Dostałam zlecenie na korepetycje. Mam uczyć angielskiego 8 latka, niby ma angielski w szkole ale mamusi nie odpowiada sposób w jaki są prowadzone zajęcia. Zasady uczenia chłopca :
- mam zakaz zadawania mu prac domowych
- mam zakaz przerabiania z nim gramatyki
- mam zakaz zadawania mu jakichkolwiek prac pisemnych lub prac wymagających przeczytania tekstu
- mam zakaz urządzania testów, kartkówek, przepytywania lub innych form sprawdzania wiedzy
- jedyna dopuszczalna forma "nauki" to pokazywanie dziecku obrazków i powtarzanie kilkanaście razy "To jest domek".
Przestaję się chyba dziwić że dziecko "nie nadąża z materiałem" i "nie jest w stanie zrozumieć poleceń nauczyciela".
korepetycje
8 lat? Matka skrzywdziła dziecko...
Odpowiedz- mam zakaz zadawania mu prac domowych Czyli mamusia chce aby synka nauczyć ale niech się biedne dziecko przy okazji nie przemęcza. Te wymagania chyba się trochę wzajemnie wykluczają. - mam zakaz przerabiania z nim gramatyki Na poziomie 8-latka całkiem słuszne załorzenie. Po co takiemu maluchowi gramatyka? - mam zakaz zadawania mu jakichkolwiek prac pisemnych lub prac wymagających przeczytania tekstu Absurd i to totalny. - mam zakaz urządzania testów, kartkówek, przepytywania lub innych form sprawdzania wiedzy Po co robić testy z języka obcego? To angielskiego ma się dzieciak nauczyć, a nie rozwiązywać testy. Nie lepiej z nim pogadać aby sprawdzić umie się porozumieć (używając przy okazji nowo poznanych słówek)? Kazać coś przeczytać, napisać, obejrzeć bajkę itp. - jedyna dopuszczalna forma "nauki" to pokazywanie dziecku obrazków i powtarzanie kilkanaście razy "To jest domek". Dosyć średniowieczna metoda z tym ciągłym powtarzaniem. Na tym etapie przede wszystkim trzeba poszerzać słownictwo ale można na to wymyślić wiele ciekawszych i efektywniejszych metod. Reasumując, część zakazów nawet rozumiem ale ostatecznie mamuśka chyba jednak nie do końca kuma o co biega z nauką języków obcych.
OdpowiedzE? Po co gramatyka? Bo to podstawa i znajomość słówek bez niej niewiele nie daje? No i ktoś tu nigdy chyba nie widział testu z angielskiego. Jak sprawdzić, czy dziecko "umie się porozumieć" skoro gramatyka mu niepotrzebna?
OdpowiedzAle przecież mówimy tu o ośmiolatce, prawda? Ona nawet naszej ojczystej gramatyki jeszcze nie pojmuje, a co dopiero taką z języka obcego! Zauważ, że strony biernej uczy się dopiero osoby średniozaawansowane, a jakoś każdy jest wstanie powiedzieć gdzie się urodził po angielsku.
OdpowiedzInaczej uczysz się języka ojczystego, z którym masz ciągły kontakt, a inaczej języka obcego. Dziecko ośmioletnie może nie znać zasad gramatyki swojego języka, ale potrafi je stosować w praktyce. Jeśli dziecko nie ma ciągłej styczności w językiem obcym, nie będzie potrafiło odpowiednio układać zdań bez podstaw gramatyki. Nie chodzi o to, żeby od razu przerabiać wszystkie czasy, mowę zależną i milion innych rzeczy, ale podstawy gramatyki są ważne w języku i należy ich uczyć.
OdpowiedzNauka słówek jest ważniejsza niż gramatyki, jak znasz słowa, to może powiesz "Kali być, Kali jeść", ale jest większe prawdopodobieństwo, że ktoś zrozumie, niż jak znasz milion czasów i co... Co z tego, że wiesz jak odmieniać słówka, jeśli nie wiesz co masz odmieniać ;)
OdpowiedzNo dobra, ale przecież nie mówimy tu o gramatyce w stylu wkuwania conditionali itp, tylko "I am, you are, she is - I was, you were". Nie przesadzajmy z tą gramatyką dla ośmiolatków :D
OdpowiedzZnajoma mieszkająca w Szwecji opowiadała kiedyś jak wygląda nauczanie w Polsce języka szwedzkiego... "Dzień dobry. Lampa to po szwedzku lampa. Do widzenia..." Jeśli są takie "zasady" jak autorka zamieściła, to ciekawe co właściwie należy robić aby młody czegokolwiek się nauczył?
OdpowiedzDużo się nie nauczy ale myślę, że jeśli podeszłabyś do tego jak do wyzwania a nie sztampowo przelecieć podręcznik jak każdy kolejny nauczyciel to dzieciak rzeczywiście coś mógłby zyskać. Żeby nie było, że tylko hejtuję. Ściągnij jakieś angielskie bajki i weź do nich napisy angielskie i oglądajcie powoli przerabiając co trudniejsze słownictwo, gramatykę itp. Mały się nie zmęczy, mamusia powinna być szczęśliwa, ty coś zarobisz a sumienie będzie czyste. Jak się chce to wszystko można.
OdpowiedzGramatyki nie może, bo ma zakaz. ;D Zresztą napisów do filmu też dać nie może, bo to z kolei "praca wymagająca przeczytania tekstu".
OdpowiedzBo prawda jest taka, że mamusia może mieć bardzo silną rację. Nauka języka najlepiej wychodzi jak się nim posługuje, a nie jak się trzaska gramatykę. W swoim czasie miałem wszystkie czasy angielskie opanowane do perfekcji. Zadania z podręcznika robiłem z zamkniętymi oczyma, maturę z angielskiego zdałem na 4. I nadal nie umiem NIC. Nie zapytam o drogę, nie zamówię jedzenia, NIC. Ze zrozumieniem prostego słowa pisanego (tzw. simple english, jest nawet taka wikipedia) jeszcze jakoś idzie, ale ze słuchu nic i sam nie złożę żadnego zdania. Dla polskich nauczycieli najważniejsze było, żebym właściwie skonstruował czas zaprzeszły w zaprzyszłości zidiomowanej na frazalwerbsie. A to nie tak. Niech twoja uczeń gramatykom obcom sie nawet ma mieć słabowicie posługiwać, a f pisofni błenduf robi conie miara, byleby muwił.
OdpowiedzChyba, że to 8-latek, którego przygotowujesz do zaliczania testów szkolnych, a nie do emigracji zarobkowej...
Odpowiedz@ Kosz Wiesz, ja nie mówię, że nasi nauczyciele dobrze uczą. Ale prawda jest taka, że bardzo dużo można się nauczyć samemu w domu. Ja oglądając filmy w oryginale i rozmawiając z Anglikami przez np chatroulette przeskoczyłam cały poziom. Można też się wybrać na wymianę, np jako au pair. To też bardzo dużo daje. Ale lepiej psioczyć na nauczycieli niż samemu wziąć się do roboty.
OdpowiedzBukimi, jak masz kogoś przygotowywać do ,,zaliczenia testów'' to do rzyci cała taka edukacja. A język angielski przydatny jest nie tylko w ,,emigracji zarobkowej''. Ja od ~1986 roku nie wyjechałem poza granice Polski (pomijając jednodniową wycieczkę zorganizowaną do Wilna i piesze przekraczanie granic z Czechami/Słowacją w czasie górskich wycieczek), a jednak brak znajomości angielskiego odczuwam boleśnie. amarr91: No akurat filmy to od 10 lat oglądam, widać nie mam talentu. Ale ja nie psioczę na nauczycieli ale mówię o tym, że zakaz zadawania prac domowych, klepania gramatyki i inne takie ma swój znaczny sens.
OdpowiedzA jak ma cię nauczyciel nauczyć porozumiewania się językiem, skoro MUSI przerobić x materiału i nie ma czasu na coś innego? To wina programu, a nie nauczyciela. Bo według obecnego programu nauczania to ważne żeby znać wszystkie czasy, a to, że nie umie się go wykorzystać w normalnej rozmowie? To co, przecież egzamin gimnazjalny tylko pisemny! ;) Taka jest stety lub niestety prawda że z samych lekcji angielskiego w szkole nie wyniesiesz praktycznie nic. Ja w wieku 15 lat potrafiłam się płynnie porozumiewać po angielsku, w pisaniu tak jak czytaniu, słuchaniu czy mówieniu. Uważałam na lekcjach? Chodziłam na zajęcia dodatkowe? Nie, od kiedy skończyłam 12 lat byłam uzależniona od seriali (swoją drogą, o tym historie napisałam :P), a wiadomo, jak się skończą te popularne, trzeba zacząć te mniej znane, do których zazwyczaj były tylko angielskie napisy. A potem chciało się dyskutować o serialu, to wchodziło się na strony anglojęzyczne i w krótki czas naprawdę można opanować angielski, taki prawdziwy angielski którym posługują się normalni ludzie, a nie ten Ą Ę ze szkoły. Nie mówię żeby na lekcjach angielskiego W OGÓLE nie uważać. Po prostu chłonąć teorię na lekcji, a praktyki robić na wakacjach zagranicą lub tak jak ja w internecie. ;)
Odpowiedz> To wina programu, a nie nauczyciela. No ale program korepetycji ustala korepetytor.
OdpowiedzNo właśnie. A jak ustalić program na korepetycjach z takimi warunkami? @ Vivian Widzę, że byśmy się dogadały, ja też uzależniłam się od seriali i pięknie podniosłam poziom angielskiego. A z ciekawości: co teraz oglądasz?
OdpowiedzVivian, witaj w klubie :) Przez 3 lata nałogowego ściągania i oglądania anime (poprzez starego dobrego mIRCA gdzie trzeba się było jeszcze jakoś dogadać :D) nauczyłam się angielskiego na poziomie wyższym niż by mnie nauczył jakikolwiek kurs. W końcu rodzice stwierdzili że mają dość mojego "ściemniania" że ćwiczę język angielski poprzez oglądanie "bajek" i wysłali mnie do szkoły językowej na kurs. Nie wiem kto był bardziej zszokowany wynikami mojego testu wstępnego - lektor który mnie oceniał (i początkowo był przekonany że musiałam oszukiwać na teście bo miałam podejrzanie wysoki wynik jak na gimnazjalistkę :P) czy moi rodzice których pierwsza reakcja na mój wynik brzmiała "Ale ona się w ogóle nie uczy, tylko ogląda jakieś bajki!" Potem identyczna akcja była w liceum - nauczyciel był święcie przekonany że regularnie bywam za granicą. I też przeżył niezły szok jak rodzice stwierdzili że oni o angielskim pojęcia nie mają ale "córka ciągle jakieś dziwne seriale w obcym języku ogląda".
Odpowiedz@Kosz Nie zgodzę się w kilku względach: - żeby angielski miał być faktycznie przydatny na poziomie "byle się dogadać", trzeba najpierw jakoś przebrnąć przez system edukacji; - czasem jednak "jako-tako" nie wystarczy, bo potem piszesz po angielsku artykuł naukowy (lub ogólnie, prasowy), w którym edytorzy czepiają się każdego przecinka, o gramatyce nie mówiąc; - możesz chcieć pracować jako tłumacz i tu też jako-tako nie wystarczy; - żeby przekonać pracodawcę, że umiesz angielski, warto jednak napisać CV i list motywacyjny 100% poprawnie, a nie "f pisofni błenduf conie miara". Inaczej Twoje wybitne zdolności komunikacyjne przejdą niezauważone; - mówiąc zrozumiale, ale niedbale (nieprawidłowo) możesz sprawiać wrażenie intelektualnego troglodyty, zagłuszanego przez osoby mówiące niewiele, ale poprawnie. Podsumowując, lepiej zacząć od ogólnych podstaw, gdzie oprócz słownictwa i wymowy pojawia się także gramatyka, dając możliwość dowolnego rozwoju w późniejszych latach niż zaczynać "od dupy strony" i uczyć czegoś co owszem przyda się, ale dopiero na końcu, gdy na uzupełnianie podstaw np. tworzenia trybów warunkowych jest już za późno.
Odpowiedzbo owszem, prawda jest taka, że języka najlepiej uczy się poprzez jego aktywne używanie - tyle tylko, że ciężko w jakikolwiek sposób używać języka, jeśli nie zna się jego podstaw gramatycznych. Skupienie się na samej gramatyce też dobre nie jest, ale nie sądzę, żeby dziecko w wieku 8 lat posiadało podstawy, które umożliwiłyby jakąkolwiek 'zabawę słowami'. A owych podstaw się po prostu nie da nauczyć, jeśli nie ma się żadnej motywacji, a nauczyciel w żaden sposób nie może egzekwować wiedzy czy sprawdzać postępów ucznia. I w ten sposób cała nauka jest zupełnie nieefektywna. Swoimi chorymi zakazami mamusia niewątpliwie tylko krzywdzi swoje własne dziecko...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2013 o 19:55
W sumie to z gramatyki wystarczy nauczyć się "wyczuwać" kolejność słów.
OdpowiedzMrKabanos, wbrew pozorom to co piszesz ma sens, naprawdę chodzi o "wyczuwanie" kolejności i formy słów - gdy mówię po angielsku, to nie zastanawiam się jakiej konstrukcji gramatycznej użyć, tylko po prostu mówię, dzieje się to praktycznie tak samo jak gdy mówię po polsku. Problem polega na tym, że nie będąc malutkim dzieckiem praktycznie nie da się dojść do takiej znajomości języka metodą "na wyczucie", niezbędne jest wpierw zrozumienie zasad rządzących gramatyką, a dopiero później nabranie takiej wprawy w stosowaniu ich, żeby potem móc spokojnie te zasady zapomnieć i zostawić "wyczucie".
OdpowiedzMoże naczytała się ta Pani mądrych książek, według których wytłumaczenie gramatyki nie ma sensu. W przyszłości zdobęde uprawnienia aby uczyć języka angielskiego. Od początku wpaja mi się zasady, że zasad gramatycznych mam nie uczyć, bo "dzieci mają wrodzoną zdolność ich wyłapywania." Mam dzieci uczyć poprzez grę w memory, rzucanie piłeczką, powtarzanie słówek czy prezentowanie obrazków, klaskanie czy scenki. Dozwolona, dzienna liczba słów to 8 (dla klas 1-3). Dzieci nie muszą znać formy pisanej, wystarczy że nauczą się "aj", "baterflaj", "hałs" etc. Nie zgadzam się do końca z takim nauczaniem. Metody nauki które podałam, owszem, są bardzo wciągające i interesujące dla dzieci, ale- nie są wystarczające. Dziecko musi umieć poznać jakieś podstawowe zasady rządzące językiem... A moje nauczanie ma sprowadzać się do wpajania gotowych zdań i wyrażeń. Uważam że wdrożenie pewnych podstaw, pomogłoby dziecku tworzyć własne, proste zdania. Uczyłam 10 latka, który był uczony tylko poprzez zabawę. Wynik? Często pisze wyrazy, tak, "jak usłyszy", stąd powstają dziwacta typu "hef", aj, it (zamiast eat), etc.
OdpowiedzJa widzę często dzieci piszące jak słyszą we własnym języku. Sama tak pisałam, przeszło mi około 13 roku życia.
Odpowiedz> Dziecko musi umieć poznać jakieś podstawowe zasady rządzące językiem... A po co? Zasady rządzące językiem polskim poznaje ,,dla jaj'' (bo sensu to większego nie ma dla nie-językowców) w programie edukacji szkolnej, gdy już dawno sprawnie się językiem polskim posługuje. Jakoś ludzie się od tysiącleci posługują językami i słabo wierzę, że np. 600 lat temu jakiś chłop siedział w chałupie i tłukł gramatykę... Mnie to naprawdę wisi gdzie jest przydawka, orzeczenie czy inny smerfus-kapustus. Umiałem trochę jak musiałem Zakuć i Zdać, a potem Zapomniałem. Minęły dziesiątki lat, a ja wciąż się językiem polskim posługuję bez tych wszystkich gramatycznych odlotów.
Odpowiedz@Kosz: Tak, ale jednak po polsku wszyscy do ciebie od urodzenia mówili, i wtedy rzeczywiście dziecko jest w stanie wyłapać gramatykę. Natomiast jak ma 2-3 godziny lekcji po angielsku w tygodniu, to powinno się wyuczyć podstaw gramatyki, a potem reszta może być w inny sposób, właśnie jakieś zabawy, oglądanie bajek po angielsku (b. wyraźnych i z wolną wymową, albo z napisami jak się dzieci słówek wyuczą). Przesadzanie w żadną ze stron (ciśnięcie tylko poprawności gramatycznej pod testy, albo tylko zabawę i delikatną naukę) bo to nie prowadzi do niczego. Natomiast jak się ma i jedno i drugie, to można się nauczyć języka. Ale zaczyna się od gramatyki, bo inaczej ciężko wpoić, że nie pisze się tak jak słyszy, albo oduczyć używania błędnej gramatyki.
OdpowiedzA może rodzicom zależy na tym, aby dziecko uczyło sie języka obcego w możliwie jak najbardziej naturalny sposób, podobnie jak my nauczyliśmy sie polskiego. Przecież znajomość gramatyki, testy i czytanki nie są najważniejsze, żeby znać język. Najważniejsza jest komunikacja.
OdpowiedzTo mogła się troszeczkę wcześniej obudzić i uczyć dziecko jednocześnie polskiego i angielskiego. Dzieci mają dużo większe możliwości nauki, ale uczenie się pojedynczych słówek lub zdań nie pomoże mu odpowiednio nauczyć się języka. Poza tym z dzieckiem trzeba samemu dużo pracować, puszczać mu bajki po angielsku, wypożyczać książki i zachęcać do czytania. W końcu my też się tak uczyliśmy polskiego - mając z nim kontakt non stop. Same korepetycje, w dodatku w takiej formie jak mamusia sobie zażyczyła nic dziecku nie pomogą.
OdpowiedzGramatyki należy nauczać tak, aby uczeń nawet nie wiedział jak się dana konstrukcja nazywa, ale poprawnie ją stosował. To jest możliwe tylko w przypadku dzieci. U nich za przyswajanie nowego języka odpowiada inna część mózgu niż u osób dorosłych. Dokładnie ta sama, która pozwala nauczyć się mowy ojczystej. Jeśli dziecko jest wychowywane w środowisku dwujęzycznym (np. w rodzinach imigranckich język rodziców w domu, a ten drugi w szkole), jego mózg jest bardziej "elastyczny", co niesłychanie procentuje w późniejszym wieku. Wkuwanie słówek i regułek na pamięć nie dość, że jest mało skuteczne, to przeciętnej osobie potrafi obrzydzić naukę języków na całe życie. Kolejny problem to to, że osoby, które mają dobre oceny i są biegłe w rozwiązywaniu zaawansowanych testów gramatycznych bardzo często zupełnie nie potrafią odnaleźć się w sytuacjach z życia wziętych. Dla mnie nie jest istotne jakie ktoś ma "papiery" potwierdzające znajomość danego języka. Jeśli nie potrafi zamówić pizzy, zarezerwować biletu do kina, załatwić sprawy w banku, zrozumieć kilkuminutowej kreskówki, to można stwierdzić, że cała jego nauka zdała się psu na budę.
OdpowiedzOczywiście masz rację (zwłaszcza jeżeli chodzi o piekielnie nieprzydatne wkuwanie słówek), ale nie wiem czy w przypadku 8 latka nie jest już za późno na taką naukę jaką pobierają dzieci dwujęzyczne. Tym bardziej, że z angielskim już miał kontakt i jak widać, nie zaiskrzyło.
OdpowiedzChociaż wychowanie w środowisku wielojęzycznym na początku sprawia sporo problemów. Dziecko nie odróżnia języków. Mam kolegę- Tatara polskiego pochodzenia. Jego żona jest z Tatarów Kazańskich. Oboje mieszkają w Anglii. W ich domu mówi się więc po angielsku, polsku, rosyjsku i tatarsku. Mają też córkę, trzyletnią. Miesza te języki jak leci. Pewnie z wiekiem jej przejdzie. Oby.
OdpowiedzMieszanie języków przechodzi z wiekiem. Znam parę: Hiszpanka i Austriak porozumiewający się między sobą po angielsku i mieszkający we Włoszech. Ich dzieci w wieku 5-6 lat doskonale mówią w czterech językach i nie zdarza im się mieszać słów (no może trochę hiszpański i włoski, ale tego ostatniego uczyły się najpóźniej).
OdpowiedzArcheo nie do końca się zgadzam. Ja byłam dzieckiem dwujęzycznym, Dziecko zawsze odpowiada w tym języku, w którym zadano mu pytanie. Nic mi się nie mieszało:)
OdpowiedzNależało zadać proste pytanie: czy matka chłopczyka chce, żeby dziecko się języka nauczyło, czy żeby tylko uczyło. Chyba to drugie. Będzie mieć uczucie, że robi dla dziecka coś pożytecznego, dziecku czas się zajmie, więc nie będzie rozrabiać, ale nie ma ryzyka, że "troskliwa" mamcia straci autorytet, gdy synek zacznie mówić lepiej od niej. Aż dziwne, jak często rodzice się tego boją, choć za nic nie przyznają o co chodzi.
OdpowiedzTy zrezygnuj z tych korków jak najprędzej. Bo będzie to Twoja wina (zdaniem troskliwej mamusi), że dziecko nie nadąża za innymi. Po co Ci zła reklama i użeranie?
OdpowiedzI podjęłaś się korek na takich zasadach? Trzeba sobie zadać pytanie co w taki sposób możesz osiągnąć i do kogo matka dziecka będzie miała pretensje jak nie zrobi postępów? Najlepiej niech je sama uczy jak taka mądra, a Ty daj sobie z tym spokój.
Odpowiedza co cie to obchodzi - matka płaci za lekcje? lekcje zrealizowane? (mozna nagrywac na dyktafon aby nie bylo ze nic nie robisz) klient ma zyczenie i klient płaci to po co ta dyskusja? oczywiscie warto zaznaczyc na poczatku zawierania umowy (nagrac dyktafon) ze efekt nbauki przy takich "warunkach" bedzie znikomy i tyle!
Odpowiedz