Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Byłam całkiem niedawno na weselu kumpla mojego faceta. Tak się złożyło, że…

Byłam całkiem niedawno na weselu kumpla mojego faceta.

Tak się złożyło, że całkiem nieopodal siedziała sympatycznie wyglądająca familia. Lubię dzieci, a tamte wydawały się naprawdę grzeczne,rodzice bardzo eleganccy, miło było na nich wszystkich popatrzeć.

I tak żyłabym w swoim bajkowym świecie, gdzie wszyscy są piękni i dobrzy, gdyby nie to, że tuż po obiedzie (a pyszny był), głowa owej rodziny rozdała pozostałym foliowe torebeczki, do których ci skrzętnie zgarnęli resztki z talerzy.

Zatkało.
A to dopiero początek.

Kiedy goście poszli w tany i stoły opustoszały, szanowni państwo zaczęli upychać po foliówkach WSZYSTKO. Alkohol, owoce, miski z sałatkami,udało im się nawet na samym szczycie tej piramidki (niech żyje logistyka!) wrzucić ciasto.

Szło im na tyle sprawnie, że zanim zdążyłam do kogokolwiek z nich podejść,skorzystawszy z zamieszania na parkiecie, uciekli już w drugi koniec sali,działając chyba w myśl zasady: tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga.


W czasie, kiedy mój chłopak wyjaśniał świadkowi, co tu się właśnie dzieje a ja próbowałam zalogować się do rzeczywistości, szanowni państwo wymknęli się po cichu drzwiami.

Wmurowało.

I to wciąż nie wszystko.

Jakoś w tym tygodniu dowiedziałam się od chłopaka, że owa rodzinka nie była spokrewniona w żaden sposób z nowożeńcami.
Ot,weselnicy wrąbali się na cudze wesele, przyjmując zresztą słusznie, że część gości od strony pana młodego uzna ich za rodzinę panny młodej i na odwrót.

To się nazywa tupet!

wesele

by Jotka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Kanna
18 22

Jak w filmie "Niesforna Zuzia" ;) Tyle, że oni poszli tylko się najeść, a nie jeszcze powynosić jedzenie. Z kolei koledzy mojej siostry wiem, że chociaż raz tak weszli na czyjeś wesele. Ot, spragnieni byli. Zabrali flaszeczkę i nie wadząc nikomu wyszli nim się wydało, że również spokrewnieni nie są.

Odpowiedz
avatar Kanna
15 17

Wiesz, zależy na ile osób wesele. Ciężko ogarnąć tylu gości. Chociaż ostatnio jak byłam u siostry na weselu, to każdy miał swoje miejsce- na stole leżała karteczka z imieniem i nazwiskiem. Było może chwilowe zamieszanie zanim każdy znalazł swoje, ale wtedy takim osobom jak z historii ciężko byłoby się "wkraść" na czyjeś przyjęcie..

Odpowiedz
avatar biala_czekolada
9 19

Nie wyobrażam sobie robić tak wielką imprezę, na którą może wejść i wyjść każdy. Wymarzona sytuacja dla złodziei.

Odpowiedz
avatar soraja
19 19

@biala_czekolada Ale właśnie tak wygląda większość dużych wesel - każdy kojarzy swoją rodzinę i ew. najbliższą rodzinę drugiej strony, a nie wszystkich jej wujków i pociotków

Odpowiedz
avatar chiacchierona
18 18

Zdarza się i tak, że nawet młodzi nie znają wszystich gości, np tzw osób towarzyszących. Wcale nie jest trudno "wbić" się na czyjeś wesele, przecież sami goście też wchodzą i wychodzą, a to na papierosa, a to do samochodu itd i jak to wszystko upilnować?

Odpowiedz
avatar dzialkis
-3 3

Muszę przejąć ten patent! Pokutuje tu idiotyczne "postaw się a zastaw się". Ja miałem wesele na 40 osób.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
35 35

Jedno takie wesele tygodniowo i właściwie można w ogóle nie kupować żywności. Do tego dieta dość urozmaicona, no może zupę trochę trudno zlać z talerzy do worków, ale jak ktoś się uprze... Polskie wesela to często suto zastawiony stół i multum gości, do tego raczej nie ma zwyczaju legitymowania gości przed wpuszczeniem ich na salę. No i złodzieje znaleźli i zagospodarowali tę lukę.

Odpowiedz
avatar Jango_Fett
9 17

Jeśli dają to bierz, jeśli nie to bierz i uciekaj

Odpowiedz
avatar Dedi
34 34

Dwa lata temu byłem starostą na weselu kumpla - wesele na około 80 osób. Dopiero na nagraniu, które oglądaliśmy jakiś miesiąc później zauważyliśmy obcego faceta około 30-stki, który tańczył z ciotkami, kuzynkami itd. Z nagrania wynikało, że zjawił się około północy i bawił się przez około 2 godziny. Sala była na odludziu, na ogrodzonym terenie - w dodatku monitorowanym. Do tej pory nie rozwikłaliśmy zagadki skąd on się wziął.

Odpowiedz
avatar josefine
10 12

PLOT TWIST: był duchem. ;o

Odpowiedz
avatar motomysza
28 30

A mi się tak marzy za każdym razem kiedy widzę w okolicy jakieś wesele, żeby się tak z głupia frant wbić na imprezę. Jakby ktoś pytał skąd się tam wzięłam to mogę odpowiedzieć, że jestem znajomą Krzyska. Wszędzie znajdzie się jakiś Krzysiek albo ktoś kto Krzyska zna.

Odpowiedz
avatar bukimi
32 32

Gorzej jak spyta Cię akurat Krzysiek :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

Ja mam znajomego, który pono tak wpadł na wesela cztery razy, ale raczej, żeby się pobawić. Ja raz próbowałam wbić na półmetek siostry koleżanki (sami 17-latkowie, a my po 20-stce w butach zimowych), więc nas wyprosili :) Z kolei byłam raz na parapetówce, gdzie się kręciło 30-40 osób (znajomi poszczególnych lokatorów) i paczka 3 kolesi rzeczywiście wbiła się nad ranem na darmowe żarełko. Jak ktoś ich pytał od kogo są, to mówili, że od Marka, albo, że od tego w sweterku. A tak w ogóle zorientowali się, że jest impreza, bo z klatki co chwilę jakaś grupa wychodziła do monopolowego obok :]

Odpowiedz
avatar dominikast
9 11

Pewnie oglądali film "Wedding crashers", tylko że tam było to przynajmniej śmieszne. A myślałam ze to tylko fantazja scenarzysty ;)

Odpowiedz
avatar Psajdak
4 6

Ubiegłeś mnie, chciałem napisać że już o tym zrobili film. Chociaż akurat w filmie, to nie o jedzenie chodziło...

Odpowiedz
avatar cicikowo
12 12

Amatorzy. Jakby byli sprytni i doświadczeni wzięliby ze sobą eleganckie kartoniki i serweteczki. Żeby nic się nie pogniotło. A ja się dziwiłam na jakiejś imprezie po co znajoma pani przyszła z taką wielka torbą. Kartoniki tam miała:)

Odpowiedz
avatar nisza
12 14

Ech, niedawno bylismy z moim rodzicami i narzeczonym posluchac jednego z zespolow, nad ktorym zastanawialismy sie w kwestii zamowienia na wesele. I tak sobie wlasnie humorystycznie myslalam, ze gdybysmy sie ubrali elegancko, to zamast cichutko stac z boku budynku przy drzwiach ewakuacyjnych zeby weselnikom sie nie narzucac, to moglibysmy potanczyc i cos podjesc nawet. A tu prosze, jednak zdarzaja sie ludzie, ktorzy takie glupie mysli wprowadzaja w czyn..

Odpowiedz
avatar certain
11 15

Draństwo zwyczajne, tak komuś wciskać się w taki piękny dzień w życiu... W dodatku z rodziną... Uczmy dzieciaki kraść już na starcie dostają takie wzorce... :/

Odpowiedz
avatar blood997
9 9

Ok, jedna osoba rozumiem, ale cała rodzina? Czy nikomu nie brakowało miejsca do siedzenia i jedzenia? Przecież płacisz za osobę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

W restauracji może, ale w strażnicy przeważnie są dodatkowo dostawione krzesła/ławki. Zamawiając kucharkę, gdy samemu kupuje się jedzenie, zawsze bierze się na zapas...

Odpowiedz
avatar doktorek
4 4

Na moje wesele wtargnęła grupa miejscowych blokersów. Próbowali wynosić alkohol. Przysiedli się do stołów i nie chcieli opuścić sali. Musiałem ich siłą powyrzucać z sali. Jeden tak mi się wczepił w kamizelkę, że go wywaliłem razem ze wszystkimi guzikami od niej. A właściciel sali w umowie zapewniał niby ochronę! Jakoś dziwnie, gdy ci intruzi wtargnęli na salę nie było nikogo na portierni, a ochrona przyjechała 15 minut po całym zajściu. A ja byłem wtedy za dużym leszczem, by wyegzekwować jakieś odszkodowanie za to.

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
-5 9

Ciekawe, ze na weselu kumpla twojego chlopaka akurat TY rozpoznalas nieproszonych gosci. Bron boze ktos zwiazany z rodzina. Tylko wlasnie TY. Znudzilo ci sie juz wymyslanie nowyh chlopakow :<? Dalej idziesz? Szkoda dziewczynko, zes na weselu w zyciu nie byla... Bardzo jestem ciekawy jak cala rodzina jest w stanie cos takiego zrobic. Byc moze ew na koniec wesela, ale nie na poczatku jak z historii wynika. Zalosne troszke, ale co kto lubi...

Odpowiedz
avatar zendra
3 3

To nie Jotka rozpoznała nieproszonych gości... Wyspać się i wtedy czytać historie, a nie o 2-giej w nocy.

Odpowiedz
avatar dzialkis
-2 4

Rzeczywiście zalatuje mitomanią...

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
-2 2

Szło im na tyle sprawnie, że zanim zdążyłam do kogokolwiek z nich podejść,skorzystawszy z zamieszania na parkiecie, uciekli już w drugi koniec sali,działając chyba w myśl zasady: tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga. W czasie, kiedy mój chłopak wyjaśniał świadkowi, co tu się właśnie dzieje a ja próbowałam zalogować się do rzeczywistości, szanowni państwo wymknęli się po cichu drzwiami. Dopiero jej rzekomy chlopak rozmaial ze swiadkiem. Nikt inny nic nie idzial, a ona juz sie logowala do rzeczyistosci w nastepnym akapicie. Przestan jej zendra bronic, bo ona wymysla swoje historyjki, a z czytaniem ze zrozumieniem nie mam problemu. Z historii jasno wynika, ze jezeli w ogole KTOKOLWIEK uwage zwrocil, to wlasnie autorka.

Odpowiedz
avatar zendra
3 3

Piesekpreriowy, z historii wynika, że Jotka zwróciła uwagę na to, że goście KRADNĄ ze stołów, a nie, że są obcymi ludźmi. Znowu piszesz późno w nocy, a późna pora wyraźnie ci nie służy.

Odpowiedz
avatar TrzyRazyA
2 2

moja siostra z kuzynem poszli kiedyś do sklepu a wylądowali na weselu (jako 7-mio latkowie) jakaś pani obczęstowała ich ciastem pojedli i wrócili do domu (nic na wynos nie brali:) nie muszę chyba dodawać ze zakupów nie zrobili bo zapomnieli po co poszli :D

Odpowiedz
avatar pasia251
-2 2

ja myslę, ze to nie tupet, tylko raczej bieda i desperacja...

Odpowiedz
avatar Sine
1 1

Kradzież to kradzież, bez względu na motywy.

Odpowiedz
avatar slodkatrucizna
-2 2

Z tego co wiem na każdym weselu stawia się karteczki z nazwiskiem gdzie kto siedzi..

Odpowiedz
avatar jotyeah
0 0

Wkręcili się na impre, zwineli resztki i tort Zwiali bezkarnie... Normalnie idealny plan!!!

Odpowiedz
avatar n0rek
0 0

Mam znajomka ktory mieszka bardzo blisko domu weselnego, po polnocy w soboty jak weselicho jest w pelni ubiera sie w gajer i zasuwa na impreze :) opije sie, naje i do domu

Odpowiedz
Udostępnij