo by nas okrzyknęli "szowinistycznymi świniami" ot tolerancja...
Odpowiedznas nazywaja "brzydkie babochlopy, ktore nie moga znalezc faceta" ale nas to nie powstrzymuje, czyzby facei byli az tak strachliwi, ze boja sie ze ktos ich obrazi? no ja w to nie wierze!
Odpowiedz@butelka, ale Was tak nazywają, a potem i tak media Wam przyklasną, a posłowie często pójdą na rękę. Natomiast jak faceta się nazwie szowinistyczną świnią to nikt mu nie przyklaśnie, nikt nie pójdzie na rękę. Prędzej nazwą go "ciotą" bo sobie nie radzi tak jak "facet powinien". Bo przecież facet powinien być twardszy od diamentu i nic go nie powinno ruszać, a w dodatku wszystkie przeciwności losu powinien pokonywać jednym kiwnięciem palca. A jak się żali lub narzeka to to nie jest facet.
OdpowiedzDurne baby wierzą, że same mogą dziecku zastąpić ojca. Codziennie widzę dorosłych ludzi, którzy byli wychowywani bez ojca. W przypadku dziewczynek praktycznie zawsze jest tak, że te w dorosłym życiu nadal poszukują kontaktu z ojcem wiążąc się ze starszymi od siebie mężczyznami.
Odpowiedz@Palring To, że coś się dzieje w Twoim otoczeniu nie znaczy, że możesz wyciągać takie wnioski. Wszystkie kobiety jakie ja znam w takiej sytuacji spotykają się z rówieśnikami. @butelka Nie mam pojęcia czemu Cię zminusowano. Swoją drogą, jest wiele feministek kibicującym facetom w rozprawach o prawa rodzicielskie. Często mężczyzna jest lepszym rodzicem i powinien mieć dokładnie takie same prawa. Jest mi bardzo przykro gdy słyszę o sprawach takich jak opisana w historii.
OdpowiedzW sądach rodzinnych nie ma nawet symbolicznej sprawiedliwości. W 95% przypadków prawo opieki nad dzieckiem dostaje matka, niezależnie kim by była. Pozostałe 5% przypadków, gdy ojcowie otrzymują prawo opieki dotyczy sytuacji gdy: - ojciec dziecka jest adwokatem, sędzią, prokuratorem, - matka siedzi w więzieniu, szpitalu psychiatrycznym, na przymusowym odwyku, - matki nie można zlokalizować (jest zagranicą i nie chce dziecka lub poszła "w Polskę). Znam wyroki gdy sąd powierzał opiekę na dzieckiem matce prostytutce, argumentując, że przecież nie uprawia ona swego zajęcia w obecności córki (sic!).
OdpowiedzFakt, mój kumpel dostał prawa do opieki chyba tylko dlatego, że matka wprost zadeklarowała, że nie chce zajmować się dzieckiem i wyjeżdża w pi...siną dal. Dopiero to przekonało sędzinę, bo wcześniej dopytywała czy matka aby na pewno nie jest zastraszana, czy nie została zmuszona do porzucenia rodziny (wtf!?) itd.
OdpowiedzTo niestety standard w sądzie rodzinnym, a wyobraź sobie, co zrobiłaby sędzina, gdyby żonie twojego kolegi coś się odmieniło i powiedziałaby "a tak, przypomniało mi się, byłam zastraszana..." ? Co by się stało z twoim kumplem, przy takim nastawieniu sędziny ?
Odpowiedzzendra: Twoje ostatnie zdanie to cytat z filmu "Tato" - weź nie mieszaj to fikcj z rzeczywistością.
Odpowiedz@misiafaraona, ha ha ha :)) A hasło "Venimus, vidimus, Deus vicit" zapewne wzięło się z filmu "Bitwa pod Wiedniem" ? Rozbawiłaś mnie :)) Niczego nie mieszam, wyrok, o którym piszę, wydano naprawdę, a jego uzasadnienie było wielokrotnie przywoływane jako przykład patologii orzeczniczej w sądownictwie rodzinnym. Fakt, że konstruując scenariusz, jego autor wykorzystał ten sławetny wyrok, według ciebie oznacza, że jest nieprawdziwy? To co było w filmie, to automatycznie fikcja? :)) Powiem ci więcej, czytałam wywiad o tym jak powstawał film "Tato" i może cię zaszokuję, ale historia psychicznie chorej matki, której sądy rodzinne powierzały opiekę nad dzieckiem, a gdy jej stan psychiczny już na to nie pozwalał, to ustanawiały babkę macierzystą rodziną zastępczą, co w efekcie powodowało, że dziecko i tak mieszkało pod jednym dachem z chorą matką i było pod jej faktyczną opieką - również jest oparta na kanwie autentycznych wyroków.
OdpowiedzDla tych, którzy nie wierzą w absurdalne, skrajnie stronnicze wyroki sądów rodzinnych, mam małą perełkę, wyrok Sądu Najwyższego z dawnych lat, dotyczący powierzenia władzy rodzicielskiej matce. Chodzi o małe dziecko, ale interesujący jest sposób rozumowania pań sędzin z Sądu Najwyższego: "Do sprawowania bowiem pieczy szczególnie w tym okresie predestynuje matkę konstytucja psychiczna, większa jej uczuciowość i skłonność do tak potrzebnych dziecku zewnętrznych wyrazów uczuciowego stosunku łączącego je z rodzicami, właściwa jej troska o zaspokojenie codziennych potrzeb życiowych dziecka." Tym wyrokiem Sąd Najwyższy wyłączył ojców z kręgu osób o odpowiedniej uczuciowości i uznał oficjalnie za niezdolnych do zaspokajania codziennych potrzeb życiowych dziecka. Na szczęście to stare dzieje, ale można sobie wyrobić zdanie o tym, z jakimi problemami wewnętrznymi musi się uporać sądownictwo rodzinne, jak bardzo potrzebują tam zmiany mentalności, a młyny sprawiedliwości mielą powoli...
Odpowiedz"Do sprawowania bowiem pieczy szczególnie w tym okresie predestynuje matkę konstytucja psychiczna, większa jej uczuciowość [..]" A jednak pojawia się cała masa spraw, w których matki uparcie jakoś nie wpisują się w te gładkie zapewnienia. To tak na marginesie opisywanej wyżej historii. Np. sprawa Madzi z Sosnowca, Szymona z Bytowa (dwulatek znaleziony w jeziorze), zabójstwa noworodków w Hipolitowie, zwłoki 5 latka w wersalce w Morągu, noworodki w zamrażarce w Iławie, czy śmierć z głodu 4-letniego Dawida w Coventry. Nie ma winnych, są tylko zadziwieni. Co interesujące w tej ostatniej sprawie, media jakoś milczą jak to się stało, że to matka otrzymała prawo opieki. Nie wiadomo, czy i który sąd/RODK w Polsce rozstrzygał tę kwestię. Warto byłoby poznać szczegóły tej sprawy i zapytać kto i w jaki sposób ponosi odpowiedzialność zawodową za efekty takiego, a nie innego rozstrzygnięcia. Odpowiedź jest oczywista, ale pytać trzeba.
OdpowiedzNie wspomniano o tym w historii, więc chyba gość ma i tak szczęście, że mu mieszkania nie odebrali...
OdpowiedzMieszkania mu nie odebrali tylko ze względu na to, że moja kuzynka nie była tam zameldowana. A chciała mieszkanie mu odebrać, tłumaczyła że to "dla dobra dziecka, bo mała się do tego miejsca przywiązała".
OdpowiedzZameldowanie nie ma nic do rzeczy - nie powoduje, że osoba zameldowana ma jakiekolwiek prawa do lokalu. Mieszkania mu nie odebrali zapewne dlatego, że nie wchodziło w majątek wspólny, czyli albo było własnością matki, która z nimi mieszkała albo nabył je przed zawarciem związku małżeńskiego. Ot, tyle.
OdpowiedzPewnie jeszcze dostał (lub dostanie) kosmiczne alimenty... Niestety matka w polskich sądach czego by nie robiła jest świętą krową.
OdpowiedzW Polsce mężczyźni są dyskryminowani, ojcowie w szczególności. Taka smutna prawda.
OdpowiedzNieprawda. We wszystkich znanych mi osobiscie przypadkach rozwodów opiekę nad dziećmi przyznawano matce, a ojciec nie tylko, że nie wywiązywał się z obowiązku widywania się ze SWOIMI dziećmi, ale i szybko o płaceniu alimentów zapominał. Ci nieliczni odpowiedzialni ojcowie cierpią za tą większość, która ma głęboko w tyle swoje potomstwo. To, oczywiście, nie jest sprawiedliwe, bo każdy przypadek sędziowie powinni rozpatrywać osobno i absolutnie nie poprzez pryzmat funkcjonujących stereotypów.
Odpowiedz@katem to tak, jakby ktoś powiedział że nieprawdą jest dyskryminacja kobiet w niektórych zawodach, bo przecież część z nich naprawdę chce tylko etatu żeby uciec na ciążowe :P Dyskryminacja ma miejsce, i nie jest dobra nawet jeśli ma przyczyny. Oczywiście należy eliminować także przyczyny, ale zaprzeczanie że dyskryminacja jest, jest po prostu głupie. Poza tym jeśli mężczyźnie z dzieci zostawia się jedynie koszty, to co się dziwić że się buntuje? W innych państwach popularne jest, że dziecko mieszka z drugim rodzicem w weekendy na przykład. U nas - kilka godzin co któryś tydzień. To jak można oczekiwać, że ojciec nadal będzie czuł, że ma dziecko? Bzdura jakaś. No i ostatnia sprawa - matka ma prawo zostawić dziecko w szpitalu albo w oknie życia i to ją zwalnia z alimentów. Jestem pewien, że gdyby dać takie samo prawo mężczyźnie (jedna decyzja, zero formalności, i koniec związków z dzieckiem, byle odpowiedni wcześnie, jak to kobiecie wolno), to osób z zasądzonymi alimentami, a nie płacących, byłoby o wiele wiele mniej. Kolejny przykład dyskryminacji mężczyzn.
Odpowiedzprawda. matka moze takze zdecydowac bez wiedzy ojca zrobic aborcje ( no w polsce to moze nie legalnie, ale jednak ) lub wogole ojca nie powiadomic o ciazy, podac ojciec nieznany. to jest okrutna dyskryminacja, bo mezczyzna nie ma zadnych praw do dziecka dopoki sie ono nie urodzi i matka nie poda ojca. cop tlumaczy po czesci to ze mezczyzni sa mniej przywiazani do dziecka ( w ogole, sa oczywiscie wyjatki ) i porzucaja dziecko jesli pojawiaja sie trudnosci. chociaz oczywiscie nie chce ich usprawiedliwiac.
Odpowiedzbutelka - Ty na serio z tym, że facet powinien mieć prawo zakazać kobiecie aborcji jeśli to jego dziecko? Temat kontrowersyjny i nie mam jednoznacznej opinii, ale to chyba lekkie przegięcie
OdpowiedzNo - prawidłowo. Przecież z matką dziecku jest najlepiej, jaka by nie była. Czyż nie? Cóż, jak widać nie.
OdpowiedzGdyby sąd nie przyznał matce praw, to było by, że dyskryminuje się kobietę ;) A tak na serio - prędzej, czy później dziecko samo zacznie skarżyć się na matkę i płakać za tatą, w końcu też będzie na tyle duże, że będzie mogło powiedzieć, z kim woli być. Los i tak wróci do szanownej matki, odwdzięczy jej się. Nie martw się, w takich sprawach nastanie sprawiedliwość, jak nie teraz, to za 15 lat, jak córka wyniesie się z domu i nie będzie chciała z matką mieć do czynienia
OdpowiedzTo wcale nie jest takie pewne, że za ojcem zacznie tęsknić. Równie dobrze matka może nastawić małą przeciw niemu i dziecko odwróci się od obojga rodziców... Ja się tylko zastanawiam dlaczego autorka nie wystąpiła przed sądem w charakterze świadka po stronie ojca? Tak facet miał po swojej stronie tylko własną matkę...
OdpowiedzDziecko też może się przyzwyczaić do takiego stanu rzeczy(że mamusia się niebardzo interesuje, odnajdzie się tam jakoś i nie będzie wiedziało że może być inaczej-wtedy nie zatęskni za tatą).Niestety.
OdpowiedzHebi, niestety nie mogłam wystąpić w charakterze świadka jako, że jestem osobą niepełnoletnią i moja własna rodzicielka się nie zgodziła na mój udział w sprawie.
Odpowiedzw tej całej sprawy tylko dziecka szkoda, jak jest kartą przetargową w rozgrywce między mamą a tatą...
OdpowiedzTest na thc i problem powinien rozwiązać się sam.
OdpowiedzTo prawda, wielu ojców już na starcie rezygnuje z walki o opiekę nad dzieckiem. To jest jedna z tych sytuacji gdzie nie ma dobrego rozwiązania dla samego dziecka(poza sytuacją gdzie jedno z rodziców faktycznie zaniedbuje swoje obowiązki rodzicielskie jak w tym przypadku). Z tego co ostatnio obserwuję wychodzi że tak naprawdę czasy chyba się zmieniły i samotne matki mają duże lepiej niż ich byli mężowie. Biorąc pod uwagę i sytuację materialną i prawną.
OdpowiedzCzy to jest opowieść o tej samej kuzynce, o której pisałaś w kwietniu tego roku? Że nigdy nie miałaś z nią dobrego kontaktu, a mimo to poprosiła cię na chrzestną? I że była niezadowolona z prezentu, jaki dałaś jej dziecku na urodziny? No, cóż. Nie ulega kwestii, że tej kuzynki to ty raczej nie lubisz. Dlatego pozwolę sobie mieć wątpliwości co do twojego obiektywizmu, zwłaszcza, że wyraźnie piejesz z zachwytu nad walorami jej faceta. Mieszkanie pod jednym dachem z obcą kobietą, nawet nie teściową, musiało ją dużo kosztować, szczególnie, że narzeczonego nigdy w domu nie było. Także nocami, jak piszesz. A wersja "on - ideał, ona - suka" jakoś do mnie nie przemawia, tym bardziej, że nie masz kuzynce właściwie nic konkretnego do zarzucenia. Jedynie, że pali papierosy, nie lubi sprzątać i gotować, za to lubi internet (a kto nie lubi?). No i, że się z koleżankami spotyka (zgroza!). Póki co, nie są to dla sądu wystarczające powody, żeby ograniczać dziecku kontakty z matką. A skoro sąd przyznał JEJ opiekę nad dzieckiem, to oznacza, iż uznał, że będzie miało ono zapewnione odpowiednie warunki bytowe i materialne. "Wytykali mu każdy błąd [czyli popełniał błędy?], wymyślali romanse [może nie wymyślali?], obwiniali o rzeczy, które nie powinny mieć żadnego znaczenia w tej sprawie [dla sądu może jednak miały?]." Na zakończenie zapytam. Kto miałby opiekować się małą w ciągu dnia, a często w nocy, skoro tatuś taki zaharowany? Babcia? A może ty, jako chrzestna i niania? Czy matka, która ma w dupie dziecko walczyłaby o nie w sądzie? Przecież mogła je zostawić tatusiowi i "mieć je z głowy", jak piszesz. A jak oblubieniec wyrzucał z domu twoja kuzynkę, to nie miał nic przeciw temu, że odchodzi ona z dzieckiem? Nie martwił się wtedy o jego niepewny, zagrożony los?
OdpowiedzMasz troszeczkę racji, spójrzmy na to z innej strony. Po co facet haruje dniami i nocami? Rodzinie potrzebne są nie tylko pieniądze. Lepiej sobie odpuścić trochę, mieć mniej, ale więcej czasu spędzić z rodziną, na budowaniu więzi z dzieckiem i partnerką, pobawić się z dzieckiem, wyjść na spacer, a nie przychodzić do domu tylko się najeść, wyspać i dalej do roboty. Co gorsza, większość ludzi pochwala taki model rodziny, takie zachowanie ojca i męża jest odbierane jako pozytywne, a potem zdziwienie, że sąd przyznaje dziecko matce, bo z nią dziecko ma silniejsze więzi emocjonalne.
OdpowiedzBardzo celna wypowiedź. Właściwie nie powinniśmy oceniać sytuacji znając relację tylko jednej ze stron, i to w dodatku niebezpośredniej. Nie zmienia to faktu, że rzeczywiście w polskich sądach ojcowie zbyt rzadko otrzymują opiekę nad dzieckiem. Tylko mam wrażenie, że w większości przypadków (nie we wszystkich!) sami tego nie chcą. I wolę jednak wierzyć, że w przypadku takim jak opisany, sąd nie przyznałby opieki matce, gdyby ta dziecko rzeczywiście zaniedbywała..
OdpowiedzArmagedon: owszem, w swojej wypowiedzi masz nieco racji- nigdy kuzynki nie lubiłam, nie przepadam za nią i uważam, że nie jest dobrą matką. To jest ta sama kuzynka, z którą jeszcze w kwietniu nie miałam dobrego kontaktu. Jednak fakt, że występowałam w ich domu niemal codziennie w charakterze niani sprawił, że wiem, jak sprawa się toczyła. Moja kuzynka w sądzie broniła się na miliony sposób, oskarżając swojego byłego faceta o różne rzeczy. Wiem, że nie są one prawdą, bo jako tako kontakt z nimi miałam i wiem jak sprawa wygląda. Kuzynka podobnie jak on pracuje. Co więcej, pracują w tym samym miejscu. I niemal zawsze w tych samych godzinach. Gdyby mała została z ojcem miałby się nią kto zająć. Została jednak z matką. I obawiam się, że zajmować się nią będzie tylko Anioł Stróż, bo kuzynka ostatecznie mieszka sama. katkaTT: Owszem, facet haruje, są dni w których nie ma go w domu 14 godzin, ale więcej jest jednak dni, w których spędza w domu cały swój wolny czas. Napisałam w historii, że zajmuje się małą. I niestety matka więzi emocjonalnych, moim skromnym zdaniem, nie ma. Rola matki skończyła się na porodzie. To facet uczył małą chodzić, mówić, karmił, przewijał, kąpał. Więc niestety komentarz nietrafiony.
OdpowiedzPytasz po co walczyła tak? Alimenty, darmowa kasa za nic nie robienie(z historii wynika, że dzieckiem opiekuje się babcia)?
Odpowiedz@Armagedon - wyciągasz daleko idące wnioski z błahostek a nawet sugerujesz wydarzenia odwrotne od opisanych. "Wytykali mu każdy błąd [czyli popełniał błędy?], wymyślali romanse [może nie wymyślali?], obwiniali o rzeczy, które nie powinny mieć żadnego znaczenia w tej sprawie [dla sądu może jednak miały?]." Zastanówmy się: kto nie popełnia błędów? Czyżby matka dziecka? W kwestii romansów autorka pisze, że były wymyślone. Dla sądu wiele rzeczy mogło mieć znaczenie, ale sensem historii jest stronniczość sądów rodzinnych, więc... Czytając Armagedon, przypomina się dykteryjka o radiu Erewań, które zawsze tłumaczyło, że wszystko się zgadza, tylko odwrotnie. Cokolwiek autorka by napisała dobrego o ojcu dziecka, to przecież zawsze można bezpodstawnie wszystko odwrócić, prawda? Ojciec ciężko pracował? Świetnie opiekował się dzieckiem? Nie miał romansów? Nie pił? Nie awanturował się? Ale od czego mamy nieocenioną Armagedon? Przecież zawsze może ona napisać: "a może był leniem, a może źle opiekował się dzieckiem, może zdradzał żonę, może pił i się awanturował?" Doprawdy mistrzyni odwracania kota ogonem! Jeżeli kiedyś będą przyjmowali do pracy w radiu Erewań, to dostaniesz się poza konkursem, na podstawie komentarzy na Piekielnych.
Odpowiedz@mrKabanos: A co to znaczy "darmowa kasa za nic"? Bo nie do końca rozumiem. Dziecku nie należą się pieniądze od ojca? Znaczy, że matka ma utrzymywać dziecko wyłącznie z własnej kasy, czy tak?
Odpowiedz@Armagedon Jeśli wierzysz, że alimenty zazwyczaj naprawdę wykorzystywane są jedynie na potrzeby dziecka, to chyba żyjemy w innych światach niestety. Jeśli z alimentów pokrywane jest 100% czynszu, a mieszka tam dziecko, matka i babcia, to sąd praktycznie nigdy nie przytnie alimentów o 2/3 czynszu (skoro to naddatek który idzie na otrzeby pozostałych lokatorów, czyli w teorii alimenty są większe niż potrzeby dziecka). Pod szyldem dobra dziecka zmusi ojca do fundowania dachu nad głową byłej żonie... A to tylko pierwszy z brzegu przykład.
OdpowiedzMój znajomy prowadził taką sprawę. Była żona wykazując potrzeby dziecka pokryła alimentami 100% wszystkich opłat, wydatki na jedzenie w kwotach takich, że głowa mała, a na dodatek wykazała potrzebę by dziecko chodziło do fryzjera minimum dwa razy w miesiącu, po trzy stówki od wizyty. I sędzina to łyknęła. Jedyne co ofierze polskiego sądownictwa rodzinnego zostało, to kazać obecnej żonie pozwać go o alimenty. Jego dzieci z drugiego małżeństwa oczywiście dostały alimenty w tej samej kwocie (uzasadnienie aktualnej żony brzmiało "dzieci pana X są równe wobec prawa a ustalona kwota alimentów to ... wg wyroku z dnia ..."), co dało jakieś dwa i pół jego pensji. W takiej sytuacji komornik zabiera ile zabrać wolno, dzieli po równo na dzieci (czyli 3/4 dla obecnej żony) a reszta jest automatycznie umarzana. I tylko dzięki takiemu kruczkowi prawnemu udało mu się NIE utrzymywać byłej i jej fryzjera, a zachować dość wypłaty dla dzieci, wobec których ma prawa rodzicielskie.
Odpowiedz@bloodcarver - twój znajomy, prawdopodobnie nie jest świadomy, że popada w ogromne zadłużenie, ponieważ umorzeniu (i to wcale nie automatycznemu) ulega co najwyżej postępowanie egzekucyjne a nie sam dług alimentacyjny. Innymi słowy, komornik stwierdza nieściągalność jakiejś części zadłużenia, czyli umarza w tej części jedynie samą procedurę ściągania długu, ale to nie powoduje "umorzenia" samego długu - dług nadal istnieje i powiększa się o część, której nie udało się komornikowi ściągnąć plus odsetki. Jeżeli suma alimentów, które płaci twój znajomy przekracza jego dochody, to nie wiem na co on jeszcze czeka, dlaczego nie wytacza powództwa o obniżenie alimentów? Jak najszybciej powinien wnieść pozew, tylko dobrze się do niego przygotować, wykazać samemu koszty utrzymania dziecka, bo jeżeli tego nie zrobi, to sąd może przyjąć za prawdę dowody złożone przez drugą stronę, np. fryzjer za 300 zł. Zegar tyka, a dług twojego znajomego narasta.
Odpowiedz@Zendra - jest świadomy, proces odwoławczy (albo już przeciwko Państwu Polskiemu, nie jestem pewien, ale i na to byli gotowi) toczy się ciągle, ponieważ nakazanie komuś płacenia na dzieci dużo więcej niż jest w stanie zarobić jest po prostu chore, sprzeczne z jakąkolwiek logiką, normami pożycia społecznego i elementarną uczciwością. Co zresztą ładnie podsumowuje działanie sądów rodzinnych w naszym kraju niestety.
Odpowiedz@bloodcarver - dobrze, że walczy z takim absurdalnym wyrokiem, ale procesy przeciwko Polsce radzę sobie odpuścić, bo będzie to trwało 7 lat, a i tak nie wiadomo z jakim skutkiem. Znacznie lepiej jest odczekać pół roku i wnieść pozew o obniżenie alimentów, o ile oczywiście obecne postępowanie apelacyjne nie przyniesie pozytywnego rezultatu.
OdpowiedzTo już zostaje między ofiarą, a jej prawnikiem. Bo to z narzekań tego prawnika (a mojego kolegi) dowiedziałem się o tym absurdzie. Cóż, nie wiem jak to rozegrają, ale jeśli po pół roku takich "umorzonych egzekucji" dzieciom nic nie będzie, to chyba będzie najlepszy dowód, że wyższe alimenty nie są konieczne. Ale kto tam wie, co panie sędziny wymyślą. No i zostaje ta sprawa rzekomego długu co to mówisz, że mu rośnie - to to chyba tylko kasacją albo pozwem przeciw RP da się załatwić, a gdy każdego miesiąca prawie dwukrotność pensji staje się długiem, to przecież wiadomo, że on tego nie spłaci, nie po pół roku czy roku czekania na korzystniejszy wyrok :( Cóż, grunt że na teraz zostało dość kasy na wykarmienie dzieci z obecnego małżeństwa.
OdpowiedzJa wiedziałam, że sądy rodzinne są stronnicze, ale ten wyrok po prostu łamie prawo, bo alimenty ustala się na podstawie usprawiedliwionych potrzeb dziecka oraz możliwości zarobkowych pozwanego. Kasacja ani pozew przeciw RP w sprawie zadłużenia nie wchodzi w rachubę, ale skoro macie prawnika, to nie ma sensu abym dalej coś podpowiadała, prawnik będzie wiedział co z tym fantem zrobić. Walczyć, apelować, nie poddawać się - to się musi wreszcie kiedyś zmienić.
Odpowiedz@Zendra - sęk w tym, że pierwszy wyrok uwzględniał możliwości ojca i potrzeby jego pierwszego dziecka. Po prostu nie uwzględnił potrzeb drugiej żony i jej dzieci z ojcem. Więc nie złamał prawa. A Drugi wyrok, z powództwa własnej żony, był tylko po to, by do zakończenia odwołań itd w pierwszej sprawie jego kolejne dzieci nie przymierały głodem. Nie wiem czy w końcu te sprawy połączyli czy nie, nie wnikałem, w każdym razie sprawa popi!@#$na ponad normalne wyobrażenie. Na kruczkach prawnych się nie znam, ale aż się boję mieć dzieci w tym kraju ;p
Odpowiedz@bloodcarver - ja rozumiem doskonale po co była druga sprawa - to stary numer, pozwać męża o alimenty np. gdy musi spłacać jakieś długi (lub alimenty jak w tym przypadku), bo roszczenie alimentacyjne ma pierwszeństwo w egzekucji komorniczej - ale mimo to, sąd wydając wyrok w pierwszej sprawie musiał uwzględnić fakt, że facet ma jeszcze inne dzieci na utrzymaniu. Nie rozumiem jak sąd mógł nie wziąć pod uwagę innych dzieci, a to, że w ich imieniu wówczas jeszcze nie wytoczono powództwa nie ma żadnego znaczenia. Dzieci to dzieci, należy je utrzymywać niezależnie od tego czy jest wyrok alimentacyjny czy nie. Sąd wydał wyrok z pokrzywdzeniem pozostałych dzieci.
OdpowiedzCiekawa dyskusja, nawet nie wiedziałam, że prawo w tej kwestii jest aż tak niesprawiedliwe, to jest chore! Jednak po częsci zgodzę się z Armagedon, czytając tę historią odniosłam wrażenie, że jest bardzo tendencyjna. Raczej wstrzymałabym się z kategorycznym osądem tego konkretnego przypadku. Poza tym, aleksandrab piszesz, że jestes nieletnia. Czy uważasz, że kuzynka (z którą nie masz dobrych relacji) zwierzałaby Ci się z pewnych rzeczy, które są prywatne i Ciebie nie dotyczą? Wątpię, abys była informowana o wszystkim.
OdpowiedzTak się składa że przeważnie sędziami w polskich Sądach Rodzinnych są kobiety. Powoduje to że zwykle orzeczenie sądu jest takie jak w opisanej sprawie. Trzeba by udowodnić w sądzie: 1. narkomanię lub 2. pijaństwo lub 3. to że mamuśka puszcza się. Tylko wtedy jest szansa aby orzeczenie sądu było przychylne dla ojca dziecka.
OdpowiedzZ wyjątkiem pkt. 3 - niestety w polskim sądzie rodzinnym nawet puszczanie się, nie gwarantuje, że ojciec otrzyma prawo do opieki na dzieckiem.
Odpowiedznajlepsza tak naprawde jest choroba psychiczna
Odpowiedza tatus musi walczyc. moj znajomy byl w jeszcze gorszej sytuacji, bo jego dziewczyna doprowadzila do tego ze mogl sie widywac z dzieckiem tylko raz na 2 tygodnie w obecnosci kuratora. akcja dziala sie w anglii, dziewczyna wymyslala niestworzone historie o biciu zastraszaniu itd. chlopak mial nawet sprawe przez to. ale po jakims czasie znalazla sobie nadzianego angola, zrobila nowe dziecko i starsze dziecko odpuscila, wiec teraz znajomy moze go nawet ssam zabierac na wakacje do polski. ale to wszystko takze dlatego, ze sie nie poddal i zabiegal o dziecko. bo niestety duzo tatusiow sie zniecheca, zaklada sobie nowa rodzine i zapomina o dziecku.
OdpowiedzNo jeśli się młodego widuje raz na parę tygodni, na chwilę, nigdy w normalnych warunkach, to w sumie chyba tylko zdrowiej odpuścić i założyć nową rodzinę. Gdyby standardem było zabieranie dziecka na weekendy, to co innego.
OdpowiedzAż mi się film "Tato" przypomina. Jak widać ponadczasowy.
OdpowiedzWitam Specjalnie się zalogowałem , tylko żeby odpowiedzieć nickowi Armagedon . W latach 1999-2002 nie mogłem się widywać z córką , rozprawa rozwodowa ( złożona przez byłą żonę ) umożliwiła to . Nie chcę się ropisywać : 6 miesięcy nie wiedziałem gdzie jest moja córka , znalazłem ją w przedszkolu ( bez telefonu przedszkole ) 200 km. od mojego miejsca zamieszkania . Wiesz córka uciekła jak mnie zobaczyła , za chwile przyjachała Policja pod przedszkole , widywałem sie z córką przez najbliższe 27 m-cy tylko w przedszkolu - bolało ale . Do czego zmierzam dwie wypowiedzi : pani psycholog z RODK - cytuję pana żona znęca się nad córką tylko psychologicznie , pani sędzina z sądu rodzinnego ( było dwuch ławników z czerwonymi nosami ) zapytała moją byłą żonę " czy jej obecny partner zgadza się na widzienia ojca z dzieckiem " . Kolokwialnie mówiąc , piszesz coś o czym nie masz pojęcia. Proszę nie osądzaj - sam kiedyś będziesz sądzony. Pozdrawiam
OdpowiedzNiestety ale to matka ma w prawie 100% zawsze wygraną sprawę, choćby i dzieckiem po ścianach rzucała. Przykre
OdpowiedzCzy ktoś wie może czy szanse dla ojca są wieksze, jeżeli żona zostawi go z dzieckiem i wyprowadzi się? Kuzyn ma taką sytuację. Jego żona mieszka już bodajże z drugim facetem od momentu wyprowadzki a jej uczucia macierzyńskie ograniczają się do komentarzy na fejsie. Dziecko jest dużo spokojniejsze od czasu, gdy jej nie ma. Przestał się jąkać i zaczął dużo mówić (wcześniej był chyba tak zastraszony że nawet podstawowych zwrotów typu "mama", "tata" nie chciał mówić).
OdpowiedzWybacz nie wiem .
OdpowiedzSzanse są znacznie większe. Ojciec powinien dokumentować tą sytuację, zdobyć świadków na okoliczność, że mieszka sam z dzieckiem i sam je utrzymuje i wychowuje, że matka porzuciła rodzinę, że mieszka z innymi facetami. Oprócz świadków musi kompletować dokumenty: kopie wpisów na fejsbuku, dowody ponoszenia opłat za mieszkanie, dowody zakupu środków na utrzymanie dziecka (żywność, leki, środki higieniczne, ubrania, przybory szkolne, zabawki, zapewnienie rozrywki bilety do kina, teatru, koszty wycieczek i zajęć pozalekcyjnych). Dobrze jest mieć zdjęcia z imprez rodzinnych, szkolnych, wycieczek, atrakcji organizowanych dziecku, itp. Należy dokumentować daty, od kiedy tak się dzieje, zapisywać w kalendarzu wydarzenia, bo przed sądem będzie musiał mówić o konkretach. Jeżeli zaszła pozytywna zmiana w zachowaniu dziecka, to znaczy, że był problem natury psychologicznej - koniecznie trzeba zaprowadzić dziecko do psychologa i w razie potrzeby podjąć terapię. Można postarać się o prywatną opinię psychologiczną, chociaż sąd nie musi jej dopuścić jako dowodu. Nie można czekać biernie, bo nie wiadomo, czy była żona właśnie nie zbiera swoich dowodów i przygotowuje proces sądowy.
OdpowiedzZ tym psychologiem to na dwoje babka wróżyła. Z polskim podejściem do "leczenia psychiki" może dojść do tego, że "dziecko wymagało wizyty u psychologa" pojawi się jako dowód na to, że źle się dzieckiem opiekuje.
OdpowiedzAż mnie szlag trafia jak na samą myśl o tym, że opiekę nad dzieckiem sąd przyzna matce, która uważa, że dziecko może się wychowywać bez ojca... a najważniejsza dla dziecka jest babka. Trudno się z tym pogodzić.
OdpowiedzI dlatego najlepiej sie nie żenic.
Odpowiedz