Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nowa szkoła, nowe możliwości, prawda? Szkoda, że niektórzy odbierają to w zły…

Nowa szkoła, nowe możliwości, prawda? Szkoda, że niektórzy odbierają to w zły sposób.

W związku z rozpoczęciem nowego roku szkolnego, stado rozbestwionej młodzieży miało za zadanie ustawić się w szeregu i wytrzymać ceremonię. Niestety nawet i to było zbyt wielkim wysiłkiem dla ludzi, z którymi będę musiała dzielić ławki przez następne 3 lata.

Rozmowy i ploteczki zaczęły się już przed ceremonią - każda wchodząca osoba była skomentowana przez stadko rozchichotanych panienek. Już przemilczę nawet to, że same chwiały się na szpilkach wysokości wieżowca. Zamiast szeregu zobaczyłam chaos - przepychanki, śmiechy. Przy wprowadzeniu sztandaru panował gwar i hałas. Ktoś nawet został zwyzywany za to, że śpiewa hymn, bo "przecież to obciach"! Skomentowany został nawet parkiet w sali gimnastycznej.
Już pal licho to wszystko, przemilczę i brak szacunku. Ale pierwszoklasiści przegięli w każdy możliwy sposób.
Usadowiłam się w ławce - myślałam, że podczas tłumaczenia planu lekcji będzie ciszej. A gdzież to, konkurs krzyku trwa na całego!

Co w tym wszystkim jest najbardziej piekielne? Na starcie, nauczycielka została zrównana z ziemią przez wszystkich tych młodziaków w garniturach. Zwyzywana, od góry do dołu. Przekleństwami. Uśmiech zszedł z jej twarzy i wróciła do pisania planu lekcji, prośba o zachowanie ciszy nic nie dała. Zadowolone stadko, po zezwoleniu na wyjście, wybiegło z klasy. Z tego całego entuzjazmu przewrócili na śliskich schodach trzy dziewczyny na szpilkach.
Żal mi tylko tej kobiety. W końcu jest naszą nową wychowawczynią.

szkoła rozpoczęcie roku

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar spielmitmir
28 28

Dobrze to ujęłaś - stado. Inaczej nie da rady tego bydła przyporządkować, bo po ludzku się zachowywać nie potrafią.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
2 54

Po co robić oficjalne rozpoczęcie roku szkolnego? Merytorycznie nic to nie wnosi do nauki, to samo co mówi dyrektorka mogą powiedzieć nauczyciele w klasach. Nie mówiąc już o kosztach przygotowania akademii, materiałach na dekoracje, cieście, kawce, herbatce czy obiadku dla przybyłych oficjeli. Ile pomocy naukowych można by za to kupić? Że nie wspominając już o całym dniu straconym który mógłby być przeznaczony na lekcje czy pomoc uczniom słabszym, koła naukowe czy cokolwiek. Potem wszyscy jęczą że nikt się nie wyrabia z programem, że np. na historii nie dochodzi się nigdy do czasów współczesnych? Jakby podliczyć wszystkie dni zmarnowane na bzdurne apele, akademie, kino, teatrzyki, sprzątanie świata to włos się na głowie jeży. A potem wyniki matur są takie jakie są a na studia idą niedouczeni ćwierćinteligenci.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 20

I z tym się całkowicie zgadzam. Może po prostu "taka tradycja", jak większość głupotek w programie nauczania.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
0 34

I ludzie się dziwią że Chińczycy czy Koreańczycy opanowują świat w każdej dziedzinie, że gospodarczo, sportowo, militarnie prą do przodu. Bo tam nikt się w szkole nie babrze, nie ma co drugi dzień "Dnia Ziemi", "Dnia Nauczyciela", "Dni Otwartych", "Dnia integracji europejskiej", "Dnia Chłopaka", "Walentynek", "Andrzejków", jest za to czysta nauka, uczniowie ryją od rana do wieczora, a po szkole idą jeszcze na dodatkowe kursy by zdać egzamin, być lepszym od innych, a uczeń słaby jest hańbą dla rodziny.

Odpowiedz
avatar nuclear82
4 10

To akurat prawda, u mnie w szkole było dokładnie to samo czyli około 10 durnych akademii rocznie, każda nudna jak flaki z olejem i zupełnie bezcelowa, no może poza stetryczałym towarzychem które dostawało ekskluziw wyżerkę na koszt rodziców płacących komitet czy czesne. W Polsce jest chyba jakaś tradycja tworzenia świąt z byle gów*a typu walentynki, dzień ziemii, dzień tego dzień owego. A godziny lekcyjne uciekają. Inna sprawa że ta kasa z komitetu nawet jak na pomoce naukowe idzie to...pomoce uczestniczą w turnieju na najgrubszą warstwę kurzu w magazynie. A uczniowie pracują na starych trupach bo o nowy boja dupy i nie będzie co do gazety pokazać.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
3 7

Ja z takich imprez zawsze uciekałam, obok naszego liceum był piekny ogromny park, w którym przyjemniej spędzało się czas niż w dusznej sali ;) Problem pojawił się dopiero na rozpoczęciu trzeciej klasy, bo reszcie kolegów tak spodobał sie pomysł, że stawiło się 5 osób...

Odpowiedz
avatar LittlePretty
2 4

W moim liceum było oficjalne rozpoczęcie roku, jednak bez urzędników, a po akademii odbywały się zajęcia lekcyjne skrócone do 12-13.

Odpowiedz
avatar monowiec
15 15

Ja się z Tobą nie zgodzę. Szufladkuje strasznie. U mnie w szkole rozpoczęcia i zakończenia to nie są żadne bankiety gdzie przychodzi nie wiadomo kto i je sobie obiadki, pije kawusie i herbatkę. Jakim całym dniu? Apel to maksymalnie 2 godziny. "bzdurne apele, akademie, kino, teatrzyki" bzdurne teatrzyki? zastanów się co piszesz :) Po co się odchamić i chodzić do teatru jak można się uczyć i starać się być na równi z komunistycznymi Chinami gdzie głównie jest niewolnictwo :) Oni się tam uczą, stają się najlepszymi bo nic innego im nie wolno, nie wiem kto by chciał tak w Polsce, że nigdzie iść nie możesz tylko od rana do wieczora się uczysz bo trzeba być najlepszym! Nie ma czasu nie "teatrzyki" i kina. W mojej 12 letniej nauce nie doświadczyłem żeby Walentynki czy Andrzejki zajmowały WSZYSTKIE godziny lekcyjne, co najwyżej poświęcało się 5 minut. Zaraz się dowiemy, że wigilii klasowej też nie powinno być bo można ten czas poświęcić na naukę :) Zanim zaczniesz mówić o Chinach czy Korei, że ludzie się dziwią, że opanowują świat, zobacz jak tam naprawdę jest a nie narzekaj na jeden stracony dzień na jakieś święto. Mózg potrzebuje odpoczynku.

Odpowiedz
avatar monowiec
2 2

szufladkujesz*

Odpowiedz
avatar nighty
0 0

Chiaccherona - to miałaś szczęście że mogłaś uciekać. My niby nie byliśmy zobowiązani do uczestnictwa ale albo siedział wychowawca i sprawdzał kto przyszedł (kto nie, musiał się tłumaczyć) albo wręcz nauczyciel mówił że impreza jest w godzinach zajęć lekcyjnych i będą obecność sprawdzać :///

Odpowiedz
avatar misiafaraona
43 49

Jesli kobieta nie poradziła sobie już pierwszego dnia to i nie poradzi sobie później.

Odpowiedz
avatar bazienka
5 7

ja bym od razu zawolala dyrektora, zwolala nadprogramowe zebranie rodzicow a przynajmniej zaprosila rodzicow tych panienek do szkoly, ciekawe czy wtedy by tak cwierkaly

Odpowiedz
avatar mariamasyna
26 28

Ostatnio wpadła mi w ręce jakaś gazetka bodajże Twój Styl z artykułem o nauczycielach, którzy boją się uczniów przez to co się dzieje w szkołach, uczniowie się znęcają nad nauczycielami a jak nauczyciel porządnie zareaguje to rodzice potrafią nawet do sądu pozwać... Przerażające.

Odpowiedz
avatar nuclear82
6 14

Ale na zachodzie wcale nie lepiej. Niby gdzie najwcześniej pojawiła się taka brutalność, rozwydrzenie i zupełny brak szacunku do przełożonego (nauczyciela)? W "wielkiej i wolnej" USA przecież. 90% wszystkich masakr z ofiarami śmiertelnymi w szkołach jest właśnie stamtąd. Wolność beztroska i "bezstresowe wychowanie" (=pozwalanie na wszystko) i potem masz gó*** a nie społeczeństwo.

Odpowiedz
avatar plytkozerca
0 12

Bo to, że tam jest 90% szkolnych masakr WCALE nie ma związku z łatwym dostępem nawet do karabinów maszynowych. Wcale.

Odpowiedz
avatar Molochor
8 8

@plytkozerca: Ciekawostka: gdzie w USA NIE WOLNO posiadać broni? W szkołach i na campusach uczelni. Gdzie najczęściej dochodzi do masakr? W szkołach i na campusach uczelni. Seems legit? @nuclear82: Akurat większość masakr powodują ludzie z zaburzeniami psychicznymi, no ale. I problem nie jest z wolnością, ale z jej brakiem i rozrastającym się państwem opiekuńczym. Jakoś wolność była cały XIX wiek, a nie było państwa opiekuńczego, i co? Był to okres najszybszego rozwoju w dziejach świata. A społeczeństwo jakoś przetrwało bez większych uszczerbków. Jakby teraz też trzeba było sobie zapewnić przyszłość (starość), to ludziom by się opłacało wychować dzieci, z prostego powodu: jak się ma 60-parę czy 70 lat, to trzeba żyć, a pracować już niekoniecznie można. A jak się ma 3 czy 4 wychowanych dzieci, to i pomogą w razie choroby, i wesprą paroma groszami jakby brakło. A teraz mamy ZUSy i NFZy, i emerytury małe i nie da się wyżyć, i do lekarza dostać niet, ale usunąć to? Co pan, panie, jak to tak?

Odpowiedz
avatar plytkozerca
-1 1

Teoria, że to rozpuszczone dzieci powodują masakry jest bardzo słaba. Nie kupuję tego. Zresztą co z tego, że taki gówniarz nie może (w teorii) przynieść broni do szkoły, jak może ją kupić w Internecie i trzymać w domu? To tak jakby ustawić znak "prosimy nie przekraczać prędkości" i oczekiwać, że ludzie będą go przestrzegać, bo takie zasady.

Odpowiedz
avatar elda24
26 26

Szkoda, że odeszły czasy, gdy nauczyciel miał jeszcze jakiś posłuch i gdy dzieci/młodzież wiedziała, co to szacunek do nauczyciela. A ja przecież nie tak dawno temu kończyłam LO (no prawie dekada, ale o przecież nie dużo czasu) i w mojej szkole takie zachowania gówniarstwa były skuteczne tępione, zarówno przez nauczycieli, jak i przez innych uczniów. Takie wyrzutki nie znajdywały poklasku wśród innych na całe szczęscie. Może niech rodzice troche zaczną wychowywać swoje bachory a nie poświęcać czas tylko na pracę i siebie, bo to chyba teraz największy problem.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
21 21

Dokładnie to samo chciałam napisać bo też kończyłam liceum kilka lat temu. Zdarzało się, że ktoś przeszkadzał, wygłupiał się czy coś kombinował pod ławką, ale wyzwiska?! Coś się chyba towarzystwu pomyliło... A co do wychowawczyni, która pozwoliła na takie zachowanie, po takim wstępie, czekają ją dłuuuugie 3 lata...

Odpowiedz
avatar GrobAgamemnona
5 15

Szacunek do nauczyciela nadal istnieje. Jeśli nauczyciel potrafi sobie poradzić z młodzieżą. Podam dwa przykłady z mojej szkoły średniej, którą ukończyłam już jakiś czas temu ;) Nauczycielka nr 1: już na pierwszej lekcji pokazała, że nie da sobie wchodzić na głowę. Jasno wyznaczyła zasady co wolno a czego nie. Nikt nawet nie próbował z nią polemizować. Druga lekcja: cisza jak makiem zasiał. I tak cały czas kiedy nas uczyła. Nauczycielka nr 2: kobieta już na pierwszej lekcji nie potrafiła wzbudzić w nas po pierwsze zainteresowania, a po drugie na pierwszy rzut oka widać było jaka jest przerażona. A nie było chamstwa z naszej strony. Była cicha i wycofana. To chłopcy z czasem zaczęli sobie na więcej pozwalać, aż w końcu wszyscy zaczęli ją ignorować. Była za mało pewna siebie. Wiedziała co ją będzie czekać, więc odpuściła już na początku. Tak więc... To nie jest do końca tak, że tego respektu nie ma. Wiem, że jest pewna grupa młodzieży, która nie wie co to szacunek do drugiego człowieka, ale dyscyplinę wbrew pozorom łatwo jest wprowadzić.

Odpowiedz
avatar elda24
18 18

Grob - wiesz, też miałam nauczycieli, którzy minęli się z powołaniem, nie słuchałam więc ich jakoś specjalnie, ale nie ignorowałam w otwarty sposób, nie wyzywałam i nie pozwalałam sobie na więcej, tak samo reszta klasy. Nikt nie wyciągał telefonu na lekcji, nie malował paznokci, nie odwracał się tyłem do nauczyciela :) mi właśnie o to chodzi, że za moich czasów nikt "sobie nie pozwalał", a jak pozwolił, to dostawał zjeby od klasy, nie od nauczyciela. Wiadomo, były jednostki nieprzystosowane do życia w społeczeństwie, z domu nauki wyniesionej brak, ale pod wpływem normalnej większości jakoś potrafili ograniczać swoje wybryki do minimum - a teraz takie zachowania imponują. Tylko czemu?

Odpowiedz
avatar Druu
12 12

@GrobAgamemnona Istnieje jeszcze jeden typ nauczycieli, u których jest spokój. Podczas wielu lat edukacji natknęłam się jedynie na dwie takie osoby, opiszę jedną. Kompletna cisza, spokój w klasie. Absolutnie niestandardowe zachowanie, nawet jak na tamte czasy. Czy kobieta chociaż raz podniosła głos? Nie, wrecz przeciwnie, bił od niej niezmącony niczym spokój. Czy uczyła prostego i dla każdego niesamowicie interesującego przedmiotu? Niestety, geografia nie wszystkich ciekawi. Cóż więc spowodowało chęć wychowanków do nauki? Jej podejście. Potrafiła tłumaczyć każdemu uczniowi po kolei rzeczy, które nie były jasne. Opowiadała w sposób intrygujący, nie narzucając przy tym niczego. Każdy uczył się bo chciał, a nie bo musiał. Potrafiła zmienić swoje plany urlopowe, by przywieźć piasek z Sahary i udowodnić zainteresowanym jaką on ma fakturę. A zainteresowanych było 90% uczniów klasy. Reszta, przez wzgląd na szacunek jaki wzbudzała w każdym siedziała cicho i nie przeszkadzała. Część osób zakończyła edukację na poziomie gimnazjum, część ma wykształcenie zawodowe/techniczne, część aktualnie studiuje, aczkolwiek wszyscy, co do jednego, mają niesamowite podstawy geografii wyniesione z lekcji tej kobiety. I każdy wspomina ją z szacunkiem. Dokładnie takim, z jakim ona podchodziła do przedmiotu, i co najważniejsze, do Nas.

Odpowiedz
avatar Pajka
3 3

Ja liceum kończyłam rok temu i nie mogę zgodzić się z tym, że czasy, w których młodzież miała szacunek do nauczyciela odeszły. To wszystko zależy od WYCHOWANIA i radzenia sobie z takim stadem. Nie przyszłoby ani mi, ani moim rówieśnikom w liceum, do którego chodziłam, do głowy poniżanie czy wyzywanie nauczyciela. Uczniowie to nie są święte krowy i jakaś kara takim debilom się należy.

Odpowiedz
avatar regn0l
0 0

@Druu Czy chodzi może o nauczycielkę geografii z jednej z chorzowskich szkół? :)

Odpowiedz
avatar Inna_Inaczej
1 1

Ja z własnego wyboru trafiłam do szkoły, która w publicznej opinii widnieje na ostatnich miejscach np. zdawalności matur itp. Przez to jest uznawana za "patologiczną" itp. Każdy twierdzi że tam same ciężarne, pijaki, patologia. Wręcz przeciwnie. W żadnej innej szkole nie ma takiej kultury jak tu, każdy szanuje nauczycieli, nauczyciele uczniów. I mimo że nie każdy jest zdolny na średnią powyżej 5.0, i niektórzy jak to w tym wieku lubią sobie popić, to sytuacja jak opisana w historii jest nie do pomyślenia. Co innego w szkołach które są uznawane "za lepsze" i mają "wyższy poziom". Tam dopiero kadra to stado niewyżytych baranów za przeproszeniem : /

Odpowiedz
avatar murmice
2 2

GrobAgamemnona W mojej szkole jest za to inna nauczycielka, która wzbudza szacunek. Nikt nie wie dlaczego, jest to drobna 50 letnia kobieta, ale nikt nie śmie się odezwać słowem na jej lekcji bez pozwolenia. Nikt nie próbował ściągać. Po prostu jak ona wchodzi na sale to zapada cisza i wszyscy stają na baczność. To się nazywa powołanie i charyzma!

Odpowiedz
avatar Jaco__86
-1 1

Dokładnie. Sam skoczyłem liceum 10lat temu ale pamiętam czasy że w podstawówce się linijką po łapach dostawało i nikt nie wzywal kuratora i dziecko było świętą krową. I wiem, że nauczyciel nie może być kolegą ucznia, uczeń musi mieć respekt do niego i się go bać, wtedy będzie cisza jak makiem zasiał. Teraz nawet słyszy się że nauczyciel proponuje być z uczniem na Ty, więc się potem nie dziwmy, że uczeń nie ma szacunku dla niego.

Odpowiedz
avatar b_b
14 16

Taaa i teraz czekam na głosy oburzonych i falę argumentów, że nauczycielka powinna zaciekawić i zainteresować uczniów... Co do akademii na prawdę myślicie, że to jakaś frajda dla nauczycieli? Zostawanie po godzinach, płaszczenie się przed rodzicami o pomoc/dekoracje. Szukanie muzyki, durnych wierszyków, uczenie młodych konferansjerki? Próby, próby, próby? ŻADEN nauczyciel nie zaprzątałby sobie tym głowy, gdyby nie wymogi kuratorium (szkoła jest z tego rozliczana) i potrzeba udowodnienia rodzicom potencjalnych uczniów,że warto wybrać akurat ich szkołę. (czymś trzeba wypełnić stronę internetową)

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
2 18

To tylko dowodzi że babom w kuratorium należy porządnej roboty dołożyć to może by się przestały zajmować pierdołami. A swoją drogą nie zauważyliście że te wszystkie uroczystości rozpoczęcia i zakończenia to nic innego tylko darmowa kampania wyborcza dla wszelkiej maści darmozjadów typu posłowie/radni/burmistrze? Za każdym razem obiecują jak to będzie pięknie i ładnie a chodzi im tylko o to żeby być na obowiązkowym zdjęciu w gazecie z okazji rozpoczęcia roku. To kolejny argument za tym by znieść tę bzdurną uroczystość. Jakby wszyscy nauczyciele się zmobilizowali, zrobili masowy bojkot z marszem na Warszawę pod kancelarię premiera to byłoby to możliwe, tyle że społeczeństwo obywatelskie u nas nie istnieje i nikomu nic się nie chce.

Odpowiedz
avatar Inna_Inaczej
2 2

Wg. mnie rozpoczęcie jeśli jest dobrze zorganizowane, przez normalnych ludzi, to nie będzie czymś zbędnym. Na rozp. w moim liceum nie bło żadnych prezydentów, posłów, burmistrzów i innych. Z tych wyżej postawionych był tylko proboszcz pobliskiej parafii który uczy tu religii : ) Uczniów traktuje się jak młodych dorosłych, a nie bandę rozwydrzonych ciuciu dziewczynek i chłopców. Rozpoczęcie roku, trwa może 30 min, wstęp Dyrektorki i wskazówki dla pierwszych klas gdzie mają się udać, kto jest ich wychowawcą, szybkie przekazanie czego nie można w szkole i coś o stypendiach. Nie ma pierdu pierdu o zaszczytach i innych pięknych sztucznych słówkach. Raz dwa i tyle. Hymn na początek rozpoczęcia, sztandar, i więcej brak teatrzyków i przedstawień. Tak powinno być

Odpowiedz
avatar Kecaw
22 22

Największym bolcem który psuje system nauczania w Polsce to nie są te całe "wolne dni" bądź święta czy inne duperele, to wprowadzenie gimnazjum. Gimnazjum nie wnosi NIC do nauczania (nauczyciele sami nie wiedza dokładnie czego powinni uczyć w tym 3 letnim przedziale klasowym), zamiast systemu 8 lat i 4 mamy 6,3,3 co wnosi tylko chaos a Polska w tym chaosie sie brodzi, te 3 lata to po porstu wakacje dla dziczy, nie trzeba mieć żadnych umiejętności w niczym a i tak przejdziesz (by zostać w klasie to trzeba się bardziej postarać niż przejść dalej). Spotkałem wielu nauczycieli i każdy mówił że gimnazjum to totalna pomykła i się z tym zgadzam, ten system powinien zostać usunięty już dawno temu i powinien zostać przywrócony stary.Jest to zwyczajna wylengalnia debili którzy zostają przekonani że wszystko im wolno.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
6 18

Dokładnie, ale rządowi to jest na rękę, bo przecież głupim narodem łatwiej jest rządzić, tacy połkną każdą bzdurę jaką im się poda w mediach i nie będą zadawać kłopotliwych pytań.

Odpowiedz
avatar WscieklyPL01
10 12

Święta racja, stary system budował więzi miedzy uczniami, przypadki ,żeby klasa 8 znęcała się nad młodszymi sporadyczne, większa znajomość uczniów przez nauczycieli ergo lepsze wnioski wychowawcze i możliwości długofalowego rozwiązywania problemów. Niestety to już nie wróci, bo kasa się przestanie zgadzać, przecież są plany drukowania tych samych podręczników z nową okładką co roku do teraz do końca świata , co z egzaminami , które zatrudniają bezrobotną urzędnicza brać, bo nowy typ szkół to i nowe urzędasy do kontroli tego i tamtego.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

Cóż,niestety taka jest dzisiejsza młodzież.Pamiętam jak w gimnazjum była historia że chłopak próbował nauczycielkę ubić krzesłem za to że dała mu 1 na koniec(miał same 1 i robił sobie wagary).na szczęście kilka innych osób w klasie miało olej w głowie i go powstrzymali

Odpowiedz
avatar michel87
1 3

Gimnazjum, czy średnia szkoła?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

Średnia szkoła. W sumie, dopiero mnie czeka - wstąpiłam w szeregi pierwszych klas.

Odpowiedz
avatar mijanou
2 10

Jeśli nauczycielka pozwoliła się zwyzywać i nie umiała zaprowadzić dyscypliny to nie wróżę jej długiej i owocnej kariery w w zawodzie. Nie wiem, czy pamiętacie tę historię anglisty, któremu młodzież założyła na głowę kosz na śmieci. No ludzie, przecież do tego nie doszło nagle, ta sytuacja musiała stopniowo narastać a nauczyciel nie postawił żadnych granic. Patrząc na większość ( NIE WSZYSTKICH) gimnazjalistów nazywacie ich stadem. Rację macie. Ale to nauczyciel stawia granicę i musi umieć sobie ze stadem poradzić. I jeśli ta pani już pierwszego dnia pokornie pozwoliła się zwyzywać i zmieszać z błotem to za pół roku i ona skończy z koszem na głowie. Stadu może nie da się przemowić do rozsądku. Ale stado można zastraszyć bo strach, głód i zimno stado pojmuje.Najnormalnie w świecie zastraszyć, stawiać wymagania na samym początku by stado weszło w określony rytm zachoania i pracy. Potem można stopniowo popuszczać i traktować jak ludzi.

Odpowiedz
avatar WscieklyPL01
2 4

Nauczyciel w obecnym kształcie prawnym przypomina bardziej audiobookaz okładką ze stali pancernej , bo po aferze z koszem dali im taką samą osłonę jak urzędnikom Państwowym na służbie, ale nauczyciel nie ma żadnych środków presji na ucznia, a wręcz przeciwnie stado wygłodniałych psychologów i pedagogów szkolnych ,aby mieć pracę postarało się ,żeby uczniowie każde podniesienie głosu , każdy krzyk , ripostę nauczyciela, a nie daj boże teraz że nauczyciel dotknął ucznia, mogli zgłosić jako podstawę do represji ,szykan , molestowania ze 100% zapewnieniem ,że im się wierzy i nauczyciel ma przesrane. Nauczyciele się boją, bo nic im nie zostało, a ich sytuacje szczególnie w gimnazjum, wybornie sportretował Pan Hołdys śpiewając 'Wchodzę bezbronny rozebrany do klatki, w której tygrs śpi" , bo dokładnie tak to wygląda.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
6 6

Niestety, ale obecnie nauczyciel ma pozycję taką samą, jak byle guwerner z XIX wieku. Jego podopieczny mógł na niego pluć i wyzywać go, a dodatkowo dostawał swoje od ojca bachora, że nie potrafi go wychować. Kiedyś nauczyciele rzeczywiście byli respektowani, ale często było to podszyte strachem. Moi rodzice opowiadali mi o nauczycielach - świrach, którzy bili uczniów albo zabierali uczennicom biżuterię. Nie uważam, że poniżanie uczniów ma być tym wspaniałym remedium na zyskanie powagi nauczycieli. Ale powinni mieć jakieś narzędzia władzy - bo cóż to jest nagana? Niektóre łobuzy wręcz kolekcjonują je i konkurują który ma najwięcej. Myślałam kiedyś o jakiś pracach na rzecz szkoły, lub zawieszeniu w prawach ucznia - np. brak mozliwości wyjazdu na wycieczkę lub odebranie możiwości zgłoszenia nieprzygotowania z jakiegoś przedmiotu. Może jakieś prace na rzecz szkoły?

Odpowiedz
avatar WscieklyPL01
1 3

Świetne pomysły , kiedyś cześć działała ,ale wobec ciągłego medialnego lobbingu ,że uczeń ma dziś gorzej od murzyna na zebraniu KKK, nie mają szans powrócić. Uczeń jest gnębiony ,wręcz uciskany jak wolność słowa za komuny, ma tak dużo na głowie, że wszelkie pozawerbalne formy nacisku spowodują ,że zamknie się w sobie , nie będzie mógł się rozwijać, poszerzać horyzontów itd itp . I tak się wszyscy zajęli poszukiwaniem tego wewnętrznego ja i poszerzaniem horyzontów, że szkoła teraz nie uczy, nie szlifuje diamentów, nie utwardza charakteru , nie uczy ,żeby "oczy mieć otwarte a tyłki spięte" , tylko delikatnie poklepuje , tu cuś przytrze tu coś podetrze,a potem z 20%z matury idą takie mimozy na studia i jojczą,że uczyć się trza i że ich nie nauczyli , a czyja to wina !!!

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
4 4

Wsciekly, po przeczytaniu Twojego wpisu nasunęła mi się myśl: rodzice, zamiast działać ramię w ramię z nauczycielami, często są w kontrze i "bronią" dziecka przed rzekomą krzywdą. Jak w domu mówi się "co ta piz*a od ciebie córciu chce?!", to jak niby uczennica ma darzyć szacunkiem daną nauczycielkę?

Odpowiedz
avatar WscieklyPL01
1 1

To jest konflikt stary jak świat , rodzice bezwarunkowo kochają swoje dzieci , no 99% rodziców, więc jak dziecko przychodzi z żalem , rodzic pod wypływem tego imperatywu atakuje, bo rodzice jak i dzieci zgubili się w szybkości zmian jakie im zafundowano, przed reformą rodzic dziecka w podstawówce widział ,że np w 4 klasie już coś się dzieje źle i można było coś zrobić, czy motywować dziecko , czy może korepetycje, czy może pasek na tyłek. Teraz nikt nic nie wie, wszystkie 3 strony są wkurzone i zamiast rozwiązań mamy wzajemne plucie jadem i zamiast iść porozmawiać z nauczycielem ,z naciskiem na rozmowę , rodzic idzie się wydrzeć, lecząc przy tym własną frustracje, nauczyciel z kolei wiedząc co będzie okopuje się przepisami , wymogami kuratorium i toną papirusologii, ale nie przedstawia rozwiązania, nie dochodzi do kompromisu , bo ludziom wetknięto do głów ,że im się należy i muszą dostać to po co przyszli, szkołę zepchnięto z poziomu istotnego dla społeczeństwa filtra ludzi mądrzejszych od tych nieco mniej mądrych, do poziomu administracyjnej konieczności i w tym kontekście jeśli szkoła próbuje robić to co powinna powoduje natychmiastową kontrę pt "czego oni od ciebie chcą", bo teraz szkoła ma nie uczyć szkoła ma połknąć, przerzuć i wypluć debila z 20% wiedzy nijakiej.

Odpowiedz
avatar Inna_Inaczej
0 0

Dlatego wybór szkoły też jest ważny, nie w każdej jest tak samo. W jednej ze znanych mi szkół uczniem się pomiata, że jest nieudacznikiem, zmusza się go do nauki stawiając jedynki nawet jeśli jego wiedza jest na poziomie trójkowym wg. pso na danym przedmiocie. Tępi się takiego, a potem delikwent wyrasta na jeszcze gorszego i sam potrafi przejawiać takie zachowanie. W szkole do której uczęszczam jest taki system, że jeśli chcesz się uczyć to się ucz, a jak nie chcesz to nie, nie będzie sobie nikt pruć żyłki przez kogoś kto siedzi w szkole za karę. Mało jest tu osób które za cel wybrały sobie gnębienie innych, dlatego że jeśli ma wybór, to nie będzie się buntował na siłę tak samo jak ten, który jest zmuszany do nauki poprzez kary. Człowiek uczy się tego czego chce, jak ja się chcę nauczyć przyszywać guzik to idę do mamy/cioci/babci i mi pokazuje. Jak chcę się nauczyć z ciekawości o australii to idę na lekcję geografii, jak chcę wiedzieć jak napisać podanie to idę na wos. Jak ktoś nie chce, to nie, jego sprawa, on w życiu będzie dupą wołową. Jeśli ucznia traktuje się jak człowieka a nie jak bezmózgą amebę, to i łatwiej mu wytłumaczyć pewne wartości, niż gdy wciska mu się na siłę "bo ja tak każę". Jeśli uczniowi okazuje się szacunek, a jednocześnie potrafi przytemperować gdy będzie próbował nabroić, to nie ma wówczas częstych nieprzyjemnych incydentów.

Odpowiedz
avatar TheTrooper
1 1

W moim byłym technikum (Gdzie właściwie jest technikum oraz zawodówka, ponad 1000 samych chłopaków, dziewczyny zawsze można było zliczać na palcach ręki) przejawy agresji wobec nauczyciela, wulgarne zachowania, czy nawet głupie używanie telefonu, skutkowało dodaniem na czarną lub białą listę. Czarna = Zrzucenie 30 ton węgla w 3 osoby po zajęciach lekcyjnych, biała lista = Odśnieżanie terenu wokół szkoły przed zajęciami lekcyjnymi. Nie stawienie się na tym bez naprawde mocnych argumentów (problemy rodzinne nie były argumentem który zadowalał dyrektora, dopiero jak rodzice powiedzieli mu o tym czemu syn właściwie nie był w szkole, wtedy nie było problemu) dostawało się "kontrakt". W kontrakcie jasno było, że wystarczy jeden wybryk, bądź nieobecnośc na jakiś zajęciach, skutkowało odwiedzeniem gabinetu dyrektora i odebraniu własnych papierów z rąk dyrektora oraz zagwarantowanie że osoba taka nie zostanie przyjęta do żadnego technikum w okręgu. Szkoła prosperuje do dzisiaj i spod jej skrzydeł wychodzą naprawdę uczniowie, którzy świetnie sobie radzą na uczelniach technicznych.

Odpowiedz
avatar miljo
0 4

Moze moja wypowiedz bedzie troszke z pod ogona, ale uczeszczajac do angielskiego high school i collegu nie zauwazylam takkowych sytuacji. Nie gloryfikuje tutejszej mlodziezy, wrecz przeciwnie, ale jesli ktos cos przeskrobal (w high school) to dostawal mandaty. Jak dostal 2 do szedl po lekcjach do izolatki. Zadnego uzywania telefonu, zadnych rozmmow, nawet ksiazki niet. I jakby posiedzialy te gagadki tak godzine albo dwie to odechcialoby sie. A jesli by probowali olac i pojsc do domu to konsekwencje by im uszami wyszly.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Byłabym za izolatką dla takich łobuzów w mojej szkole, ale cóż zdziała jedna osoba wychodząc przeciw reszcie?

Odpowiedz
avatar BlackMoon
0 6

Zależy gdzie, uwierz, że są takie miejsca, gdzie nauczyciele się boją uczniów, bo im np. po lekcjach grożą nożem, koledzy chodzili do szkoły u mnie na dzielnicy i opowiadali mi co się tam działo, zwłaszcza jak wielu było już w gangach i by chyba padli ze smiechu jakby im ktos kazał isc do izolatki. Wszystko zależy od dzielnicy.

Odpowiedz
avatar spy02
3 7

Kiedyś były lepsze czasy. Synek czy córeczka rozrabiał w szkole, nie dość, że dostał po głowie od nauczyciela to jeszcze dodatkowo w domu poprawkę od rodziców. Teraz dla odmiany jak bachor jest niewychowany, nie okazuje szacunku i ma w nosie to, co się dzieje w szkole, a jego rodzice niejednokrotnie jeszcze głaskają po główce, mówiąc jaki to nie jest biedny i robią awantury nauczycielowi. Druga sprawa że wyrasta powoli pokolenie półmózgów, co to na szkołę od początku rzucają kamieniami (nie mówię tutaj o wszystkich oczywiście).

Odpowiedz
avatar veniti
3 3

Kocham moją szkołę. Też jestem pierwszoklasistką w liceum. W mojej klasie jest 38 osób, na lekcjach cisza. Dosłownie słychać każdy szum, muchę. Nie ze strachu - uczniowie chcą się nauczyć. Powodzenia autorko, dasz radę :)

Odpowiedz
avatar nighty
3 3

Jak kobieta dała się zwyzywać na 1 zajęciach, to nie sądzę by potem opanowała towarzystwo. My na 1 zajęciach z wychowawcą dostaliśmy po pierwsze spis rzeczy których nie można nosić u niego na zajęciach (dekolty, dresy, minispódniczki, szpilki, mocny makijaż - lista miała ze 30 pozycji), po drugie listę kar za niewłaściwe zachowanie się na zajęciach. I przez 1 semestr się buntowaliśmy, w drugim nam przeszło. W III klasie stwierdziliśmy że w sumie to był dobry pomysł, wszyscy wyglądali jak ludzie. I patrzyliśmy z rozbawieniem na I roczniki które usiłowały się buntować :P No ale u nas była żelazna konsekwencja - nie ważne czy urodziny czy zdjęcia czy impreza, za miniówę jest odpytywanie. Albo tablica. Albo karna praca domowa. Zawsze. Żeby nie było - chodziłam do najzwyklejszego publicznego liceum, gdzieś pośrodku stawki najlepszych szkół.

Odpowiedz
avatar mbR
3 3

o kurde,nawet u mnie w budowlance nie było takiego bydła pierwszego dnia :)

Odpowiedz
avatar Gorn221
0 0

Myślałem, że wszystkie te historię o gimbusach to tylko żarty. U mnie na rozpoczęciu zarówno gimnazjum jak i szkoły średniej był spokój. Być może dla tego, że mała miejscowość każdy się zna. Przesrane być w takim typowym gimnazjum jakiegoś wielkiego miasta.

Odpowiedz
Udostępnij