Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ku przypomnieniu: miałam okazję podziwiać pracę Izby Przyjęć z perspektywy pacjenta. Ale…

Ku przypomnieniu: miałam okazję podziwiać pracę Izby Przyjęć z perspektywy pacjenta. Ale nie tak od razu, o nie!

Mam niewielkie problemy z żołądkiem. Problemem są długotrwałe, nasilające się z czasem bóle. Nie wiem dokładnie co mi jest, nie mogę się doprosić o badania, a ostatnimi czasy było znacznie lepiej. Jednak w piątek znów zaczął mnie pobolewać brzuch; noc nieprzespana, w sobotę też niewesoło. Wtedy jeszcze pomagał Nurofen. Niestety, nocy -drugiej już- nie udało mi się przespać, doszły wymioty i w niedzielę byłam już wrakiem człowieka. Dwie doby bez snu, wymioty co kilka godzin (a już naprawdę nie miałam co zwracać, każdy łyk/ kęs wywoływał ogromną falę mdłości). W niedzielę, wycieńczoną i ledwo żywą tata zawiózł mnie na Izbę Przyjęć.
Oczekiwanie na pielęgniarkę: 20 minut.
Oczekiwanie na lekarkę: ponad 40 minut.
Dodam, że w poczekalni ani w żadnym z gabinetów nikogo (jeszcze) nie było.
Po takim czasie zjawiła się pani doktor, i to wyłącznie po to, by powiedzieć, że mi pomocy nie udzieli. Dlaczego?
Nie ma zagrożenia życia.
Nie przywiozła mnie karetka.

Pani poleciła no-spę i odprawiła mnie z kwitkiem. Przykazała też we wtorek stawić się u rodzinnego.
Doszłam jedynie do auta i ... zemdlałam. Wycieńczona, obolała nie wytrzymałam stresu albo bólu. Tata posadził mnie na siedzeniu i pobiegł do pobliskich ratowników medycznych/ sanitariuszy- panów z karetki w każdym razie.

Znów trafiłam na Izbę. Na noszach. Tym razem się mną zajęto (ale także po kilkunastominutowym czekaniu, bo "pani doktor gdzieś poszła i nie można jej znaleźć").
Dostałam zastrzyki i trafiłam do gabinetu lekarki. Z inną dziewczyną. Ale to już w osobnej historii ( o tutaj: http://piekielni.pl/54552)
Później zaś wszystko potoczyło się szybko: kroplówka, przyjecie na oddział.. I słowa: kolejna doba mogłaby być dla pani tragiczna.
Powoli dochodzę do siebie, ale mogę nie dojść już nigdy...

słuzba_zdrowia

by cynthiane
Dodaj nowy komentarz
avatar mojito88
0 4

Wrzody?

Odpowiedz
avatar cynthiane
4 6

Perforacja wrzodu...

Odpowiedz
avatar Onatoja
3 3

Znam ten ból. Teraz bardzo ważna jest dieta. Tylko gotowane jedzenie, siemię lniane i zero kawy/herbaty/słodyczy i innych chemicznych "podrażniaczy". Z wrzodami można żyć :) Swoja drogą, jeśli bóle były długotrwale dziwię się, że żaden lekarz nie zalecił badań na helicobacter. Wtedy sprawa byłaby od początku jasna, a i na perforacji wrzodu by się nie skończyło..

Odpowiedz
avatar Loraine
0 4

@Onatoja: występowanie tzw. helikoptera pylori nie implikuje problemów z żołądkiem, większość społeczeństwa posiada go w sobie i nie implikuje to od razu wrzodów :-)

Odpowiedz
avatar Loraine
1 1

Szkoda, że nie można edytować komentarzy, o jedno implikuje za dużo. Drugie implikuje=prowadzi do :-)

Odpowiedz
avatar cynthiane
0 0

Uwarunkowania genetyczne. ; )

Odpowiedz
avatar Loraine
4 12

Poważnie? Nurofen na problemy z żołądkiem? Umiesz czytać (ulotki)? Idiots, idiots everywhere.

Odpowiedz
avatar yerbamaate
0 6

oj tam oj tam grunt, że przestało boleć! Kto by tam czytał ulotki. -.-

Odpowiedz
avatar Loraine
0 6

Totalna ignorancja. Nieźle.

Odpowiedz
avatar cynthiane
3 7

Zapewniam Cię, że to nie był bolący paluszek, a i na Izbie nie było żywej duszy. Oby Cie kiedyś taki ból spotkał, łącznie z odmową pomocy...

Odpowiedz
avatar cynthiane
2 2

O matko, ale błąd! Aż mi wstyd... Oby Cię kiedyś taki ból NIE spotkał, łącznie z odmową pomocy... Najmocniej przepraszam!

Odpowiedz
avatar Timothy
3 5

Tak spotkał. I widziałem co się działo za szybą/parawanem. Tak, relatywizuje. Tylko Ty jako pacjent wiesz jak BARDZO cierpisz. I oczekujesz, że personel dostosuje się do tego i zareaguje prawidłowo. Słuszne założenie. Teraz przypomnij sobie (chociażby z historii na tym portalu) ile osób zjawia się na SOR z błahych powodów (z punktu widzenia personelu) a dla owych pacjentów powodów wagi życia/śmierci. I jak skubańce potrafią markować. Jak wiele papierkologii trzeba wypełnić by rozliczyć jeden przypadek (tu ukłon w stronę biurokracji i NFZ), jak wiele personelu jest obecnego (zarówno tych oddanych służbie, jak i miłośniczek kaw i spokoju). A Ty przez nieco ponad 60 minut oczekiwałaś na zajęcie się sobą. To jest naprawdę bardzo dobry czas. Tutejsze historie i doświadczenia komentatorów mówią o nawet 4-6 godzinach oczekiwania. Masz jak najbardziej uzasadnione pretensje o 'odmowę pomocy'. I znowu dziękujemy biurokracji (tniemy koszty, uzasadnione przypadki) oraz wspaniałym rodakom, którzy zamiast do lekarza wędrują na SOR (powtarzam się). To dzięki nim procedury są jakie są. I (zasadnie lub nie) pielęgniarka odesłała Cię. PS. Gdybym nie przyjechał z Żoną karetką na SOR też byśmy byli obsługiwani NORMALNYM tokiem i tempem.

Odpowiedz
avatar cynthiane
0 0

Tu muszę stanąć w obronie Izby- biurokracja nie trwała długo, zaledwie kilka minut. Pani poprosiła o mój dowód osobisty i zapytała, czy upoważniam tatę do otrzymywania informacji o moim stanie. Nic piekielnego, rozumiem wszystko. Nie rozumiem jednak, jakim prawem odmówiono mi pomocy, skoro gołym okiem widać było, że coś nie gra? Chwiałam się na nogach, nie mogłam siedzieć- jedyną ulgą było skulenie się do granic możliwości, dlatego też kucałam. Dla fanaberii? Ale tego nikt nie widział, bo NIKOGO nie było. Dopiero po trzech zastrzykach (oczywiście w czasie drugiej wizyty w tym miejscu) mogłam usiąść i poczekać na swoją kolej, bo w tym samym czasie trafiła tam inna dziewczyna (o niej osobna historia).

Odpowiedz
avatar seaside
-1 5

sama się załatwiłaś tym nurofenem.

Odpowiedz
avatar Kyu
1 1

A ja nie rozumiem, jak można tyle czekać z długotrwałymi bólami. Lekarz nie chce dać skierowania na badanie? Zmieniam lekarza! I uwierz, to nie jest takie trudne i wiem co mówię, bo na problemy z żołądkiem cierpię już 6 rok, a wrzodów nie dorobiłam się tylko dzięki temu, że nie odpuściłam i odpowiednio wcześnie trafiłam na badania i dostałam leki.

Odpowiedz
avatar cynthiane
-1 1

Co o zastrzeżeń dotyczących Nurofenu: podczas jednej z wizyt u lekarza rodzinnego usłyszałam właśnie taką poradę. Ból czasami mijał po dwóch- trzech dniach, a i był do wytrzymania (może dlatego, że mam wysoki próg bólu). Jednak w przypadkach, gdy stawał się nieznośny lekarz przykazał wziąć nurofen i zjawić się u niego (często następnego dnia lub nawet po dwóch, cóż...). Wybór leku pewnie zależał od tego, że no-spa działa równie przeciwbólowo na mnie jak rutinoscorbin, czyli wcale, a wielu specyfików z reklam przyjmować nie mogę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 września 2013 o 11:22

Udostępnij