Opowieść na poprawę humoru, mnie zapewniła go na cały dzień. :)
Oto jaką historią uraczył nas dziś tata mojej koleżanki, który to pracuje jako lekarz w karetce.
Wezwanie do młodej kobiety która złamała nogę w domu, ruszyć się nie może. Wzywa jej matka.
Okazało się, że mamusia z rana umyła podłogę w kuchni, córka wstała i pierwsze co, to wyrżnęła tak, że podobno tynk ze ścian poleciał.
Pogotowiarze wchodzą i co widzą? Dziewczyna leży? Płacze, krzyczy z bólu?
Gdzie tam!
Panna pracowicie i w popłochu... goli nogi.
Wyobraźcie sobie laskę, która siedzi na podłodze i majstruje maszynką jednorazową przy złamaniu otwartym...
Co tam noga, co tam ból, ważny wstyd jaki nastanie gdy wpadnie tu kilku chłopa, a ona ma nogi nieogolone. :D
Podobno jeszcze w karetce im groziła, że dopadnie jeśli komuś powiedzą :D
pogotowie
Historia jak najbardziej piekielna, ale zmień tego lekarza na ratownika, bo lekarze już nie jeżdżą w karetkach(no chyba, że to było jakiś czas temu).
OdpowiedzJeżdżą, acz nie we wszystkich i nie do wszystkich wezwań ;)
OdpowiedzSprawdziłam, faktycznie, mój błąd.
OdpowiedzLuzik ;)
Odpowiedz"Podobno jeszcze w karetce im groziła, że dopadnie jeśli komuś powiedzą :D" - no to w tym momencie ma święte prawo ich dopaść.
OdpowiedzNie wiem dlaczego skojarzyło mi się to z tapetą na poduszce powietrznej po wypadku :P
OdpowiedzTroszkę się uśmiałam:) Tak się czasami człowiek zapętli na jakiejś kompletnie nieistotnej rzeczy. Np. moją pierwsza myślą po tym, jak mnie potrącił samochód było:"Dzięki losie, że nie założyłam spódnicy. Tak z d...ą na wierzchu bym tu leżała." Do dzisiaj nie wiem, skąd mi się to wzięło. Przecież były ważniejsze problemy w tym momencie:)
OdpowiedzMoja koleżanka, w momencie gdy byliśmy o krok od rozbicia się o gwiazdobloki u wyjścia z portu (co skończyłoby się dość tragicznie) w głowie miała myśl "jak to dobrze, że wzięłam stary telefon na rejs, bo nowego byłoby szkoda" ;)
OdpowiedzMasz rację, głupoty człowiekowi przemykają przez głowę w takich momentach. Jak sobie odrąbałam palec, to zaświtała mi myśl, że szkoda, bo tak ładnie sobie pazurki pomalowałam. Aż zachichotałam z własnej głupoty, a wcale mi do śmiechu nie było...
OdpowiedzJa podczas zderzenia z ciężarówką (z czego ledwo wyszliśmy cało) myślałam o tym, czy jeśli przeżyję, to w szpitalu ktoś mi zdejmie soczewki...:)
OdpowiedzJa raz się poślizgnęłam w kuchni i zerwałam sobie więzadła w palcu. Był opuchnięty i jakieś 4 razy większy, a ja przed pojechaniem do szpitala zmieniałam jeszcze w bólu spodnie i bluzkę. Bo byłam ubrana w domowe rzeczy i pomyślałam sobie, że wstyd trochę tak pojechać ;)
OdpowiedzKiedyś na przejściu dla oieszych potrąciłby mnie i koleżankę samochód- cud, że nie potrącił, no milimetry były- a koleżanka po wszystkim powiedziała mi tak: "wiesz, o czym sobie pomyślałam, widząc pędzące na nas auto? Że jak mnie zabije, to po co ja się kilka dni na kolosa uczyłam?" Różne ludzie mają myśli :)
OdpowiedzMialam podobnie - gdy spadłam z wielkiej zjeżdżalni, cała obolała, zakrwawiona i z podejrzeniem złamania ręki. Kiedy usłyszałam, że jedziemy na pogotowie, pierwszą moją myślą było: "co oni sobie o mnie pomyślą, taka stara i na zjeżdżalni się bawiła". ;)
Odpowiedzznam to :D znajoma kiedyś biegnąc na tramwaj nieszczęśliwie zaplątała się w druty, upadła i złamała nogę. opowiadała później, że jej pierwszą myślą było "Boże, ale wstyd, tak się wywalić". ;)
OdpowiedzJak miałam złamaną rękę z przemieszczeniem, to martwiłam się tym, że nie da razy zdjąć przez nią bluzki i trzeba będzie ciąć. To była naprawdę ładna bluzka. :)
OdpowiedzGolcie się dziewczyny, nie znacie dnia ani godziny.
Odpowiedzniania Ogg była zawsze zwolenniczką noszenia czystej bielizny:)
OdpowiedzI wy chłopcy wyjcie się i zmieniajcie gacie, bo jako my ni dnia ni godziny nie znacie.
OdpowiedzHahaha. :D Ja złamałam nogę na śniegu akurat, ale w szpitalu, gdy mnie usypiano do zabiegu, zerknęłam na swoją kończynę..."Matkobosko, a tak myślałam wczoraj, żeby ogol...chrrrr." Co do skupiania się na pierdołach w takich sytuacjach: babcia i matka zawsze mi marudzą, jak wychodzę z domu na moment w byle czym: "A jak cię będą musieli do szpitala zabrać? Poszukaj jednak tej skarpetki do pary.".
OdpowiedzNie ma to jak zginąć w żółtych, kosmatych skarpetach i sweterku, w którym się chodzi tylko do piwnicy;)
Odpowiedz@kalipso: tym bardziej że większość tragicznych wypadków jest w sytuacjach komicznych typu "poszedł do piwnicy po ziemniaki i nie wrócił" a jak wiadomo jak do piwnicy to i strój niewyjściowy ;)
OdpowiedzTo nie jest takie śmieszne :P Jak się obudziłam po operacji to jedną z pierwszych moich myśli była "Chętnie bym się uczesała" :P
OdpowiedzJa z kolei pamiętam, że przy drugim porodzie mimo bólu i skurczy myślałam "dobrze, że chociaż rano oczy pomalowałam... jasna d.. ale kudły to muszę mieć straszne jak ja wyglądam?! a mój chłop obok!" Skąd takie debilne myśli miałam nie wiem... Pominąwszy kwestie, że mój facet tego wieczoru zobaczył coś znacznie gorszego niż mój rozczochrany łeb... ;p
OdpowiedzA z drugiej strony miałam koleżankę, która na nartach tak sobie złamała nogę, że jej się przekręciła ze trzy razy. Straciła przytomność i jak się obudziła rano to jej pierwsze zdanie: "O kurde, rozcięli mi taki ładny kombinezon, jak oni tak mogli?".
Odpowiedz@Gregorius, ty się śmiejesz, ostatnio w Rosji był taki przypadek. Prawie cała rodzina zmarła schodząc do piwnicy po ziemniaki.
OdpowiedzW Rosji wszystko jest możliwe :D
Odpowiedz@mg1987 Rzeczywiście - tyle, ze tylko fakt o tym pisał ;)http://www.fakt.pl/cala-rodzine-zabil-trujacy-gaz-wydzielajacy-sie-z-gnijacych-ziemniakow,artykuly,228961,1.html
OdpowiedzTyle, że nie tylko Fakt o tym pisał: http://www.dailymail.co.uk/news/article-2409920/Russian-girl-8--orphaned-ENTIRE-family-wiped-deadly-gas-caused-rotting-potatoes-cellar.html http://en.ria.ru/russia/20130823/182929854/Rotten-Potato-Gas-Kills-Four-in-Russian-Garage--Investigators.html
Odpowiedzmój szef w takich sytuacjach, kiedy pacjentka po usłyszeniu 'jedziemy do szpitala' zaczynała się miotać w poszukiwaniu ciuchów na zmianę, zwykł mawiać: "a do fryzjera szanowną panią po drodze też zawieźć?" ;)
OdpowiedzJa jak zaczęłam rodzić (tj poczułam pierwsze skurcze) to też umyłam się, ogoliłam, zrobiłam paznokcie na rękach i nogach ;-)
OdpowiedzTrochę nie na temat, ale z tego co słyszałam, to nie można mieć pomalowanych paznokci przy porodzie, bo to właśnie po paznokciach można najczęściej poznać, że coś jest nie tak (zasinienia itd.). Słyszałam wręcz, że nakazuje się zmywać lakier, nawet już w szpitalu. Problem pojawia się w przypadku żelowych paznokci, czy innych wynalazków.
Odpowiedz@Lady0morphine dobrze prawi, moja mama zlama noge to musieli jej zmyc lakier z paznokci :)
OdpowiedzZgadza się. Mi lekarka już gdy zbliżał się termin mówiła, żebym nie miała pomalowanych paznokci, bo tylko po nich będą mogli wiedzieć czy nie ma komplikacji po porodzie. Ja znowu, kiedy odeszły mi wody, panikowałam i szukałam moich ulubionych włochatych kapci do szpitala :)
OdpowiedzAle chyba bezbarwnym lakierem można albo odżywką?
Odpowiedz@katkaTT: mój narzeczony stwierdził, że nikt na "jego własność" nie śmie ręki podnieść, i gdy zaczęły się skurcze, postanowił mnie ogolić, no cóż . . . synowi tak się na ten świat spieszyło, że musiała mnie karetka zabrać, taką....nie dokończoną :p
OdpowiedzNam raz na dyżur przywieźli całą rodzinę strutą - Salmonella - z izby na oddział na wózkach leżących, bo nie byli nawet w stanie siedzieć - babcia, córka i jej dorosły syn. Od kilku godzin intensywna biegunka, wymioty, gorączka, wezwali pogotowie. A córka miała perfekcyjny makijaż, rzęsy na zalotkę i usta obrysowane konturówką! Kumpel z pogotowia, który ich wiózł, mówił, że między pawikami za każdym razem malowała usta
OdpowiedzKiedy mialam 17 lat czesto mdlalam przy miesiaczce z bolu. Kilka razy przyjezdzala karetka. Pamietam pierwszy raz, akurat trafilo na mojego tate, padlam w przedpokoju , rozbilam glowe i stracilam przytomnosc. Ojciec roztrzesiony nie pamietal nr. na pogotowie, dzwonil do mamy. Przyjechali w 5 chlopa? (duzo ich bylo), a ja w koszuli nocnej, krew sie leje z glowy i tlumacz przy wszystkich, kiedy dostalam okresu, itd. Moglam sie przebrac w jakis dres( pamietam, ze byl bialy).Zabrali mnie na noszach do karetki, a ja caly czas myslalam o tej koszuli nocnej i zeby mi podpaska nie przemokla!
OdpowiedzMoja mama miała wypadek na rowerze i "przekoziołkowała" przez kierownicę, upadając na głowę. Po obudzeniu się rozpaczała, że nowy sweter jej się zniszczył. ;)
Odpowiedzhaha komentarze lepsze od historii ( chociiaz historia tez bardzo dobra )
OdpowiedzW zeszłe wakacje postanowiłam przewieźć moją wówczas 11-letnią kuzynkę na bagażniku mojego roweru. Jedziemy i do pewnego momentu jest świetnie... Nagle jednak moja kuzynka zaczyna krzyczeć. Zdezorientowana zatrzymuje rower i próbuje odgadnąć co się stało. A stało się to, że Amelce (imię mojej kuzynki) stopa wkręciła się w koło (źle trzymała). Pełno krwi, zdarta skóra, niemal kość prześwituje. A co mówi Amelka? - Marta, rozje***aś mi sandała!
OdpowiedzKiedyś bardzo szybko na rowerze zjeżdżałam z górki przed skrzyżowaniem. Jechałam drogą podporządkowaną, droga główna była na wprost i lewo. Ja miałam skręcić w lewo. Nie zdążyłam wyhamować przed znakiem "ustąp pierwszeństwa" i przed zakrętem, wpadłam w poślizg i wyłożyłam się pośrodku skrzyżowania, rower odleciał kilka metrów dalej, a moja skóra z kolan, ud, łokci, przedramion, brody i z jeszcze kilku części ciała została na asfalcie. Czy jeśli w pierwszej chwili pomyślałam "Dobrze, że akurat nic nie jechało", a dopiero potem "krew mi leci na nowe białe adidasy", to ze mną jest coś nie tak?
OdpowiedzGdy przed laty wędrowałem z moją dziewczyną w wysokich górach przez strome pole firnowe, w pewnym momencie zażądała, abym zrobił zdjęcie, jak dzielnie radzi sobie z czekanem. Zanim przygotowałem aparat, ona zaczęła próbować różne pozy i przestawiać czekan, na którym się wspierała. Któryś z manewrów spowodował, że nagle zaczęła się obsuwać po stromym zboczu w stronę 200-metrowej przepaści. Hamowanie czekanem skończyło się na tym, że został on w połowie pola, a dziewczyna nadal zjeżdżała zostawiając na szorstkim śniegu krwawy ślad z pokiereszowanych dłoni... Szczęściem trafiła na małe usypisko rumoszu kamiennego u podnóża tego pola i się zatrzymała. Metr w lewo lub w prawo, a skończyłoby się długim lotem. Kiedy tak stałem sparaliżowany, niezdolny do wydania głosu, ona wstała, otrzepała się i zapytała: Zrobiłeś to zdjęcie?
OdpowiedzSpadłam z konia, uszło ze mnie całe powietrze, w głowie się kręciło. Podbiegł do mnie trener, ściągnął mi kask z głowy i pyta czy wszystko w porządku. Na to odpowiedziałam, że właśnie nasypał mi piasek do ucha i nie mam pojęcia jak się go pozbyć :D
OdpowiedzJeszcze mi się przypomniało jak moja koleżanka po dosyć ciężkiej operacji martwiła się o wielkość rany, bo kupiła sobie takie fajne biodrówki i chciałaby w nich dobrze wyglądać.
Odpowiedz