Ostatnio coraz bardziej dziwi mnie zachowanie ludzi w metrze.
Przeciska się taka osoba, płci i wieku w miarę dowolnego, ku brzegowi peronu, coby na pewno wsiadać jako jedna z pierwszych. Godzina 7:30 plus minus trochę, więc wiadomo, że za pierwszą będzie druga, trzecia, a pewnie i dziesiąta. Ale co to dla naszej osoby? Ano nic. Wsiada, i od razu staje. W samiutkim wejściu. Żeby choć jeszcze z samego boczku, skulona... Ale nie, zazwyczaj staje dumna, nogi w lekkim rozkroku, takie wojskowe spocznij, swoją osobą blokując praktycznie całe przejście, a na "przepraszam!" głucha.
I wiecie co? To już nawet nie chamstwo i egoizm takiego zachowania mnie dziwią i smucą. To głupota. Bo czy te osoby naprawdę wierzą, że kilka albo kilkanaście innych osób zostanie na peronie i zrezygnuje z jazdy, bo oto pan i władca stanął? Serio? Nawet jakby druga osoba chciała biec do innych drzwi, to przecież się nie wycofa, a reszta tłumu po prostu ją wepchnie. Jak ktoś może tego nie zauważyć?! Jak taka prosta prawda może nie docierać do ponoć dorosłych i samodzielnych ludzi?
komunikacja_miejska metro
Mentalność ch*a, stoi gdzie i kiedy chce, o zdanie nikogo nie pyta. ;-)
OdpowiedzJakiś czas temu wysiadam z metra w Centrum. A raczej usiłuję wysiąść, bo "kwiat polskiej młodzieży" usiłuje się wepchnąć do wagonu, mimo iż ludzie jeszcze nie wysiedli. No cóż, swoje ważę... moje ramię "zahaczyło delikatnie" o ramię wyrostka i... troszkę gościa cofnęło. Razem z resztą towarzyszy. Dziecię oczy jak pięć złotych (to stare, aluminiowe ;) ), towarzyszące dziewczę chce coś rzec, więc oznajmiłem: wysiadający mają pierwszeństwo Chyba coś tam jeszcze poszemrali, ale nie słuchałem. PS. braw, wiwatów i kurtyny nie było ;) PPS. stare 5 zł: http://e-numizmatyka.pl/phpBB2/img/929726.jpg
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 września 2013 o 21:54
To samo zjawisko występuje też w tramwajach i autobusach. Zauważyłam też, że średnia wieku osób o mentalności "wejdę zanim wyjdą" oscyluje w okolicy 50-60.
Odpowiedz"Wejdę zanim wyjdą" to zmora od tak dawna, że już mnie nawet dziwić przestała. Zresztą przy moim wzroście i masie (i to aktualnie wcale nie tłustej masie...) raczej mnie nie dotyka osobiście, jak już to tylko z widzenia.
OdpowiedzW opisanym przez mnie przypadku wiek szacuję na jakieś 16 - 18 lat.
OdpowiedzPrzypuszczam że jakby "zastawiacze" mieli oczy z tyłu głowy i mnie widzieli (duży, łysy, wytatuowany...) to i z nimi kłopotów bym nie odczuwał za bardzo ;p To jedna z zalet bycia dużym człowiekiem, nie trzeba mieć w sobie grosza agresji w takich sytuacjach, i tak "się układa".
Odpowiedz@blood - ja trochę wcześniej jeżdżę :D
OdpowiedzW kzkgop, w liniach pospiesznych taką postawą wykazują się prawie wszyscy, bez względu na płeć i wiek. Parę razy mało nie zostałam stratowana, kiedy starałam się wypuścić wychodzących. Najdziwniejsze jest to, że tacy ludzie szaleją nawet, gdy pasażerów jest o połowę mniej, niż siedzeń :)
OdpowiedzA to ja powiem, że raz mi się zdarzyła odwrotna sytuacja i aż zdziwiona byłam. Jechałam na jakieś święta szynobusem. Wiadomo, przez świętami ludzi tłum- zwłaszcza studentów. Szynobus podjeżdża, każdy już szykuję się do biegu (śmiałam się, że jak w kabarecie Ani Mru Mru "Otwarcie hipermarketu"), a ja stoję z wózkiem i myślę, że ciekawie to nie będzie i obyśmy z synem się zmieścili. Szynobus stanął, drzwi się otwierają, studenci już chcą ruszać, a tu niespodzianka! Młody chłopak rękami zatrzymuje wszystkim i mówi "Poczekajmy aż pani z dzieckiem wsiądzie" i jeszcze zapytał czy mi pomóc. Zdarzają się czasem jeszcze osoby, które pomyślą ;)
OdpowiedzAutobus (nawet taki nowszy, ale Ikarus był lepszy) czy tramwaj mają tę przewagę nad metrem, że zawsze można "potknąć się" przy wysiadaniu i wypaść z pojazdu na wsiadających-zanim-wysiądą. Na ogół działa dość skutecznie. ;) Inną zmorą jest "falanga" - nie wsiadają, ale stoją murem, w kilku rzędach, szczelnie otaczając drzwi pojazdu. I weź tu, człowieku, wysiądź bez użycia siły. A jak użyjesz, toś cham i prostak, bo przecież powinieneś przeskoczyć albo i się teleportować z tego nieszczęsnego wyjścia...
OdpowiedzW moim mieście zauważyłam podobną praktykę, ale tym razem przy próbach wydostania się z komunikacji miejskiej. Mało że najpierw trzeba ominąć jakiegoś geniusza, stojącego w samych drzwiach, mimo że miejsca jest pełno a na "przepraszam" się taki nie usunie z drogi, to gdy już drzwi się otworzą - stoi za nimi tłum wieku i płci dowolnej gotowy do natarcia, po bokach, na środku, WSZĘDZIE, tak że wysiąść nie da rady. Czasem na taką piekielność piekielnością odpowiadam. Wysiadam, staję już na chodniku, przepraszam kulturalnie i proszę o zrobienie miejsca bym mogła się wycofać i nie torować innym drogi, a gdy nikt się nie odsunie - toruję, bo przeciskać się nie będę, już wysiadłam, tu mi dobrze. I tak sobie stoję, rozpychając łokcie, upewniwszy się wcześniej że nikt więcej nie wysiada, a wtedy nagle cudownie miejsce się znajduje dla mnie i jakoś tak cudownie mogę się wydostać...
OdpowiedzMoże to sposób? Może następnym razem zatrzymam się w drzwiach, i jak się nie zamkną a pociąg nie ruszy, to do takiego stacza dotrze? Dzięki za pomysł.
Odpowiedztruskawkowa, u nas jest dokładnie to samo. Takie kółeczko się ustawia, sapie, naciera i pospiesza... Niestety z jedną różnicą. Jak się wkurzę i robię to co ty(wredota ze mnie), czyli delikatnie blokuję przejście, to epitety lecą. Cóż nam pozostaje, jak nie łokcie i do przodu?
OdpowiedzMnie to denerwowało jak z wózkiem wysiąść chciałam, a tu stoi sobie ktoś centralnie na środku i ani myśli się posunąć. Nie chcesz pomóc to nie, ale przynajmniej nie przeszkadzaj. Jak kilka razy mówiłam "przepraszam" a to nie dawało skutku (później jeszcze klepałam po ramieniu, bo zdarza się, że ktoś przez słuchawki w uszach nie słyszy) to po prostu taranowałam wózkiem. Jak nie chce się posunąć to jak przecież go nie przeskoczę.
OdpowiedzA daj spokój, jakiś czas temu wiozłam rower pociągiem. Osobówka, drzwi automatyczne, spokojnie ja, rower i walizka się w nich zmieścimy. Przed drzwiami stoją dwie osoby, jedna z lewej, druga z prawej. Myślałam, że też wysiadają. Otwierają się drzwi, tych dwoje stoi, zastawiając dwie trzecie wyjścia. Przesuwam się bliżej, mówię "przepraszam". Obie persony patrzą na mnie jak ciele na malowane wrota i żadne się nie ruszy. Nie jestem z tego dumna, ale musiałam się przepchać jedną osobę tratując walizką a drugą rowerem...
OdpowiedzTo ja jestem dla Ciebie pełna podziwu, że dałaś radę utrzymać się i wysiąść mając z jednej strony rower, a z drugiej walizkę. Byłaś gimnastyczką?;)
OdpowiedzHeh, nie, po prostu na peronie stał narzeczony i rower odbierał, a walizka tak znowu ciężka nie była :) Nie chciałam zanudzać szczegółami :)
OdpowiedzByłam świadkiem podobnej sytuacji podczas wysiadania z kolejki SKM. Tłum tak napierał, że wysiadający nie mogli wyjść, doszło do sytuacji, że połowa tłumu była w pociągu, a ludzie ze środka nie wysiedli. Jedna z wysiadających pań się zirytowała i głośno skomentowała całą sytuację słowami "najpierw bydło, potem kowboje". Wysiadający wybuchnęli śmiechem, ja z kolegą śmiałam się z tego chyba z 5 minut, jeszcze długo po zejściu z peronu.
Odpowiedz