W gimnazjum, w którym uczy mój kuzyn zdarzył się przykry wypadek.
Do dziewczyny, która siedziała w ławce (taki pojedynczy twór - stoliczek z krzesłem, stanowiące monolit) podszedł od tyłu kolega.
Dziewczyna siedziała zamyślona, z głową podpartą na ręce. Chłopak zadziałał z łokcia i nastąpił wypadek. Trochę trudno mi to opisać, ale suma summarum dziewczyna, której głowa straciła nagle podparcie, przydzwoniła zębami o stolik i to tak nieszczęśliwie, że jedna cała górna jedynka i część drugiej zostały na stoliku.
Usta spuchnięte, krwawiące...
Afera na całą szkołę.
A to był tylko taki rodzaj podrywu, bo dziewczyna podobała się sprawcy, ale nie wiedział jak zagadać.
Teraz na pewno go pokocha gorąco.
Co za palant.
Dawno, dawno temu do podstawówki chodziłem z kolegą zwanym Karmazynem - z racji mocno czerwonych policzków. Otóż ten Karmazyn, starszy od reszty o trzy lata, ponieważ wiedzę poznawał dogłębnie ( po dwa lata w każdej klasie) - wolą Bożą opanowany, postanowił poderwać sobie jakąś panienkę. W tym celu do worka nazbierał zgniłych jabłek i która dziewuszka była jego zdaniem godna - obrywała owym zgniłym jabłkiem. Jakież było jego zdziwienie, gdy żadna z podrywanych tak wyrafinowanym sposobem, nie rzuciła mu się w ramiona.
OdpowiedzJeśli ów kolega Karmazyn już w podstawówce miał 120+ kilo żywej wagi (i to nie mięśni) to chyba mamy wspólnych znajomych...
OdpowiedzMoże gościu po prostu bardzo pragnął mieć "dziewczynę bez zęba na przedzie" ;)
OdpowiedzTakie dziewczyny bez zęba na przedzie też są potrzebne. Mają im np czym piwo otwierać;]
Odpowiedz=>Jaco__86 Pomyliłeś z teściową, która z założenia powinna mieć tylko dwa zęby. Jeden po to, aby otwierać piwo zięciowi a drugi po to, aby zawsze ją bolał :-)
OdpowiedzNo to faktycznie "wyrwał" ;)
OdpowiedzByłam świadkiem trochę podobnej historii w zamierzchłych czasach gimnazjalnych - młodociany Romeo podszedł swojej potencjalnej Julii, która opierała się o ścianę między oknami i podciął jej nogi. Dziewczyna tak nieszczęśliwie się przewróciła, że uderzyła tyłem głowy o kaloryfer. Wezwani pracownicy pogotowia mówili, że cudem tylko jej nie zabił i skończyło się "jedynie" na paskudnej ranie z tyłu głowy (rana była przy podstawie czaszki, wiadomo jak łatwo można się zabić po uderzeniu w to miejsce).
OdpowiedzProblemy gimnazjalistów...
OdpowiedzDlatego jak już pisałem gimnazja powinny zostać zlikwidowane bo nie tylko rozwalają nauczanie to wychowują debili. Na starym systemie w wieku 14-15 lat przechodziło się do liceum czyli można powiedzieć wkraczało się w jakiś taki system odpowiedzialności (a jest to taki wiek w którym psoty powoli wychodzą a przynajmniej powinny wychodzić z człowieka), lecz nasze "kochane" gimnazjum daje dodatkowe trzy lata laby i zamiast dać dzieciakowi w przedziale 14-15 lat jakieś szersze spojrzenie to daje mu tylko dodatkowe lata "sielanki".
Odpowiedzhehe miałem podobny przypadek, razem z kumplem rzucaliśmy w dziewczyny małymi zielonymi śliwkami (bardzo twarde) na oślep. jedna z dziewczyn dostała pod oko (szczęście że nie w oko, bo było by gorzej), krzyk, pisk, pod okiem fioletowe lekko. Na szczęście dziewczyna była z domu dziecka, na drugi dzień dostaliśmy oklep od dziesięciu chłopaków z tego przybytku. Trochę rozumu i doświadczenia życiowego zostało nam dosłownie wbite w głowę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2013 o 17:30
Też jestem ofiarą podrywu przez wybicie jedynki. Wtedy też miłość z jakiegoś powodu nie rozkwitła...
OdpowiedzMój wielbiciel z kolei odsunął mi krzesło i przyrżnęłam głową w kant ławki. Trafiłam z wstrząśnieniem mózgu do szpitala na 5 dni. Z kolei inny kolega, z racji tego, że nie zwracałam uwagi na jego amory, wbił mi cyrkiel w kolano. Innym razem namalował mi serduszko... korektorem... na nowych butach zimowych. Gimnazjum. Co za wspomnienia!
OdpowiedzDziwne sposoby ludzie mają na podryw... Swoją drogą, pod koniec czerwca wygrzałam górnymi zębami o chodnik. Jedynka od uderzenia wylazła mi do połowy (prawie dotykała dolnej wargi). Miała złamany korzeń. Za to dolnymi zębami zaryłam w śluzówlę jamy ustnej i zrobiła się rana na 1 cm głębokości. Zadrutowali, zaszyli, opatrzyli. I czułam się strasznie. Wszystko mi spuchło. Takich dołków nie zaliczałam wcześniej często. Patrzyłam w lustro i nie mogłam na siebie patrzeć. Miałam dość spore kompleksy. Myślałam sobie: "Cholera, co to za dorastanie, jeżeli nawet nie mogę jeść jak człowiek?!". No i nie mogę odgryzać kęsów do stycznia. Po szynie dziąsła są podrażnione. Ząb może w każdej chwili obumrzeć. Jeszcze trochę się rusza. Ale ta dziewczyna ma jeszcze gorzej i jej stało się to przez kogoś, a nie w wyniku wypadku. Naprawdę, nie życzę temu chłopakowi, żeby się przekonał, jak to jest. A dziewczynie bardzo współczuję. Mam nadzieję, że ząb uratowano. (Jest to możliwe, ale nie zawsze się udaje.)
OdpowiedzMoże i palant, ale ta dziewczyna pewnie i tak prędzej z nim się umówi niż z zawsze miłym i grzecznym kolegą z sąsiedniej ławki! Takie życie!
OdpowiedzCóż taka prawda , niestety niegrzeczni mają branie a grzeczni nie :( To nie fair !
OdpowiedzJest różnica między dobrze wychowanym, miłym facetem, a rozlazłym i cipowatym maminsynkiem... Pójdziesz na studia to się przekonasz, że jednak ci pierwsi często mają przewagę nawet nad tymi "niegrzecznymi".
OdpowiedzJa co prawda do gimnazjum nie chodziłam, ale w podstawówce pewien kolega postanowił zwrócić na siebie moją uwagę w dość bolesny dla mnie sposób. Kiedy siedziałam na ławce (takiej szkolnej ławce - biurku) złapał mnie za nogi i pociągnął. Przydzwoniłam kością ogonową w podłogę. Bolało dłuuuugo....
OdpowiedzMistrz podrywu
Odpowiedz