Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dziś w Opolu miał miejsce wypadek, zderzenie karetki z autobusem. Karetka jechała…

Dziś w Opolu miał miejsce wypadek, zderzenie karetki z autobusem. Karetka jechała na sygnale, z pacjentem. Wjechała, owszem, na czerwonym świetle - formalnie winny jest więc kierowca karetki. ALE: dziwne, że wszystkie inne pojazdy na skrzyżowaniu, jadące z obu kierunków ulicą, dla której świeciło się zielone światła, zatrzymały się bez problemu.

Na skrzyżowaniu jest ogólnie bardzo dobra (a patrząc z kierunku jazdy autobusu w kierunku, z którego nadjechała karetka - wręcz doskonała) widoczność. Karetka jechała pasem to lewoskrętu, a więc nadjeżdżając z prawej strony (patrząc z autobusu) była idealnie widoczna, nie mogła być zasłonięta przy inne pojazdy, ponieważ lewoskręt jest pierwszym widocznym pasem, a ruch z lewej strony autobusu stał (zielone było tylko dla ruchu na wprost w obie strony w tej osi, co autobus). Pytam więc, dlaczego WSZYSCY inni kierowcy, którzy przecież nie przechodzą psychotestów, dodatkowych szkoleń itp., widzieli karetkę i potrafili jej ustąpić, a "doświadczony" i "świetnie wyszkolony" oraz "przebadany" kierowca zawodowy jej nie zauważył?

Mało tego, karetka została uderzona w ostatni ok. 1 metr lewej strony - czyli nie wjeżdżała na skrzyżowanie, tylko była już za jego połową. Kierowca karetki miał podstawy sądzić, że skoro wszyscy na skrzyżowaniu stoją, to nagle spomiędzy nich nie wyskoczy "szybki i wściekły" kierowca MZK.
Co więcej, na tego kierowcę wielokrotnie wiele osób, w tym ja, składało skargi w związku z jego brawurową jazdą (pasażerowie przewracają się w pojeździe), wymuszaniem pierwszeństwa, przejeżdżaniem na czerwonym itp.

Oczywiście odpowiedź MZK zawsze była podobna: "po rozmowie z kierowcą zarzuty nie potwierdziły się" - no tak, dziwne, że się nie przyznał. Dziwnym "zbiegiem okoliczności" ten kierowca jakoś zawsze jeździ autobusami bez monitoringu. Ciekawe, czyim jest kolegą/krewnym... Czy musi kogoś zabić, zanim ktoś z nim zrobi porządek?

P.S. Oczywiście zgadzam się, że kierowca karetki nawet jadąc na sygnale ma się upewnić, że łamiąc przepis nie stworzy zagrożenia. I zazwyczaj ich nie bronię - widzę, jak jeżdżą niektórzy, szczególnie młodzi, którzy poczuli się władcami szos mając do dyspozycji "gwizdki". Tym razem wiem, kto prowadził karetkę i wiem, że jest to doświadczony kierowca pojazdów uprzywilejowanych, który nie ma ambicji pokazywania "kto tu rządzi" na każdym skrzyżowaniu. Ale zawodowy kierowca autobusu, który jako jedyny - pośród amatorów - "nie widzi" karetki to już masakra...

wypadek karetka mzk opole

by timo
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar timo
8 10

Nie każdy. Ja, mimo posiadania różnych kategorii, się nie uważam. Ba, mało tego - nie uważam się nawet za wybitnego kierowcę, bo moim zdaniem takie mniemanie o sobie to pierwszy krok do wypadku. Uważam się za kierowcę dobrego - owszem, ale nie doskonałego - jak każdy popełniam błędy (które staram się korygować, zanim wypłynie z nich jakiś skutek), ale w przeciwieństwie do niektórych nie zwalam ich na innych i potrafię wyciągnąć z nich wnioski, dzięki którym później jeżdżę lepiej/bezpieczniej. Powiem więcej: uważam, że jedną z podstawowych cech dobrego kierowcy, oprócz opanowania i kwestii psychofizycznych, jest pokora i daleko idący samokrytycyzm oraz umiejętność spojrzenia z dystansu na własne umiejętności.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Co to znaczy dobry kierowca ? Jednym z kryteriów może być to że w ciągu roku robię ponad 40 tyś km bez wypadku. Dla mnie oznacza to że kierowca jest rozważny. Nigdy nie uważałem się za boga kierownicy i z podziwem patrzę na drifterów, Hołowczyca czy ostatni na Małysza. Nie wsiadłbym do potwora z 500KM bo WIEM że nie potrafię nim jeździć. Niektórzy nie znają swoich ograniczeń i to z pewnością są najgorsi kierowcy, tak patrzę ostatnio na Kubicę. I co z tego że potrafi tysiąc razy lepiej prowadzić samochód ode mnie skoro to ja nie miałem wypadku. Kto więc jest lepszym kierowcą ? Wiem że przykład mocno ekstremalny ale to po to by uwypuklić moje pytanie.

Odpowiedz
avatar timo
3 3

@kambodia - myślę, że i w moim, i w Twoim komentarzu są odpowiedzi na Twoje pytanie, więc nie widzę sensu dalszych dywagacji na ten temat. Nie mieszaj w to sportów samochodowych, bo to zupełnie inna bajka. Kierowcy sportowi mogą mieć lepszy (wyćwiczony) refleks, szybsze operowanie kierownica/pedałami itp., ale niekoniecznie w warunkach drogowych będą lepsi (rozważniejsi, bezpieczniejsi) od niektórych kierowców "cywilnych" - wręcz powiem, że niektóre sportowe nawyki mogą w normalnym ruchu szkodzić, a jak wiadomo "przyzwyczajenie drugą naturą". Co do mocnych aut: jeździłem BARDZO mocnymi autami, ale to nie znaczy, że muszę wykorzystywać 100% tej mocy/przyspieszenia/prędkości. 300-konnym autem (czyli jak na pojazd poruszający się codziennie po drodze, a nie po torze, bardzo mocnym) też można jeździć spokojnie i rozważnie.

Odpowiedz
avatar eRKaZet
1 1

Nie uogólniaj. Mój ojciec jeździ zawodowo prawie 30 lat, przez ten czas przejechał ok. 5 mln kilometrów, za Boga i władcę drogi nie uważał się nigdy.

Odpowiedz
avatar zhc
1 1

Chyba na odwrót. Wszędzie znajdzie się idiota, ale jak jeździ się takim potworem, to ma się już chociaż tę odrobinę wyobraźni, że trzeba uważać jeszcze bardziej- i jeździ się zawodowo, a doświadczenie i ewentualne konsekwencje w pracy też swoje dają.

Odpowiedz
avatar FrancuzNL
1 19

"Karetka jechała na sygnale, z pacjentem. Wjechała, owszem, na czerwonym świetle - formalnie winny jest więc kierowca karetki". Zgodnie z przepisami karetka na sygnałach ' dźwiękowych i świetlnych ma pierwszeństwo i może wjechać na czerwonym świetle zachowując ostrożność

Odpowiedz
avatar timo
2 10

A czy ktoś twierdzi inaczej?

Odpowiedz
avatar peeYie4o
-3 19

Ty, drogi autorze, skoro twierdzisz a) że kierowca karetki był "formalnie winny" i b) że jechał "łamiąc przepis".

Odpowiedz
avatar timo
0 14

Poczytaj przepisy. Owszem kierowca był: a) formalnie winny - ponieważ, jak sam napisałeś, kierowca pojazdu uprzywilejowanego może nie stosować się do np. czerwonego światła ZACHOWUJĄC SZCZEGÓLNĄ OSTROŻNOŚĆ. W takim przypadku zawsze jest wina kierowcy pojazdu uprzywilejowanego, bo jeśli doszło do zderzenia, to znaczy, że jej nie zachował b) a co, może nie łamał? Owszem, inny przepis mu na to złamanie pozwala, co nie zmienia faktu, że jest to złamanie przepisu.

Odpowiedz
avatar timo
8 8

Przeczytaj uważnie: nie chodzi mi o to, że ktoś tam pracuje "po znajomości", tylko o to, że dziwnym trafem wszelkie skargi na TEGO kierowcę mają dokładnie taki efekt, jak napisałem, natomiast były przypadki, że za dużo mniejsze przewinienia kierowcy po skargach wylatywali (aczkolwiek słusznie, np. jednemu rozwiązano umowę za NOTORYCZNE jeżdżenie przed czasem - i to nie o 1-2, ale o 10-12 minut - na ostatnim kursie danego dnia, czyli zostawiając pasażerów bez możliwości dojazdu do domu).

Odpowiedz
avatar Szczurcia
2 2

Mnie to 1-2 min do szalu doprowadza, wybiegam z pracy jak kot z pęcherzem na autobus pięć po 21, teoretycznie jeszcze mam czas papierosa na koniec dnia zapalić, a tu niespodzianka, moja piętnastka radośnie niknie w ciemnościach i teraz dylemat czy pieszo po nocy szczęścia szukać czy podjąć próbę śmiertelnego zatrucia się tytoniem czekając przez pół godziny na następny autobus ;) no i jakoś często w takim przypadku zegary w autobusie mają źle ustawione, więc może to nie wina kierowcy. ostatnio jeden geniusz wioząc w środku nocy parę niewidomych bez opiekuna jak zwykle pominął jeden z końcowych przystanków, aż mi ciśnienie na taka głupotę skoczyło, bo rozumiem, ze koniec warty i tez ma dosyć, ale żeby bezradnych ludzi w szczere pola wywozić, bo mu się spieszy?

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
4 4

sprawa techniczno opisowa: jest podane dużo szczegółów, ale są pomieszane; najpierw opisz jak wygląda skrzyżowanie, potem ustal z czyjej perspektywy opisujesz(karetka/autobus), z której strony kto uderzył, a dopiero na koniec aktualne światła, wolne pasy ruchu btw. może nawet warto dla tej historii zrobić obrazek, wrzucić w siec, a tutaj link

Odpowiedz
avatar timo
-5 7

Jak masz problem z ogarnięciem prostego opisu, to sorry, ale ja dla jednego niekumatego czytelnika nie będę uskuteczniał twórczości plastycznej.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
5 5

jednego? - zapytaj dla ilu był ten opis ciężko zrozumiały, pewnie spora cześć przeleciała po prostu nad tekstem przyjmując twoje stanowisko, łapiąc rozsiane argumenty/wtręty na temat kierowcy MZK btw. mam poddawać analizie opis, czy przyjmiesz krytykę i przyznasz że mogłeś napisać składniej?

Odpowiedz
avatar timo
-1 3

Krytykę zawsze przyjmuję. Ale nie muszę się z nią zgadzać - tak właśnie jest w tym przypadku. Jakoś nikt inny nie narzekał, że nie rozumie. I nie, nie przyznam, że mogłem napisać składniej. Możesz sobie poddawać co chcesz i czemu chcesz, na zdrowie :)

Odpowiedz
avatar bolo
1 5

"Jakoś nikt inny nie narzekał" zgłaszam się. Zachęcił mnie do tego Twój arogancki wpis. Przyznawać niczego nie musisz, uczyć się od mądrzejszych też nie, nie ma takiego obowiązku. "b) a co, może nie łamał? Owszem, inny przepis mu na to złamanie pozwala, co nie zmienia faktu, że jest to złamanie przepisu." Jednym słowem przepis pozwala na łamanie przepisu? matka wie że ćpiesz?

Odpowiedz
avatar Waszmosc
-4 4

Z tego co mi wiadomo to jest kolejność pierszeństwa : 1. Pojazdy uprzywilejowane (na sygnale) 2. tramwaje 3. Auta, jednoślady zmechanizowane 4. Rowery. Tak więc w tej sytuacji zawinił jak najbardziej kierowca, proponuje nagrać jego jazdę i będzie dowód ;)

Odpowiedz
avatar grisznik
1 1

Ja ostatnio dojeżdżałem do skrzyżowania i obserwowałem ciekawą sytuację jak radiowozem na sygnale panowie policjanci z podporządkowanej na skrzyżowaniu ze światłami próbowali się "wbić" na główną. Jadę sobie główną i miałem jechać w prawo - tam, skąd wyjeżdżali policjanci. Na tym skrzyżowaniu nie ma co prawda wyrysowanych pasów w kierunku, w którym jechałem, ale wśród miejscowych jest zwyczaj, że ci co jadą na wprost ustawiają się do lewej krawędzi pasa, ci co na warunkowym skręcie jadą w prawo podjeżdżają po prawej. No i zjeżdżam na prawą część pasa, widzę stoi radiowóz, sygnały świetlne ma (dźwiękowych nie jestem pewien). I patrzę co się dzieje - nikt nie patrzy co się dzieje gdzie indziej niż 3 metry przed nim, to w jedną i drugą stronę jadą samochody, radiowóz po nich trąbi, bo oni jadą, a on przejechać nie może. A wtedy zza mnie wyjeżdża samochód, który jechał prosto i sobie wjeżdżając już na czerwonym na skrzyżowanie przejeżdża. Policjantom się zapaliło w tym momencie zielone, ale chyba mieli coś pilniejszego faktycznie, bo pojechali.

Odpowiedz
avatar malutka8187
1 1

Czytam i nie wierzę. Drogi autorze, jeśli miałeś inny zamysł co do sensu tekstu- czemu napisałeś to w taki sposób? Zaprzeczasz sam sobie. Karetka "na gwizdkach" ma zawsze pierwszeństwo, nie włącza się sygnałów w pojazdach uprzywilejowanych o tak sobie. Te czasy już minęły.

Odpowiedz
avatar moniqa
0 2

Nie wiem jak jest w innych miastach, ale we Wrocławiu za każdą stłuczkę, w której to nie kierowca autobusu/tramwaju był winny jest dzień wolnego... Kilka razy widziałam stłuczki, których mogli uniknąć

Odpowiedz
avatar wolfik
4 4

niezależnie od opisu, kierowca karetki będąc pewnie w szoku po wypadku (było nie było, uderzenie było na tyle silne że przewróciło karetkę) przyjął mandat niestety przyznając się do winy. Nie wiem czy złożył wyjaśnienia na komisariacie z wnioskiem o anulowanie (ma taką możliwość zgodnie z prawem), ale wina była częściowo - z powodu przepisu o "szczególnej ostrożności" po stronie kierowcy karetki. Częściowo, bo świadkowie jednoznacznie wskazywali, że kierowca autobusu jechał agresywnie, wymuszał pierwszeństwo i wjechał na skrzyżowanie na mocno żółtym świetle.

Odpowiedz
Udostępnij