Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Od zakończenia studiów nie zajmuję się korepetycjami ale drogą typu "koleżanka, koleżanki,…

Od zakończenia studiów nie zajmuję się korepetycjami ale drogą typu "koleżanka, koleżanki, wujka cioci koleżanki" miałam w tym roku ucznia, który po technikum dzielnie zdawał maturę ale powinęła mu się noga na pisemnym angielskim. Potem noga powinęła mu się na poprawce, kolejnej poprawce, przez dwa lata zaprzestał prób i tak zastał go obecny rok i ostateczny termin zdawania tej nieszczęsnej matury. W przypadku niezdania sierpniowej poprawki przepadają mu zdane inne przedmioty i jeśli chciałby mieć maturę to w przyszłym roku musiałby zdawać wszystkie przedmioty od początku.

Czyli niby mamy do czynienia z dorosłym facetem (niby wiek na to wskazuje), który powinien zdawać sobie sprawę z sytuacji. W sumie na początku nawet było mi go szkoda bo chłopak dwa lata ode mnie młodszy a jeszcze męczy się z maturą, ponoć zmienił się i chce iść na zaoczne studia.

Tym czasem chłopak zgłosił się do mnie w kwietniu chcąc zdawać w maju i potem ewentualnie w sierpniu. Chyba oczekiwał cudu, ale i on i znajoma ładnie prosili więc niech będzie, zaczynamy intensywny wysiłek umysłowy.

Pierwsze dwie lekcje - pięknie i przykładnie, miałam nadzieje, że do tych 30% na maturze dociągnie. Potem było już z górki do tego stopnia, że oświadczyłam gagatkowi, że nie zdaje tej matury dla mnie bo ja angielski już znam a jego matura do niczego mi się nie przyda bo swoją też już mam.

Po moim wyznaniu zadzwonił do mnie jego ojciec (!!!) z pretensjami. Nie lubię taki rozmów, dosyć szybko ją ucięłam. Jeśli facet lat 24 nie potrafi przyłożyć się do nauki żeby dostać papier, który powinien był dostać 5 lat temu to ja cudu nie zdziałam, matury za niego nie napiszę.

Jak zasłyszałam od znajomej na terminie majowym ponownie powinęła mu się noga. Jeśli chodzi o poprawkę to nie jestem pewna czy nie podchodził czy nie zdał.
W każdym razie żegnaj maturo.

matura

by cashianna
Dodaj nowy komentarz
avatar Djurex
16 16

Przecież z maturą podstawową z angielskiego to radzi sobie średnio rozgarnięty gimnazjalista...

Odpowiedz
avatar Skull_Kid
4 6

Nawet angielskiego nie trzeba znać aby zdać pisemny egzamin.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
15 15

Nie wiem na jakim poziomie umysłowym trzeba być, żeby nie wyciągnąć 30% z angielskiego. Przecież podstawowy angielski to tylko zadania typu ABC (z czytania i słuchania), dopasowywanie nagłówków do kawałków testu i krótki list do napisania (maksymalnie 150 słów!). Wymagane jest MINIMUM umiejętności językowych. Może to i dobrze, że ktoś kto nie umie opanować czegoś na 30% nie pójdzie na studia?

Odpowiedz
avatar Devotchka
0 0

Dla mnie bardziej dziwne, że to młody człowiek tak ma. Znam przykład pani w wieku 40 lat, która po założeniu spółki i prowadzeniu jej przez 20 lat zdecydowała się na podejście do matury i skończenia liceum wieczorowego. Jako, że kiedy była młoda to jeszcze nie nauczali angielskiego - ma problem z nauczeniem się go w szkole wieczorowej. Dziwne tylko, że jak pod inną historią wypowiadałam się na temat tego jak prawie nikt dzisiaj nie zna angielskiego nawet na najbardziej podstawowym poziomie, to nie poparła mnie prawie żadna osoba.

Odpowiedz
avatar cashianna
0 4

@Devotchka niestety w większości ludzie dziś nie znają języków w stopniu komunikatywnym. w szkołach zazwyczaj uczą języka tak, żeby wypełnić tekst z lukami i napisać proste wypracowanie. większość ludzi wychodzi z liceum i zapomina języka bo go zwyczajnie nie używają. w wielu miejscach, gdzie teoretycznie powinna być możliwość porozumiewania się po angielsku (np. restauracja, informacja pkp) ludzie nie potrafią nic wydukać. mój partner już jakiś czas temu porzucił próby porozumiewania się ze sprzedawcami po angielsku bo kończyło się to zazwyczaj niepowodzeniem. dlatego wielkim i miłym zaskoczeniem była pani w M&S, która słysząc, że rozmawiamy po angielsku w takim też języku nas obsłużyła. ale to niestety wyjątek. z drugiej strony w UK też nie znają języków, próżno marzyć żeby sprzedawca mówił w języku innym niż rodzimy. tylko oni są w o tyle lepszej sytuacji, że teoretycznie ich język zna większość ludzkości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Ja myślałem, że aż tak źle nie jest, w końcu angielski słyszy się dzisiaj na każdym kroku. Aż w zeszły piątek byłem świadkiem, jak chyba szóstka licealistów z klasy maturalnej rozkminiała w tramwaju, co to znaczy "where have you been all my life". Po czterech przystankach doszli wspólnie do wniosku, że to musi znaczyć "chcę być z tobą przez całe życie". Bo tyle że "all my life" to będzie "całe życie" to rozkminili. A ja wredny miałem ubaw i nie wyprowadziłem ich z błędu :)

Odpowiedz
avatar Devotchka
0 0

@Cashianna Zupełnie nie rozumiem skąd u Ciebie te minusy. Oczywiście ja nie oczekuję, żeby ktoś mnie obsługiwał po angielsku, ale rzeczywiście to miłe kiedy rozmawiając w języku angielskim możesz być w takim obsłużona. W pewien wieczór kiedy byliśmy w malutkiej miejscowości nad morzem weszliśmy na piwo do małej knajpki. Kobieta była miła i rzeczywiście miała dobrą wiedzę. Nie rozumiem również dlaczego tak wiele osób oburzyło się pod inną historią, że przecież "nie trzeba znać języka angielskiego skoro mieszka się całe życie w Polsce". Ja uważam, że w dzisiejszych czasach to umiejętność wręcz oczywista. Rozumiem, gdyby taka nauka była kosztowna albo niedostępna. W szkole uczą podstaw, a jeśli ktoś jest zbyt leniwy, żeby chociaż przyswoić sobie parę zdań to nie może mieć pretensji do całego świata. Inna sprawa, że to chyba pracodawcy powinni być zainteresowani kogo zatrudniają. Rozumiem, że kelner czy sprzedawca nie potrzebuje super wykształcenia do swojej pracy. Jednak... Dzisiaj jest tak wiele osób, które ucząc się poszukują pracy i mając wiele umiejętności wcale nie wymagają większej stawki godzinowej.

Odpowiedz
avatar GorzkaCzekolada
13 13

Niektórzy na siłę bez jakiejkolwiek motywacji sądzą, że dostaną coś za nic. Nie Twoja wina, że mimo że chciałaś dobrze trafił Ci się głąb. Rozroiło mnie jedno, facet 24 lata a tu tatuś dzwoni bronić synka. A pomyśleć, że matura to podobno egzamin dojrzałości.

Odpowiedz
avatar ania16131
2 2

Też się właśnie zastanowiłam nad telefonem od tatusia. I przyszło mi do głowy, że może to właśnie rodzice tak sobie synka wychowali, że taki nieporadny życiowo? Choć, oczywiście, nie można na nich zrzucić całej winy.

Odpowiedz
avatar gorzkimem
8 20

Coś mu się strasznie często ta noga poDwijała. Hipermobilność stawów może?...

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
9 13

Jakim trzeba być ułomem, żeby nie zdać obecnej matury przez kilka lat?

Odpowiedz
avatar misiafaraona
3 3

Widocznie chłopak naprawde nie ma zdolnosci językowych ;)

Odpowiedz
avatar cynthiane
0 0

Noga może się powinąć, nie poDwinąć. Interpunkcję pomijam... ; D Popraw, będzie plus.

Odpowiedz
avatar yerbamaate
-4 4

wygląda mi on na kolejnego kandydata do celówki lub renty lub innego dziadostwa sponsorowanego przez Mops, ZUS czy co tam. Ot darmozjad. Choć może się jeszcze ogarnie.

Odpowiedz
Udostępnij