Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam ten przywilej, że sama decyduję o której zaczynam pracę. W ramach…

Mam ten przywilej, że sama decyduję o której zaczynam pracę. W ramach mobilizacji praktycznie codziennie rano chodzę na basen.

Basen jest gminny, zatem w ramach wychowania fizycznego mają na nim zajęcia dzieciaki z gminnych podstawówek i gimnazjów. Między innymi dlatego preferuję godziny poranne, bo mogę spokojnie odpływać swoje na prawie pustym i cichym basenie. Jednak dziś rano łóżko trochę mnie przytrzymało, więc na basen trafiłam koło godziny 9:00. Niestety po wejściu odkryłam grupkę dzieciaków z podstawówki. No ale trudno, oceniłam, że przecież nie chodzą one na najgłębsze tory, ktoś musi mieć na nie oko i jakoś organizować czas, w końcu to nadal lekcja. O ja naiwna.

W szatni kompletny rozgardiasz. Dziewczynki biegały, darły się, trzaskały szafkami. Wyszłam czym prędzej do wody.

Towarzystwo już mieszane, mimo wielu upomnień ze strony młodego ratownika, biegało wokół mniejszego basenu, darło się (a na basenie krzyki słychać szczególnie), chlapało wodą, rzucali w siebie deskami i innymi rurkami do pływania, którymi niechcący dostawali też inni ludzie.

Ale nie to było najgorsze. Najgorsza była zabawa w "robię kupę". Polega ona na podchodzeniu do ratownika i oznajmianiu, że chce się kupę. Następnie należy wypiąć tyłek nad basenem i krzyczeć "robię kupę" albo wskoczyć do wody i zakrzyknąć to samo.

Gdzie w tym wszystkim były nauczycielki? Na widowni ucinały sobie pogawędkę.

basen

by cashianna
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar biala_czekolada
9 17

Dziwne to. Myślałam, że jak wlecze się na basen grupę szkolną to w ramach lekcji w-f, a nauczyciel przeprowadza normalne zajęcia, tylko wodne. Ja raz dostałam nauczkę, by nie pływać na torze zaraz obok takiej grupy. Płynę sobie spokojnie na trzecim torze, na pierwszych dwóch dzieciarnia. Zanurzyłam się i przydzwoniono mi z pięty w potylicę. Chciałam oddać, ale nie wiedziałam komu...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 października 2013 o 23:18

avatar cashianna
5 7

swoja droga to jak chodzilam do gimnazjum i liceum to na basenie nauczyciel zajmowal sie jedynie tymi, ktorzy umieli plywac. mielismy normalne zajecia i sprawdziany. reszta miala z zalozenia uczyc sie plywac ale w rzeczywistosci pluskali sie w mniejszym basenie i uzywali zycia na zjezdzalni.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

15 lat temu, kiedy zaczynałem podstawówkę, mieliśmy zajęcia na basenie 2x45 minut i nie było przebacz. Nauczycielka ganiała nas, dzieciaków, pływaliśmy w basenie wg ściśle ułożonych zajęć, każdy musiał trochę tych rundek w tę i we w tę zrobić. A czas wolny był nagrodą dla kogoś, kto szybko przepłynął to, co nauczycielka kazała.

Odpowiedz
avatar grisznik
5 7

U mnie podstawówka się zaczęła około 20 lat temu, szkoła (do której chodziłem 3 klasy zanim się przeniosłem do innej) miała w części dla klas 1-4 basen. A więc tym wygodniejsze to było, a zajęcia musiał prowadzić nauczyciel i ogarniać całość, bo nie było żadnego ratownika, który by mógł się zająć jak panie sobie siedzą na ploteczkach.

Odpowiedz
avatar curva
9 9

Akurat jestem na bieżąco z takimi zajęciami. Nauczyciel nie wchodzi na teren basenu. Grupę przekazuje w drzwiach instruktorowi. Instruktor jest odpowiedzialny za zachowanie grupy na terenie pływalni. Nauczyciel odbiera grupę przebrana i wysuszoną. Ewentualnie może wejść do szatni w celu sprawowania nadzoru, czy tez opieki. Tak jest w znanych mi szkołach podstawowych. Nauczyciel nie ma wielkiego wpływu na zachowanie dzieci.

Odpowiedz
avatar katarzyna
1 1

Myśmy mieli zajęcia z instruktorem, ale takich zachowań nie było. Chyba, że źle pamiętam. Normalna lekcja pływania, a potem czas wolny, kiedy to mało kto zostawał na sportowym basenie, większość szła się pluskać.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
11 11

Ja chodziłam na basen w gimnazjum i w liceum. Takich "kwiatków" jednak nie było. W gimnazjum, na basen wchodziło z nami dwóch nauczycieli wychowania fizycznego i do spółki z ratownikiem trzymali nas w ryzach. W liceum natomiast, jak ktoś przeginał do wylatywł z zajęć i musiał chodzić na siatkówkę. Ta więc, nauczycielkom z histori to tylko pogratulować...

Odpowiedz
avatar Taczer
14 14

Nauczycielki na widowni i ubrane? Zatem nie wfiści, tylko eskorta. Bardziej mnie ciekawi, gdzie byli nauczyciele pływania. Tak puścić dzieciaki luzem na basenie? Samobójcy chyba.

Odpowiedz
avatar karrola
1 1

Całą naukę pływania w podstawówce nauczyciela pływania ani razu nie widziałam w wodzie, chodził po brzegu ubrany w dres i klapki, a jak ktoś miał problem z utrzymaniem się na powierzchni to wyciągał taki długi kij i kazał się go złapać. W sumie teraz mnie zastanawia co by było, gdyby ktoś jednak poszedł na dno, zwłaszcza, że po pół roku wszyscy mieli już obowiązek pływania w części głębokiej (ok. 3m) mimo, że nie wszyscy jeszcze pływać umieli. Przez trzy lata takiej nauki pozostała jakaś 1/4 klasy, reszta pozałatwiała sobie lewe zwolnienia.

Odpowiedz
avatar nataleg
13 13

Hmm jak ja chodziłam w ramach wf-u na basen w podstawówce to nie było innych ludzi na basenie, zaerezerwowany był o danej godzinie dla uczniów, oczywiście bardzo wcześnie rano. Ale nauczyciele to osobna kwestia, nigdy nie widziałam żadnego w wodzie ;-) a jedna wuefistka tak nam obiecywała, że będzie nam pomagać i wszystko w wodzie pokazywać, żebyśmy umiały pływać i poprawnie wykonywać wszystko, ale nigdy nie weszła do wody, a ja ją pytałyśmy czy wejdzie do wody, to akurat nigdy nie mogła, biedna, co tydzień była niedysponowana ;-)

Odpowiedz
avatar b_b
-4 8

Nauczycielki mogły sobie ucinać pogawędkę, pić kawę lub mogło ich tam nawet w ogóle nie być. Dziećmi na basenie zajmuje się wuefista lub ratownik prowadzący zajęcia. Nauczycielki mają zadbać o bezpieczne dotarcie na zajęcia i z powrotem do szkoły.

Odpowiedz
avatar pinslip
15 15

A wuefista to nie nauczyciel? Hmm, całe życie myślałam, że jednak tak.

Odpowiedz
avatar b_b
1 1

Jeżeli zajęcia na basenie prowadzi ratownik/ trener, a nauczyciel wuefista jest tylko od przyprowadzenia/odprowadzenia, to on również ma prawo robić, co chce. Zwłaszcza, że jest to czas niepłacony (u nas w szkole wlepia się w tym czasie okienko). Jeżeli nauczyciel wuefista jest wyznaczony i wyszkolony do przeprowadzenia zajęć, to jak najbardziej ma obowiązek zajmować się dzieciakami, dyscyplinować je i ani na chwilkę nie spuszczać z oczu.

Odpowiedz
avatar katarzyna
0 0

W czasie wyjścia poza szkołę opiekunowie są odpowiedzialni za uczestników zajęć. Dwa- widzieć i nie upomnieć w szkole to chamstwo, lub olewanie.

Odpowiedz
Udostępnij