Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wczoraj w wiadomościach mówili o kierowaniu pacjentów do szpitali, nie wiedząc czy…

Wczoraj w wiadomościach mówili o kierowaniu pacjentów do szpitali, nie wiedząc czy znajduje się tak oddział/lekarz mogący udzielić pomocy. Przypomniało mi to moją historię z obozu, gdzie byłam wychowawcą.

Jedna z kolonistek dostała ostrych bóli brzucha, po wizycie u ośrodkowej pielęgniarki, skierowanie do miejscowego lekarza, a od lekarza do szpitala A. Niestety z wychowawcą, który nie ogarnął sytuacji, ale mniejsza z tym. W szpitalu A, do którego dotarli, okazało się, że dzieciaka nie przyjmą, bo nie ma chirurgii dziecięcej, a być może to wyrostek. Po wycieczce do kolejnego szpitala B, po badaniach pozwolili wrócić na obóz z zastrzeżeniem, że w razie WU natychmiast wracać. Bosko. Ale nie to piekielne.

Dwa dni później bóle się ponawiają, dziewczę ledwo chodzi, pielęgniarka obozowa wzywa karetkę. Tym razem dziecko już pod moją opieką. Podczas badania informuję panów ratowników o poprzedniej wycieczce. Z zaznaczeniem, że nie ma co jechać do szpitala A, bo i tak nie przyjmą, a wnioskując z ich rozmowy szpital A miał być celem. Ratownicy przekazują informację dyspozytorowi. Co robi dyspozytor? Ano kieruje ich do szpitala A. Po co? Bo takie są zasady. Mnie szlag trafia, ratowników również, próbują tłumaczyć, że szkoda czasu, szkoda kilometrów, ale na nic.

Tym bardziej się wkurzam, gdyż wiem, że w szpitalu A nie ma karetek aby mogły nas przewieźć do szpitala B. Więc sytuacja zarysowuje się tak, że nas tam zawiozą i zostawią, bo nie mają obowiązku czekać i martw się człowieku sam. Na szczęście Panowie ratownicy okazali się wspaniali i po przyjeździe na miejsce dzwonili do góry gór, aby mogli nas przewieźć do szpitala B. W szpitalu A okazało się wiadome, że nie ma oddziału chirurgii dziecięcej, ba nie ma nawet lekarza, który dziecko mógłby zbadać.

Dużo jestem w stanie zrozumieć, ale trzymać się uparcie zasad, mimo iż są wbrew logice? Straciliśmy x km i x czasu, bo można było od razu jechać do szpitala, w którym natychmiast by nas przyjęli. Ale nie, bo szpital A był najbliżej. Dzięki Bogu był to tylko lekki stan zapalny wyrostka, a co jeśli by był gorszy i podczas jazdy z jednego szpitala do drugiego pękł?

by bee
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mariamasyna
14 14

Że na szlak można trafić to wiadomo, ale jak szlak może trafić i to tyle osób?

Odpowiedz
avatar zendra
10 12

Jak się oberwie trawers podczas górskiej wycieczki, to tych na dole szlak może trafić ;) Koleżanko autorko, szlaG.

Odpowiedz
avatar bee
-5 7

Koleżanko komentatorko, poprawione już dawno, jakbyś nie zauważyła :)

Odpowiedz
avatar zendra
7 9

No nie tak dawno, skoro zdążyłam skomentować ;)

Odpowiedz
avatar Lampart
-3 3

Że się do poprawiania dopiszę... "byłam wychowawcą" - płeć od tego czasu zmieniłaś? "ostrych bóli brzucha" pierwsze i trzecie słowo całkiem jasne, co znaczy środkowe mogę się jedynie domyślać i szukać w słowniku pod "bólów".

Odpowiedz
avatar Lampart
-2 4

I jeszcze to "WU" ochydne. Skrót "W razie w." znaczy "W razie wojny", więc co do cholery znaczy "WU".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

Dzieję się tak ponieważ daliśmy władzę biurokratom, bojąc się cwaniaków, cwaniacy się przystosowali, a my z biurokratami zostaliśmy.

Odpowiedz
avatar bee
8 8

Zagłoba bez profesjonalnych badań skąd ktokolwiek, ja, pielęgniarka czy chociażby ratownicy mogli wiedzieć, że to lekki stan zapalny? Okazało się dopiero w drugim szpitalu, po badaniach krwi i usg. Miałam dziecko, które chodzić z bólu nie mogło wpakować do autobusu i zrobić sobie ponad 80cio kilometrową wycieczkę? Dziwny jesteś..

Odpowiedz
avatar bee
7 7

A co do lekarza, wymagany był chirurg dziecięcy, żeby jakąkolwiek diagnozę postawić. Dziecko zostało zbadane owszem, ale tak jak i przez pielęgniarkę w ośrodku, tj wywiad i sprawdzenie drażliwości brzucha poprzez uciskanie. Diagnozy nie było, a jedynie podejrzenie zapalenia wyrostka. Pan "doktór" za długo chyba w Niemczech siedzi i nie zna polskich realiów.

Odpowiedz
avatar Rossellinique
-2 2

To samo było ostatnio z moim bratem, też jeszcze dziecko. Uraz głowy, dziecko zamroczone nie wiadomo co mu jest trzeba zbadać, przywieziony do oczywiście najbliższego szpitala, który z racji swej renomy często jest nazywany, po prostu umieralnią. Czekali dłuższą chwilę by pan doktor raczył spojrzeć na dziecko i ocenić stan, ale nie, są rzeczy ważniejsze, urazy poważniejsze. Na całe szczęście pracuje tam jako pielęgniarka powiedzmy, że znajoma mamy, na jej błagania poprosiła lekarza który stwierdził, że to dziecko on go badać nie będzie ma jechać do Krakowa do dziecięcego. Czekanie prawie 2 godziny na karetkę też było doprawdy fascynujące. Tyle dobrze, że karetka do domu przyjechała w szałowe 15 minut, bo i oni potrafią bić rekordy absurdów. Ja nie wiem naprawdę, aż tak trudno jest ogarnąć ten system,\każdy dyspozytor powinien widzieć gdzie i jaki szpital ma dany oddział i gdzie od razu trzeba pacjenta zawieźć, a nie, że ot tak chyba dla jaj będziemy go wozić od szpitala do szpitala, najwyżej sobie pacjent umrze..

Odpowiedz
avatar Indira
2 6

Co to jest WU?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

Jeśli my nie będziemy trzymać się uparcie zasad, nawet wbrew logice, to wbrew wszelkiej logice zostaniemy ukarani przez sędziego, który będzie trzymał się ich sztywno. Jak by dziewczynka umarła w karetce to by było dochodzenie, dlaczego jechali do B, a nie do A, skoro mieli do A. Gdyby pojechali do A, na pewno by żyła. Nie? A co wy tam wiecie, g**** wiecie, procedury nigdy nie zawodzą.

Odpowiedz
Udostępnij