Od zawsze wiedziałam, że ukraść można wszystko. Ale psa?!
Mamy dwa młode owczarki niemieckie długowłose, z rodowodem, naprawdę piękne i okropnie przyjazne bestie. Oczywiście jak to pies, przyjazne tylko gdy ktoś jest przyjazny dla nich i może właśnie to ich uratowało.
Wspominałam już w jakiej okolicy mieszkam, ale że nie udzielam się na piekielnych tak często by być szerzej kojarzona przypomnę; domek jednorodzinny, w bardzo spokojnej już okolicy, na przeciwko cmentarz, obok las, sąsiadów przed sobą poza tymi sztywnymi nie mamy, za naszym domem owszem są ale od frontu cisza i spokój.
Dzisiaj mój ojciec wstając rano na grzyby, wyszedł na dwór żeby psom dać jeść, dolać wody itd. Z racji tego, że Aron jeszcze jest na tyle młody że przez ogrodzenie kojca przechodzi jak chce to w nocy biegają po podwórku, do kojca w każdej chwili mogą wejść. No ale do rzeczy... Ojciec wstaje rano, a psów nie ma.
Bramę ktoś próbował staranować ale bolca nie mógł z drugiej strony wyciągnąć, za to z furtką poradził sobie doskonale... Jednym słowem ktoś psy ukradł. Są młode i jeszcze bardzo ufne, więc może nie musiał ich nawet specjalnie otumaniać, może podał im jakiś środek nasenny w jedzeniu, nie wiem. Ale psy ukradł. Oczywiście szybka akcja, zdjęcia psów na karcie pamięci, ogłoszenie prawie gotowe, telefon na straż miejską, może ktoś coś widział. Psy charakterystyczne, jeszcze młode, chip mają, trzeba znaleźć...
Okazało się, że znaleziono je na trawniku pod jakąś tam firmą, w drodze do pewnej wioseczki (co dość istotne), wezwano straż miejską, a później zawieziono je do schroniska. Psy są już w domu, młodszy ma złamaną łapę, leży w domu i piszczy aż serce pęka.
Odnośnie drogi na pewną wioseczkę... Z 6-7 lat temu skradziono nam w identyczny sposób również owczarka niemieckiego długowłosego. Szukaliśmy go przez ponad dwa tygodnie. W końcu jakaś kobieta zadzwoniła, że od dwóch dni widzi takiego psa, który wychodzi z lasu pod jej posesją. Był tak przestraszony i zlękniony, że dochodził do siebie ładnych parę miesięcy. Znaleźliśmy go właśnie w tej wioseczce, do której droga prowadziła tym razem, więc podejrzewamy że to ta sama osoba...
Kraść psy? Po jakie licho?
kradzież
Może jest tam jakaś osada chińczyków? ;)
OdpowiedzGdyby tam była osada Chińczyków, to pieski znalazłaby w jakiejś potrawce :P
OdpowiedzZawsze można założyć że pieski, mimo młodego wieku, były sprytne i asertywne :P
OdpowiedzMamy całkiem niezła wietnamską knajpę w mieście, nawet w weekend zamawiałam tam jedzonko... Może kierowca wypatrzył na ogródku u nas dwie kaczki słodko-kwaśne? :D
OdpowiedzJak to "po jakie licho?" Dla kasy - ukradnę i sprzedam. Moja ONka jest nierodowodowa, zwykła znajda, ale śliczna niemożliwie i też ją chcieli ukraść spod sklepu. Sunia mądra, nie wiadomo ile się błąkała kiedyś więc wierna i z nikim spoza domowników nie pójdzie, więc narobiła krzyku i kradzież się nie udała na szczęście.
OdpowiedzMnie ukradli kiedyś suczkę ON długowłosą. Nie zdołaliśmy jej odnaleźć niestety :( Podobny schemat jak u Ciebie - byłam na terenie posesji, psa ktoś musiał przeciągnąć, albo zwabić tak, że przeszła pod bramą. Znalazłam tylko obrożę.
Odpowiedzsłuchajcie, jakiś czas temu moja mama (na wsi) sprawiła naszemu psu obroże przeciw pchłom. Ale obroża znikła bardzo szybko, a tego samego dnia sąsiadka z naprzeciwka w identyczną ubrała swojego psiaka. Z roznych przesłanek (np. ludzie na wsi wiedzą, kiedy ktoś sie wybiera "do miasta", tj. do okolicznego miasteczka, ona się tam nie wybierała w owym czasie na pewno, poza tym, miała trzy psy, a tylko jeden nosił obroże) domyslac się można, że sąsiadka okradła naszego głupiutkiego psiaka...
OdpowiedzMoim rodzicom też kiedyś ukradli psa - piękny, wystawowy dalmatyńczyk, ale głupi jak but i bardzo ufny, leciał do każdego kto go zawołał. Tej miłości do obcych nie dało się go oduczyć (bo, jak już wspomniałam był naprawdę głupi), któregoś dnia ktoś go zawołał, pies wybiegł, bo brama była otwarta, złodziej go wsadził do samochodu, odjechał i tyle go widzieli. Podejrzewam, że i w moim i w twoim przypadku ktoś się połasił na urodę psa.
OdpowiedzWiększej ciapy od mojego ONka na osiedlu nie było. Drugiego z rodowodem i piękną mordą (serio, to cytat na każdym spacerze musiałam o tej pięknej mordzie usłyszeć) też nie. Weszłam do sklepu, ciamajda została w towarzystwie Młodszej. Nagle awantura na 4 fajerki więc wybiegam ze sklepu, a ciamajda siedzi na klacie jakiegoś gościa i prosi o opinię na temat stanu uzębienia.. Co się stało: gość w końcu doczekał się okazji do działania. Ciamajda najpierw stawiała opór bierny, a później diabeł w nią wstąpił. Dlaczego? Po czasie dowiedziałam się, że na moje bydle było zlecenie. Pewien Pan zachwycony kudłaczem, doszedł do wniosku, że nie kupi sobie podobnego, bo nie wiadomo co wyrośnie, woli pewny towar. Rozumiesz? Lepiej ukraść odhodowanego, niż włożyć trochę serca i mieć przyjaciela.. Tak to już jest - jedni chcą mieć psa, inni chcą by widziano ich z psem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 września 2013 o 22:43
To trochę mi w głowie rozjaśniło... Zastanawiałam się dlaczego ktoś tak uparcie akurat na nasze psy poluje. Po prostu chce psiaka co łądnie mu na podwórku będzie wyglądać. Paranoja.
Odpowiedz@Klipter: "i prosi o opinię na temat stanu uzębienia"- muszę zapamiętać, dawno żaden tekst mnie nie rozśmieszył :). Dzięki za mocną poprawę humoru.
Odpowiedzniestety są i inne możliwości- znajomemu zginęły 4 duże psy, w tym dwa ON i kaukaz, innym w tej okolicy także większe psy ginęły. Okazało się, że kradł je gościu trenujący psy do nielegalnych walk. Potrzebował ofiar na których jego zabójcy mogliby ćwiczyć... Ponadto znam kilka przypadków podprowadzania większych psów w celu przerobu na- wciąż uznawany za leczniczy- smalec...
OdpowiedzA gościu od trenowania psów poniósł jakieś konsekwencje? Wiesz może co się stało z tymi jego psami? Tak z ciekawości się pytam.
Odpowiedzznajomy dowiedział się bardzo późno o co chodziło i psów nie odzyskał, zwłaszcza że nie ukradli mu na raz tylko w odstępach w przeciagu około dwóch lat, a odkrył to po ostanim, dowodów nie miał żadnych po prostu ktoś mu dał cynk, więc załatwił sprawę tradycyjnie- poszedł do gościa z gazrurką w drzwiach walnął go w kolano i oświadczył, że jeszcze raz mu pies zginie to tą gazrurką mu łeb up...i. Minęły cztery lata i cała wieś od tamtej pory ma spokój
OdpowiedzA chociazby jako reproduktory do pseudohodowli...
OdpowiedzHmm, a moich pitbulli jakos nikt ukrasc nie chce...
Odpowiedz@nazira: ja tam poluje na znajomego astopitki, mają takieeee wielkie, "brzydkie" mordy;)
OdpowiedzJak to po co? Żeby je sprzedać. Jeśli psy są rasowe, z rodowodem, to można za nie dostać ładną kasę. Tyle, że przez miesiąc-dwa można by właściwie w domu siedzieć i nic nie robić.
OdpowiedzPajeja88, zainwestuj w kamerkę zewnętrzną (taka mała niewidoczna). Jak ktoś próbował raz i dwa to na pewno spróbuje jeszcze raz. Następnie obserwuj kto się kręci pod domem i nadmiernie się nim interesuje. Później już tylko wycieczka po sąsiedniej wsi, identyfikacja i wizyta w domu delikwenta z pięknym uśmiechem na ustach i z tekstem jak jeszcze raz coś się stanie twoim psom to przejdziesz i nogi z d**y powyrywasz. Delikwent będzie zaprzeczał, wzywał cię, straszył. Nie odzywaj się, po prostu wyjdź. Podziała na 99% :-)
OdpowiedzMi tez kiedyś ukradli owczarka niemieckiego;) znalazl sie w miejscowości oddalonej o 25km. btw ciekawi mnie taki rodowód rasy ktora istnieje od dwóch lat. W sensie, przecież wiadomo jak to jest z tymi dlugowlosymi, jest to gen recesywny, baaaardzo dlugo uznawany za wadę u owczarkow, a ze popularny byl to sie rozmnazalo byle jak i byle gdzie..jeszcze nie spotkalam owczarka dlugowlosego żeby nie mial ciągle jakichs problemow zdrowotnych. Ostatnio kolega uspil takiego dwuletniego:(
OdpowiedzNo, albo to jeszcze nawiedzeni ekoiści... Mało to było tu na piekielnych absurdalnych opowieści z wariatami w rolach głównych, którzy byli zdania, że "zwierzę powinno się wybiegać" za wszelką cenę et cetera?
OdpowiedzMojego ON też chyba chciał ktoś buchnąć. Miał może max 6 miesięcy, nosił czerwoną chustkę na szyi. Pewnego dnia znalazłam tylko chustkę na podwórku, wywrócony motor brata i miski do góry dnem. Na szczęście pies schował się głęboko pod tarasem, ale był baardzo wystraszony i nieufny. Biedny.
Odpowiedzkolezance ktos zakosil Z PODWORKA kota rosyjskiego, da sie
OdpowiedzSeeeeerioooooo? Minus. Serio.
Odpowiedz