Wieczorem wpadł do mnie sąsiad, dobry kolega, Paweł. Zdruzgotany był, chodził nieprzytomny, nieobecny, z dwóch powodów - 2 tygodnie temu zmarła mu matka, nagle, właściwie nic najgorszego nie zapowiadało. A jednak. Cóż, wyrazy współczucia, szczerze...
Wczoraj natomiast został zwolniony z pracy, w trybie natychmiastowym. Niby nic w tym niezwykłego, każdego to może dopaść. Wiadomo - kryzys.
Tylko sposób i powód, w jaki się o tym dowiedział...
Został wezwany do przełożonego wraz z innym pracownikiem, kolegą z biurka obok zresztą. Krótka mowa, z której dowiedzieli się obaj, że kogoś muszą zwolnić, bo cięcia, bo kryzys, takie pierdoły, standardowo. I że do zwolnienia jest Paweł właśnie. Niby jest dobrym pracownikiem, lojalnym, ale z dwóch na tym samym stanowisku właśnie jego kierownik wyrzuca... Ale przecież nie powinien narzekać, referencje dostanie dobre, kasę za zaległy urlop.
No i przecież niedawno zmarła mu matka, więc zasiłek pogrzebowy też dostanie, więc będzie miał za co żyć, dopóki sobie innej pracy nie znajdzie...
No żeż k***a mać...
Tak bez okresu wypowiedzenia go zwolnili?
OdpowiedzPracował (właściwie jeszcze tam jest, przez tydzień) ponad dwa lata - miesiąc wypowiedzenia. Nigdzie nie pisałem, że zwolnili go natychmiast...
OdpowiedzU mojej mamy w pracy jej kolegę zwolnili praktycznie z dnia na dzień. Niby okres wypowiedzenia miał i coś tam dostawał, ale do pracy już go nie wpuszczali. A dowiedział się o tym jeszcze lepiej. Po prostu przyszedł pewnego dnia do pracy, ale do budynku się nie dostał, bo identyfikator mu wyłączyli i drzwi nie mógł otworzyć. Dopiero jak ochroniarz go wpuścił to dowiedział się o co chodzi. O.o
OdpowiedzTeraz nawet, jak masz umowę o pracę, pracodawcy często stawiają zwalnianemu ultimatum - rozwiązanie umowy w trybie natychmiastowym za porozumieniem stron albo zwolnienie z wpisem dyscyplinarnym w papierach.
Odpowiedz@cher A jak tą dyscyplinarkę motywują? Jakby mnie zwolniono dyscyplinarnie od razu szedłbym do sądu pracy.
Odpowiedz@smokk, mój mąż tak poleciał. Przyszedł w piątek do pracy i szef kazał już w sobotę się nie pojawiać, rozwiązanie umowy za porozumieniem albo zwolnienie ze względu na "złe relacje z zespołem". Złe relacje = brak wspólnych wypadów na piwo po pracy (bo mąż w tym czasie pracował tu na pół etatu i gdzie indziej na cały, więc po prostu nie miał czasu na piwo i gadki z ludźmi, których za dobrze nie zna, a z których część nadal pracuje w tym miejscu tylko dlatego, że na bieżąco donoszą na kumpli) i brak plot o innych pracownikach. Zawsze, jak trzeba było kogoś zastąpić, mąż się zgadzał, bo w drugiej pracy może siedzieć kiedy chce; jak trzeba było zorganizować coś ekstra, nad czym trzeba było się więcej nagłowić czy narobić - nie było problemu. Przy rozwiązywaniu umowy posłuchał pierdół o złych relacjach, akurat sam rozważał zwolnienie się z tej pracy (bo 1,5 intensywnego etatu to jednak za dużo), więc żadne z nas nie płakało z powodu tego zwolnienia i nie było sensu ganiać po sądach. Uważam, ze prawdziwą przyczyną zwolnienia było to, że po 2 tygodniach zatrudnili na miejsce męża kogoś innego - widać komuś z krewnych i znajomych królika był potrzebny etat. A i "koledzy" z pracy krzywo patrzyli na jedynego, który nie musiał trząść portkami, że jak go zwolnią, to zostanie na lodzie, bo miał inną pracę i drugi fach w ręku.
OdpowiedzPracowałam na umowie o pracę, krótko, bo krótko, ale jednak. Pewnego dnia, dwie minuty przed zamknięciem sklepu, wchodzi druga pracownica i wręcza mi wypowiedzenie, bo "szanowna pani szefowa" wysłała je na jej adres domowy. Na pytanie o powód zwolnienia dostałam informację od szefowej, że "ona nie musi podawać powodu". :)
OdpowiedzA teraz wyobraźcie sobie sytuację odwrotną: szef wzywa tych dwóch pracowników i mówi "muszę jednego z was zwolnić, a że Krzysiowi zmarła mama to na zieloną trawkę idzie Pawełek". Czy takie postawienie sprawy byłoby fair? Raczej też nie.
OdpowiedzJasne, ale tu nie chodzi o sam fakt zwolnienia, o czym zresztą wspomniałem, bo to każdego może spotkać, tylko o uzasadnienie, usprawiedliwianie się "kierownika", bezduszność w powyższej sytuacji - masz kasę (?!?) za pogrzeb mamusi, dasz radę, wypad. Tak w skrócie...
Odpowiedz"biznesmen" psia jego mać. Co ja mówię. Psa nie będę obrażał
Odpowiedz@PooH77, myślę, że była to po prostu nieudolna próba pocieszenia w tej sytuacji, a nie bezdenna głupota kierownika.
Odpowiedzchozjor- jesli pracodawca pociesza pracownika kasa za pogrzeb matki, to jak to nazwac, jesli nie bezdenna glupota?
Odpowiedztysenna - źle się wyraziłem. Miałem na myśli to, że główną motywacją kierownika było pocieszenie, a nie wskazywanie dobrych stron śmierci matki.
OdpowiedzTO JEST PO.EBANY KRAJ,podobnych przykladow jest od groma, dlatego od 2004 nie pracuje w naszym pieknym kraju,
OdpowiedzTo siedź tam gdzie jesteś i nie przyznawaj się do bycia Polakiem. Ahh bym zapomniał - nie truj dupy.
OdpowiedzZasiłek pogrzebowy - zaiste, wielka suma. Ciekawe, ile ze swoich musiał dołożyć do tego zasiłku, żeby matkę godnie pochować, bo my chowając teścia - jakieś 10 tys.
OdpowiedzNiedawno pochowalam ojca. Zasiłek pogrzebowy wystarcza akurat na najtańszy pogrzeb, pod warunkiem, że grób jest rodzinny (nie trzeba kupować nowego) i że ksiądz nic nie weźmie. Paweł więc finansowo zyskał jak diabli :/
OdpowiedzDokładnie, zasiłek obcięli a branża pogrzebowa rośnie w piórka. Drogo, że biedni niedługo chyba będą się ciał pozbywać na własny rachunek…
Odpowiedz