Zdarzyło się, że dołączyłam do grona bezrobotnych.
Udałam się do PUPy by zarejestrować się jako bezrobotna i przy okazji zapytać się o zasiłek, który mi przysługuje.
Oto co usłyszałam: "nie może się pani zarejestrować, ponieważ UCZY SIĘ PANI DZIENNIE".
No, super.
Jakoś państwu polskiemu nie przeszkadzało pobierać z mojej pensji wszelakich składek/podatków/innych dupereli przez ostatnie 2 lata, podczas których UCZYŁAM SIĘ DZIENNIE i bywały miesiące, że wyrabiałam ponad 200h w pracy.
Gdy teraz ja potrzebuję pomocy, państwo się na mnie po prostu wypina- nie masz pracy a uczysz się dziennie- żryj kamienie!
Ręce opadają po prostu.
Polska PUPa
Zidiocenie społeczeństwa mnie przeraża. I, żeby nie było niejasności, mam na myśli autorkę. Otóż z punktu widzenia poszukiwania pracy przez PUP nie ma różnicy pomiędzy "osobą bezrobotną" (którą faktycznie nie można być studiując dziennie), a "osobą poszukującą pracy", którą można zostać będąc studentem studiów stacjonarnych. Różnica pojawia się w opłacaniu składek zdrowotnych. Za osobę bezrobotną robi to urząd pracy, natomiast za studenta do ukończenia 26. roku życia rodzic, a później uczelnia na pisemny wniosek studenta. Przepis zabraniający zarejestrowania osoby studiującej dziennie jako osoby bezrobotnej służy uniknięciu podwójnego opłacania składki. Ignorantia iuris nocet, a czytanie nie boli i nie powoduje owrzodzenia mózgu.
OdpowiedzPisal timo odpowie timoov ;-) Do twojego jak by nie patrzec slusznego wywodu dodalbym tylko dwie kwestie; Nie wiem jak to jest z oplacaniem na wniosek studenta. Spotkalem sie z historia na piekielnych badz watek na pewnym forum o prawie w ktorym ktos krzyczaln ze yczelnia odrzucila jego wniosek o objecie ubezpieczeniem. Ile w tym prawdy nie wiem. Wydaje mi sie ze jest roznica pomiedzy Wydaje a moze wydacn jedbak pewien nie jestem. Druga kwestia to zasilek dla bezrobotnych to zapewne o to sie rozeszlo. Ale pewnosci nie mam. Z drugiej strony fakt .ze zrzucamy sie na studia autorki powinno byc wystarczajaca pomoca. PS "Vanae voces gahan non sunt audiendae"
OdpowiedzUczelnia nie może odrzucić wniosku o objecie ubezpieczeniem, bo takiego się nie składa, osobie uczącej się przysługuje ubezpieczenie.
OdpowiedzNieznajomość prawa szkodzi... Rozumiem, że znasz na pamięć wszystkie kodeksy ot tak, na wszelki wypadek?
OdpowiedzA czy ktoś każde znać wszystkie kodeksy? Wystarczy troszkę pomyśleć, troszkę poczytać, a nie od razu robić raban
Odpowiedzubezpieczenie studentom przysługuje owszem, ale NNW a nie zdrowotne. To jak wspominał timo jest opłacane przez rodziców.
Odpowiedztak ale takowi rodzice tez moga byc bezrobotni, albo moga nie zyc prawda? wiec w takim wypadku obowiazek przechodzi na uczelnie, nie wiem jakie sa procedury, ale mam znajomych ktorzy zaczeli studia po slubie, ona w ciazy i to uczelnia placila za nich i ich dziecko ubezpieczenie zdrowotne.
Odpowiedzno nie do końca... uczelnia nie jest miejscem pracy więc nie ma obowiązku ubezpieczać studentów z urzędu. Nie spotkałam się z sytuacją, żeby uczelnia pokrywała zdrowotne, nawet w sytuacji małżeństwa z dzieckiem ubezpieczenie było pokrywane albo z zakładu pracy współmałżonka, albo z rodziców... ale to są już wewnętrzne ustalenia uczelni, które mogą się różnić.
OdpowiedzWięcej wam powiem. Nie tylko szkół wyższych to dotyczy. Podstawówki, gimnazja i licea też mają obowiązek ubezpieczać swoich uczniów w razie, gdyby ich prawni opiekunowie nie mogli tego zrobić. Dwa lata temu, na początku mojej trzeciej klasy gimnazjum, coś się w naszym kochanym NFZecie spieprzyło i do szkół zostały porozsyłane zawiadomienia, w ilościach hurtowych, że taki i taki uczeń nie jest ubezpieczony i ma to zrobić szkoła. I wtedy nasi rodzice musieli dostarczyć zaświadczenia z pracy, że bzdura i składki są na nas odprowadzane :) A mój przyjaciel jest ubezpieczany właśnie przez swoje liceum. Aczkolwiek jego nie zgłosił NFZ, tylko w przychodni dowiedział się, że nie jest ubezpieczony i wtedy musiał zgłosić się do higienistki szkolnej, by ta przygotowała niezbędne papiery. (U mnie w gimnazjum był za to odpowiedzialny pedagog, także nie wiem jak to w innych szkołach).
OdpowiedzCholercia, za szybko klinęłam "wyślij" ;c W NFZ, przy okazji epidemii nieważnych kart, w kolejce stało wielu studentów. Z zaświadczeniami, że się uczą i uczelnie odprowadzają składki. (Karty to chyba tylko naszym rejonie są, dlatego wyjaśnię - kawałek plastiku, który niezawszemiłe panie w przychodniach wkładają w czytnik, a ewuś wypluwa im informacje, czy delikwent jest ubezpieczony - swoją drogą ewuś aktualizuje się o 18 i dlatego z dnia na dzień można zmienić się z zielonego na czerwonego ktosia).
OdpowiedzPisałem o studentach powyżej 26 roku życia co w kontekście komentarza timo (na który odpowiedziałem) powinno być logiczne dla wszystkich.
OdpowiedzA czy ktoś z komentujących wziął po uwagę fakt, że autorka pracuje by studiować? I dlatego dziennie, bo nie opłaciłaby czesnego za studia zaoczne i jednocześnie utrzymała się. Wydaje mi się, że autorka w pewnej kwestii ma rację. Sama jak studiowałam, mogłabym pobierać dość wysokie stypendium gdybym... nie pracowała. W naszym państwie jest tak, że czasami lepiej nie pracować bo naprawdę można wtedy godniej żyć, niż pracować a potrzebować odrobiny pomocy bo wtedy jej się nie dostanie.
OdpowiedzDokładnie taka jest moja sytuacja- uczę się dziennie, bo nie stać by mnie było na studia zaoczne. Głównie chodzi mi o fakt, że gdy człowiek uczy się i opłaca składki to jest ok ale gdy dalej chce się uczyć, by zdobyć zawód marzeń ale w międzyczasie potrzebuje pomocy to wtedy sorry, radź sobie sama. Gdyby w mojej szkole były stypendia to nie prosiłabym się o pomoc z PUPy.
Odpowiedzale co wy chcecie wlasciwie od tego pupu? jesli jestes studentem dziennym ktory stracil prace to ubezpieczenie masz, zasilku nie dostaniesz ale mozesz dostac socjalne, wiec wychodzi na to samo, prawda? a chyba nie uwazacie ze pup moglby wam pomoc znalezc nowa prace, bo w to chyba juz nikt nie wierzy?
Odpowiedz@gahan nie stac cie na zaoczne ale stac cie na uczelnie niepanstwowa? hm...
Odpowiedzto trzeba bylo pracowac z umowa o dzielo lub zlecenie, bys miala i stypendium i kase za prace... ludzie... co kobieta w zusie winna, ze ktos kto studiuje dziennie nie moze byc zarejestrowany jako bezrobotny? studiujesz dziennie, masz czas, bys isc na pelen etat od 8 do 16 codziennie w jakiejs firmie? watpie
Odpowiedz1. Uczelnia może odprowadzać składki do ZUS tylko za pracowników, za doktorantów na ich wyraźny wniosek. Z tym, że uczelnia może odprowadzać składki za studenta się nie spotkałam 2. Osoba studiująca dziennie wg UP nie może być osobą bezrobotną ponieważ okres studiów wchodzi w staż pracy przy późniejszym wyliczaniu emerytury/premii za wysługę lat. 3. mała podpowiedź. Jeśli w czasie trwania studiów drastycznie zmieniły się dochody, można złożyć wniosek o zapomogę. Wiem, też że można złożyć wniosek o przyznanie stypendium socjalnego (udokumentowując* byłe i obecne dochody) i większość państwowych uczelni rozpatruje ten wniosek pozytywnie.
OdpowiedzNiestety ale czas, który teraz poświęcam na naukę, w żaden sposób nie będzie liczony do stażu mojej pracy. To nie jest uczelnia państwowa :(
Odpowiedzwedług urzędników chodzi o dyspozycyjność - studiujący dziennie ma zajęcia w tygodniu, a większość pracodawców wymaga dyspozycyjności w konkretnych godzinach (np. 6-14, 10-18 itd) godzinach. Niepracujący studenci do 26 roku życia podlegają pod ubezpieczenie rodziców, tylko trzeba to gdzieś pozgłaszać. Uczelnia odprowadza składki po 26 roku życia (jak się to zgłosi). Gorzej mają osoby z zawieszoną działalnością gospodarczą lub dorabiające na umowę o dzieło - wg urzędu nie mogą być bezrobotne, więc ubezpieczenie im nie przysługuje
Odpowiedzdo gahan_lindemann. "Niestety ale czas, który teraz poświęcam na naukę, w żaden sposób nie będzie liczony do stażu mojej pracy. To nie jest uczelnia państwowa :( " co Ty za bzdury wypisujesz??????? Bo jeśli ukończy sie prywatną uczelnie to tzw. stażowe potrzebne do wyliczenia urlopu czy też dodatku stażowego przysługującego w niektórych zakłądach pracy nie będzie sie liczył., owszem jeśli nie otrzymasz dyplomu to nie będzie sie liczył. Ponadto podejrzewam że nawet nie wiesz jaką umowę podpisałaś rozpoczynając pracę, że juz nie wspomnę o świadomości czy były opłacane skłądki ZUS. Porażka, jednak to jest prawda że zidiocenie społeczeństwa postępuje.
OdpowiedzNie wiem gdzie ta uczelnia jest i na jakich zasadach działa, ale większość uczelni prywatnych jakie znam wymaga czesnego za studia, bo za coś muszą się utrzymać. Mają zwolnienia z czesnego za najlepsze wyniki w nauce, mają zapomogi, nie wiem jak ze stypendium socjalnym. Idź do dziekanatu, samorządu studentów i zapytaj co możesz zrobić w tej sytuacji.
OdpowiedzDo ludzi, którzy uważają, że jestem osobą o wybitnej indolencji umysłowej- w urzędzie popłakałam się z nerwów. Bo, skoro przez 2 lata mojego uczenia się, pracowałam na pełen etat a czasami ponad i odprowadzałam składki, i wypracowałam zasiłek to dlaczego w imię jakiś dziwnych przepisów nie mogę go dostać? Nie mieszkam z rodzicami od 7 lat i od tego momentu sama muszę się utrzymywać a ewentualny zasiłek chciałam przeznaczyć na rehabilitację operowanego kolana, bo nie działa tak, jak powinno. Poza tym szkoła, w której się uczę nie daje mi żadnego statusu studenta. Nawet legitymacji studenckiej nie posiadam. Czy to takie dziwne, że poszłam do PUPy po pomoc na przetrwanie czasu do znalezienia kolejnego zajęcia? Pierwszy raz byłam w tym przybytku. Poza tym ja również zrzucałam się na studia innych osób gdy podjęłam pierwszą pracę trzy dni po ostatniej maturze oraz zrzucałam się do zasiłków osób, które również straciły z jakiegoś powodu zajęcie.
OdpowiedzAle to nie kwestia tego, że ktoś nie chce dać. Nie można się uczyć i zarazem być bezrobotnym. Tak samo jak nie można pracować i zarejestrować się w urzędzie.
OdpowiedzTak z ciekawości: co to za studia dzienne (płatne) które nie dają statusu studenta i legitymacji? To są to w końcu studia czy jakaś policealna szkoła? - nawet policealne szkoły dają legitymację (z tym że uczniowską)
OdpowiedzTo na jakiej podstawie PUP stwierdził że jesteś studentką?! Coś tu się ostro kupy nie trzyma. Spróbuj może napisać gdzie i na jakich zasadach konkretnie się uczysz, bo ja już nic z tego nie rozumiem.
OdpowiedzInna sprawa, że policealne trwają zazwyczaj 2 lata, a wiec też nie pasują. Ale studia (czy co to tam jest) podobno bezpłatne
OdpowiedzTo zdecyduj się, masz ten status studenta czy nie?
OdpowiedzNic piekielnego, trzeba było najpierw przeczytać kto może zostać bezrobotnym, mnie w gimnazjum nawet tego uczyli :)
OdpowiedzZauważyłem sporo niezrozumienia, więc postaram się trochę rozjaśnić sytuację: Punktem centralnym historii jest brak zrozumienia przez Autorkę co oznacza bycie "bezrobotnym" dla polskich urzędów. Otóż nie jest to określenie oznaczający braku pracy lecz oznacza to klasyfikację obywatela przez nasze nadwiślańskie urzędy. Te klasyfikacje są czasami wyłączne i tak np. osoba "bezrobotna" nie może być "pracownikiem", "emerytem", "rencistą" lub "studentem". (Cudzysłowy są specjalnie po to, aby podkreślić, że dotyczy to definicji formalnej a nie potocznej). Każda obywatel posiadający pewną klasyfikację otrzymuje od Państwa różne granty z tego tytułu. Przykładowo "student" może do 26 roku życia korzystać z ubezpieczenia zdrowotnego (publicznego, z którego brane są pieniądze np. za usługi w szpitalach i przychodniach publicznych). Jeśli ktoś nie studiuje może korzystać tylko do ukończenia 19 roku życia. Inną cechą studenta jest to, że uczelnia (nawet jeśli jest to uczelnia prywatna) otrzymuje dotacje za jego "głowę". Jest tego znacznie więcej, np. współfinansowanie transportu miejskiego itp. (50% zniżki nie oznacza, że coś 50% mniej kosztuje, tylko że pozostałe 50% jest opłacane z podatków), dotacje do akademików, stołówek, granty na badania, finansowanie kosztów konferencji naukowych itd. "Bezrobotny" zaś otrzymuje dotację (do PUPu) mająca na celu znalezienie dla owego petenta miejsca pracy a także posiada ubezpieczenie zdrowotne opłacone przez państwo. Przy czym mówimy o ubezpieczeniu zdrowotnym, nie zaś prywatnym grupowym dostarczanym przez dużą część uczelni (pt. składka XY złotych rocznie za nieszczęśliwe wypadku na uczelni, kampusie i w drodze do/z) - uczestnictwa w którym każdy z podmiotów może odmówić. Suma sumarum: Autorko - niestety nie miałaś racji. Zgadzam się, że nie jest to intuicyjne, lecz wiele spraw w Polsce niestety nie jest intuicyjnych (a już w szczególności urzędy). Jako rozwiązanie problemu braku finansów proponuje sprawdzić: Zapomogę uczelnianą, stypendium socjalne, stypendium naukowe (o wysokości decyduje komisja i zależnie od jej regulaminu może wziąć pod uwagę Twoje warunki socjalne versus średnia ocen), kredyt studencki, a ewentualnie w skrajnych wypadkach zwrócić się do ośrodków pomocy społecznej. Na zakończenie: informacje wyżej przedstawione są sprzed kilku lat (nie śledziłem zmian), dlatego możliwe że część się zdezaktualizowała :-)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2013 o 15:13
Zrozumiałe, tylko BŁAGAM NIE "ÓW PETENTA" tylko "owego petenta"
OdpowiedzPoprawione, dziękuje za zwrócenie uwagi.
OdpowiedzHmmm, ponad 200 godzin miesięcznie w pracy. To kiedy był czas na naukę ? W środku nocy ? Osoba pracująca 8 godzin dziennie wyrabia miesięcznie ok. 170 godzin.
OdpowiedzKiedy był czas na chodzenie do szkoły?
OdpowiedzPrzypomniał mi się dowcip: Na jakąś budowę przyjechali kontrolerzy. Widzą gościa biegającego z jednej strony w drugą z pustymi taczkami. Kiedy wreszcie go dogonili i zapytali dlaczego goni z pustymi taczkami usłyszeli odpowiedź: "Panie my tu tak zapier..alamy, że nie mam czasu aby te taczki załadować".
OdpowiedzBardzo prosta odpowiedź. W weekendy pracowała po 12h a w tygodniu po ponad 5h. Pewnie jest jakiś wampirem, albo czyś w ten deseń i nie potrzebuje snu.
OdpowiedzZdarzało się wypracować tyle godzin. Do pracy chodziłam przed szkołą i po szkole a w weekendy czasem wyrabiałam 40h. Jak się obrało cel to się do niego dąży za wszelką cenę, nie? 8 godzin dziennie w pracy? Marzenie!
OdpowiedzO opcji związanej z przepisami i prawem już się wypowiedzieli wcześniej inni. Mnie najbardziej ciekawi co to za szkoła jest?? Z tego co mówi autorka to: - uczy się w niej od dwóch lat, - w jej szkole nie ma stypendiów, - szkoła nie jest państwowa, - czas nauki nie będzie wliczał się w staż pracy - czyli szkoła nie ma uprawnień - szkoła nie daje statusu studenta - szkoła nie daje legitymacji Wygląda na to, że jest to jakaś "szkółka krzak" która nie daje nic uczniom, ani nie jest jakoś prawnie "ustawiona". Z opisu wnioskuje, że to nie jest żadna: - uczelnia wyższa (państwowa ani prywatna)- bo tam by był status studenta i stypendia socjalne, - szkoła policealna - bo ona są maksymalnie dwuletnie, dają status ucznia/słuchacza, a na zakończenie jest możliwe uzyskanie dyplomu ukończenia szkoły i udział w egzaminie państwowym na technika. Myślę, że to może być jakaś prywatna inicjatywa, jakiś kurs umiejętności, który nie da żadnych dyplomów, ani nie upoważnia do podejścia do egzaminów państwowych. Zapewne też autorka w ankiecie składane do PUPu sama wpisała, że się dziennie uczy. Prosiłbym autorkę o opisanie nawet ogólnie co to za szkoła bo może to oznaczać dobrą i złą wiadomość: - Zła - najprawdopodobniej ta szkoła to tylko marnowanie czasu, ponieważ nie da żadnego papieru i nie będzie liczona do stażu pracy, - Dobra - Jeśli ta szkoła to jakiś "krzak" to autorko formalnie nie uczysz się dziennie! Nie masz statusu ucznia, słuchacza, ani studenta, czyli dla organów państwa Jesteś tylko osobą bezrobotną, która może się zarejestrować i dostać "kuroniówkę". Tak więc sprawdź jaki ma status prawny twoja uczelnia i czy formalnie "uczysz się dziennie", czy uczęszczasz na jakieś nauki, które można porównać do szkoły języków obcych, albo nauki szydełkowania. Jeśli tak jest to po prostu nie wpisuj tego w ankiecie.
Odpowiedzhistoria slaba ale jaka wspaniala zagadka - w jakiej szkole uczy sie autorka? :D do podpunktow dodalabym jeszcze - nie trzeba chodzic na zajecia i/lub sie uczyc dzieki temu autorka wyrabia 200 h miesiecznie stawialabym na cosinusa albo cos podbnego.
OdpowiedzI płaciła wszystkie składki i inne czyli miała umowę o pracę (?)
OdpowiedzCosinus chyba daje status studenta czy tam ucznia, to szkoła policealna.
OdpowiedzCosinus i inne szkoły policealne prywatne dają status ucznia/słuchacza zależy jak sobie to ustalą. Formalnie legitymacja jest uczniowska. No tak zapomniałem o tych nadgodzinach. Swoją drogą to jest kolejna zagadka. Jaki pracodawca pokusi się na coś takiego, żeby etatowy pracownik tyle czasu pracował. Nadgodziny jednak są płatne i to często więcej niż "etatowe godziny". No chyba że to była umowa o pracę w stylu: "cieszcie się, że daje wam umowę o pracę na 1/8 etatu, a resztę godzin i kasy na czarno."
OdpowiedzDraco chyba nikt by lepiej tego nie ujął :)
OdpowiedzZagadka nie jest wspaniała, bo uczę się w medycznym studium zawodowym, które trwa 2,5 roku, które nie daje mi legitymacji studenckiej, które nie wlicza się do czasu pracy, które nie jest typowo prywatne ani typowo państwowe; ot, taka hybryda jak liceum, do którego chodziłam (SMS im. K. Górskiego). Uczyć się trzeba ale z tym nie miałam problemu nigdy- wystarczy, że będę na wykładzie i przeczytam kilka razy notatki. Zarejestrowana byłam na pół etatu, pracowałam w gastronomii, więc wiadomo jak to wygląda- ile wypracujesz, tyle dostaniesz.
Odpowiedzwedług Ciebie każdy student/uczeń jest bezrobotny? powinien dostawać zasiłek???
OdpowiedzDobra, Autorko, powiedz co to za szkoła, bo mnie ciekawość zżera.
OdpowiedzPierwsze zdanie - nie jesteś bezrobotna, skoro studiujesz dziennie. Ostatnie zdanie - państwo się nie wypina, są opcje pomocy dla studentów. Ale skoro sama nie wiesz czy jesteś studentem czy nie, to bym się zastanawiała co w ogóle robisz na tej "Uczelni".
Odpowiedzhttp://piekielni.pl/45887 Historia wprowadzona jako pierwsza. Ciekawi mnie czy to przypadek czy też powielanie historii aby zaistnieć.
OdpowiedzW obecnej historii tylko dziecka brakuje. Ale może jeszcze się ujawni, by zwiększyć dramatyzm. I wtedy okaże się, że autorka pracowała po 200 godzin miesięcznie, studiowała dziennie na tajemniczej uczelni i jeszcze potomstwo bawiła. Z niesprawną lewą nogą - o niej historia z marca. Swoją drogą nie wiadomo jak się skończyła, pewno tutaj też się nie dowiemy jaką to szkołę kończy autorka.
OdpowiedzNie powielam historii innych, bo nie czuję potrzeby aby "zaistnieć". Opisałam tutaj historię, którą uważam za "piekielną", bo chyba o to chodzi w tym portalu?
Odpowiedz@7sins: dziecka nie ma więc dramatycznego zwrotu akcji nie będzie. Lewa noga została zoperowana w maju ale zaspokoję ciekawość- działa w 96% więc daję radę. Jestem na elektroradiologii, zostało mi 1,5 roku do końca. Mam nadzieję, że zaspokoiłam ciekawość.
OdpowiedzWow... jak studiujesz dziennie, nie jesteś osoba bezrobotną, a studentem... To twoja sprawa, że miałaś/eś umowę o pracę... Trzeba było mieć umowę np. o dzieło, składki nie były by zabierane...
Odpowiedz