Do pobrania krwi przyszła mam z synkiem, 8 lat. Nadaje jak katarynka, jaka to latorośl zdolna, utalentowana, bo on te badania potrzebuje do szkoły sportowej, on będzie sportowcem... I tak dalej leci leci kabarecik. Trajkocząc wyjmuje z torebki chusteczkę i wyciera chłopcu nos.
Nie ma to jak zrobić z młodego mamisynka.
Słabe jak kompot ze ścierki.
Odpowiedz