Zapraszam Was dzisiaj na dobre, polskie, wiejskie wesele, gdzie jest co pojeść, popić, a i zabawić się można. A jak zabawa, to wiadomo, że sztachety w płotach bezpieczne nie są. Ale nie uprzedzajmy faktów.
Na takim weselu pojawił się pan S. (dajmy na to S jak Sebastian), lat sporo po trzydziestce, ze swoją uroczą towarzyszką. Na tym samym weselu bawił się pan O. (jak Olgierd), prywatnie ojciec pana S. Obydwaj, chociaż z urodzenia Polacy, przyjechali z innego kraju.
Jedzenie, a zwłaszcza picie zaszumiało w głowach i nie wiadomo z jakiego powodu pan S. zaczął okładać swoją partnerkę pięściami. Pan O. nie pytając o przyczyny wspomniał dawne czasy, kiedy zajmował się boksem (waga mniej więcej niedźwiedzia) i jednym celnym ruchem unieszkodliwił agresora, pozwalając niedoszłej synowej oddalić się na bezpieczną odległość, po czym wrócił do przerwanych czynności, czyli spokojnej konsumpcji. Nie zważając na stos inwektyw z ust syna pod swoim adresem.
Minęło trochę czasu, do O. podszedł znajomy S. prosząc go o wyjście na zewnątrz. O. pewien, że tamten oprzytomniał i chce przeprosić, spokojnie wyszedł. Synek z dzikim błyskiem w oku czekał z przygotowanym bejsbolem w ręku. Dostał nim jednak inny gość, który zdążył odepchnąć O. Łomot spuszczony synowi był bardzo konkretny i zakończył się (po powrocie do domu) kompletnym notarialnym wydziedziczeniem syna-jedynaka. Bez prawa do zachowku, a uwierzcie, spadek zapowiadał się imponująco.
rodzina
Pilnuj praw autorskich, bo Smarzowski nakręci Wesele 2 i użyje tej scenki :)
OdpowiedzNo to co z tą sztachetą?
OdpowiedzBejsbol nie wystarczył?
OdpowiedzJako mieszkanka wsi odpowiem: proszę państwa, "Sztacheta wiejska" została wspomniana jako nieodłączny element polskiego folkloru. Jest to rodzaj nadal nie zapomnianego na polskiej wsi (szczególnie we wschodnich regionach kraju) sportu związanego z wszelakimi imprezami okolicznościowymi w rodzaju wesel, dożynek czy zabaw w remizach. Rozgrywki najczęściej są drużynowe, nierzadko w drużynach o nieproporcjonalnej ilości zawodników. Pierwszą rundę wygrywają zawodnicy drużyny, która wcześniej dopadła płotu. Wyrywają oni po sztachecie, ustawiają obrońców, których zadaniem jest nie dopuszczenie przedstawicieli drugiej grupy do płotu. Atakujący pierwszej drużyny mają za zadanie biegać po polu za przeciwnikami naparzając ich sztachetami po grzbietach. Sytuacja może ulec zmianie, ale często nie dochodzi do drugiej rundy. Wszystko zależne jest od poniesionych przez obie drużyny obrażeń. Drużyny, zależnie od okoliczności, tworzą się następująco: wrogie rodziny przeciwko sobie, przedstawiciele wrogich wsi przeciwko sobie (i tutaj wrogie rodziny walczą często po jednej stronie), dalej idziemy gminami, powiatami i województwami. Dobra rada: chcesz zamieszkać na wsi? Ogrodzenie zrób sobie z betonu, bo ja ogrodzisz siatką i posadzisz żywopłot, to "sztacheta wiejska" może przeobrazić się w "tuję wiejską". Enjoy!
OdpowiedzOj tam betonowe. wystarczą sztachety przykręcane na śruby do kątownika metalowego i też nie dadzą rady wyrwać
OdpowiedzPo licznych doświadczeniach z wiejskimi weselami nie byłbym taki pewny co do wytrzymałości kątowników :D
Odpowiedz@Olena: Uważaj, bo zaraz wymyślisz nowy sport. xD
OdpowiedzOj to chyba już jednak nie te czasy :).Aczkolwiek bywały takie scenki.Masz plusa za poprawienie mi humoru na dzień dobry ;)
OdpowiedzTrafiaja sie i do tej pory takie sceny : to ze technika poszła do przodu to nie znaczy że mózgi co niektórych tak... Nigdy tego nie pojmę : jak włącza sie komus agresor po piciu to niehc tego nie robi - już chyba wolę siebie gdy jestem po procentach, wtedy kocham cały świat i gadam za czterech. Mój tatuś też był taki "megamocny" po wódce, raz jak kopnął w regał a ten z całej siły łupnął na niego nagle sie uspokoił. Zimny prysznic dla debili najlepszy...
Odpowiedzja też po % kocham cały świat, jestem rozmowna, miła i świetnie sie bawię :D
Odpowiedza ja wolę nie pić, bo gdy wypiję na imprezie za dużo to włącza mi się "taniec:mode on"... A tańczyć to ja nie umiem ni *****... No może walca umiem czy poloneza ale kurczę nie przy rytmach disco...
Odpowiedz"To moja narzeczona i będę z nią sobie robił co chcę!" Swoją drogą ładnie wylądował - z g*wnem w papierach, bez spadku i do tego bez kobiety. Czekajcie tylko na jego występ w "Trudnych Sprawach", czy innej szmirze, gdzie będzie płakał jaki to on jest biedny i nieszczęśliwy...
OdpowiedzCzytam i nie dowierzam :)
Odpowiedznie zeby cos bo bicie kogokolwiek jest piekielne samo w sobie, ale ojciec wydziedziczyl syna, ktory chcial go pobic, a to, ze sam syna pobil jest ok? tu juz nawet nie mowa o dziecku a o doroslym bicie rodzica jest be, a bicie syna juz nie? paranoja jakas ja bym na miejscu tego syna zalatwila obdukcje i oskarzyla bijacych mogl nie zaczynac jasne, ale mogli po prostu pojechac do domu zamiast sie nawalac
OdpowiedzZaraz zaraz, przecież pobił go po tym, gdy on - jego syn - go zaatakował. Jak rozumiem partnerki syna nie powinien był wcześniej bronić?
Odpowiedz"Jedzenie, a zwłaszcza picie zaszumiało w głowach i nie wiadomo z jakiego powodu pan S. zaczął okładać swoją partnerkę pięściami." od tego się zaczęło, widocznie pominęłaś to zdanie.
OdpowiedzMądry ojciec. Szkoda, że syn się w niego nie wdał.
OdpowiedzDebile, piją ten alkohol. I po co to komu?
Odpowiedz