Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W jednym z sieciowych sklepów można było zrealizować bon na 40 zł…

W jednym z sieciowych sklepów można było zrealizować bon na 40 zł obniżki (bon dostawało się za zakupy powyżej X zł). Bratu potrzebna kurtka, bonu niestety zapomniał, zostawił w domu, ostatni dzień tej promocji, ale kurtkę i tak trzeba kupić, więc stwierdziłam że zapytam przy kasie czy mogę bon dowieźć jutro. Jak nie, to mówi się trudno, jak się nie ma w głowie...

Oczywiście jak to przy ostatnim dniu promocji - cała kolejka z bonami, a w kolejce - piekielna, jakieś dwie osoby przede mną. Podchodzi do kasy i oznajmia ekspedientce, że bonu zapomniała i nie ma przy sobie, ale "MA MI PANI NABIĆ ZNIŻKĘ". Ton rozkazujący, foch na twarzy połączony z wyrazem wyższości i czeka. Kasjerka informuje, że niestety nie może tego zrobić bez bonu - na co piekielna nawet nie pozwala jej dokończyć zdania i dostaje szału. O 40 zł wyzywa dziewczynę od najgorszych, że do kierownictwa ją zgłosi, że z pracy wyleci bo ona zna krewnych i znajomych królika, że pożałuje, bo jej obowiązkiem jest nabić jej zniżkę, że jest gówniarą bez wykształcenia, która wyżej niż kasa w sieciówce nie wyskoczy, i w ten deseń kilka minut. Kasy zamarły, cała kolejka oniemiała i patrzy na piekielną jak na wybryk natury.

Kasjerka dalej spokojna i miło informuje, że zniżki bez bonu nabić nie może, i czy Pani Szanowna Klientka chce kontynuować zakupy. Piekielna fucząc jak lokomotywa zapłaciła pełną kwotę.

Straciłam nadzieję, ale stwierdziłam, że mimo wszystko jednak zaryzykuję i zapytam... Trafiłam na tę samą kasjerkę, mówię jak wygląda sytuacja - z 2 tygodnie temu dostaliśmy bon, ale zapomniałam go wziąć z reklamówki, starość nie radość i tak dalej, i pytam czy jest może możliwość żebym bon dowiozła jutro, wiadomo różne rzeczy człowiek ma na głowie, a ja bardzo panią proszę o pomoc, czy coś da się zrobić. Na co dziewczyna się do mnie miło uśmiecha, i mówi:

- Wie Pani co, ja tu od rana stoję dziś i mam po prostu dość niektórych ludzi. A tamta Pani nawet nie zapytała, czy nie mogę jej dać drugiego bonu.

Po czym sięga do szuflady, wyciąga bon, i nabija mi zniżkę :)

sklepy

by w_redna
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Skull_Kid
32 36

Ludzie nigdy się nie nauczą, że krzykiem nić nie osiągną. Słowa już tu nie pracujesz pewnie pracownicy słyszą minimum raz dziennie.

Odpowiedz
avatar iGraGitara
17 21

Była tu kiedyś na piekielnych historia o tym, jak ktoś u swojego operatora krzykiem załatwił anulowanie bardzo dużej, ale naliczonej mu słusznie kwoty do zapłacenia. Było też mnóstwo historii o tym, że uprzejme rozmowy w niczym nie pomagały w przypadku problemów, więc z tym stwierdzeniem z Twojego pierwszego zdania to bym się wstrzymała...

Odpowiedz
avatar Skull_Kid
2 14

Napiszę to jeszcze raz. Pracowałem na infolinii i miałem wyj*bane na krzyki klienta. Ogólnie ciekawy jestem tej historii i kwoty. Ponieważ konsultant z reguły może anulować małe kwoty, kierownik trochę większe(w przypadku gdy klient ma racje). Z działem reklamacji z reguły nie można porozmawiać telefonicznie a w przypadku gdy klient ma roszczenia z kosmosu jest proszony o napisanie reklamacji. Jest jeszcze tak zwana druga linia konsultantów, ale do nich się łączy trudne przypadki(zakręcone błędy systemowe) a nie klientów z durnymi roszczeniami. Szczerze, wątpię w możliwość anulowania dużej kwoty tylko dlatego, że klient krzyczał. Prędzej uwierzę, że dział reklamacji anulować kwotę, dla świętego spokoju a ktoś potem napisał historię jak opieprzył konsultantów. Potem klient X przeczytał, że klient Y krzykiem wywalczył kasę i co robi? Oczywiście wydziera się jak opętany podczas swojej rozmowy. Nić dziwnego, że potem jest tyle piekielnych historii jeśli ludzie czerpią wzorce z takich historii. Oczywiście możesz się, że mną nie zgodzić i podchodzić to trudnych sytuacji agresją i krzykiem. Ja tylko wyraziłem swoją opinie na ten temat. Również powyższej historii widać, że pierwsza kobieta nić nie osiągnęła swoim zachowaniem. Kto wie, może przeczytała w internecie jak krzykiem można zdobyć zniżkę. Prowadzenie rozmowy bez krzyku nie jest równoznaczne z miła popołudniową rozmową przy herbatce. Asertywność nie polega na uśmiechaniu się jak ktoś chce nas zrobić w konia.

Odpowiedz
avatar iceman44
33 37

w mojej dziwnej pracy, jak zatrzymuje samochod do kontroli, to zaczynam od dolnej granicy mandatu (jesli sa widelki, lub ewentualnie jesli popelnij kilka wykroczen od najtanszego) i taki proponuje, jesli ktos zaczyna sie drzec, krzyczec ze mnie zwolni, ze skarge napisze, powoli dodaje kwote wyzej, jesli to nie pomaga, to jeszcze wyzej, ewentualnie zawsze cos sie znajdzie w samochodzie, co jest niesprawne, lub szyba uszkodzona, ewentualnie czegos brak,,, i jak juz pomiedzy krzykami a podbijaniem ceny dojdziemy do gornej granicy, ew. podlicze wszystkie wykroczenia pan/pani mowi ze on/ona jednak chce ten najnizszy mandat,,, a wtedy z usmiechem na twarzy odpowiadam, ze najnizszy mandat jest dla kierowcow ktorzy umieja rozmawiac a nie krzyczec i jakby rozmowa sie zaczela od przepraszam nie zauwazylem, zagapilem sie to bym nawet sie zastanowil nad pouczeniem,,, a tak piszemy 1000 zl i 18 pkt, czy skierowac wniosek do sadu z opisem pana/pani zachowania :)

Odpowiedz
avatar Palring
14 14

Kilka lat temu, kiedy w Polsce zapanowało przekonanie, że pracownik musi dobrze zarobić aby dobrze pracować, teksty o utracie pracy na nikogo nie działały. W firmie, w której pracowałem, koledzy na takie teksty szefa odpowiadali: "pokaż mi chociaż jednego, który zgodzi się dla ciebie pracować za to, co mi płacisz". Szef milknął w jednej chwili i więcej nie nie mówił jak to ludzie chcą dla niego pracować. Później propaganda medialna, ciągle mówienie o kryzysie i nieudolna polityka rządu zrobiły swoje. Teraz każdy boi się o pracę i takie teksty są rzadkością.

Odpowiedz
avatar w_redna
9 9

Moja babcia mówi że z wielką dupą się zmieścisz prawie wszędzie, ale z wielkim ryjem niekoniecznie, i jest w tym dużo racji ;) Czasem mam wrażenie że dla obsługi i pracowników przyjemniejsi są ludzie którzy sami pracują "z ludźmi", to znaczy mają do czynienia z drugim człowiekiem, i wiedzą jak taki potrafi dzień zepsuć darciem, roszczeniami, wymaganiami, całokształtem zachowania. Osobiście wychodzę z założenia że "proszę, przepraszam, dziękuję" nic nie kosztuje, a może pomóc wszędzie gdzie są normalni ludzie. Chociaż kilka razy zdarzyło mi się być nieprzyjemną, ale bynajmniej nie bez powodu (np. ekspedientka w deichmanie: a co Pani myśli, że ja jestem od tego żeby Pani buty z zaplecza przynosić?? No ależ skąd, Pani tu ma stać, ładnie pachnieć i wyglądać, a nie pracować, nie?). Wszyscy jesteśmy ludźmi i traktujmy się tak jak chcielibyśmy żeby nas traktowano, bez wrzasków. A do tego większość osób niestety nie może sobie pozwolić na bycie chamem wobec klienta-chama, więc chyba normalne że im bardziej ktoś jedzie po bandzie, tym mniej dla siebie załatwi. I nie przestaje mnie dziwić że są jednostki które tego nie ogarniają... Ja tam mam takie podejście do ludzi, że kasjerki w biedronce otwierają dla mnie dodatkową kasę albo same wołają na początek kolejki, żebym z tymi kilkoma zakupami nie stała tyle czasu - bo zawsze jak kupuję to się do nich uśmiechnę, coś zażartuję, powiem dziękuję, proszę, przepraszam... Bądźmy ludzcy dla innych po prostu :)

Odpowiedz
avatar iGraGitara
0 0

@Skull_Kid Ojej... Rzadko wracam do historii, które już przeczytałam. Znaleźć jej pewnie nie znajdę szukając specjalnie, ale jeśli kiedyś wpadnie mi w oko to wyślę Ci link :) Poza tym ja nie powiedziałam, że podchodzę agresją i krzykiem, tylko że są przypadki, że to skutkuje, a dziesięć wizyt w salonie operatora i próśb o wysyłanie poprawnej kwoty na rachunku - nie.

Odpowiedz
avatar Agness92
16 16

Parę dni temu byłyśmy z mamą w Realu. Godzina 22, ostatni dzień promocji. Panie z obsługi chodziły z plikami bonów i pytały każdego, kto stał w kolejce do kasy, czy już ma, a jak nie miał to dawały :)

Odpowiedz
avatar pawel78
-1 5

@Skull_Kid: spokojem tez jak druga osoba nie jest reformowalna i/lub ma takie widzimisie!

Odpowiedz
avatar Skull_Kid
7 11

W takim wypadku krzyk i agresja tym bardziej nie podziałają. Pracowałem na kilku infoliniach i krzyk klienta miałem głęboko w tyłku. Ogólnie można być wkurzonym, zdenerwowanym i równocześnie nie krzyczeć.

Odpowiedz
avatar dusza90
14 14

Pięknie pokazane, jak bycie dupkiem i bucem do niczego nie prowadzi. :)

Odpowiedz
avatar Mirame
11 11

Nigdy w życiu się w żadnym sklepie na nikogo nie wydarłam i naprawdę nie rozumiem, skąd w ludziach taki zapał do robienia sobie wstydu...

Odpowiedz
avatar lucionas
9 9

Z dorobienia sie malym kosztem duzych pieniedzy, i poniekad z braku wyksztalcenia. Tylko podkreslic tu warto roznice, miedzy posiadaniem wyksztalcenia a byciem wyksztalconym. Mozna byc bowiem bogatym, ale bycie bogadym nie rowna sie byciu zamoznym. Niestety, to co widzimy w Polsce to nasilenie bogaczy, ktorzy fortuny porobili sprzedajac posiadlosci odziedziczone po PGRach, albo w inny sposob, niekoniecznie legalny. Nie widze bowiem powodu, dla ktorego ktos kto dorobil sie majatku ciezko pracujac mialby byc roszczeniowy wobec kogokolwiek. Z mojej obserwacji wynika, ze w duzej mierze to ci, ktorzy niewielkim wysilkiem posiedli fortuny zachowuja sie ponizej przecietnego poziomu kultury osobistej - nierzadko znacznie ponizej.

Odpowiedz
avatar MadDog
6 6

Obawiam się lucionas, że masz rację... Z mojej strony: Mam trochę znajomych którzy pochodzą z tzw. zamożnych domów. Normalni, kulturalni ludzie; u jednej koleżanki to wręcz możnaby brać korepetycje jak załatwiać różne trudne sprawy grzecznie i z uśmiechem. Zdarzyło mi się widzieć ją zdenerwowaną, wkurzoną, ale nigdy nie była chamska, roszczeniowa ani napastliwa. Mam też "znajomych", którzy w pewnym momencie dostali większej kasy i padło im na mózg. Szczerze, naprawdę wolalabym nie musieć tych ludzi już więcej oglądać. Ale to jest właśnie to - oczekiwanie że wszyscy będą wkoło nich skakać i się uwijać, całować po rękach nogach i zadkach, zaglądać w oczy i przedstawiać superoferty. Tymczasem oni spóźniają się na umówione spotkania, obrażają ludzi, traktują wszystkich z góry i generalnie uważają siebie i swoją rodzinę za uosobienia wszystkiego, czego przeciwieństwa stanowią.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
0 0

Warto być też miłym dla sprzedawców w mięsnym. Raz miałam sytuację, w której przemiłe ekspedientki dawały mi ładne kawałki mięsa i odradzały jakieś wędliny (bo długo już leżą), a następnej, bardzo niemiłej klientce zaproponowały tę nienową wędlinę.

Odpowiedz
Udostępnij