Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zmiana pracy. Mam kolegę Grześka, kumplujemy się od czasów technikum (elektronicznego). Gościu…

Zmiana pracy.

Mam kolegę Grześka, kumplujemy się od czasów technikum (elektronicznego). Gościu to taki typowy matematyk, wiecznie spóźniony, mocno zakręcony, ale ogólnie całkiem w porządku gość. Zawsze 6 na koniec z matmy, fizyki, chemii, zaliczone olimpiady, ale "przeciąganie za uszy" z polskiego czy niemieckiego.

Niedawno się spotkaliśmy powspominać stare dobre czasy, wysuszyć jakieś piwko, no i przy okazji opowiedział jak zmieniał pracę.

Pracował wtedy w jednej z sieci komórkowej jako programista. Zarabiał nieźle, pracę lubił, ale stwierdził, że spróbuje poszukać czegoś nowego.

Ponieważ przy jego umiejętnościach to praca szuka jego, a nie on pracy, jego znajomy z innej korporacji (powiedzmy X) stwierdził, że przydał by się w zespole. Wszystko pięknie, ale rekrutacja jest organizowana zawsze przez zewnętrzną firmę, takie procedury, nieważne, że ktoś z wewnątrz za niego ręczy, ma papiery na swoje umiejętności, nie ma przebacz, ogłoszenie, rekrutacja, konkurs "który wygrywa najlepszy".

Papiery złożone, dzwoni pani, żeby umówić się na rozmowę, Grzesiek jedzie do Bardzo Znanej Firmy, biurowiec, marmury, fontanny, recepcjonista, ochrona, przepustki, karty dostępu, szklana winda, no lux malina, widać, że firma solidna.

Rozmowa przeprowadzana jest przez dziewczynę (może studentkę, może tuż po magisterce), która ogląda jego papiery, certyfikaty, świadectwa ukończenia różnych kursów, szkoleń. Niestety dziewczyna nie odróżnia SQL od SLD, nie ma najbledszego pojęcia o tym co jest w CV, ale i tak sprawdzi jego predyspozycje do wykonywania zawodu...

Dziewczyna zaczęła go wypytywać o różne dziwne rzeczy, zupełnie od czapy jak stwierdził zainteresowany, a najbardziej zaskakującym pytaniem było "jak się robi m&m-sy, że mają taką równą i gładką polewę??". Padło też kilka pytań o jego umiejętności i pani zażyczyła sobie wyjaśnienia jakiegoś pojęcia typu 'co to właściwie jest to sql? c++? asembler?' Grzesiek może niezbyt grzecznie odpowiedział, że sądząc po jej wcześniejszych pytaniach nie ma sensu, żeby w 10 minut wytłumaczył jej coś, czego on uczył się kilka lat. Rozmowa zakończona, papiery złożone, oczekiwanie na telefon.

Dzwoni kolega z X z pytaniem czy Grzesiek nie złożył papierów, bo zatrudniono jakiegoś człowieka, który nie nadaje się na to miejsce i znów będą szukali kogoś, jak skończy się nowemu okres próbny. Kumpel zdziwiony, telefon, w końcu z firmy X zadzwoniono do firmy od rekrutacji z pytaniem, czy dostarczono im dokumenty wszystkich kandydatów. Okazało, się, że firma dokonała selekcji i wysłała tylko "najlepiej pasujące" oferty. Okazało się, że papiery Grześka się znalazły, ale nie spełnia on wymagań, bo:
- ma zaburzone kontakty interpersonalne, ??
- nie jest kreatywny, ??
- nie podchodzi twórczo do powierzonych mu zadań!

Taka była opinia osoby dokonującej rekrutacji.

Dziś Grzesiek pracuje w firmie X, firma X zrezygnowała z usług firmy rekrutującej pracowników, a wszystkim poszukującym pracy radzę poszukać gdzieś jak się robi m&m-sy, bo w pracy informatyka wiadomo, że bez takiej wiedzy nie da się napisać "kreatywnie" programu...

rekrutajzing po polsku

by Garrett
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Drill_Sergeant
45 73

Nie istnieje coś takiego jak "kreatywność", "kontakty interpersonalne" i inne bzdety. Robotę albo się umie albo się nie umie, jakoś przez wieki przyjmowano ludzi do pracy i nikt nikogo nie pytał "czy twórczo podchodzi do powierzonych mu zadań". Są to cechy wymyślone po to, żeby mieli co robić HR- owcy (kolejny niepotrzebny dział stworzony po to by humaniści robotę mieli). Dobry pracownik ma znać się na fachu, robić co mu każą i szefowi nie podpaść. Reszta to jest pic na wodę.

Odpowiedz
avatar krys89
28 28

@ anonimek właśnie że akurat to łatwiej się dogadać z gburem który zrobi co ma zrobić niż z "supermega popularnym i kontaktowym kolesiem" który zamiast pracować to "Yolo ale była impreza pokaże wam fotki... weź zrób to za mnie bo mam kaca i mnie łeb napier..."

Odpowiedz
avatar narlix
5 15

Drill nie do końca się z tobą zgadzam. HR jest działem, który powinien w każdej firmie istnieć i jest potrzebny, problem w tym, że w Polsce HR jest na żałosnym poziomie. A w sumie nie jest na żadnym poziomie, tylko puka w dno od dołu. Oprócz tego w firmach np. informatycznych rekrutacją powinien zajmować się informatyk, co najwyżej w konsultacji z kimś z HR, bo tak na prawde po ch.uj informatykowi dobre kontakty interpersonalne? Z drugiej strony w swojej karierze (nie jestem informatykiem, ale tez inzynierem) spotykalem się z osobami, które co prawda znały się na swoim fachu, ale nie miały pojęcia o prowadzeniu rozmów kwalifikacyjnych, czy motywowaniu pracowników do pracy (w sposób inny niż kasa). Stąd dział HR bywa również przydatny.

Odpowiedz
avatar Jacobs
61 67

Ja wiem jak się robi :> Wrzuca się do takiej betoniarki, dodaje się barwników i miesza aż cukierki się staną gładkie. Kurde, jeden odcinek "Galileo" i byłbym programistą!

Odpowiedz
avatar Hind2424
34 36

Osobiście uważam że telewizja nadaję głównie syf, ale programy typu "Galileo" to jeden z niewielu ciekawych punktów stale nadawanych w TV.

Odpowiedz
avatar Pytajnik
12 12

A jak sie potem drukuje to "m" ma nich? :D

Odpowiedz
avatar Mirame
7 9

W przeszłości fanem TV wielkim nie byłam (ba, w rodzinnym domu do dzisiaj telewizora nie ma!), natomiast obecne stacje kablowe w USA robią naprawdę coraz lepsze seriale - inteligentne, z pomysłem i dobrym wykonaniem; więc można znaleźć dobrą rozrywkę w TV :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
36 38

@Nastia: "Jesteś truskawką, wrzucili cię do miksera, co robisz?" To bardzo podchwytliwe pytanie! Prawidłowa odpowiedź to "nic nie robię, truskawki z zasady niewiele robią." lub, dla ludzi chcących wykazać inicjatywę, "A czy jestem owocem Jogobelli?"

Odpowiedz
avatar Jango_Fett
12 14

SecuritySoldier: Pytam się czy będę daniem głównym, przystawką czy przekąską.

Odpowiedz
avatar slawcio99
24 26

Skoro dziewczę mu dało zagadkę i "prawdopodobnie wiedziało" co to sql i c++ to dlaczego dali firmie kolesia, który się kompletnie nie sprawdził i tylko czekali aż mu się próbny skończy.

Odpowiedz
avatar peeYie4o
16 20

@Nastia: > Pytania o polewkę do m&m-sów może wydawać się bezsensowne, ale wbrew pozorom nie chodzi tu o to, żeby faktycznie wiedzieć, ale żeby na poczekaniu coś wymyśleć. Czemu "wbrew pozorom"? To akurat widać z daleka. Ale to bez znaczenia, bo i tak po takim pytaniu niespecjalnie się da ocenić, czy człowiek sobie poradzi na gruncie technicznym z niespodziewanymi problemami. > Tak jak to, że dziewcze prawdopodobnie dobrze wiedziało co to jest c++ sql i cała reszta, ale sprawdzała czy w kandydacie jest dość chęci i koleżeństwa żeby wyjaśnić to Bardzo wątpliwe. Technicznemu dość łatwo ocenić, czy rozmówca rozumie odpowiedź z jego dziedziny.

Odpowiedz
avatar MrSpook
12 14

Na pytanie o truskawce udzieliłbym odpowiedzi... rozpie... mikser... Jakie wnioski wyciągnie wtedy żółtodziób po psychologi?

Odpowiedz
avatar jocker
32 32

"Jesteś truskawką, wrzucili cię do miksera, co robisz?" Odstawiam narkotyki i idę na odwyk.

Odpowiedz
avatar TheHolyBlaze
5 9

Pytanie z rekrutacji NSN: "Co byś zrobił, gdybyś dowiedział się, że twoja siorka opier**** kiełbachy kosmitom?" Prawidłowa odpowiedź to: "Jeśli się kochają, to ch**." Przy czym to nie miało nic wspólnego z HR, a raczej z chwilową fazą konkretnego zespołu na Kapitana Bombę :P

Odpowiedz
avatar Mirame
7 7

O tym wrzuceniu do miskera to ja słyszałam tylko raz, w filmie "Internship" (właśnie wyszedł na DVD, zabawna komedia!), a pytanie zadane było przez rekrutantów Google'a. I wciąż jestem ciekawa, jaka powinna być prawidłowa odpowiedz!

Odpowiedz
avatar mrKabanos
6 6

"Jesteś truskawką, wrzucili cię do miksera, co robisz?" "biorę deskę i surfuje"

Odpowiedz
avatar timo
5 19

"Pracował wtedy w jednej z sieci komórkowej jako programista. Zarabia nieźle, pracę lubi, ale stwierdził, że spróbuje poszukać czegoś nowego" - kiedyś pracował, teraz zarabia i lubi, ale już wcześniej stwierdził, że później poszuka? ;)

Odpowiedz
avatar GythaOgg
24 26

Czytałam kiedyś o takich głupich metodach rekrutacyjnych. Np. celowe stresowanie kandydata, pokrzykiwanie na niego, wykpiwanie itp. Albo w środku normalnej rozmowy zadawanie pytania typu "co pani myśli o zamordowaniu JFK?". Że już nie wspomnę o moim ulubionym pytaniu (które raz nawet usłyszałam) "jeśli byłaby pani zwierzęciem, to jakim?". Może i to ma jakiś sens ale w bardzo niewielu przypadkach. Nie sądzę, żeby dobrego programistę czy inżyniera można było poznać po tym, jak odpowie na takie pytania.

Odpowiedz
avatar GythaOgg
6 6

No o to mi właśnie chodziło.

Odpowiedz
avatar peeYie4o
23 27

@un_homme: > Mimo, że może się wydawać (szczególnie mniej doświadczonym specjalistom), że nie ma to absolutnie nic wspólnego z właściwą pracą jest zupełnie odwrotnie. Osobom nietechnicznym (szczególnie takim z zacięciem do szarlata^Wpsychologii) może się wydawać, że te techniki mówią cokolwiek o kompetencjach inżyniera, ale tak nie jest. Pomysłowość inżyniera się sprawdza dając mu zadanie inżynierskie, którego rozwiązanie potem sprawdza inny inżynier. Inna metoda nie ma sensu i jest jedynie HR-owym voodoo. > Dlatego też idealny kandydat [...] zna się na świetnie dziedzinie w której pracuje [...] rozwiązuje abstrakcyjne problemy w mgnieniu oka i potrafi w razie potrzeby porozumieć się z klientem który o IT wie tyle samo co przeciętny ziemniak o zimnej fuzji. Programista nie rozmawia z klientem o jego wymaganiach. Od tego są analityk i kierownik projektu. Jeśli dzieje się inaczej, to programista ma pełne prawo nie chcieć w takiej firmie pracować, bo to pewnie nie jedyne nieprawidłowości w organizacji.

Odpowiedz
avatar un_homme
0 14

Niestety Twoja wypowiedź wskazuje na małe doświadczenie. Forma o jakiej wspominasz istnieje tylko w strukturze macierzowej, która jest stosowana przy dużych i "starych" korporacjach. W takim wypadku na ogół stosuje się przepływy wodospadowe i faktycznie jest tak jak mówisz, zgodne z tym co napisałem - istnieją firmy gdzie można iść pracować poważnie i nikt o głupoty pytać nikogo nie będzie. Zaś problemy analityczne przed programistami pojawiają się na porządku dziennym. Programista kiedy napotyka na założenie musi wiedzieć jak do niego podejść. Czy utworzyć serię adapterów pod strategię? Czy rozwikłać obiekt boga? Jaki wzorzec rozproszenia wykorzystać? Przy czym to NIE JEST programista za 4.000 PLN brutto. Na ogół wynagrodzenia w tego rodzaju firmach przebijają 14.000 brutto na terenie Polski (najlepsi specjaliści jakich znam wyciągają trochę powyżej 20k PLN). Ale od nich nigdy nie słyszałem marudzenia na dziwne procesy rekrutacyjne - co więcej - czasami rozwiązujemy je wspólnie - bo jest to pewna forma rozrywki. Jako lekturę uzupełniająca (jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o procesach tworzenia oprogramowania w różnych organizacjach i potrzebnych umiejętnościach programisty) polecam: - słynny "Marsz ku klęsce" Yourdona, który pokazuje wpływ organizacji macierzowych na procesy wytwórcze IT (dlaczego analityk jest be) - przeczytanie argumentów w dyskusji czy programowanie jest rzemiosłem czy sztuką (jakie korzyści są z kreatywności programisty) - prześledzenie przyczyn Kryzysu Oprogramowania trwającego od lat 50 XX w. (czy Inżynieria Oprogramowania to faktycznie inżynieria) P.S. Jako ciekawostka - większość znanych mi rodzimych wytwórców oprogramowania stosuje właśnie w strukturach macierzowych - przy czym jeśli chodzi o technologie wytwórstwa jesteśmy opóźnieni o ok. 10 lat względem lidera - Stanów Zjednoczonych

Odpowiedz
avatar peeYie4o
2 8

> Niestety Twoja wypowiedź wskazuje na małe doświadczenie. Nie zgadłeś, misiu. Może i nie jest _ogromne_, ale nie jestem świeżo upieczonym absolwentem. Mam "ciutkę" więcej niż czteroletni staż. > Forma o jakiej wspominasz istnieje tylko w strukturze macierzowej, Nieprawda. Organizacja z szefem projektu i analitykiem wcale nie jest specyficzna dla struktury macierzowej, ale żeby to wiedzieć trzeba było najpierw trochę świata zobaczyć. Poza tym kierownictwo projektu to nie tylko ludzie dostający pensję za wypełnianie tabelek w Excelu. To ludzie, którzy są (powinni być) tarczą przed zewnętrznymi działami i klientem. Widziałem te tarcze niesprawne i źle się to kończyło. Wtedy klient podejmował decyzje architektoniczne, jak na przykład użycie między procesami pamięci współdzielonej, bo szybka, ale bez semaforów, bo są wolne. Chłopaki odwalili kawał rewelacyjnej roboty doprowadzając produkt, mimo tak dużego błędu projektowego, do jakiej-takiej równowagi. > W takim wypadku na ogół stosuje się przepływy wodospadowe To mało widziałeś w swoim życiu. Duże korporacje również stosują podejście agile. > [...] Ale od nich nigdy nie słyszałem marudzenia na dziwne procesy rekrutacyjne - co więcej - czasami rozwiązujemy je wspólnie - bo jest to pewna forma rozrywki. Podpowiem ci: tu treścią zarzutu nie jest wystąpienie pytania o M&M'S. Treścią jest odrzucenie kandydata bez jakiejkolwiek oceny technicznej, li tylko na podstawie psychologicznych zabobonów i voodoo. Po reakcji bohatera historii widać, że w rozmowie kwalifikacyjnej brała udział tylko (technicznie niekompetentna) kobieta z HR. A jeśli chodzi o umiejętności programisty, zapytaj kiedyś znajomych do czego oni się zatrudniali: do programowania czy do rozmawiania z klientem? Możesz być zaskoczony odpowiedziami. I stawiam na to, że ci, którzy zarabiają 14k+, zarabiają tyle nie za samą "dobrość" w programowaniu, ale za to, że skupiają w jednej osobie tę "dobrość" z umiejętnościami wyekstrahowania z nietechnicznych ludzi informacji potrzebnej zespołowi.

Odpowiedz
avatar un_homme
0 6

> Nie zgadłeś, misiu. Może i nie jest _ogromne_, ale nie jestem świeżo upieczonym absolwentem. Mam "ciutkę" więcej niż czteroletni staż. Czy licytowanie się na staże ma sens? No i tak od razu 'misiu' - bez kwiatów? ;-) Z całą Twoją wypowiedzią zgadzam się. Nie jest tak, że takich firm nie ma, lub że w korporacjach nie stosuje się Agile'a (acz z doświadczenia Agile te są różne, od "czystych" po wodospady, które bardzo chcą być nazwane zwinnymi). Ale też nie staram się zaklinać rzeczywistości - że takie rekrutacje nie funkcjonują, że są do niczego itd. Są, funkcjonują i można z nich wyciągnąć mnóstwo informacji. Nie ma w tym nic piekielnego. Można albo się zaadaptować albo od tego uciekać. > I stawiam na to, że ci, którzy zarabiają 14k+, zarabiają tyle nie za samą "dobrość" w programowaniu, ale za to, że skupiają w jednej osobie tę "dobrość" z umiejętnościami wyekstrahowania z nietechnicznych ludzi informacji potrzebnej zespołowi. Nie wiem co postawiłeś, ale gratuluje - wygrałeś! I właśnie takich ludzi się szuka. Przy czym tajemnym hasłem rekrutacyjnym jest właśnie "programista". Bo "specjalista od wszystkiego" brzmi kiepsko, "analityk" nie pokrywa się z głównym zastosowaniem (czyli klepaniem kodu), "projektant" to już w ogóle inna bajka. Chociaż co fakt to fakt, ponieważ sam kadrowcem nie jestem (a od wielu lat już pracy szukać nie musiałem) być może istnieje teraz tajemnicze hasło na zatrudnianie takich ludzi. Jeśli tak - z chęcią je poznam i będę rekomendował. Temat jest głęboki i moim zdaniem ciekawy - jeśli chcesz z radością podyskutuje bardziej na ten temat, przy czym nie na forum publicznym (jestem zobowiązany formalnie do dyskrecji w pewnych sprawach), dlatego zapraszam na PM. Zademonstruję też jak za pomocą szarlatańskiej psychologii zaklasyfikować inżyniera w mniej niż 30 sekund :-)

Odpowiedz
avatar peeYie4o
6 6

> Czy licytowanie się na staże ma sens? Może źle przeczytałem, że zarzucasz mi brak doświadczenia? "Twoja wypowiedź wskazuje na małe doświadczenie." Nie, wszystko się zgadza. Ty pierwszy wyskoczyłeś z tym tematem. >> ci, którzy zarabiają 14k+, zarabiają tyle nie za samą "dobrość" w programowaniu, ale za to, że skupiają w jednej osobie tę "dobrość" z umiejętnościami wyekstrahowania z nietechnicznych ludzi informacji potrzebnej zespołowi. > Nie wiem co postawiłeś, ale gratuluje - wygrałeś! I właśnie takich ludzi się szuka. Oczywiście że się szuka, bo takich jest bardzo, bardzo mało na rynku. Dobrzy programiści są dobrem rzadkim, a dobrzy programiści lubiący pracę z ludźmi są jeszcze rzadszym. I zgadnij co? Nie oczekuje się po zespole, żeby był złożony z samych takich rarytasów, bo się ma ich zawsze za mało. Poza tym najlepsi programiści często nie są dobrzy w rozmowach z klientem, a ci dobrzy w rozmowach zwykle są programistami ledwie całkiem niezłymi.

Odpowiedz
avatar un_homme
-1 5

> Nie, wszystko się zgadza. Ty pierwszy wyskoczyłeś z tym tematem. Doświadczenie nie wiąże się ze stażem. Możesz pracować w jednej firmie przez 20 lat i mieć małe doświadczenie rynkowe lub świadczyć usługi B2B i pracować przez 20 lat z 500 różnymi firmami. Staż ten sam, doświadczenie różne. Wracam do meritum - twierdzisz, że takie zachowania jak przedstawione w historii są ewenementem, zaś ja twierdzę, że nie są, ponieważ: - Największe firmy znane są z takich procesów (Google, Coca Cola, Amazon, Netflix, a sam nadzorowałem takie rozmowy już kilka lat temu w polskich bankach) - Zagadki rekrutacyjne są znane w środowiskach HR - Jest multum książek na ten temat - Mam osobiste doświadczenie, że jest inaczej Twierdząc, że tego nie ma lub jest ewenementem pokazujesz, że nie masz z tym doświadczenia i to wskazałem. Nie twierdzę przy tym, że masz mały staż a nawet nie stosuje tego w formie pejoratywnej (chociaż odnoszę wrażenie, że tak to odebrałeś - jeśli tak, to przepraszam) I wracając do historii: Grzesiek pojechał do Bardzo Znanej Firmy. Bardzo Znane Firmy mają bardzo dużo CV i korzystają z nietuzinkowych metod odsiewu bo mogą sobie pozwolić na tworzenie bardzo silnych zespołów (właśnie poprzez odsiew). Odnoszę wrażenie, że chcesz się przepychać czy to jest dobre, czy to jest złe. Tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia, bo jest to gierka rekrutacyjna w którą czasami trzeba (lub się chce grać). Więc jeśli dla danej firmy ktoś nie chce grać w gierkę lub jest w niej słaby - te miejsce zajmie ktoś inny i nikt nawet się nie zaduma nad losem przegranego. Ostatnio spotkałem się z pytaniem pt. "Czy wynagrodzenie 100 złotych płatne co 5 dni by Pana/Panią satysfakcjonowało?" (kwota inna, ale okrągła). I nagle się okazało że co 3 kandydat odpadł, bo nie był w stanie (co prawda w warunkach stresu) tego policzyć...

Odpowiedz
avatar peeYie4o
6 6

> twierdzisz, że takie zachowania jak przedstawione w historii są ewenementem Nie. Twierdzę, że są niedorzeczne (przynajmniej w odniesieniu do inżynierów), a nie że są niespotykane. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego, ludzie i organizacje notorycznie się zachowują nieracjonalnie. > Odnoszę wrażenie, że chcesz się przepychać czy to jest dobre, czy to jest złe. Tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia W trakcie rekrutacji -- oczywiście że bez znaczenia. To firma decyduje jak będzie wyglądać rekrutacja, kandydat nie ma na to żadnego bezpośredniego wpływu. Co nie znaczy, że nie powinienem tego komentować.

Odpowiedz
avatar Jotka
5 7

Wiesz, że kwesta m&msów była poruszana w jakimś artykule pt. Jakie najdziwniejsze pytania na rozmowie kwalifikacyjnej możesz otrzymać? I bodajże było to pytanie na rozmowie w google. A odpowiedź właściwa brzmiała, że wstrzeliwuje się je niejako w strumień czekolady. A odpowiedzieć można było COKOLWIEk, byle mówić :P

Odpowiedz
avatar Nastia
0 6

@SecuritySoldier, ja słysząc od niego to pytanie, zdurniałam tak, że odpowiedziałam tonem pytającym: mus truskawkowy? :D @Slawcio99, pewnie dla tego, że (jak napisałam w odpowiedzi na komentarz GythyOgg) jest to narzędzie i moim zdaniem zostało źle zastosowane. W mocno technicznych zawodach nie bardzo jest miejsce na psychologiczne chwyty. Co wcale nie znaczy że w ogóle nigdy nie działa. Jeszcze inna sprawa że to firma szukająca pracownika zleca takie zadanie firmie rekrutacyjnej, wcale nie patrząc czy potrzebnie, tu raczej nie. Z tego co wiem, w firmach zajmujących się rekrutacją (dużych i poważnych) rekrutujący przed rozmowami przygotowuje się do nich. Ma za zadanie wiedzieć o co pyta, żeby mógł/mogła ocenić odpowiedź. Nie wiem czy ta konkretna pani to zrobiła, dlatego też napisałam pawdopodobnie i podałam jeden z powodów udawania głupiej... @peeYie4o, technicznemu łatwo ocenić czy ktoś go rozumie, chm, nie raz wyszłam ze sklepu bo ktoś próbował mi wcisnąć techniczny bełkot będąc pewnym że nie rozumiem... Co do oceny po dziwnych pytaniach, po jednym na pewno nie, ale jest ich zazwyczaj cała seria i zawsze mi się wydawało że nie mają one powiedzieć czy ktoś faktycznie poradzi sobie z rozwiązaniem niespodziewanego problemu (bo i jak?), tylko czy się w ogóle spróbuje z nim zmierzyć.

Odpowiedz
avatar peeYie4o
4 4

> nie raz wyszłam ze sklepu bo ktoś próbował mi wcisnąć techniczny bełkot będąc pewnym że nie rozumiem... Jedną rzeczą jest oceniać, czy rozmówca rozumie odpowiedź, a zupełnie inną próbować mu nazmyślać bzdur. I kto ci nakłamał, że sprzedawcy sami są techniczni? Zwykle nie są. To nie jest tak, że w sklepie z artykułami komputerowymi pracują programiści, a w obuwniczym -- szewcy.

Odpowiedz
avatar TheHolyBlaze
2 2

Jeśli w jakimkolwiek sklepie z artykułami komputerowymi pracuje jako sprzedawca jakikolwiek programista to prawdopodobnie - delikatnie mówiąc - programistą jest tylko z nazwy. Czepiam się, ale to był fail, proszę pana.

Odpowiedz
avatar sopotek
16 16

Jestem chyba damska wersja Grzeska - w ciagu ostatniego pol roku bylam na okolo 20 podobnych rozmowach. Pracodawcy narzekaja, ze uczelnie sa przepelnione wiedza teoretyczna, a na rozmowie o prace dostajesz test z ... wiedzy teoretycznej. I to pomimo tego ze masz juz doswiadczenie w zawodzie. Logika godna karnego kutasa wielkosci polwyspu helskiego.

Odpowiedz
avatar peeYie4o
17 17

A ty co robisz, gdy wiesz jak dużo jesteś warta i zarazem możesz przebierać w ofertach, a tu na rozmowie nie ma ani jednej osoby, która ma kompetencje żeby cię ocenić? W takiej sytuacji się wstaje i wychodzi, a nie traci czas, bo inna oferta będzie lepsza. Jeśli firmy nie było stać na ściągnięcie na rozmowę kogoś technicznego, to bardzo źle świadczy o firmie. Przy rekrutacji bezpośredniej oznacza to, że nie mają nikogo sensownego, więc kandydat musiałby się użerać z idiotami w swoim zespole (tu sytuacja była inna, bo kto inny prowadził rozmowę niż miał zatrudniać).

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
9 9

Tylko te pytania na temat kreatywności były z d...y wzięte za przeproszeniem. O coś takiego można pytać np. w branży reklamowej, gdzie nowatorskie pomysły są bardzo mile widziane, ale w branży technicznej kreatywność musi być oparta na fachowej wiedzy, a rekrutująca takiej wiedzy nie posiadała. Miała jedynie głowę zapchaną jakimiś rzeczami, które może przerabiała na studiach, ale nie miała pojęcia, jak wykorzystać je w praktyce. Swoją drogą polityka firmy też pozostawiała wiele do życzenia. Do rekrutacji pracowników wynajęli firmę zewnętrzną i zapłacili jej za to sporą kasę, a nie było tam kogoś mającego kompetencje do przeprowadzania rekrutacji w tej branży. Świetna recepta na wyrzucanie pieniędzy w błoto.

Odpowiedz
avatar obserwator
2 2

Szablonowe pytania, szablonowe odpowiedzi... niestety nie wysilają się nawet, by odpowiedź kandydata dopasować do znalezionej w szablonie. Tak to każdy potrafi rekrutować.

Odpowiedz
avatar infernal
1 1

Ale to z ememensami to na serio?!? Bo nie wiem czy to sarkazm czy mam wyjąć pistolet i przestrzelić sobie czaszkę...

Odpowiedz
avatar Jaco__86
5 5

Dla mnie te wszystkie działy HR to są tak samo potrzebne jak Urzędy Pracy. Siedzą tam panienki, które nie mają pojęcia o niczym i zadają pytania w stylu dlaczego m&ms są gładkie. Ja kiedyś dostałem telefon od takiego biura pośrednictwa pracy, Pani bardzo miła chciała mnie zaprosić na rozmowę, ale jak spytałem o moje stanowisko pracy, to ona NIC nie wiedziała, zielona była strasznie. Dlatego ja wolę rozmowy rekrutacyjne z bezpośrednim przełożonym, z którym można konkretnie pogadać i on wie czy dany kandydat się nadaje czy nie.

Odpowiedz
avatar Dominik86
1 1

brzmi jak prokom/asseco z gdyni

Odpowiedz
avatar babciapaula
5 5

zawsze byłam zdania że rekrutować powinien przede wszystkim przyszły przełożony takiego delikwenta. nie dość że będąc w temacie lepiej oceni przydatność do pracy, to zdecydowanie lepiej będzie w stanie ocenić czy kandydat będzie pasował do zespołu. bo przecież pracuje się z ludźmi, prawda? a swoją drogą to zabawne nawet, bo aktualną pracę dostałam po rozmowie na której otwarcie przyznałam że kompletnie się nie znam na branży w której działa firma i że nawet nigdy się tematem nie interesowałam ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Cóż, nie wiem czy wiesz ale do Google trzeba odpowiedzieć na kilka równie dziwnych pytań (np.: o ratowaniu więźniów) gdzie trzeba wykazać się sporą wiedzą o Algorytmach. Być może to o m&m-sach pani podpatrzyła z jakiejś strony z zadaniami i nie do końca rozumiejąc przeinaczyła je na swój móżdżek ^^ ?

Odpowiedz
Udostępnij