Byłem studentem prawa. Byłem, bo studia mam już za sobą. A od 2lat pracuję w Kancelarii Prawnej.
Jestem niesamowitym maniakiem motoryzacyjnym, interesuje się tym od dawna i o motoryzacji wiem naprawdę dużo. Lubię szybkie samochody i lubię prędkość. Postanowiłem kupić samochód o którym marzyłem od dawna, a mianowicie Audi RS4 B7 4.2I (Każdy kto zna się chociaż trochę na samochodach, wie co potrafi to cudo), szukałem szukałem aż w końcu znalazłem. 2006r, kolor "Biała perła", w bardzo dobrym stanie technicznym, sprawdziłem w ASO, właściwie nie ma co się dłużej zastanawiać! Biorę!
Niedawno coś zaczęło stukać i pukać w tylnym zawieszeniu, nie zastanawiając się długo po prostu postanowiłem wymienić połowę tylnego zawieszenia a przy okazji z przodu niektóre części, a w końcu wyszło na to, że chciałem wymienić kompletne zawieszenie z tyłu i większość części z przodu. Poczytałem trochę w internecie i znalazłem pewien warsztat komentarze były pozytywne a fachowcy podobno rzetelni i porządni w tym co robią. Auto zaprowadzone, opisane co ma być zrobione, części zamówione, tydzień czekać na odbiór (Wiadomo, części do rzadkich modeli samochodów nie zawsze są na miejscu). Samochód odebrany, fakturka jest, zapłacone i klient zadowolony, ale tylko przez chwile... Jestem dość spostrzegawczy, od razu zauważyłem że zawieszenie pracuje inaczej niż powinno, jest dużo miększe niż seryjnie, w dodatku na zakrętach samochód po prostu latał niczym szatan i w niczym nie przypominał wersji przed naprawą. Chcąc sprawdzić cóż się tam kryje, pojechałem na kanał do pobliskiego mechanika, wystarczyło rzut oka mój i jednego z tamtejszych pracowników żeby stwierdzić, że zamiast oryginalnego zestawu, zostały zamontowane jakieś chińskie zamienniki, BA! Zamienniki to za duże określenie jak na to co się tam znajdowało, bo nie było to warte nawet 1/10 tego co warte jest zawieszenie oryginalne do tego modelu. Zawieszenie to nie dość że było UŻYWANE to jeszcze od zupełnie innego modelu samochodu (też Audi), swoją drogą do dziś nie wiem jak to pasowało, ale przecież wiadomo, że Polak jak chce to wszystko potrafi. Ciśnienie automatycznie skoczyło mi do 220 i nie zważając na nic pojechałem prosto do tego, zwał jak zwał "warsztatu". Narobiłem takiego zamieszania że na baczność stali chyba wszyscy pracownicy razem z "szefem" tej ferajny (z drugiej strony wyglądało to dość komicznie), wywiązał się taki oto dialog:
[J] - Ja
[SF] - Szef ferajny
[J] - Zdaje Pan sobie sprawę co grozi za takie wykroczenie? Jest to zwykłe oszustwo, faktura wystawiona jest na przeszło 9000 a Pan mi jakieś gówno wciska i myśli że się nie zorientuje?!
[SF] - Przepraszamy, nie wiemy jak to się mogło stać, przecież...
I tu przerwałem ja, może trochę nie kulturalnie, no ale co?
[J] - Proszę pana, naprawdę mnie nie interesuje jak to się stało, jeszcze dziś wieczorem chcę mieć kompletny samochód ze starym zawieszeniem, które na pewno jeszcze tutaj macie. Do widzenia!
[SF] - Ale...
[J] - Do widzenia!
Jak powiedziałem tak zrobiłem, wróciłem pod wieczór do "warsztatu", a samochód jak zostawiłem tak stał do tej pory.
[J] - Dlaczego jeszcze nie zrobiony?
[SF] - Nie mamy Pana starych części, wyjechały na złom. Mechanicy pojechali ich szukać. Samochód będzie gotowy najszybciej za 2dni.
Yhy, Yhy.. Tylko kompletny idiota i laik wyrzucił by części do takiego samochodu, zwłaszcza że przednie zawieszenie było jeszcze całkiem dobre i było widać to gołym okiem..
[J] - W takim razie porozmawiamy inaczej. Do widzenia.
Jeszcze tego samego wieczoru napisałem podanie do sądu. Ale nie jestem głupi i nie wysłałem go. Wziąłem znajomego rzeczoznawcę, który wcale nie zna się na tym bo zajmuje się inną dziedziną, ale przecież kto to będzie sprawdzał? Chodziło tylko o lekkie nastraszenie. Poinformowałem go co i jak, oraz ile kosztuje takie coś.
Idziemy sobie obaj rano do "warsztatu" i na wstępie wołamy [SF]. Kolega zaczyna swoja gadkę ja pokazuje podanie. Nigdy nie widziałem żeby ktoś zbladł tak szybko i żeby aż tak komuś ugięły się nogi.
[SF] - Ale.. ale.. Proszę tego nie robić..... Proszę przyjść wieczorem, samochód będzie gotów.
Oooo! I części się znalazły i czas :)
[J] - Nie proszę Pana, ja nie będę czekać. Pan chyba nie zdaje sobie sprawy, że oszukał mnie Pan na 8500zł i tutaj nie mamy o czym rozmawiać.
[SF] - Przepraszam bardzo, samochód będzie gotowy za 2h, pasuje Panu?
[J] - No i już jest inna rozmowa, proszę tu jest faktura którą Pan wystawił, jeżeli dzisiejszą ostatnią transzą przejdą te pieniądze, zapomnimy wszyscy o sprawie.
I nagle! Szok! Jak było 4 mechaników, wszyscy dosłownie jak jeden mąż rzucili się do mojego samochodu razem z [SF], aż zaniemówiłem z wrażenia.
Faktycznie jak o 10.10 wyszedłem stamtąd tak o 12:20 miałem telefon że samochód jest do odebrania.
Tego samego dnia zawiozłem go do innego mechanika, tym razem już pewnego i został samochód zrobiony na cacy w 3dni.
Pieniądze wpłynęły, ale więcej niż na fakturze z podpisem "Zwrot pieniędzy z faktury nr...... + rekompensata" Myślę sobie "A wsadz sobie tą rekompensatę w cztery litery" i nadwyżkę odesłałem.
Swoją drogą, drogi [SF] myślał chyba że jak mam taki samochód to tylko dla lansu i nie znam się na niczym co związane z mechaniką pojazdów. Niestety bardzo się zawiódł i gorzko pożałował, bo każdego kogo spotykam od razu uprzedzam o tym mechaniku od sześciu boleści.
Mechanik - Wrocław (Mam nadzieje że wybaczycie mi poprzednią wpadkę teraz historia poprawiona)
Warsztat pakuje ci badziewie do samochodu sportowego, okrada cię na parę tysięcy, naraża na utratę zdrowia a nawet życia. Najważniejsze to odzyskać swoje pieniążki i niech oszust i potencjalny zabójca działa dalej> I na dodatek chwalisz się że jesteś kimś kto w jakiś sposób pilnuje prawa w tym kraju. Do bólu piekielny okazałeś się ty.
OdpowiedzJak już napisałem niżej pod postem araya, w momencie pisania pozwu do sądu wiedziałem że [SF] nie jest właścicielem warsztatu, tylko dlatego nie trafiło to na sale rozpraw. Po co robić komuś kłopoty z głupoty własnego pracownika? Zwłaszcza, że z wstępnych informacji pracował tam od dwóch miesięcy.
OdpowiedzCieszący się dobrą opinią warsztat, więc zapewne posiadający grupkę stałych pracowników, i pod nieobecność właściciela szefuje im pracujący od dwóch miesięcy facet. Nie dość, że nie znasz się na prawie, to w dodatku masz nikłe pojęcie o życiu.
OdpowiedzNie ja jestem właścicielem warsztatu, nie ja decyduje kto tam rządzi :)
OdpowiedzPierwsza sprawa - po co nam wiedzieć, co studiowałeś i gdzie pracujesz, jeśli jest to kompletnie niepotrzebne w historii? Druga sprawa - jak dla mnie fake - magister prawa z dwuletnim stażem pracy w kancelarii pisze ''podanie do sądu''? I nazywa oszustwo, które nie figuruje w kw, tylko w kk (art. 286) wykroczeniem? Pomijając już aspekty finansowe sprawy, bo jak dotąd nie poznałam aplikanta, którego byłoby stać na auto warte pi razy oko 90 000zł (chyba że za pieniądze rodziców), to jak dla mnie bajki piszesz i co najwyżej marzysz o studiowaniu prawa i posiadaniu takiego samochodu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 października 2013 o 17:00
Araya- na mysl mi tu przychodzi Jestę adwokatę :)
OdpowiedzErotoman- gawędziarz, prawnik-mitoman.
OdpowiedzSamochód kupiony za 64tyś zł, nie opisałem nigdzie czym zajmuje się więc nie masz pojęcia ile zarabiam i się nie dowiesz, dodatkowo inwestuje na giełdzie. Sprawy nie zgłosiłem, dlaczego? A to dlatego że jak się dowiedziałem [SF] nie jest właścicielem tylko głównym mechanikiem(Właściciel w tym czasie był na urlopie, czy gdzieś tam i warsztatem zarządzał [SF]. Został on zwolniony z posady, a wyżej wymieniona historia zdarzyła się pierwszy raz. Oszustwo podlega pod Koseks karny Art286 i podlega karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat 2.
Odpowiedz"A od 2lat pracuję w Kancelarii Prawnej." (stan historii na 17.18) Daje to jakieś wyobrażenie na to, czym się zajmujesz i ile zarabiasz.
OdpowiedzJest pewne pole manewru, jednak w Kancelarii prawnej teorytycznie jest co najmniej 10 stanowisk które mogę objąć.
OdpowiedzPoza tym, "podanie do sądu" oraz "pozew do sądu" uznawane jest przez słownik Języka Polskiego jako forma prawidłowa.
Odpowiedz" jednak w Kancelarii prawnej teorytycznie jest co najmniej 10 stanowisk które mogę objąć. " @Mahmurluk- moze on tam korespondencje roznosi? Albo drzwi klientom otwiera? Who knows.
OdpowiedzI jak dla mnie, to jesteś co najwyżej odźwiernym w tej kancelarii. W historii napisane jak byk: ''Zdaje Pan sobie sprawę co grozi za takie wykroczenie? Jest to zwykłe oszustwo...''. Oszustwo to NIE wykroczenie, tylko przestępstwo. Jest uregulowane w zupełnie innej ustawie i żaden prawnik nie nazwie jednego drugim. A do sądu składa się wniosek, a nie podanie. I to ci powie każdy średnio rozgarnięty student II roku prawa. Nawet będąc najmarniejszym z marnych studentem prawa, po dwóch latach praktyki operowałbyś pewnymi charakterystycznymi dla prawników zwrotami i słowami. No i w nosie mam ile zarabiasz, co zresztą podkreśliłam słowem ''pomijając'', chciałam tylko podkreślić kolejną rzecz, która wkłada twoją historię między bajki. Najbliżej prawa stałeś chłopie przechodząc koło jakiegoś wydziału prowadzącego ten kierunek, więc się po prostu nie kompromituj, a jak już koniecznie musisz pomiziać swoje ego pisząc kim ty nie jesteś i czego nie masz w swoim posiadaniu, to wymyślaj to tak, żeby miało ręce i nogi. Tylko, ups, żeby ogarnąć różnicę w regulacjach kodeksowych, trzeba się najpierw z tą materią trochę zaznajomić i wiedzieć gdzie szukać...
OdpowiedzAztec, naprawdę, SJP? Teraz już mam pewność, że ty naprawdę nie wiesz o czym piszesz. Wiesz może, co to jest slang, gwara zawodowa?
OdpowiedzCzy lekarz w domu posługuje się w domu zwrotami zawodowymi? Wątpię. To samo mogę przytoczyć tutaj, znajomy który jest adwokatem od 30 lat i jest jednym z najlepszych w swoim fachu, również mówi "podanie do sądu", bo jak uważa "tak mu pasuje". Masz wiedzę czysto teoretyczną, ale nic ponad to. Będę używać języka taki jaki mi wygodniej, ważne że jest treść jest przekazana prawidłowo i że zgadza się to z poprawnością językową. Faktycznie przyznam Ci rację że słowo "wykroczenie" w tym zdaniu jest użyte nieprawidłowo, gdyż oszustwo to przestępstwo i to nie małe, działałem wtedy pod wpływem emocji a dialog w historii jest odzwierciedleniem tego co działo się tam naprawdę. Jednak wątpię abyś Ty o WIELKI Zeusie pod wpływem emocji był opanowany i myślał w 100% o poprawności językowej.
Odpowiedz"Będę używać języka taki jaki mi wygodniej, ważne że jest treść jest przekazana prawidłowo i że zgadza się to z poprawnością językową." (Na znaną melodię Dżemu)O ironio, moja ironio!
OdpowiedzNo no. Wkopujesz się każdym kolejnym postem. Pokaż mi praktykującego prawnika, który obudzony w środku nocy nie odróżnia wykroczenia od przestępstwa, to cię ozłocę. Już nawet w Prawie Agaty używają bardziej profesjonalnych zwrotów, niż twoje. Praktykę mam, ba, ja nawet uczę tego nieszczęsnego prawa na uniwersytecie, który - jeśli sądzić po miejscu akcji - skończyłeś. Błagam cię, zmiłuj się nad nami i nie bredź więcej. PS. Jeśli już, wielka Hero ;)
OdpowiedzW poprzedniej historii napisał, że pracuje w kancelarii u swojego taty, więc może jest tym prawnikiem...wiecie niekiedy przeciąga się swoje dzieciaki za uszy przez studia ;)
Odpowiedz@araya: A nie pamiętasz jakiegoś beżowo-czerwonego młodzieńca, o średnim wzroście, braku zarostu i typowo indiańskich rysach, ubranego w samą przepaskę biodrową? Możliwe, że, zważywszy na zarobki, miał ze sobą jedną lub dwie lamy/aplaki. ;-)
OdpowiedzPo co dodajesz znowu ta historyjke panie prawniku? Tamta zostala skrytykowana, wiec ta tez nie przejdzie.
Odpowiedz<rotfl>
OdpowiedzZe śmiechu pomyliłam posty, przepraszam :)
Odpowiedzod kiedy numery rejestracyjne samochodu to dobro osobiste? jejku nowa doktryna prawa nam się tworzy
Odpowiedzups ja też za wysoko odpowiedziałam :>
OdpowiedzGdybyś znał te przepisy, to nie byłoby tej całej dyskusji, bo nikt by ci nie wytykał bajkopisarstwa. A tak mamy rzekomego prawnika, który -na dzień dobry myli przestępstwo z wykroczeniem (to tak jakby lekarz mylił szczepionkę z antybiotykiem), i dam sobie rękę uciąć, że nie miałeś pojęcia, gdzie szukać tego typu czynu, bo treść przepisów w twoich komentarzach dziwnym trafem pojawiała się już po podaniu ich numerów przeze mnie. -posługuje się słownictwem, za które przeciętny egzaminator obniża pół oceny, a prawnik w naturalny sposób zastępuje slangiem, i nigdy, przenigdy nie powie: złożyłem podanie do sądu. -jak dobrze zauważył ktoś z dołu - nawet chcąc kogoś jedynie przestraszyć, prawnik nie robiłby z siebie idioty, tylko oczywiste byłoby dla niego, że zawiadamia prokuraturę, a nie sąd. Bo jeśli np. taki mechanik miałby jakieś doświadczenie w podobnych sprawach, wynikające choćby z autopsji, wyśmiałby cię w żywe oczy -w komentarzach pogrąża się jeszcze bardziej historiami o dwumiesięcznym zatrudnieniu zastępcy właściciela warsztatu, i o związku tablic rejestracyjnych z art. 23kc (przez myśl by mi nie przeszedł nawet ten przepis, ogółem ten twój bełkot na ten temat bardzo mnie rozśmieszył). Prawnik z ciebie taki jak ze mnie lekarz, motasz się w komentarzach, wymyślasz coraz bardziej nieprawdopodobne odpowiedzi na niewygodne posty i co chwilę się kompromitujesz. Zachowujesz się jak dzieciak przyłapany przez matkę na kłamstwie. Jesteś tak leniwy, że nawet nie chciało ci się poszukać, posprawdzać, by nie dać się złapać tak jak teraz, i do tego na tyle głupi, że myślałeś, że twoja bajka nie zostanie przeczytana przez kogoś, kto będzie w stanie zweryfikować jej prawdziwość. Z mojej strony to będzie na tyle, nie ma co tracić życia na dyskusje z kimś takim jak ty.
OdpowiedzDostaniesz minusy, bo ludzi boli, że masz od nich lepszą pracę i lepszy samochód. Zawsze na piekielnych należy przepraszać za majątek i tłumaczyć się jaką to nie jest się skromną osobą, wtedy być może polecą mocne.
OdpowiedzOt właśnie jest Polskość do bólu, nikt nie może mieć więcej niż Ty. Historia jest prawdziwa, mogę chociażby podać miejsce samochodu gdzie prawie codziennie stoi a ktoś z Wrocławia będzie mógł sobie iść i zobaczyć ze faktycznie on tam jest. Nie będę upubliczniał tutaj nazwy warsztatu ani tym bardziej numerów rejestracyjnych mojego samochodu z wiadomych przyczyn.
Odpowiedzuhm...rozumiem ze jak podasz miejsce postoju samochodu to nie zobaczymy numerow tablic bo...?? Gdzie sens, gdzie logika??
OdpowiedzDostaje minusy, bo jego historia zawiera w sobie tyle prawdy, co raport Macierewicza. Pewnie, że naszych rodaków zżera zazdrość i zawiść, czego najlepszym przykładem jest dodana kiedyś historia Traszki, ale jak ktoś opisuje coś, co się kupy nie trzyma, no to trudno, żeby dostawał za to plusy. Problem polega na tym, że historie lekarzy czytają lekarze, historie mechaników - mechanicy, a historię prawników - prawnicy. I są w stanie zweryfikować, kto wciska kit, a kto pisze prawdę.
Odpowiedz@Vampi: Zobaczymy, ale kogo to obchodzi? Powiedział, ze wskaże miejsce postoju samochodu, nikt nie mówi, ze jego. ;-)
OdpowiedzNo i na pewno za szybą będzie kartka ''samochód Azteca, który pracuje w kancelarii XY''. W ten sposób, to ja ci mogę pokazać w tym mieście jakąś setkę fajnych aut, które codziennie zatrzymują się w pewnej okolicy, i twierdzić, że ta audica, co ją mijasz codziennie w drodze do pracy, jest moja.
OdpowiedzA logika jest w tym, że podam numery rejestracyjne swojego samochodu, więc mogę to zrobić i ja jako właściciel upowszechniam to. Natomiast Ty nie masz prawa bez mojej zgody upubliczniać tablic rejestracyjnych. Podlega to pod naruszanie dóbr osobistych Kodeksu Cywilnego art. 23. Czyli przekładając na nasze. Owszem możesz iść zobaczyć ten samochód, możesz zrobić mu nawet zdjęcie, i możesz je tutaj wstawić, pod warunkiem że nie będą widoczne numery rejestracyjne pojazdu.
OdpowiedzNo i co bys ty mi zrobil prawniku z bozej laski jakbym tu dala twoje zmyslone audi ? Napisal podanie do sądu?
Odpowiedzod kiedy numery rejestracyjne samochodu to dobro osobiste? jejku nowa doktryna prawa nam się tworzy
Odpowiedzjennefer, proszę nie wypowiadaj się więcej..
OdpowiedzVampi, dzieci to się w poprawczakach zamyka a nie w więzieniu :)
OdpowiedzNo, w kontekście tego twojego, że będziesz mówił jak chcesz, to raczej wątpliwe jest twoje przyznanie mi racji. Wpiszcie sobie w google coś w stylu ''tablice rejestracyjne dobro osobiste'' a wyskoczy wam stronka, na której po rozważeniu ustawy o ochronie danych osobowych odsyłają do art. 23kc. Aztec wszedł, przeczytał, wymądrzył się, tylko umknęło mu, że bez jakiegokolwiek potwierdzającego orzeczenia czy stanowiska doktryny, może sobie nas straszyć ogniem piekielnym i gniewem bożym za naruszanie jego dobra osobistego (swoją drogą - którego niby?) poprzez ujawnienie jego tablic.
Odpowiedznie no serio serio, jak powstało jakieś nowe dobro osobiste w postaci prawa do (tajemnicy ?) tablic rejestracyjnych to ja chętnie się mocniej z tym zapoznam.
OdpowiedzNikt tu absolutnie nikogo nie straszy, to był tylko przykład. Sam swoich numerów rejestracyjnych nie podam, a jeżeli ktoś to zrobi to co mnie to obchodzi? Przyjdziesz i porysujesz mi lakier? Czy może wymyślisz coś bardziej kreatywnego i spuścisz powietrze w oponach? Jedno i drugie poniżej jakiegokolwiek poziomu. araya, bardzo ładnie napisałaś to że mogłem sprawdzić to w google, wielkie brawa, jednak Ty najprawdopodobniej zrobiłaś to pierwsza i sypiesz mi art. na lewo i prawo które znam i nie musisz mi ich przytaczać.
OdpowiedzEch, znowu dałam odpowiedź za wysoko, wkleję to tu żebyś czasem nie przeoczył: Gdybyś znał te przepisy, to nie byłoby tej całej dyskusji, bo nikt by ci nie wytykał bajkopisarstwa. A tak mamy rzekomego prawnika, który -na dzień dobry myli przestępstwo z wykroczeniem (to tak jakby lekarz mylił szczepionkę z antybiotykiem), i dam sobie rękę uciąć, że nie miałeś pojęcia, gdzie szukać tego typu czynu, bo treść przepisów w twoich komentarzach dziwnym trafem pojawiała się już po podaniu ich numerów przeze mnie. -posługuje się słownictwem, za które przeciętny egzaminator obniża pół oceny, a prawnik w naturalny sposób zastępuje slangiem, i nigdy, przenigdy nie powie: złożyłem podanie do sądu. -jak dobrze zauważył ktoś z dołu - nawet chcąc kogoś jedynie przestraszyć, prawnik nie robiłby z siebie idioty, tylko oczywiste byłoby dla niego, że zawiadamia prokuraturę, a nie sąd. Bo jeśli np. taki mechanik miałby jakieś doświadczenie w podobnych sprawach, wynikające choćby z autopsji, wyśmiałby cię w żywe oczy -w komentarzach pogrąża się jeszcze bardziej historiami o dwumiesięcznym zatrudnieniu zastępcy właściciela warsztatu, i o związku tablic rejestracyjnych z art. 23kc (przez myśl by mi nie przeszedł nawet ten przepis, ogółem ten twój bełkot na ten temat bardzo mnie rozśmieszył). Prawnik z ciebie taki jak ze mnie lekarz, motasz się w komentarzach, wymyślasz coraz bardziej nieprawdopodobne odpowiedzi na niewygodne posty i co chwilę się kompromitujesz. Zachowujesz się jak dzieciak przyłapany przez matkę na kłamstwie. Jesteś tak leniwy, że nawet nie chciało ci się poszukać, posprawdzać, by nie dać się złapać tak jak teraz, i do tego na tyle głupi, że myślałeś, że twoja bajka nie zostanie przeczytana przez kogoś, kto będzie w stanie zweryfikować jej prawdziwość. Z mojej strony to będzie na tyle, nie ma co tracić życia na dyskusje z kimś takim jak ty.
OdpowiedzJuż kij z tym gdzie pracujesz i ile zarabiasz, ale na litość Erraty, pisząc o sobie wstawiaj na końcu czasowników "ę". I jeszcze w poprzedniej wersji historii był jakoś głupio pomylony idiom. Zamiast zgani w "ktoś mnie zgani", wstawiłeś coś zabawnego, ale nie zapamiętałem, a historia zniknęła.
Odpowiedz"ponagli" napisal nasz bajkopisarz :)
OdpowiedzO to właśnie. Dzięki (:
OdpowiedzAle macie problemy...Czepiacie się nawet tej różnicy między wykroczeniem a przestępstwem.Co za różnica jak powiedział?Miało to na celu nastraszenie mechanika.To samo z tym czepialstwem co do pozew/podanie/wniosek.Większość ludzi po prostu używa słowa pozew i co w tym złego?Aż żal mi was.Widać że ból dupy jest waszym sportem i wielkim hobby.Czyżby to zazdrość z powodu auta autora?Wsadźcie sobie w dupę te teksty bo czytać się tego nie da.
OdpowiedzStrasznie interesujesz się naszymi pośladkami chyba... Zawodowo czy hobbystycznie?
OdpowiedzDla prawnika, którym przecież jest autor, przestępstwo a wykroczenie to kolosalna różnica. Dla kogoś, kto ukradł w sklepie coś za 250,10zł także ;)
OdpowiedzJuż przyznałem Ci rację, tak jest to różnica.
OdpowiedzDragranis, masz-moze ci pomoze. http://www.trolowisko.pl/img.php?id=307#
OdpowiedzMam znajomych na prawie, którzy jeszcze go nie ukończyli. Kiedy mam problem natury prawnej, walę jak w dym, gorzej kiedy chcę opowiedzieć anegdotkę z perypetii w odpowiednich urzędach, sądach czy czymkolwiek takim - wtedy mi mówią: a dlaczego nie zrobiłaś tak? A wiesz, że oni tak nie mogą? Jak to bym poszedł tam, napisał to i powiedział tamto. Widzisz, jako laik nie mam pojęcia, o czym mówią i doskonale potrafię rozpoznać ten stan u Azteca. A znajomi moi jeszcze jako studenci zaczynają żyć, więc nie wmówisz mi, że zarzuty wobec absolwenta prawa, który myli w sposób oczywisty coś, co jest prawniczym nożem z widelcem, są bezpodstawne. Ból dupy mogę mieć tylko o to, że taka baja może kogoś wpędzić w kompleksy.
Odpowiedzjeszcze jako studenci zaczynają żyć prawem*
OdpowiedzHm, a może to podanie do sądu, to (nie daj dowolne bóstwo) o pracę?
OdpowiedzScience fiction, ale na dobry scenariusz się nie kwalifikuje. Zapomniałeś dodać, jak mechanicy bili pokłony i w zębach przynieśli pieniądze. Poza tym skoro to zawieszenie było "prawie dobre" to po kiego grzyba je wymieniałeś? To się tak samo trzyma kupy, jak raport komisji Laska, jeśli już nawiązujemy do Smoleńska.
OdpowiedzPierwszy raz w życiu widzę kolegę po fachu (rzekomo), który: - używa słowa „podanie” zamiast „pozew”, a potem tłumaczy się słownikiem języka polskiego (sic!); - myli przestępstwo z wykroczeniem; - chce składać to nieszczęsne „podanie” w sytuacji, w której powinien złożyć zawiadomienie do prokuratury; - kompletnie nie ogarnia art. 23 kc; A żeby było lepiej, to nie pierwsze tego typu gafy. W historii #32282 Autor też walnął taką perełką, która brzmiała „jeszcze tego samego dnia do sądu trafiło pismo o kradzież”. Zawsze mi się wydawało, że prawnikom używanie języka prawniczego wchodzi w krew tak bardzo, że nie są w stanie używać zwrotów typowych dla laików. Prawdziwy prawnik zawsze używa słów przewidzianych przez przepisy bądź praktykę. I tak nie ma prawników (nie mylić z absolwentami prawa), którzy mylą zeznania z wyjaśnieniami, przestępstwa z wykroczeniami, odszkodowanie z zadośćuczynieniem, oddalenie pozwu z odrzuceniem pozwu czy też wyrok z postanowieniem. No to są takie podstawy, które trzeba znać i o których się nie zapomina, nawet w luźnej rozmowie.
Odpowiedzhttp://www.trolowisko.pl/upload/internet-vs-rzeczywistosc_47_smieszne.jpg
OdpowiedzTo "cudo nic nie potrafi" - jeśli z kierowcy dupa wołowa ;)
Odpowiedzwystarczy zacząć wątek od tekstu, że się studiowało prawo a wątek przyciągnie niezłą zgraje prawników. a prawnicy jak to prawnicy - złośliwi, wredni i niedobrzy wypunktują błędy merytoryczne.
OdpowiedzWiesz, nazywanie siebie "prawnikiem" do czegoś zobowiązuje. Tak samo jak w każdym innym zawodzie ważne są tutaj wiedza, profesjonalizm i merytoryczna poprawność. Ale prawnicy, poprzez różne populistyczne zachowania i poglądy tłumu, znajdują się niejako na tapecie społeczeństwa. I przez to nie mogą sobie pozwolić na takie gafy. Prawnik to zawód zaufania publicznego i środowisko (wbrew obiegowym opiniom) stara się temperować osobników, którzy temu zawodowi urągają. Przez całe studia i teraz, na aplikacji, robię wszystko żeby jak najbardziej udoskonalić swoją wiedzę oraz umiejętności by móc się z czystym sumieniem nazwać prawnikiem. A potem widzę, że takie coś nie rozumiejące podstawowych pojęć też się tak tytułuje, a zaraz potem zaczyna bredzić. No i mnie coś trafia bo wiem, że przez pryzmat takich osobników społeczeństwo postrzega wszystkich prawników.
OdpowiedzTeż miałem podobny przypadek jak kupowałem ostatnio używany skuter. Zanim go zareklamowałem wyszło parę usterek - nieprzetkane rurki paliwowe, tłumik przykręcony na 1 i jeszcze niedokręconą śrubę (a powinny być dwie i jeszcze mi kit wciskali że gwint jest przekręcony - z ojcem jakoś bez problemów przykręciliśmy), albo brak uszczelek albo źle zamontowane, stara świeca, gaźnik rozregulowany, filtr powietrza wycięty na chama z jakieś pianki przez "serwisanta" i kilka innych rzeczy. Dobrze że jeden z moich starych znajomych tam dorabia bo bym powątpiewał w gadanie szefa tego sklepo-serwisu że silnik jest po gruntownym remoncie. Inna sprawa że po zakupie (a przed powrotem na serwis) zatankowałem go do pełna (prawie 7l) a odebrałem praktycznie z oparami bo "benzyna gdzieś wyparowała" a praktycznie pewnie wlali do innego serwisowanego skutera lub microcara (bo te również sprzedają używane)... Do tego po ostatecznym odbiorze po naprawie tego co sknocili wyszło jeszcze że kostki od świateł są źle podłączone (na krótkich są długie i na długich krótkie więc jadąc na krótkich pali się kontrolka od długich) i jest jakaś usterka pływaka lub mechanizmu sprawdzania stanu benzyny bo na pełnym baku pokazuje ile jej jest a jak spadnie poziom do 3/4 baku to już tej benzyny niby nie ma... Kiedyś to był najlepszy serwis w okolicy (zanim właściciel zaczął kombinować i wszyscy fachowcy co u niego robili się pozwalniali) a teraz jedyne lepsze serwisy są minimum 30km od mojej miejscowości, bo w okolicy jest tylko ten serwis i nie ma innego...
OdpowiedzWidzę, że mały huragan tutaj jest od tych komentarzy. Nie będę się wypowiadać na temat autentyczności historii. Napiszę tylko luźną myśl, która przyszła mi do głowy po przeczytaniu prawniczych komentarzy odnośnie poprawności nazewnictwa... Otóż - gdybym ja chciała kogoś tylko postraszyć ciąganiem go po sądach to użyłabym najbardziej rozpoznawalnej i budzącej jednoznaczne emocje formy. Niekoniecznie poprawnej (czyli ten pozew zamiast podania czy cośtam), ale takiej, która skojarzy się odpowiednio osobie, która prawnikiem nie jest.
OdpowiedzI wcześniej byś sobie dokładnie zaplanowała co mówić, biorąc pod uwagę właśnie te przemyślenia?
OdpowiedzCzy ja wiem... Ludzie boją się najbardziej wtedy, gdy czegoś nie znają, więc danie takiemu laikowi do zrozumienia, że ja się znam, a on nie, poprzez użycie odpowiednio profesjonalnego słownictwa mogłoby być bardziej skuteczne...
Odpowiedz@SS Pewnie bym sobie zaplanowała, jeśli to miałoby być odpowiednio oddziałujące przedstawienie. Trudno sobie w takiej sytuacji własnych słów nie zaplanować, bo na przykład ja - nie mając nic wspólnego ze studiami prawniczymi - nie umiałabym nawet przekonująco zaimprowizować. @wumisiak No z jednej strony masz rację, ale z drugiej - wykroczenie na przykład brzmi łagodniej niż przestępstwo. Jeśli w potoku profesjonalnych zdań słuchacz wyłapie "wykroczenie", to już załapie, że nie jest aż tak bardzo w czarnej pupci jak mógłby być słysząc o przestępstwie np, i że 25 lat mu za to nie dadzą tylko może zawiasy albo grzywnę. Nie wiem na ile to brzmi logicznie, ale ja bym się bardziej wystraszyła słysząc o tym, że jestem przestępcą, niż słysząc monolog, którego zupełnie bym nie zrozumiała.
OdpowiedzNo wreszcie!!! Wreszcie doczekałem chwili kiedy kolejny bezczelny mitoman zostaje błyskawicznie rozstrzelany przez czytelników. A już myślałem, że na Piekielnych dalej można wcisnąć każdy nawet najbardziej żenujący kit i nikt nie reaguje. A jak już reaguje to nagle uaktywnia się całe grono "obrońców" i zaczyna udowadniać że ziemia jednak jest płaska. Duży plus za szybką i sprawną reakcję komentujących. Niech ci bezczelni fantaści założą sobie własną stronkę np. "Żenujący Kit.PL", "Mam takie kompleksy że muszę nieudolnie zmyślać.com" albo coś w tym rodzaju.
OdpowiedzAztec, dobra osobiste, Arnold Buzdygan... Niech Pambuk nas chroni od jego kolejnego wcielenia!
OdpowiedzTy jesteś prawnikiem? I piszesz, że oszustwo to "wykroczenie", a do sądu piszesz "podanie"? Bez komentarza.
OdpowiedzPrawnik, więc humanista, po studiach, a błędy językowe wali takie, że oczy bolą... A tak a propos tablic - jak jedziesz po ulicy to zasłaniasz te dwoje "dobra osobiste" szmatą, żeby nikt nie mógł ich zobaczyć i (omatkomatko!) upublicznić?
OdpowiedzMyślę, że chciałbyś mieć takie problemy, niestety raczej nie wiesz o czym piszesz a Audi RS4 B7 4.2I jest daleko poza zasięgiem twoich możliwości finansowych, spakuj kredki do bo jutro na plastyce ci się przydadzą. Z innej historii "(Ojciec ma biuro prawnicze we Wrocławiu)", a może to tatusia chcieli wykiwać na warsztacie?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 października 2013 o 13:48
I też Wrocław. Witaj z powrotem wśród społeczności internetowej Arku/Arnoldzie! My wierni Ci czekaliśmy, aż się ponownie objawisz (na swego rodzaju Arujzę).
OdpowiedzLink do poprzednich bajek?
OdpowiedzDorobiłeś się kręcąc kebaby u kumpla w budzie? Aż musiałem się zalogować, bo takiej polewki z mitomana dawno nie miałem :D
Odpowiedza dla mnie piekielnym jest fakt, że robi tak wiele warsztatów i za to +; chwalenie się kim się jest itp. jest zawsze żałosne, ale pomijam te sprawy w tej historyjce. Zawsze mnie zastanawiało dlaczego ktoś znający się rzekomo na samochodach, potrafiący coś przy nich porobić oddaje je do bądź co bądź przypadkowego warsztatu, zamiast do zaufanego mechanika? Może mnie ktoś oświecić?
Odpowiedz