Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ponownie wróćmy do służby zdrowia... Moja babcia od prawie dwóch lat walczy…

Ponownie wróćmy do służby zdrowia...

Moja babcia od prawie dwóch lat walczy z rakiem. W trakcie tej walki, przejawiło się już kilka piekielności.

Pierwszą była pani doktor, która przez ponad rok leczyła babcię na reumatyzm. Co śmieszne - babcia nigdy nie miała zrobionych specjalistycznych badań, nie miała bólu w stawach. Skarżyła się na złe samopoczucie i bóle brzucha. No ale pani doktor wie lepiej - w tym wieku to tylko reumatyzm!
Truła babcię przez rok lekami, które w ogóle jej nie były potrzebne.
Z czasem, oprócz bólu brzucha pojawiły się także krwawienia. Dopiero te porządnie zaniepokoiły rodzicielkę mamy, i w końcu udała się do ginekologa. W przeciągu tygodnia babcia trafiła do szpitala na operację, z podejrzeniem raka szyjki macicy. Niestety, podczas zabiegu okazało się, iż nowotwór zajął już całe drogi rodne i nastąpiły przerzuty na jelita. Szybka decyzja - babci usunięto cały układ rozrodczy, przepisano leki i chemię.
Gdyby nie "mądra" pani doktor, gdyby tylko babcia wcześniej dostała skierowanie na specjalistyczne badania, być może raka dałoby się szybciej wykryć. Być może leczenie mogło by jej w czymś pomóc. Jednak już było za późno...

Mija drugi rok odkąd zdiagnozowano nowotwór. Ponownie pojawiły się krwawienia, babcia nie może się ruszyć, jelita przestały prawidłowo pracować. Po wizycie w szpitalu na początku września tego roku, kolejny mądry pan doktor dał skierowanie na zabieg. Na dzisiaj (14.10). Stan babci, przez te półtora miesiąca drastycznie się pogorszył, na przełomie września i października wylądowała na SORze, gdzie podano jej kroplówki i zalecono czekanie na zabieg.
Babcia dostaje morfinę i silne leki uspokajające. Nie wie co się wokół niej dzieje, "cofa się" w czasie, słyszy i widzi rzeczy których nie ma. Wie tylko, że ją boli. Całe ciało. Stała się agresywna dla własnych dzieci, gdyż ból jest dla niej na tyle nieznośny, że każdy dotyk ją drażni.

A co się stało po stawieniu się na planowany zabieg?

Nie wykonają. Stan jest tragiczny, tu już nie ma sensu nic robić.

Zabijają nas. Legalnie. W białych rękawiczkach...

słuzba_zdrowia

by sayus
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Pelococta
-5 23

Straszne... brak słów, żeby to skomentować. Jakim prawem Ci lekarze bawią się w boga, decydując, kto może pożyć dłużej dzięki operacji a kto nie? Horror. Pozostaje mieć nadzieję, że kiedy będziemy w podobnym wieku jak Twoja babcia, będziemy mieć mnóstwo kasy na leczenie prywatne w najlepszych klinikach.

Odpowiedz
avatar LittlePretty
-3 5

Moja babcia miała marskość wątroby. Żaden lekarz nie chciał podjąć się przeprowadzenia przeszczepu ze względu na wiek, potem przerzucali to na stopień zaawansowania choroby. Zmarła mając 66 lat.

Odpowiedz
avatar 12345
6 6

Wiesz, lekarze naprawdę mogą kroić każdego. Ale co z tego, że pokroją, skoro to nie rokuje, a ewentualna operacja przysporzy tylko dodatkowych cierpień i skróci życie? To samo tyczy się chemii. Można pchać chemię w pacjentów którzy nie mają realnych szans na wyjście. Pytanie tylko, czy dodatkowo szkodzić chemią (nie atakuje chemioterapii, broń boże), czy po prostu się poddać, bo w pewnych stanach nie da się wygrać. Smutna statystyka - 60% środków z nfztu idzie na ludzi którzy umrą w ciągu pół roku. Czysto retrospektywnie. Nadal uważacie, że nikt nie dba o ludzi terminalnie chorych? Ale oczywiście, łatwiej kłapać jadaczkami, że lekarze konowały i zabijajo bo im nie płaco pod ławko łapówków.

Odpowiedz
avatar blada87
-1 15

Bardzo mi przykro... W przypadku mojej mamy lekarze równiez zabawili się w Boga. Mama będąc w szpitalu przestała oddychać, prawe płuco było niewydolne oddechowo z powodu zajęcia przez raka. Lewe w dalszym ciągu było sprawne, gdyż na nim nie było zmian nowotworowych. Mój brat prosząc lekarzy by ratowali mamę, dostał odpowiedź, że nie będą przeprowadzać reanimacji, gdyż ma chore płuco i tak umrze- jak nie teraz to później i tak do tego dojdzie. Mama zmarła...

Odpowiedz
avatar nuclear82
1 5

Ano umrze jak nie teraz to później. Przecież każdy w końcu kur*a umrze. Pytanie tylko kiedy dokładnie będzie to "później".

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
1 17

Najbardziej wstrząsnęło mną podsumowanie, pasujące do wszystkich historii o "służbie zdrowia". Niezwykle trafne. Po prostu pozwalają słabszym lub starszym jednostkom się wykończyć...

Odpowiedz
avatar infernal
18 20

Wiem że to co teraz powiem jest straszne i bardzo bolesne. U osób z terminalnym stadium raka nie prowadzi się reanimacji- to a propos tego co powiedziała blada87. To tylko i wyłącznie przedłużanie cierpienia. Wiem i rozumiem że bliscy nie mogą tego pojąć, to jest całkowicie normalne... Mówię to jaka osoba która była obecna przy śmierci takiego człowieka. Mówię to jako osoba której bliski choruje przewlekle i jest przykuty do łóżka. Mówię to jako osoba która chce zostać lekarzem. I jedyną rzeczą która tutaj zdecydowanie zasługuje na naganę to postawa tej pierwszej lekarki. Ale proszę powstrzymać się od komentarzy w stylu "zabijają nas w białych rękawiczkach". Na prawdę, są to ludzie wykształceni i wiedzą oni że są momenty w których po prostu NIE DA się pomóc. Można tylko łagodzić cierpienie, na przykład przez podawanie morfiny... No i cóż mogę powiedzieć na zakończenie... Żadne słowa tego nie oddadzą... Wyrazy współczucia...

Odpowiedz
avatar mentor
4 4

Dokładnie. Jeśli stan jest tragiczny i nic już nie pomoże, to mają marnować czas na niepotrzebny zabieg? Mój dziadek zmarł na raka i tak samo pierwsi lekarze "nie potrafili" wykryć, co mu dolegało. Ale rozumiem, że są sytuacje, kiedy można tylko patrzeć, jak człowiek umiera.

Odpowiedz
avatar sayus
-2 4

Marnować czas na niepotrzebny zabieg? Półtora miesiąca temu babcia mogła mieć wykonany ten zabieg. Odwleczono go tylko dlatego, że Pan Wielki i Znany w Świecie Profesor, który badał ją na początku września stwierdził, iż sam chce ten zabieg wykonać. Podczas gdy również inni lekarze w tym przybytku mogli to zrobić.

Odpowiedz
avatar mentor
2 2

Ale my mówimy o sytuacji bardziej teraźniejszej, kiedy zabieg już miał być wykonany, ale ordynator powiedział, że nie warto. Poza tym, wątpię, żeby półtora miesiąca temu była jakaś szansa dla babci. Nie skończyłem medycyny, ale podejrzewam, że stan tragiczny nie zaczął się wraz z dzisiejszym dniem, tylko trwa już od jakiegoś czasu.

Odpowiedz
avatar infernal
3 3

sayus może inni lekarze nie mogli operować, bo nie mieli takich umiejętności... I nie chcieli zabić pacjenta jak to określiłaś: "W białych rękawiczkach"...?

Odpowiedz
avatar Eustachiusz
15 17

@sayus @Pelococta @blada87 @RudaMaupa Przykro mi z powodu Waszych bliskich. Ale przykro mi także z powodu obwiniania za wszystko służby zdrowia. To nie jest tak, że trzymamy nogi na biurku i czasem łaskawie zejdziemy operować. W przypadku standardowego oddziału chirurgicznego (dostępne 2 stoły operacyjne) jesteśmy w stanie wykonać średnio 6 operacji dziennie. Pod warunkiem, że mamy wolne łóżka, żeby tych pacjentów położyć - a bywa, że pacjent po operacji dochodzi do siebie nawet ponad miesiąc - nie przyjmiemy wtedy nikogo na jego miejsce. Pacjent w ciężkim stanie musi mieć zagwarantowane miejsce na tzw. "R". Jeśli akurat anestezjolodzy mają wszystkie łóżka zajęte, to w życiu nie pozwolą, żeby tzw. "obciążony pacjent" był operowany w trybie planowym. Bo nie będzie dokąd go zabrać z sali operacyjnej. Bywa, że na operację zgłasza się niedodiagnozowany pacjent - dopóki nie wykonamy wszystkich niezbędnych badań, leży w szpitalu, zajmuje łóżko, ale nie jest operowany. Czyli de facto zajmuje miejsce. I jak byśmy nie próbowali, jak nie obchodzili niektórych ograniczeń, to niestety - łóżka szpitalne i sale operacyjne nie są z gumy. I to nie jest wina ani anestezjologów, ani chirurgów czy ginekologów. To jest wina systemu. Którego żaden z nas nie stworzył. A który wszystkim wiąże ręce. Nie w białych rękawiczkach - w białych koszulach, garniturach i pod krawatem.

Odpowiedz
avatar pasia251
10 12

hmmm... a mnie się nasuwa jedno pytanie - ile czasu babcia nie była u ginekologa zanim zdiagnozowano nowotwór? to, że lekarka leczyła nieistniejący reumatyzm to jedno, ale nie dbanie o własne zdrowie to drugie... jakby babcia zgodnie z zaleceniami chodziła na wizyte przynamniej raz w roku to pewnie sprawy wyglądałyby inaczej...

Odpowiedz
avatar ewilek
6 6

Przy całej tej tragedii mnie też nasunęło się pytanie dlaczego babcia unikała ginekologa.Ile kobiet niezależnie od wieku umiera na raka przez to zaniedbanie?

Odpowiedz
avatar 12345
2 4

Tyle, że skandynawia do nas przyjeżdza się edukowac w kwestii raka piersi i szyjki macicy - u nich tak wyrośnięte nowotwory się nie zdarzają, więc jadą 'w niecywilizowaną dzicz' żeby zobaczyć coś, czego u siebie nie spotkają. Do Polski. :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Ginekolog? A po co, jak nic się nie dzieje? Już zauważyłem (szczególnie u starszych kobiet, ale nie tylko), że niektóre panie mają przekonanie, że jak się nic złego nie dzieje to się do ginekologa nie chodzi. I nie dociera, że jak objawy "złego się dziania" zaczną być odczuwalne to bardzo możliwe, że jest za późno. Autorko droga, pewna starsza osoba z mojej rodziny też zmarła na raka. I tam lekarze pomimo stanu tragicznego zdecydowali się na operację. Otworzyli pacjentkę, pokręcili głowami, zaszyli spowrotem. Przysparzając jej bólu i prawdopodobnie nieco skracając życie. Zmarła tydzień później. Tego byś chciała dla swojej babci? Że profesor "uj wie jaki" chciał ten zabieg wykonać sam - może stwierdził, że jego koledzy z nie "uj wie jakim" doświadczeniem totalnie nie mają szans pomóc jakkolwiek pacjentce. Może chciał zobaczyć na własne oczy a jak zobaczył, to stwierdził że tu tylko na cud pozostaje liczyć. Nie wiem. Nie sądzę, żeby miesiąc w takim stadium robił aż taką różnicę jeśli chodzi o kwestie przeżycia - choć tu niech się jakiś lekarz najlepiej wypowie. O zaniedbanie możesz mieć pretensje tylko do pani doktor leczącej w ciemno na reumatyzm i do samej zainteresowanej, czyli Twojej babci. Rozumiem Twoje rozgoryczenie ale ta historia to hejt w czystej postaci.

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
0 0

@pasia251: jakby babcia zgodnie z zaleceniami chodziła na wizyte przynamniej raz w roku to pewnie sprawy wyglądałyby inaczej... niekoniecznie, tez miałaby " szansę " byc leczona na np miesniaki i byc truta lekami, ktore by nie pomogły i opózniłyby leczenie....

Odpowiedz
avatar Metya
7 7

Dlaczego od razu nikt nie zareagował, jak babcia była leczona na nieistniejący reumatyzm? Nikomu nie przyszło do głowy, że to nie pomaga, a i może zaszkodzić? Jak mogła zignorować objawy i potulnie jeść prochy na reumatyzm?

Odpowiedz
avatar pasia251
6 6

Dokładnie... ale najlepiej całą winę zrzucić na służbę zdrowia. Jak człowiek sam o siebie nie zadba to nic i nikt mu nie pomoże.

Odpowiedz
avatar pasia251
3 3

nie musi miec pojęcia - wystarczy, że będzie regularnie chcodziła do ginekologa, co każda kobieta bez względu na wiek wiedzieć powinna... a co do rodziny - skoro Wy byliście zbyt zajęci, żeby pomóc abbci to czemu macie pretensje do innych? pewnie nawet nie wiecie dokąłdnie na czym polegało to leczenie...

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
0 0

@Metya: bo pani doktor była osobą, której babcia ufała, jako osobie kompetentnej i z autorytetem lekarza, kropka. Niedawno mojej znajomej ortopeda wmawia cały czas,że ręka musi bolec po złamaniu, choc ta osoba, po kilku wcześniejszych złamaniach wie,że jak ręka jest dobrze złozona, to NIE MA PRAWA boleć. No ale to pacjent histeryzuje i wymysla, a lekarz " zawsze wie lepiej".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 15

Wzruszająca opowieść. Bardzo chwyta za serce, uruchamia emocje. I obnaża kompletną nieznajomość obowiązujących w świecie medycyny standardów. Ja się nawet nie czepiam nieszczęsnego sformułowania "służba zdrowia". Chociaż nie pamiętam, żeby ktokolwiek wcielał nas do służby. Nie pochwalam również postawy lekarki pierwszego kontaktu - od dawna twierdzę, że niewiele robią i oszczędzają kosztem pacjenta. Ale cała reszta... Skoro "służba" jest taka zła, jak to się stało, że babcia trafiła na pierwszy zabieg już w przeciągu tygodnia? Daliście łapówkę czy prywatna klinika? Jak to się stało, że babcia - zapewne świadoma kobieta - nie poddawała się zalecanym i bezpłatnym badaniom ginekologicznym, które pozwalają wykryć raka w stadium umożliwiającym leczenie? Skąd wiem, że nie poddawała się? Ano stąd, że nowotwór zajmujący miednicę mniejszą i naciekający jelita, przy pierwotnej lokalizacji w szyjce macicy, musiał się rozwijać grubo ponad ten zmarnowany rok... Mimo zaawansowania choroby, lekarze podjęli się operacji, chociaż szansa na wyleczenie była minimalna. Ale była... A że teraz nie operują? Wiedząc, że większość układów nie funkcjonuje, że babcia jest osobą starszą i jej możliwości dojścia do siebie po ogromnym i okaleczającym zabiegu są niewielkie, ja bym się nie podjął jego przeprowadzenia. Głównie dlatego, że zapewne pacjentka zmarłaby na stole. Dając tym samym okazję do napisania: zabili mi babcię podczas operacji! Mordercy! I podsumowanie. Populistyczne, rozpaczliwe wołanie o potępienie dla "służby zdrowia". Bez sensu. Czuję się osobiście obrażony tym stwierdzeniem. Nikogo nie zabiłem i - da Bóg - nie zabiję. A z tej opowieści wynika tylko smutna prawda o dzisiejszych czasach: w życiu ma być jak w serialach. Lekarze mają zrobić wszystko za pacjenta. Badać się regularnie. Stosować profilaktykę. A w razie czego - operować nawet za cenę zabicia pacjenta. Bo rodzina tak chce! Bo jak nie, to napiszę, że nas zabijają... Zastanów się, młoda damo, co właściwie spłodziłaś. Zwłaszcza w końcówce. Rozumiem rozgoryczenie i emocje, ale protestuję przeciwko takim stwierdzeniom.

Odpowiedz
avatar Wathgurth
5 5

Nie mam nic wspólnego ze światem medycyny - i popieram w stu procentach. Jedynym naprawdę piekielnym lekarzem w historii jest lekarz pierwszego kontaktu. Ale nawet to nie zwalnia pacjenta z zalecanej i dostępnej profilaktyki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

Kolejny zabieg to kolejne cierpienia dla chorej. Tak trudno to sobie wyobrazić? Nie potrafisz zrozumieć, że walka była przegrana już na starcie? Ja nie chciałbym narażać ukochanej osoby na ból okołooperacyjny, możliwe powikłania, czy śmierć na stole... W imię czego? Na jak długo taki zabieg przedłuży jej życie? I jaka będzie tego życia jakość? Piszesz, że babcia cierpi. Strasznie. Co ci zrobiła, że chcesz koniecznie dorzucić jej bólu, w dodatku niepotrzebnie? Bo taki zabieg NIC NIE ZMIENI. Potrafimy leczyć wiele chorób. Ale nowotwór z nami wygrywa. A wykryty późno po prostu zabija. Nowotwór. Nie lekarze.

Odpowiedz
avatar pasia251
2 4

zabieg miała byc i już, żeby poprawić samopoczucie rodzince, która sama babcię zaniedbała, a teraz ma jeszcze pretensje do wszystkich tylko nie do siebie! I dla poprawy samopoczucia najeżdża na "służbę zdrowia" na piekielnych i temu podobych portalach...

Odpowiedz
avatar Zoro
-2 4

@hellraiser A jak pan proponuje robić przesiew w kierunku raka szyjki macicy przez lekarza rodzinnego? Proponuję zapoznać się z naszymi kompetencjami i zastanowić się nad swoimi wypowiedziami. Poza tym lekarze każdej specjalności mają swoje za uszami - np. kiedyś trafił do mnie pacjent po urazie czaszki w sobotę by wykonać mu w ramach POZ rtg czaszki, bo chirurdzy nie mają klisz? Było to w poniedziałek.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

A skierować na cytologię raz w roku np? Zbyt wiele? Poza tym, dlaczego lekarz pierwszego kontaktu tak się nazywa? Proponuję przyjrzeć się roli podstawowej opieki w krajach Europy zachodniej. Gdzie każdy pacjent, nawet w razie nagłego zachorowania, dzwoni do swojego doktora. Gdzie, jak taki lekarz idzie na urlop, to podaje pacjentom kontakt do zastępcy. A u nas? O godzinie 14 próżno szukać doktorstwa w przychodniach, a nagminny numer to informowanie pacjentów, że "w szpitalu panu zrobią badania". Nieprawda? Zapraszam na SOR.

Odpowiedz
avatar 12345
9 11

Przepiękny przykład ludzkiej ignorancji i próby zwalenia wszystkiego na lekarzy, przy ewidentnej winie chorej i jej rodziny. Pogratulować. Ci niedobrzy lekarze, zabijają terminalnie chorych starszych ludzi. Babcia całe życie zdrowa, a do szpitala poszła z rakiem w IV stadium i lekarze ją zabili, Konowały jedne.

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
0 0

@12345: znajoma lata całe leczyla sie u lekarza pierwszego kontaktu i dermatologa, ciągle podraznienia skóry swedzenie , drapanie... zmiany leków itp. Nikt z LEKARZY nie wpadł na to, ze to jeden z pierwszych objawów RAKA wątroby.... No i powiecie, że pacjentka zaniedbała leczenie? osoba, ktora nam wszystkim przypominała i kazała robic badanie profilaktyczne? sama tez robiła sobie?

Odpowiedz
Udostępnij