Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie będę opisywał konkretnej sytuacji czy zachowania konkretnej osoby, ale pewne zjawisko,…

Nie będę opisywał konkretnej sytuacji czy zachowania konkretnej osoby, ale pewne zjawisko, bardzo powszechne na naszych drogach, ale kompletnie ignorowane przez odpowiednie służby. Widoczne jest to szczególnie teraz, kiedy wcześnie robi się ciemno i więcej jeździmy po zmroku.

Otóż zmorą kierowców są niesprawne i/lub źle ustawione światła samochodów z przeciwka. Na kursie prawa jazdy wymagają od człowieka sprawdzanie tych wszystkich rzeczy pod maską (szczerze mówiąc nie wiem dokładnie czego, bo za moich czasów tego nie było), ale nie potrafią nauczyć prawidłowego montażu żarówki. Tak w ogóle to szczerze podziwiam ludzi, którzy potrafią włożyć żarówkę (szczególnie H4) do góry nogami - przecież to trzeba zrobić po prostu siłą, podginając kołnierz żarówki - tylko w jednej pozycji "wchodzi" ona właściwie i bez oporu. A potem jedzie taki i ptakom po oczach świeci (i kierowcom z przeciwka), a na drodze ciemno. Za to ma dobrze oświetlone znaki. W efekcie kierowca z przeciwka nie widzi kompletnie nic - super bezpieczne, prawda?

Litościwie pominę milczeniem chińskie pseudoksenony.

Osobny temat to poprzepalane żarówki albo instalacja w takim stanie, że światło ma siłę jak świeczka (i wcale nie trzeba do tego starych aut - wystarczy niedbale poskładana instalacja elektryczna po naprawie powypadkowej albo błąd przy wpinaniu w instalację dodatkowych odbiorników, np. gniazda przy haku).

Szczerze mówiąc nie rozumiem, dlaczego policja i inne służby nie robią z tym kompletnie nic. Stoją sobie przy drodze z suszarką, mijają ich auta z widoczną gołym okiem niesprawnością oświetlenia, a oni mają to w dupie. Ktoś ma pomysł dlaczego? Przecież za to też są mandaty.

I niech mi ktoś powie, że to nie jest piekielne - zarówno ze strony policji, która podobno ma dbać o nasze bezpieczeństwo, jak i kierowców, którym nie chce się poświęcić minuty na sprawdzenie stanu oświetlenia.

P.S. Żeby nie było, nie wymagam od nikogo biegania wokół auta przed każdą jazdą, ale ogarnięty kierowca nawet nieświadomie zwraca uwagę na takie rzeczy, jak odbicie świateł w sąsiednim samochodzie i wyłapuje niesprawności.

by timo
Dodaj nowy komentarz
avatar Arielka
-4 12

Już Ci mówię, czemu miśki z suszarkami nie reagują na niesprawne oświetlenie: wypisując mandat podają zawsze podstawę prawną - ale uczą ich tylko tych od przekroczenia prędkości, ewentualnie od wypadków drogowych... do ogarnięcia wszystkich przepisów musieliby brać do policji drogowej osoby o IQ wyższym niż 65 :) ( nie twierdzę, że takich też nie zdarza się spotkać, ale to chlubne wyjątki ).

Odpowiedz
avatar Stacyjnik
2 2

A spróbuj się przejechać autem na glebie wieczorem po deszczu, kiedy asfalt mokry, a co drugi inteligent jedzie na przeciwmgielnych przednich :)

Odpowiedz
avatar Yennefer_
3 3

Hmm, to chyba u mnie w mieście są nadgorliwi policjanci, bo chłopakowi mojej przyjaciółki zabrali dowód rejestracyjny za przepaloną żarówkę. A zaś mojego chłopaka długo przetrzymywali, bo wg policjanta "kierunkowskaz za szybko migał", więc mu totalną rewizję auta zrobili- wszystko, wszystko.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 listopada 2013 o 16:30

avatar fabryka_czekolady
3 3

Wiesz co, policja nie sprawdza oświetlenia, bo nie posiadają odpowiedniego sprzętu. Rozumiem, że złe ustawienie świateł widać na pierwszy rzut oka, w końcu oświetlać ma nam drogę a nie świecić w tylną szybę poprzedniego samochodu. Problem tkwi w tym, że nie mają "odpowiedniego dowodu" na to, że źle jest ustawione oświetlenie (co innego w przypadku niesprawnej jednej żarówki). Mnie też szlag trafia jak jadę wieczorem, a na zderzaku uczepi mi się taki jeden i oświetla mi całe wnętrze samochodu albo z naprzeciwka oślepia tak, że nie sposób jest jechać... Swoją drogą, brakuje odpowiedniej informacji/kampanii/czegokolwiek na temat świateł dziennych, kierowcy "mrugają" światłami wprowadzając w błąd (nie mam na myśli ostrzegania o "miśkach" ale z założenia ma to sygnalizować o jakimś zdarzeniu/niebezpieczeństwie/niesprawnych światłach itp.).

Odpowiedz
avatar timo
0 2

Policja w takich wypadkach ma uprawnienia do skierowania pojazdu na dodatkowe badanie techniczne do Stacji Kontroli Pojazdów.

Odpowiedz
avatar fabryka_czekolady
1 1

Tylko wiesz jak to jest, jedna Stacja Kontroli Pojazdów jest solidna i rzęcha do ruchu drogowego nie dopuści, inna skasuje kasę za przegląd techniczny a właściwie to za pieczątkę i nie interesuje ich stan techniczny pojazdu. A o wypadki nadal wini się zbyt dużą/ niedostosowaną do warunków i umiejętności kierowcy prędkość...

Odpowiedz
avatar timo
5 7

To co piszesz, to akurat żaden argument za ich "idiotyzmem". Prosty przykład: na miejsce pierwsza dociera załoga prewencji. Ma podejrzenie, że jeden z kierujących jest pod wpływem alkoholu, ale nie ma alkomatu (prewencja często nie ma albo ma "blowa", który nie podaje wyniku, tylko komunikat pozytywny/negatywny i jako taki nie może być używany do sprawdzania stanu uczestników zdarzeń drogowych). Wzywa załogę z alkomatem i już są dwie. Druga załoga może tez być z prewencji, zatem wzywają ruch drogowy do oględzin i sporządzenia dokumentacji - jest i trzecia załoga. A powodów wezwania kolejnych załóg może być wiele (np. jednym z uczestników kolizji jest osoba poszukiwana). A akurat 3 radiowozy mogły tam stać minutę albo 5, a potem został jeden. Wyciąganie pochopnych wniosków na podstawie niedostatecznych informacji nie jest domeną ludzi inteligentnych.

Odpowiedz
avatar pawel78
-2 4

@timo: to byly 3 drogowki, z czego 2 jechaly prosto z KMP.

Odpowiedz
avatar timo
0 2

Widocznie był jakiś powód. Są jakieś procedury i raczej nikt sobie nie pozwoli na postępowanie wbrew nim. Patrole do zdarzenia dysponuje oficer dyżurny i nie wierzę, że wysłał je "ot tak", bez podkładki w przepisach. Takie czasy, że każdy każdego kabluje i sprawdza, więc stawiam 5 do 1, że musiała być przyczyna zadysponowania tylu załóg. Np. mogła to być błędna ocena sytuacji i wyolbrzymienie sprawy przez zgłaszającego - wszak informacja o wypadku (dużo ludzi nie rozróżnia wypadku i kolizji) 3 samochodów na skrzyżowaniu najczęściej oznacza spore utrudnienia w ruchu, zablokowane skrzyżowanie, konieczność kierowania ruchem itd., więc profilaktycznie wysyła się większe siły i środki. Dyżurny nie widzi zdarzenia, polega na informacji przekazanej przez laika, często zdenerwowanego uczestnika zdarzenia, który przekazuje informacje emocjonalnie, a niekoniecznie racjonalnie.

Odpowiedz
avatar pawel78
-2 4

To byla typowa kolizja. W pazdzierniku widzialem tez jak kobieta zatrzymala sie na przejsciu dla pieszych, a tuz za nia stali SM. Sadzisz, ze zareagowali? Alez skad.

Odpowiedz
avatar sla
-5 5

Rozumiem, że jest to uciążliwe, lecz czemu wszyscy muszą bawić się w mechaników i potrafić zakładać żarówkę? Poza tym, co komu da wiedza montażu tego elementu w konkretnym aucie skoro w każdym wygląda to inaczej? Nie wspominając już o nowych samochodach, gdzie by wymienić żarówkę trzeba rozebrać cały zderzak.

Odpowiedz
avatar timo
-4 6

1) Nie muszę. Mogą jechać do mechanika. Ale nie mogą swoją ignorancją zagrażać bezpieczeństwu innych. 2) Bzdura. Żarówek jest tylko kilka rodzajów (H1, H3, H4, H7 - inne praktycznie nie występują) i dany rodzaj w każdym aucie zakłada się tak samo. Nie kupujesz żarówki do Opla Astry ani do VW Golfa, tylko żarówkę danego rodzaju. Zresztą zasada montażu każdego rodzaju jest taka sama - kołnierz wchodzi w jednym położeniu ze względu na swój kształt i kształt gniazda. Średnio inteligentna małpa by sobie poradziła.

Odpowiedz
avatar sla
0 2

Nie chodziło mi o to, że żarówki są inne, lecz o to, że w każdym aucie jest inny dostęp do nich. Im nowsze auto tym przód jest coraz bardziej zabudowany, przykładowo - w nowych Audi samodzielna wymiana jest prawie niemożliwa, po prostu do żarówek nie ma jak się dostać bez rozbierania sporej części przodu auta. Spójrz na nowe silniki - pod maską wszystko jest maksymalnie poupychane.

Odpowiedz
avatar timo
0 4

Zgadzam się, co nie zmienia faktu, że - jak już pisałem w innym komentarzu - auto z niesprawnym oświetleniem nie powinno uczestniczyć w ruchu. Inna sprawa, że Unia, która zajmuje się milionem pierdół, powinna wprowadzić jakiś przepis, że wymiana żarówek powinna być beznarzędziowa i możliwa do wykonania w np. max 10 minut bez czołgania się pod autem.

Odpowiedz
avatar sla
0 2

@timo Niby czemu? Co przeszkadza fakt, że musisz ruszyć zadek do mechanika? Jeśli kupujesz określone auto to wypada liczyć się z konsekwencjami, czyli w tym przypadku - niemożnością samodzielnej wymiany żarówki oraz masy innych elementów. Samochód to nie rower, zostawmy rozbieranie go specjalistom.

Odpowiedz
avatar krogulec
1 5

@sla A do przepalonej żarówki, w środku nocy, będziesz wzywać pomoc drogową? Oświetlenie jest takim elementem wyposażenia auta które musi być wymienione możliwie łatwo. A może do przesunięcia fotela kierowcy przód-tył, czy kąta nachylenia oparcia też trzeba do mechanika?

Odpowiedz
avatar sla
-1 3

Śmiem twierdzić, że fotel częściej się reguluje niż wymienia żarówki w aucie. Poza tym, wydaje mi się, że w nowszych autach do samej wymiany tego nieszczęsnego oświetlenia dochodzi zaznaczenie tego faktu w komputerze, więc takie proste to nie jest. Nikt złośliwie nie utrudnia dojścia do tego elementu, ma to jakąś przyczynę. I bez jej poznania gadanie o 'wymogu łatwego dostępu' jest, wybaczcie, lekko głupie. No i najważniejsze - mi wcale nie przeszkadza, że muszę jechać z moim autem do mechanika by wymienił mi te żarówki - nawet jakby było dojście to bym tego nie robiła, bo a nóż coś zepsuję...

Odpowiedz
avatar timo
0 2

@sla: ten powód utrudniania dostępu jest bardzo prosty. Kiedyś zarabiało się na sprzedaży samochodów, a teraz na serwisie. Dlatego kiedyś robiło się trwałe auto, sprzedało temu samemu klientowi jedno (za to drogie) na 10 lat i było ok. A teraz auta są badziewne, zmienia się je co 3 lata (mówię o pierwszym właścicielu), ale za to względnie tanie, a firma zarabia na abstrakcyjnie drogich przeglądach gwarancyjnych czy właśnie wymianach żarówki, z którymi kiedyś nikt do mechanika nie jeździł. P.S. Spalona żarówka nawet w autach z tzw. magistralą daje tylko sygnał kierowcy, ale nie zapisuje błędu w komputerze.

Odpowiedz
avatar sla
-1 3

Badziewne? Dlatego, że silnik jest tak upchany z przodu, że by zmienić żarówkę to trzeba pół przodu rozebrać? Dziwne trochę kryterium oceny auta, lecz jak Ci odpowiada... A, i odkąd pamiętam to ojciec wymieniał żarówki w serwisach, nie pamiętam ANI JEDNEJ sytuacji, by robił to sam. A lat parę na tym świecie już żyję.

Odpowiedz
avatar timo
1 3

@sla: współczuję tatusia.

Odpowiedz
avatar Poluck
1 1

Według mnie taniej jest nauczyć się wymieniać żarówki niż jeździć do mechanika, któremu trzeba płacić stawkę godzinową. Ja u siebie w samochodzie mam w bagażniku małą skrzynkę, w której trzymam zapasowe żarówki, klucze, latarkę i niektóre płyny, płacąc za wszystko mniej niż za 2 wymiany żarówki u mechanika. No i formalnie rzecz biorąc, samochód z przepaloną żarówką jest niesprawny i nie powinien uczestniczyć w ruchu. W rzeczywistości nikt nie wzywa pomocy drogowej, bo w końcu taniej jest zapłacić ewentualny mandat niż za holowanie samochodu, bo jest dużo droższe. No chyba że trafi się upierdliwy policjant, który odbierze dowód rejestracyjny.

Odpowiedz
avatar Szn
-1 5

wkładając żarówkę odwrotnie nie sprawisz, że będzie świeciła do góry a nie na dół - to kwestia reflektora a nie żarówki...

Odpowiedz
avatar timo
-1 5

Z całym szacunkiem, ale chrzanisz. W takim razie wg Ciebie po co żarówkę da się prawidłowo zamontować tylko w jednej pozycji, skoro to wszystko jedno? Oczywiście w żarówkach symetrycznych jednowłóknowych różnica będzie pomijalna, ale w H4 diametralna. Żarówka włożona odwrotnie świeci włóknem światła mijania przez układ optyczny światła drogowego i odwrotnie.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
1 1

eee... a w H4 nie ma tu znaczenia przesłona włókna mijania? Przy normalnym położeniu jest ona od dołu, więc strumień światła pada na górną część reflektora, który odbija ją w dół, czyli w jezdnię. Odwracając żarówkę odwracamy sytuację. Czyli włókno świeci w dół, a cały reflektor świeci w górę. Lecz co do sytuacji oślepiania, to sądzę że po prostu w tych autach reflektory są źle ustawione, choć nie wiem jak to możliwe gdyż u mnie na przeglądzie zawsze sprawdzają światła. Kiedyś jadąc późnym wieczorem to jednym reflektorem (drugi dobrze świecił) oślepiło mnie wiele samochodów. Po dziesiątym miałem ochotę tłuc im młotkiem po lampach.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

Życzę szczęścia w zakładaniu lewej żarówki w Fiacie Stilo Abarth lub Alfie 159 3.2. Bez kanału nie podchodź.

Odpowiedz
avatar timo
-2 8

Za projektantów-debili nie odpowiadam... Cóż, Włosi - i wszystko na temat. Niemniej jednak taki pojazd formalnie nie powinien uczestniczyć w ruchu.

Odpowiedz
avatar kuleczka
0 4

Najbardziej lubię tłumaczenia, że się dopiero co żarówka przepaliła - jednego takiego od trzech miesięcy widzę jak jadę do pracy - ma tylko lewe światło (ale za to chyba tylko drogowe) - ale jak autor pisał - policja ma to w tyłku. ja codziennie obchodzę samochód po włączeniu świateł, albo sprawdzam na drzwiach garażu. Takie zboczenie mam.

Odpowiedz
avatar Tomkoo
1 1

Ja mam na takich kierowców swój sposób. Nieco piekielny, ale za to bardzo skuteczny. Gdy taki delikwent jedzie za mną, zwalniam tak aby mógł mnie wyprzedzić i również częstuję go długimi światłami. Dla jadących z naprzeciwkanie jestem już taki wredny, bo jest to po prostu niebezpieczne, ale "nieco" dłuższe mrugnięcie sprawia że Ci jadący na długich, szybko przypominają sobie o konieczności zmiany.

Odpowiedz
avatar tzetze
0 0

Opisany tu problem jest naprawdę ważny. Ku przestrodze: wracałem wczoraj z gór do stolicy: ciemno, pada, duży ruch, asfalt czarny i mokry, droga krajowa lub wojewódzka ale w stanie tragicznym bo po jednym pasie w każdą stronę, koleiny i co najgorsze bez namalowanej rozgraniczającej linii ... I zbieg okoliczności: jeden zawodnik z oślepiającymi światłami, mokry asfalt i dziwnie wyprofilowany ostry zakręt. Oślepiło mnie na kilka sekund, w tym czasie hamulec i profilaktyczna ostrożna ucieczka na prawą stronę (lepszy rów niż czołówka). Skończyło się szczęśliwie tylko poboczem

Odpowiedz
avatar aleks2002
0 0

Nooo a mignij takiemu długimi, że świeci w kosmos zahaczając po drodze auta z naprzeciwka to wywołasz prawdziwy road rage. A policja nie zatrzymuje za to z prostego powodu: nie ma z tego kasy. Co z tego, że nawet zatrzymają dowód rejestracyjny skoro za przekroczenie prędkości będzie w porywach do 5 stówek? Co do przeciwmgielnych też można dużo napisać. Ogólnie kierowcy totalnie nie potrafią wykorzystywać tych lamp. Lekko opadająca mgła z widocznością min 100 m - 90% auta za miastem i połowa w mieście ma odpalone przednie lampy (ci oczywiście którzy je posiadają)! A w granicach 20-30% tylne! I co im daje lampa która ma zasięg +/- 30 metrów (sprawdźcie sami jak nie wierzycie, wystarczy w nocy odpalić same przeciwmgielne), o tylnych nie wspominając. @Yennefer_ Najwidoczniej Twoi znajomi podpadli czymś na kontroli. Za przepaloną żarówkę można się spokojnie kłócić jeżeli masz zapasową, wymieniasz = auto sprawne technicznie.

Odpowiedz
Udostępnij