Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przypomniała mi się historia, jak to jako osoba dorosła przygotowywałam się do…

Przypomniała mi się historia, jak to jako osoba dorosła przygotowywałam się do bierzmowania. Tak się jakoś potoczyły moje losy, że nie było mi dane tego zrobić "o czasie" i w momencie, kiedy zapadła decyzja o ślubie, musiałam pewne rzeczy nadrobić. Chodziłam na spotkania przygotowujące do bierzmowania wraz z innymi w podobnej sytuacji jak ja, trafiliśmy na naprawdę cudownego i mądrego księdza, także o dziwo choć wiele piekielności ze strony księży i Kościoła widziałam, tym razem spotkały mnie same dobre rzeczy.

Wkrótce miał nadejść dzień bierzmowania. Wiadomo, nikt by tego nie organizował dla garstki dorosłych, więc w samym bierzmowaniu mieliśmy wziąć udział wraz z rzeszą gimnazjalistów. Wcześniej zaś mieliśmy wziąć udział w próbach generalnych, żeby podczas właściwej uroczystości wiedzieć dokładnie, co i jak.

Podczas pierwszej próby zaniemówiłam po prostu. Kościół wypełniony był "młodymi gniewnymi", którzy zachowywali się tak, że nawet ciężko mi to w jakikolwiek sposób skomentować. Panienki w krótkich spódniczkach, z gumą do żucia w paszczy, pyskujące o coś księdzu. Kolesie w dresach, z baseballówkami na głowie, siadający na oparciach ławek, z buciorami na siedzeniu, plujący na posadzkę. Wszyscy rozgadani, mający w głębokim poważaniu, że ksiądz już zaczął do nich mówić. Do moich uszu z różnych kierunków z częstotliwością średnio co kilka sekund docierały słowa ogólnie uznawane za obraźliwe. Pośrodku tego stał ksiądz, czerwony ze złości i zażenowania, próbujący opanować w jakikolwiek sposób bydło.. ehm, przepraszam, owieczki.

Wiem, że młodzież gimnazjalna już owiana jest legendą, ale czegoś takiego się nie spodziewałam. Bierzmowanie nie jest obowiązkowe. Próby do bierzmowania nie odbywają się w trakcie lekcji. A ludzie są w takim wieku, że powinni z pełną świadomością i chęcią do tego podejść, nikt nikogo nie zmusza. Mimo wszystko 90% tych, co się w kościele znaleźli, ewidentnie nie wiedziało, po co tam jest. Do tej pory nie jestem w stanie zrozumieć tej sytuacji.

by fanfarelle
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Vivian
29 69

"Nikt nikogo nie zmusza"? To chyba mojej mamy nie znałaś. I mam/ojców wielu osób. W wieku 15 lat maaaaaało kto tak z własnej woli bierze bierzmowanie. Albo jest na nie za mało dojrzały, albo nie wierzy i nie chce po prostu go mieć. Chociaż mimo tego, że bierzmowanie mówiąc prosto z mostu miałam głęboko gdzieś, to w kościele zachowywałam się przyzwoicie, bo dla kogoś to może mieć wielkie znaczenie i nie chce psuć tej 'chwili' tym osobom tylko żeby się wyżyć, że mama mi kazała.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 44

Wstyd? Dlaczego jej ma być wstyd? Bo zgodziła się dla świętego spokoju na coś, czego nie chciała? Czy wstyd nie powinno być jej rodzicom? Ja nie brałem bierzmowania z innych powodów, dosyć ważnych. Jednak gdyby nie te właśnie powody, podejrzewam, że dopóki nie poszedłbym do kościoła na spotkanie, nie mógłbym ani wyjść z domu, ani nigdzie pojechać. Niektórzy rodzice po prostu tacy są. To jest ich wina, że zmuszają dziecko do bierzmowania i przyjmowania sakramentów, których nie chce, to ich wina, że nie respektują jego poglądów. Nie mówię tu o tłumie gimnazjalistów: "bo przyda się papierek", ale o osobach takich jak ja - takich, które nie chcą uczestniczyć w wydarzeniach, które nie mają dla nich większego znaczenia, chociażby z czystego szacunku dla osób, dla których do wydarzenie znaczenie ma.

Odpowiedz
avatar Norah
20 36

fanfarelle, u mnie było to samo co u Vivian. Jestem niewierząca od dobrych kilku lat, cała rodzina o tym wie, do kościoła chodzę tylko na pogrzeby, żeby się pożegnać. Czasem na śluby. A jak doszło do bierzmowania to miałam wybór: albo podchodzę do bierzmowania i mam spokój albo rodzina mnie wypieprza z domu/robi karczemne awantury. I tak, pomimo tego, że każdy wiedział, kazali mi kłamać że biorę ten sakrament z własnej woli. "Bo co ludzie powiedzą"- słowa mojej matki, wykształconej kobiety, nauczycielki, "już mamy przez Ciebie dość wstydu w rodzinie" - słowa babci, również wykształconej kobiety i nauczycielki. Pewno połowa z tamtych gimnazjalistów miała podobne jazdy w domu i w ten sposób wyrażała swój bunt. Może i w zły sposób, ale co innego mogły zrobić będąc przymuszane do deklarowania wiary wbrew swoim przekonaniom. Ja zachowywałam się grzecznie na mszy i całej uroczystości, ale tak jak Vivian, miałam to głęboko gdzieś. Jeśli Twoi rodzice zaakceptowali to, że nie chcesz bierzmowania to ok. Ale nie każdy ma tak fajnie. Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar digi51
3 33

"To chyba mojej mamy nie znałaś" - k*rwa, dziwne, żeby znała. Jak ja szłam do bierzmowania to w całej naszej grupie były może z 3-4 osoby zmuszone przez rodziców. Nie mówię, że większość młodzieży robi to z potrzeby serca, raczej dlatego, że taka jest tradycja, że większość kolegów przystępuje itd. A co do samej historii - podobne, no może nie aż tak drastyczne, sceny pamiętam z moich spotkań do bierzmowania. Sama te spotkania z księdzem nawet lubiłam, gorzej ze spotkania w mniejszych grupach prowadzonymi przez katechetki. Ja akurat trafiłam na babę, która nieszczególnie mi podpasowała i trochę do niej pyszczyliśmy z innymi dzieciakami, ale raczej kłócąc się o pewne kwestie związane z nauką Kościoła, a nie z samymi spotkaniami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 42

Fanfarelle. Świadoma deklaracja wiary? No proszę Cię. "Masz iść i koniec dyskusji", "co zrobisz, jak będziesz potrzebować papierka?". Którego notabene potrzebować nie będę, bo ślubu kościelnego brać nie zamierzam nigdy. Też miałam to całe bierzmowanie w nosie, ale jeszcze wtedy nie miałam większego wyboru, więc poszłam, choć tydzień w tydzień kłóciłam się, bo ja chciałam iść na dodatkowe zajęcia w szkole, a mama i babcia kazały iść do kościoła. Czasem, dla świętego spokoju, trzeba wybrać mniejsze zło. Siłę, żeby się postawić znalazłam rok później, gdy kategorycznie odmówiłam chodzenia na religię. Teraz jestem dorosła i ja podejmuję decyzję. Nie zawsze 15-latek jest w stanie postawić się rodzicom. Czasem nie ma wyboru i tyle. Druga sprawa, że cała ta procedura bierzmowania jest po prostu nienormalna. Tak na marginesie, te naciski zawsze mnie dziwiły, bo sami średnio na jeża do kościoła chodzą, a na sakramenty naciskali. Z czasem jednak machnęli ręką, pogodzili się z tym, że ja, kościół i religia katolicka nigdy "razem" nie będziemy. A pomyśleć, ze są naprawdę fajnymi, pozytywnymi i inteligentnymi ludźmi i zawsze siostrze i mnie pozostawiali wolną rękę w różnych wyborach, pomagając tylko rozmową. Mimo tego, że do kościoła nie chodzę, wiem jak się należy w nim zachować. Osobiście uważam, że wszystkie sakramenty powinny być przyjmowane dopiero po ukończeniu 18 roku życiu. Fajnie, że Tobie się udało w ten sposób, ale pomyśl, że nie każdy ma tak łatwo ;)

Odpowiedz
avatar nunanana
11 39

U mnie było to samo co u Vivian "idziesz do bierzmowania a potem masz spokój" Dzięki temu, że poszłam do bierzmowania w końcu w liceum nie musiałam chodzić na zajęcia tej sekty. W ogóle zakazane powinno być wychowywanie dzieci w jakiejkolwiek religii. Co to znaczy, że rodzice decydują czy mam nienawidzić innowierców, zabić się w imię świętej wojny, czy być popychadłem i maszynką do rodzenia dzieci (jako nie jedyna- bigamia). Bierzmowanie dla osób niepełnoletnich Ba ! nawet komunia i chrzest jest dla mnie całkowicie niemoralne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 25

Kocio. Mając te doświadczenia, które mam teraz, choćby mnie wołami próbowali zaciągnąć, nie poszłabym, ale jeszcze 10 lat temu byłam zupełnie inną osobą - trochę nieporadnym dzieckiem, próbującym się trochę buntować, nie czującym akceptacji środowiska i mającym poczucie, że nie pasuje do własnej rodziny i w ogóle nie czułam się "dorosła". Do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć. Niektórzy zrobią to wcześniej, inni później. Gdyby bierzmowanie miało miejsce po 1 klasie szkoły średniej - nie poszłabym i obstawała przy swoim. Ale było pod koniec 3 klasy gimnazjum i wyszło jak wyszło. Ale wtedy miałam doświadczeni 15-letniej dziewczyny, a nie 25-letniej kobiety.

Odpowiedz
avatar Kanna
18 22

Wychodzi na to, że najlepiej żeby bierzmowanie odbywało się w późniejszym wieku. Osoby przyjmujące bierzmowanie będą dojrzalsze i bardziej świadome tego oraz będą bardziej mogły przeciwstawić się rodzicom. Ja osobiście na szczęście zmuszana nie byłam, gorliwą katoliczką nie jestem, ale osobą wierzącą. Natomiast mój brat cioteczny nie wierzy i orzekł jasno, że nie przystąpi. Jak powiedział tak zrobił. Obecnie ma 25 lat i dalej bierzmowania nie ma. Do kościoła również nie chodzi. Gdy jego siostra wychodziła za mąż czekał przed kościołem na koniec uroczystości. Jestem w stanie zrozumieć, że niektórzy jakby nie zgodzili się na uczestnictwo w owym sakramencie to mieliby nieciekawą sytuację w domu. Dlatego uważam, że jednak nie głupi byłby pomysł gdyby ogólnie przesunięto wiek w którym przystępuję się do bierzmowania ;)

Odpowiedz
avatar grupaorkow
6 12

Ja też podeszłam do bierzmowania pod przymusem i to w wieku lat 13. Za małe miałam wtedy jaja, żeby postawić na swoim. Z perspektywy czasu bardzo żałuję, że dałam się wmanewrować w ten sakrament.

Odpowiedz
avatar fanfarelle
-1 17

Ja rozumiem, że w małych społecznościach przymus rodziców pod tym względem i strach "co ludzie powiedzą" ma nadal większe znaczenie, jednak - co może powinnam była zaznaczyć - tu mowa o dużym mieście, a w takim uwierzcie, że nawet, jeśli na Was akurat rodzice próbowali wywrzeć realną presję, to jest to problem marginalny. Sporo rodziców "poględzi", żeby "zrobić ten papier" i potem nie mieć problemów i na tym ten cały przymus polega. Jeżeli temu się piętnastolatek poddaje, byle mieć święty spokój i byle już głowy nie suszyli, to jest bardzo niedobrze. Ale inna rzecz mnie uderza. Tak święcie bronicie tego, że mnóstwo gimnazjalistów idzie do bierzmowania z przymusu, bo Wy z przymusu poszliście. Naprawdę wydaje Wam się, że taki chłystek w dresie, siedzący tyłkiem na oparciu, buciorami na ławce, plujący na posadzkę i rzucający k..wami w miejscu dla innych ludzi świętym, robi cokolwiek, bo mu mamusia kazała? Że taki młody człowiek ma w poważaniu jakieś autorytety? Bo ja szczerze, baaaardzo szczerze w to wątpię. Tak na marginesie, kilku z tych chłopaczków kojarzę z osiedla i jednego słyszałam, jak się do mamusi własnej zwraca per 'ty suko', więc to jednak nie o przymus rodziców chodzi. Ci, co poszli do bierzmowania z "przymusu", raczej myślami byli gdzie indziej, mieli wszystko w nosie, ale stali grzecznie, bo przecież "co ludzie powiedzą".

Odpowiedz
avatar Trollita
14 16

Nie wiem, czy wiesz - ale 15-latek to taka osoba, która jest praktycznie jeszcze dzieckiem. Mieszka w domu rodziców, jest na ich utrzymaniu i musi respektować ich zasady. Poza tym w tym wieku świadomość religijna często nie jest jeszcze ukształtowana i tak naprawdę wiele osób woli mieć dobre stosunki z rodziną niż upierać się przy rezygnacji z mało dla nich znaczącego sakramentu.

Odpowiedz
avatar Hachimaro
1 5

@grupaorkow: Nie żałuj! No chyba że czasu straconego na bzdury. Dałem się ochrzcić w wieku sześciu lat w wierze katolickiej, mimo że powtarzałem (zaznaczam: powtarzałem, nie wyznawałem, za młody byłem na to ostatnie) poglądy ojca, wówczas fanatycznego chrześcijańskiego antykatolika (później nawróciłem go na ateizm, ale to inna historia). Dlaczego, zapytacie? Bo matka mnie przekupiła prezentami urodzinowymi (ojciec uznawał obchodzenie urodzin za pogaństwo). I wiecie co? Nie żałuję. Nic nie straciłem, a ile zyskałem! Co roku prezent na urodziny, imieniny, przesilenie zimowe, Paschę, chrzestni też sypali kasą - miodzio. Bycie ateistą ma tę zaletę, że wszystkie religijne bzdury uważa się za... no właśnie: bzdury. Sytuacja byłaby mniej wesoła, gdybym był żydowskim dzieckiem i mohel by mi odrąbał napletek, jednak na szczęście mnie to ominęło :P

Odpowiedz
avatar Gorn221
4 4

Też mam bierzmowanie wynikłe z zasady do ,,kościoła albo wypie*dalaj". Według mnie nauczanie jakiejkolwiek religii w szkołach jest żałosne? No bo po co? I czemu skoro przedmiot nazywa się ,,Religia" to nie uczymy się o religii jako o wszelakich wyobrażeniach rzeczy których ludzie nie mogą pojąć więc usprawiedliwiają się bóstwami tylko o jednej jedynej konkretnej rzymskokatolickiej prawdziwej religii...

Odpowiedz
avatar Mel
13 19

Nie są zmuszani? A kto Ci to powiedział? Jestem taką "gimnazjalistką". Choć do sakramentu przystępuję z własnej woli, to wiem jak to wygląda. Większość nie chce,a musi. Rodzice w tym wieku do dosyć duży przymus...

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
3 35

Z tego można wyciągnąć tylko jeden wniosek - młodzież ma za mało godzin religii w szkole.

Odpowiedz
avatar mati22252
8 26

mam nadzieję, że jest to ironia.

Odpowiedz
avatar Mei
19 31

Nie wyobrażam sobie takiego zachowania w kościele. Ale inną sprawą też jest procedura potrzebna do bierzmowania sama w sobie. Podpisy z każdej mszy? Do spowiedzi raz w miesiącu, też podpis? Obowiązkowo na roraty? Znałam wiele osób, które przygotowywały się do bierzmowania z własnej woli i świadomie, bo były wierzące, a na całą tą szopkę klęły niemiłosiernie, bo nie mogły np. spędzić weekendu u znajomych z innego miasta. Bo muszą do "swojego" kościoła na konkretną godzinę, inaczej nie będzie podpisu i będą problemy. Bo oczywiście msza w innym kościele, albo wieczorna już się nie liczy. Więc trochę rozumiem frustrację niektórych gimnazjalistów, bo takie procedury są poniekąd zaprzeczeniem idei bierzmowania. Jeśli zakładamy, że są dorośli i świadomi, to można im chyba zaufać, że sami pójdą do kościoła kiedy trzeba i zadbają o odpowiednią ilość spowiedzi; "obowiązkowe na listę obecności" powinny być tylko jakieś spotkania/zajęcia/rekolekcje, ale nie niedzielna msza. Co oczywiście nijak nie usprawiedliwia zachowania bydła w kościele. Na miejscu księdza bym po prostu nie dopuściła takich ludzi do sakramentu. Niech się wynoszą i wrócą jak dojrzeją i zrozumieją gdzie są i dlaczego wchodząc do kościoła.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 września 2013 o 18:33

avatar Mei
12 14

Szopka - zbierania podpisów na dowód, że będąc katolikiem i chcąc przystąpić do bierzmowania chodzi się do kościoła. Podpisy pewnie podrobić by mogli, ale nie chcieli, bo byli uczciwi, a ksiądz w innej parafii jakby był sensowny to może by podpisał, ale wiadomo jak to jest z nimi - nie każdy lubi rozumieć ludzi. Nie napisałam nic o tym, że przygotowania do bierzmowania są niewłaściwe, tylko, że sposób upierdliwego "pilnowania" zachowań, które dla osoby świadomie przystępującej do sakramentu i leżące poniekąd w jej własnym zakresie obowiązków i sumieniu powinny być oczywiste jest niewłaściwy i sprawia więcej kłopotów niż korzyści. Czytaj ze zrozumieniem.

Odpowiedz
avatar Kanna
9 9

Ja również niestety załapałam się na obowiązkowe podpisy. Wg mnie były bez sensu, bo wyglądało to w praktyce tak, że kto nie chciał to i tak na msze nie przychodził, lecz jedynie pod koniec żeby sam podpis dostać. Chociaż tyle, że u mnie nie było wyznaczonej godziny na której robiono podpisy za uczestnictwo w mszy oraz jeśli było się w innej parafii na mszy to stamtąd się podpis brało i liczył się jako ważny :)

Odpowiedz
avatar WrednyPrawicowiec
7 7

Pamiętam te koszmarne karteczki na podpisy. Dostałam dwie - obie zgubiłam ;D Nie miałam żadnych problemów, bo księża naprawdę widzą kto chodzi do kościoła regularnie, a kto nie, dlatego te podpisy większego sensu nie mają...

Odpowiedz
avatar fanfarelle
7 7

Nie mam pojęcia, jak wygląda procedura przygotowania do bierzmowania pod okiem osoby prowadzącej religię w szkole, nie miałam okazji uświadczyć, bo podchodziłam jako osoba dorosła, z własnej woli i nikt mi w związku z tym na ręce nie patrzył. Domyślam się jednak, że to chodzi trochę o to, żeby zniechęcić tych, którzy idą do bierzmowania pod naciskiem albo ślepo za innymi, nie czując tego. Bo dla tych, którzy i tak regularnie chodzą, raczej to nie był większy problem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Ale z drugiej strony... Czy kiedykolwiek usłyszał ktoś od księdza/katechetki: "wy tutaj nie musicie być, to nie jest obowiązkowe, nie chcecie, to nikt was tu siłą nie trzyma"? Bo ja nie. Wręcz przeciwnie. Od innych nauczycieli, jak ktoś się nie uczył, dostawał laczka za laczkiem, nie chodził do szkoły, to się czasem coś takiego słyszało. Albo ja po prostu trafiałam na rąbniętych katechetów i księży.

Odpowiedz
avatar Hachimaro
2 4

@gorzkimem: You went full retard, man. Never go full retard.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

Kurczę, ja w takim razie mieszkam w normalnym mieście. Kilka lat temu przystępowałam do bierzmowania też pod naciskiem mamy. Mi to było raczej obojętne. Podczas mszy kandydaci do bierzmowania zachowywali się kulturalnie, nie było gumy do żucia, miniówek też nie zauważyłam. Może dlatego, że księża uczulali nas na strój. Ogólnie dobrze wspominam tę ceremonię. Aha, jeszcze tylko dodam, że nie byliśmy już gimnazjalistami, tylko dumnymi uczniami szkoły średniej (wiek około 16 - 17 lat).

Odpowiedz
avatar fanfarelle
5 7

Olka, to nie było właściwe bierzmowanie tylko próba przed bierzmowaniem. Takie próby były trzy i wszystkie trzy wyglądały tak samo. Na samym bierzmowaniu młodzież ubrała się normalniej i nieco normalniej się zachowywała, choć też idealnie nie było. Dla mnie jednak nie ma znaczenia, czy zachowują się w ten sposób na mszy, przed nią czy po niej, czy jest się wierzącym czy nie, kościół jest miejscem wymagającym uszanowania. Nie jestem muzułmanką, nie jestem żydówką, nie jestem prawosławna, jednak wchodząc do meczetu, synagogi czy cerkwi zachowuję się przyzwoicie, ubieram przyzwoicie, tak, jak wymaga tego dana wiara i kultura, bo choć sama nie jestem jej częścią, wiem, że dla kogoś innego to miejsce święte.

Odpowiedz
avatar Nemei
12 16

na miejscu księdza bym ich wszystkich w kościoła wywaliła za takie zachowanie. a bierzmowanie przyjmą jak zmądrzeją i nabiorą szacunku do kościoła

Odpowiedz
avatar WrednyPrawicowiec
-2 4

Kiedy ja przygotowałam się do przyjęcia sakramentu bierzmowania też były osoby o, delikatnie mówiąc, luźnym podejściu do religii. Spytałam się znajomej siostry po co w takim razie tolerować obecność takiej młodzieży, skoro przychodzą do kościoła tylko po papierek potrzebny do ślubu. Powiedziała, że nawet jeśli teraz nie umieją docenić wiary, to jednak jakaś wiedza o niej w nich zostanie dzięki tym ostatnim (dla niektórych) chwilom w Kościele, jeśli będą kiedyś chcieli do niego wrócić. Inna sprawa, że ci, o których piszę naprawdę zachowywali się skandalicznie - udało im się nawet zniszczyć ławkę w kościele.

Odpowiedz
avatar bizarrotron
2 2

Żaden ksiądz tego nie zrobi bo wie ze jak nie teraz to nigdy. Czyli dopóki mamy do czynienia z dziećmi którym rodzice w obawie przed ostracyzmem wmawiają bierzmowanie, to mamy kolejne owieczki (barany) w statystykach- zwłaszcza że te same barany w którymś momencie uznaja że skoro maja bierzmowanie to przecież nie wypada im nie mieć ślubu kościelnego, nawet jezeli ostatni raz w kosciele byli na bierzmowaniu. Polski katolicyzm w pigułce...

Odpowiedz
avatar MalaArtystka
2 2

na szczęście u mnie nie było aż tak źle, choć kilka osób zdecydowanie nie miało pojęcia po co tu przyszli

Odpowiedz
avatar Meti
4 6

Generalnie, to do ślubu świstek o przyjęciu bierzmowania nie jest konieczny. Wymaga sie go jedynie od osób chcących zostać rodzicami chrzestnymi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 września 2013 o 10:25

avatar MrSpook
-4 4

Do bierzmowania zmuszają, ale żeby wymusić odpowiednie zachowanie i strój... jak sk.rwiał ten naród przez te 20 lat, że z gó.niarzami nie potrafi sobie poradzić. U Nas takie osobniki były żadkością, bo dostawali oklep od reszty, wiadomo za co, i żadna mamuśka nie przychodziła z pretensjami i groziła sądem...

Odpowiedz
avatar chiacchierona
10 10

Zachowanie gimnazjalistów opisanę przez Fanfarellen było skandaliczne i nie ważne czy zachowywali się jak bydło ze złości, że ich ktoś zmusza czy z innego powodu. Co tu się jednak dziwić dzieciakom, skoro na bierzmowaniu mojego rocznika z gimnazjum biskup, który sakramentu udzielał był napruty i jedną dziewczynę z mojej klasy ochrzcił?

Odpowiedz
avatar masterofflamaster
1 1

To, że ktoś jest 'zmuszony' do przyjęcia bierzmowania, to jeszcze nie upoważnia go do zachowywania się niczym bydło. Ja co prawda do bierzmowania podeszłam z własnej woli [chociaż początkowo nie chciałam], ale też miałam w grupie osoby, które nie chciały przyjąć bierzmowania, ale robiły to za namową rodziców - jednak potrafiły zachować się w kościele. Już nie mówię, żeby okazywali szacunek do wiary czy Boga - mnie to wisi jak do tego podchodzą, im też może. Ale kościół to jest miejsce publiczne tak samo jak każde inne i zobowiązuje do określonego zachowania. Jeśli ktoś nie potrafi się zachować to generalnie jest niewychowany. Może w pierwszej kolejności warto by przyłożyć większą wagę do wpojenia podstawowych zasad kultury, a nie wychowania w wierze. Nikt nie lubi patrzeć na bydło, niezależnie od tego czy wierzy czy nie, i czy to się dzieje w kościele, autobusie czy na rynku. Swoją drogą nie wiem jak można kogoś przymusić do bierzmowania. Jak się nie chce to nie i koniec - to wasza decyzja, niech wyrzucają z domu, proszę bardzo - tylko trzeba się liczyć z odpowiedzialnością, to w końcu nieletnie dzieciaki. Ja też początkowo nie chciałam, ale nikt mi gadki o wyrzucaniu z domu i 'co ludzie pomyślą' nie rzucał, tylko zrozumiał mój wybór.

Odpowiedz
avatar fanfarelle
0 0

Masterofflamaster, mi się wydaje, że osoby, które idą do bierzmowania "z musu" raczej stoją w kościele grzecznie i tylko myślami są zupełnie gdzie indziej. Bo jeżeli ktoś w takiej kwestii czuje autorytet rodzica i mu się poddaje, wątpię, żeby w innych kwestiach miał w głębokim poważaniu inne autorytety. Nie wierzę natomiast, że osoba, która w ten sposób zachowuje się w kościele, potulnie słucha się rodziców w każdej kwestii i że rodzice są w stanie takie dziecko do czegokolwiek zmusić, że są w jakikolwiek sposób wydolni wychowawczo. Więc wątpię, żeby w ich przypadku to była kwestia przymusu. Wyobraźmy sobie, że mama zmusza mnie do pójścia do bierzmowania, bo co ludzie pomyślą i co ja bez tego papierka zrobię. Potem natomiast dowiaduje się od sąsiadki, że w kościele siedziałam z buciorami na ławce, rzucałam przekleństwami i plułam na podłogę. Chyba jednak w takiej sytuacji ci ludzie pomyśleliby sobie o mnie gorsze rzeczy, niż w przypadku, gdybym w ogóle do bierzmowania nie poszła.

Odpowiedz
avatar Nessaner
2 2

Przyjmowałam bierzmowanie w maju. Moja matka podobnie jak ja niewierząca, ojciec niepraktykujący, więc nie miałam żadnego nacisku z ich strony. Ale przyjęłam dla babci, która była naprawdę wspaniałą kobietą, jednak w sprawach religijnych z lekko fanatyczną. Mogłam sobie nie chodzić całe życie do kościoła, ale bierzmowanie trzeba mieć. Miałam rok przygotowań. Mieliśmy bardzo luźne wymagania. Niewiele osób(O ironio do nich należałam) mogło się pochwalić wszystkimi podpisami(niepodrobionymi rzecz jasna). Ja to uważam za miłe doświadczenie. Poznałam kościół od tej lepszej strony, parę ciekawych kazań się trafiło. Upewniłam się, że to nie dla mnie. Cały sakrament nie ma niestety dla mnie większego znaczenia. Przyjęłam go dla wygody. Może niezbyt chwalebny powód, ale jak najbardziej szanowałam te osoby, które chodziły dla wewnętrznej potrzeby. Oprócz podrabiania podpisów, rówieśnicy zachowywali się naprawdę przyswoicie. Żadnych zachowań opisanych w historii nie zauważyłam. A mieliśmy młodzież z trzech różnych szkół. Może ja żyje w innej rzeczywistości. Gimnazjum naprawdę nie jest takie złe jak się je opisuję. Stereotypy są naprawdę krzywdzące. Pamiętam jak wszyscy chętnie brali udział w wszelkich zbiórkach pieniędzy, uroczystościach, organizowała flashmoby. Mnóstwo akcji typu: „Listy do dzieci z domu dziecka", "Jedzenie dla zwierząt z schroniska" czy "paczki prezentów dla dzieci z innych krajów" i "góra grosza". Do dzisiaj pamiętam widok wielu worków pełnych plastikowych zakrętek. Ale o tym się zapomina. Młodzież jest przecież rozpuszczona i niewychowana.

Odpowiedz
avatar kns0natalia
1 3

Ksiądz mógł zwyczajnie nie dopuścić ich do bierzmowania... Coś o tym wiem. Ja kiedy miałam być bierzmowana (pod naciskiem babci, dla świętego spokoju), po wszystkich spotkaniach, jakichś egzaminach - na mszy tydzień przed bierzmowaniem zdarzyło mi się trochę rozmawiać szeptem z koleżanką. Ksiądz po mszy do nas podszedł i oznajmił, że nie dopuści nas do bierzmowania. Akurat po tym koleżanka przyszła z mamą do niego prosić o zmianę decyzji i zgodził się, a ja nie chciałam płaszczyć się przed księdzem. Nie podeszłam do bierzmowania i jestem z tego bardzo zadowolona, ponieważ jestem nie wierząca i ten sakrament na pewno mi się nie przyda. Tak czy owak ksiądz jak najbardziej może zadecydować o tym czy ktoś w jego parafii będzie bierzmowany.

Odpowiedz
avatar Chorus
1 1

Już dużo osób o tym pisało ale i ja dorzucę coś na temat "nikt ich do tego nie zmusza". Chodzę do gimnazjum, klasa pierwsza. Moi rówieśnicy dostali/dostaną w czasie najbliższym indeksy. Ja nie, bo na religię nie chodzę. I powiem szczerze, że mam szczęście, że ma taką matkę. Powiedziała mi, że to jest mój wybór, bo jestem już na tyle dojrzała, żeby o sobie decydować. Wszystkie moje siostry do bierzmowania poszły, bo może któraś będzie chrzestną ale nikt ich do tego nie zmuszał. Jednak gdyby moja babcia miała na matkę większy wpływ, prawdopodobmie ten komantarz wyglądałby nieco inaczej, bo gdy się o tym dowiedziała, nastąpiła półgodzinna tyrada mniej-więcej o tym, że mi się wydaje, że wszystko wiem. Cieszę się, że mnie przy tym nie było, chociaż "spowiedź" i tak mnie czeka. Kolejna sprawa to środowisko. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Spodziewałam się czegoś o wiele gorszego, a problem miałam tylko z nawracającą katechetką. Ale i z nią dało się sprawę załatwić spokojnie. A koledzy z podstawówki po prostu pytają dlaczego. Najbardziej rozwalił mnie chłopak, który powiedział, że "tolerujący jest, jak coś". Na wsi nikt o tym chyba nie wie i nikt się tym specjalnie nie interesuje. Mimo to koleżanka z tej samej wsi do bierzmowania iść musi. Bo tak. Bo babcia jej żyć nie da. Albo oszczędzi sobie fatygi i od razu za jajniki powiesi. A sprawa jest o tyle trudniejsza, że z nią mieszka. Druga koleżanka swojej babci powiedziała, że idzie do bierzmowania, żeby nie mówiła, że jest wyrodną wnuczką (bo tak by było), a potem z Kościołem zrywa. I tak zrobiła. A babcia dalej za nią nie przepada. Albo jej nienawidzi. Mimo to żadnej z nas do głowy nie przyszło rzucać prezerwatywami po kościele/klasie, co zdarzyło się w roczniku starszej koleżanki. I jakoś żyjemy. Trochę za bardzo się rozpisałam ale tak to wygląda. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że mama żyje w takim małym środowisku. Babcia jest z miasta :)

Odpowiedz
avatar Gorn221
0 0

Tyle się słyszy o zachowaniu gimbusów a na moim bierzmowaniu wszystko pięknie każdy kulturalny, wszyscy w garniturach lub tych strojach w które kobiety ubierają się na ważne okazje, na próbie też. A działo się to ledwie 2 lata temu. Może w mniejszych miasteczkach ludzie kulturalniejsi.

Odpowiedz
avatar fanfarelle
1 1

Gorn, w mniejszych miasteczkach zdecydowanie kulturalniejsi. Od przewodników z różnych miejsc w Polsce wiem, że wycieczki szkolne z Warszawy są na przykład bezbłędnie rozpoznawane po zachowaniu. I nie ma się czym chwalić...

Odpowiedz
avatar natalia
0 0

Tak tak, i na pewno tak zachowywali się wszyscy gimnazjaliści tam obecni. Wiem jaka jest młodzież w gimnazjum, zresztą sama byłam jedną z nich, ale bez przesady. Na pewno trafiło się kilka/kilkanaście osób, którzy nie do końca wiedzieli gdzie są, po co i jak należy się zachować i tyle wystarczy, żeby zrobić zamieszanie i przeszkadzać. Pozostali nie rzucali się w oczy, po prostu. Nie bronię gimnazjalistów, bo wiem, że zdarzają się tam kompletne bezmózgi i degeneraci, ale wielu z nich to wspaniała młodzież, nie karzmy ich takimi opiniami za ich nieodpowiedzialnych rówieśników...

Odpowiedz
avatar fanfarelle
0 0

Natalia, to nie jest nagonka na grupę społeczną, jaką są gimnazjaliści. Wiem, że ci źli się bardziej rzucają w oczy. Tak się niestety zdarzyło, że była to większość, ale też rejon specyficzny, okoliczne gimnazjum to jedno z najstraszniejszych w mieście, w którym rada pedagogiczna zadecydowała np. o wymontowaniu klamek z okien, bowiem regularnie wylatywały przez nie krzesła lub ławki. Być może dlatego mój przykład jest tak jaskrawy. Niemniej do szkoły chodzić muszą, do kościoła nie.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
4 4

Naprawdę pluli w kościele?... To mnie podłamało, bo to już w ogóle jest upadek pluć w jakimś budynku, i to już nie jest brak kultury, ale brak mózgu. Albo jakiś fetysz śliny. I jak ten ksiądz uspokoił tych ludzi? Gdybym była na jego miejscu, to bym zrobiła mały szantażyk: powiedziałabym, że nie są gotowi na bierzmowanie i kazała im iść do domów :)

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

no i dlatego kazdy powinien wybrac czy w ogole w co chce wierzyc, a nie bo tak chca rodzice, dziaskowie, ludzie i koledzy z klasy,a oni tak naprawde maja to w glebokim powazaniu a komunia kojarzy sie z laptopami i komorkami... i dlatego ja dzieci chrzcic nie bede

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
0 0

A tak poza tym to każdy dzieciak powinien jeść tyle słodyczy ile zechce, spróbować psiego gówna i mrówek, a nie rodzice im będą zakazywać!

Odpowiedz
Udostępnij