Ja nie mam nic przeciwko protestom.
Dobrze, że ludzie zamiast siedzieć i narzekać starają się coś robić, chociaż może nie jest to najlepsza forma wyrażania swojej opinii - szczególnie dla mieszkańców miasta-gospodarza protestów, w tym wypadku Warszawy.
Jadę do pracy, oczywiście z pięknym objazdem i w sumie przesiadką na pociąg podmiejski. Wysiadam na stacji W-wa Stadion, a tam oczywiście całe mnóstwo autokarów - jeden z protestów miał swój początek właśnie na błoniach Stadionu Narodowego. Pewnie wcześniej nie zauważyliście, ale oprócz bram na SN jest jeszcze jeden wjazd na taki plac budowy, zaraz przy wyjściu ze stacji kolejki. I ja idę właśnie obok tego wejścia, a tam rozchichotani protestujący wychodzą z krzaczków podciągając spodnie. I w tym momencie straciłam nad sobą panowanie - nosz k*rrrrrwa, 50 metrów dalej Toi Toi-e, i to nie jeden, a 7 minut dalej (z zegarkiem w ręku) toalety na samym Stadionie. BŁAGAM. Dorośli ludzie, a załatwiają się w krzakach?! Oczywiście na moje pytanie czy w domu tak robią nikt mi nie odpowiedział. Ręce opadają...
Może i ja byłam piekielna, ale to już nie pierwszy raz, kiedy widzę, że ludzie mając toaletę pod nosem wolą za przeproszeniem wysrać się jak pies - z tą różnicą, że po psie właściciel zazwyczaj sprzątnie...
protest związkowcy stadion chamstwo i prostactwo w czystej postaci
W takiej sytuacji kieruję do pana: Obyś do końca życia impotentem był. Już trzech delikwentów osiedlowych, na mój widok spluwa i odwraca wzrok. Klątwa chyba skutkuje :)
OdpowiedzOj nie obrażaj bojowników o wolność, walczących z dyktaturą!
OdpowiedzWidziałam dzisiaj tych "bojowników" i słowo honoru, wyglądali jak banda kiboli i skinów...
OdpowiedzAle że mój komentarz to ironia to Ty wiesz?
OdpowiedzNie?! No serio?! O w mordę, no w życiu bym na to nie wpadła!
OdpowiedzTaka to już kultura związkowa... Jak ja nienawidzę tej hołoty.
OdpowiedzOni nie mają myśleć (a nawet jest to nie wskazane!)... To po prostu nowa forma "aktywu robotniczo-chłopskiego" spontanicznie przywożona spontanicznie podstawionymi autobusami, aby bronić jedynej linii partyjnej oraz zasłużonych towarzyszy.
OdpowiedzW Warszawie jestem od kilku dni (szkolenie w pracy) i mam dość. Idę Alejami Jerozolimskimi i co widzę? Sikający pan. Idę dalej i nagle łzy mi stanęły w oczach od smrodu moczu. Zaznaczam, że byłam na jednej z głównych ulic miasta (niedaleko Złotych Tarasów). Myślę, że strajkujący to niewielki dodatek do działalności samych mieszkańców. W każdym razie na przestrzeni kilku dni widziałam już kilku "dżentelmenów" nie mogących znaleźć innej toalety jak chodnik. Do tego byłam również świadkiem jak z jednego takiego cuchnącego miejsca jakiś pan coś podnosił. 5 minut później zaś zobaczyłam/usłyszałam policjanta charkającego na chodnik przed sobą. Cudowna ta Nasza stolica.
OdpowiedzRaczej do działalności słoików, którzy do tej pory chodzili s***ć za stodołę i nawyk pozostał nawet w Warszawie.
OdpowiedzKolejny dowód, że do związków należy tylko najgorszy plebs, największe fajtłapy, nieroby, menele i ogólnie wszystko co najgorsze wśród ludu pracującego miast i wsi. Oni po prostu nie zauważyli, że ustrój się zmienił już trochę lat temu. To pokolenie musi po prostu wymrzeć i wtedy będzie można mówić o jakiejś normalności w relacjach pomiędzy podmiotami rynku pracy. Mądry pracownik do związków się nie zapisze. Młodzi też się jakoś nie garną - zwróćcie uwagę na średnią wieku na tych protestach. Zresztą związki, z Dudą na czele, to czysto komercyjne przedsięwzięcie mające na celu, pod płaszczykiem szumnych ideałów, napychanie kasy prezesowi.
Odpowiedz