Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Lubię czytać o poszukiwaniu pracy, bo sama tego doświadczam. Rzecz się dzieje…

Lubię czytać o poszukiwaniu pracy, bo sama tego doświadczam.
Rzecz się dzieje w Warszawie, jestem studentką ostatniego roku.
Kilka moich przypadków:

1) Pracowałam sobie w centrum handlowym, jako sprzedawca. Kończył się kwiecień, umowę zlecenie miałam do końca czerwca. Ale coś mi strzeliło do głowy, żeby zacząć szukać innego zajęcia. Wysłałam jedno CV i trafiony-zatopiony! Rozmowa kwalifikacyjna, umówiliśmy się z pracodawcą na dzień próbny w pierwszym tygodniu maja (czwartek). W swojej pracy powiedziałam, żeby uwzględnili mnie w grafiku na maj tylko do niedzieli, a w czwartek wieczorem dam znać co dalej.

Dzień próbny okazał się inwentaryzacją. Spoko, chociaż ja świeżaka, który nie zna asortymentu, nie dopuściłabym do liczenia. Maksimum skupienia i jedziemy z tym koksem. Fakt, nie byłam zbyt rozmowna z potencjalnym kolegą, ale naprawdę starałam się połapać w tysiącu nowych dla mnie rzeczy.
Po 8h liczenia dostałam informację, że jak najbardziej, mam przyjść w poniedziałek już na szkolenie. Dzwonię do swojej kierowniczki i mówię, że do niedzieli jestem, ale od poniedziałku już niestety żegnam.
W poniedziałek poszłam na szkolenie, wszystko ok, przychodź w środę.
We wtorek dostaję maila, że jednak mam nie przychodzić, bo nie spodobałam się zespołowi. Dzwonię i uprzejmie zapytuję czy to żart? Na to szef, że to co mam w mailu powinno mi wystarczyć. I tak się skończyły moje obie prace.

2) Wysyłam więc masę CV, około 30 dziennie. W końcu ktoś odpowiedział:
„Bardzo podoba mi się pani cv, proszę wysłać jakieś zdjęcia odważne.”
Wysłałam. Najgrubszej i najobrzydliwszej baby jaką znalazłam w google. Niestety, nadal byłam bez pracy.

3) Wspomnę tylko o ofertach pracy biurowej, pod którymi kryło się call center. Albo pod mądrymi nazwami.

4) Dzwoni telefon, lecę, biegnę. A tam babeczka nawija po angielsku. Trochę mnie to zbiło z tropu ale gadam. Okazało się, że to była rozmowa rekrutacyjna na stanowisko nie wiem nawet jakie, ale za to z masą obowiązków. Praca od 8 do 16, tylko i wyłącznie po angielsku, rozmowy telefoniczne z caaałym światem. Pani mówi, że daję radę więc ile bym chciała zarabiać. Myślę sobie, że 1500zł na rękę, chociaż teraz uważam, że za takie obowiązki to ze dwa i pół koła by się należało. Niestety, pani może zaoferować 1600zł brutto. Ale się jeszcze do mnie odezwie.

5) Znowuż wymagany dobry angielski, praca na recepcji w nowo otwieranym biurowcu. Praca 8 – 18. Ile bym chciała zarabiać? Chciałabym 12zł netto. No bo skoro 10h dziennie, pon – pt, pięćdziesięciogodzinny tydzień pracy. Nie, oni nie mogą sobie na to pozwolić. Odpowiadam, że jeśli pójdą mi na rękę tj. będę pracować w dni, kiedy nie mam zajęć (3 dni w tygodniu) to chcę dychę na rękę. Niestety nadal nie mogą mi zaproponować współpracy, bo szukają kogoś kto będzie chciał 7zł na rękę.

6) I ostatnie, moje ulubione. Sfrustrowana, zła i smutna przeglądam kolejne oferty, w międzyczasie odbyłam bezpłatne praktyki. Ale wiecie jak to jest na praktykach, „możliwość zatrudnienia” bla bla bla. Starałam się, zbierałam pochwały. Ba, rekrutowałam swojego następcę, a ja miałam zostać zatrudniona. No ale stało się jak zwykle, czyli obeszłam się smakiem. I jakież było moje zdziwienie jak tydzień później na jednym z portali znalazłam ofertę pracy na to stanowisko, na które ja miałam zostać zatrudniona po praktyce. Wkur...zona wysyłam CV, żeby było zabawniej, z referencjami od firmy do której aplikowałam.
Oddzwonili.
- Witam, dzwonię z firmy xyz, aplikowała pani na stanowisko stażystki...
- Nie proszę pani, aplikowałam na stanowisko pracy, gdyby wczytała się pani w moje cv, dowiedziałaby się pani, że właśnie skończyłam u was praktyki.
- Yyy...[...]

Obecnie znowu jestem na bezpłatnym stażu, ale cóż, coś trzeba robić. Tu przynajmniej mi nie mówią, że jest szansa zatrudnienia ;)

by gburia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
25 27

Niektórzy pracodawcy chcieliby, żeby ludzie pracowali za darmo, albo jeszcze dopłacali, bo teraz są takie ciężkie czasy.

Odpowiedz
avatar Patryk
16 32

Doprawdy nie wiem jak można być na tyle naiwnym by iść na tzw bezpłatny staż pracować za darmo i potem jeszcze sobie to wpisać w cv... Równie dobrze można sobie napisać dużymi literami w cv "CHĘTNIE PRACUJĘ BEZ WYNAGRODZENIA"

Odpowiedz
avatar gburia
12 20

Uważam, że skoro jestem studentką, dzienną, to nikt mnie do pracy innej niż na kasie/sprzedawcy nie weźmie, a ja nie widzę swojej ścieżki kariery w handlu. Mam wyjść z uczelni i czekać aż mi manna z nieba spadnie? Nie sądzę.

Odpowiedz
avatar CatGirl
-1 17

Więc lepiej siedzieć na tyłku i czekać, aż praca sama nas znajdzie?

Odpowiedz
avatar Zeus_Gromowladny
28 30

Obecna sytuacja na rynku pracy to w dużej mierze wina studentów, którzy picują sobie CV darmowymi praktykami. Po co brać etatowego pracownika jak można wziąć studenta, który z wdzięcznością zrobi wszystko za darmo? Młodość cechuje się naiwnością. Naprawdę myślicie, że 3 miesiące praktyki to dla pracodawcy rarytas? Równie dobrze mogłoby ich nie być bo doświadczenie liczy się w latach. Więc jeśli chcecie mieć szansę po darmowych praktykach to przepracujcie 3 lata za darmo. Wtedy będzie można się czym chwalić doświadczeniem. Druga sprawa. Obietnice zatrudnienia po darmowych praktykach. Firmy szukają diamentu pośród błota, brutalnie mówiąc. Wtedy taki talent dostaje najczęściej etat. Jesteś dobry? Chwalą cię? Takich jak ty są dziesiątki. Reasumując: w dzisiejszych czasach nie wystarczy być dobrym. Trzeba być zajebistym. Kiedyś wykształcenie wyższe dawało praktycznie każdą posadę. A dzisiaj? No właśnie...

Odpowiedz
avatar katkaTT
39 45

Mnie ciekawi, że oferty za 1600 brutto czy 7 zł / godzinę nie weźmie, ale pójdzie na bezpłatny staż. WTF?

Odpowiedz
avatar Zeus_Gromowladny
-4 10

@katkaTT "I zrozum tu kobiety.." :)

Odpowiedz
avatar gburia
6 12

Zeusie, wydaje mi się, że wina leży po obu stronach, chociaż może bardziej po stronie pracodawców. To oni proponują staże/praktyki by nie zatrudniać etatowców, a studenci z tego korzystają, choćby po to by poznać dziedzinę, którą może chcą się zajmować. Jak inaczej mają ją poznać? Jak mają zdobyć nawet te głupie doświadczenie potrzebne do pracy skoro nikt ich nie chce zatrudnić, bo właśnie doświadczenia nie mają? Z drugiej strony studenci też są wymagający i wybredni, co to np na praktyki nie będą chodzić a chcą mieć z tego jakieś korzyści. Teraz jestem w firmie, która ma pełny skład etatowców a ja tam jestem faktycznie do pomagania, ale uczą mnie tego czym chcę się zajmować w przyszłości. I mówiąc o pomaganiu nie mówię o parzeniu kawki. Gdyby ta pani od 1600 brutto oddzwoniła to pewnie bym się zdecydowała, ale nie oddzwoniła. A co do pracy za 7zł to wytłumaczyłam w czym problem - studiuję dziennie, więc nie mogłabym być codziennie, 7zł to jednak też trochę mało, skoro będąc na kasie miałam 10zł na rękę. Poza tym - co ty katkaTT byś wybrał/a? Pracę po to by zarabiać (zaznaczam, że ja się nie muszę utrzymywać sama) czy praktykę, która daje nadzieję na rozwój w wybranym przez siebie kierunku?

Odpowiedz
avatar adas
-3 9

@gburia: "nikt mnie do pracy innej niż na kasie/sprzedawcy nie weźmie" - chyba żartujesz. Z pewnością jest sporo rzeczy, które mogłabyś robić w domu. Generalnie coś związanego z kierunkiem studiów i takiego, że można to robić albo wprost przez internet, albo takiego że efekty pracy dają się przesłać chociażby mailem.

Odpowiedz
avatar digi51
14 14

"Uważam, że skoro jestem studentką, dzienną, to nikt mnie do pracy innej niż na kasie/sprzedawcy nie weźmie" - co? Nie wiem, co studiujesz, rozumiem, że są takie studia jak np. medycyna, gdzie przed koncem studiów nie znajdziesz pracy w zawodzie, ale na większości kierunków można spokojnie rozglądać się za pracą w zawodzie lub przynajmniej jakkolwiek z zawodem związaną. Może marnie płatną, na śmieciówce, ale zawsze to praca, a nie praktyki. Potem ktoś przeglądając Twoje CV widzi, że się cenisz i robisz jak frajer za darmo.

Odpowiedz
avatar krys89
5 9

@gburcia - często zamiast praktyk to lepiej są widziane tzw "profile" gdzie zamieszczasz np liink do strony gdzie można znaleźć Twoje prace które wykonałaś , choćby jakieś ambitniejsze projekty uczelniane. Jeśli są na przyzwoitym "komercyjnym " poziomie to może zdecydowanie lepiej znaczyć niż kilka miechów doświadczenia bo widzi "panie zobaacz Pan co jestem k***a w stanie zrobić". @zeus_granulowany -> 3-6 miechów doświadczenia znaczy tyle że człowiek już umie działać w praktyce a nie tylko uczelniana teoria. 7zł za godzine to rozbój jeśli masz zapierdziel od przyjścia do roboty do momentu z niej wyjścia , natomiast jeśli praca polega na tym że pracujesz tylko wtedy gry ktoś coś od Ciebie chce typu "wydanie kluczy" "poinstruowanie kogoś gdzie co jest" a przez resztę czasu np czytasz sobie książkę i uczysz się do egzaminu to chyba to jest oferta ok??

Odpowiedz
avatar Rudaa
2 4

No tak oczywiście studenci. Czyli banda która maksymalnie psuje rynek pracy właśnie tymi swoimi bezpłatnymi stażami i praktykami. A potem się dziwią że jak kończą studia to nie ma pracy. Bo zamiast miejsc pracy są staże i praktyki dla kolejnych studentów. Doświadczenie doświadczeniem, ale ceńcie się ludzie. Już lepsza jest praca np. w rossmanie na kasie bo przynajmniej na umowę o pracę. I potem pracodawca widzi że aż tak głupi człowiek nie jest żeby za free robić.

Odpowiedz
avatar Zeus_Gromowladny
14 18

Widzę, że koleżanka jeszcze nieobyta z rynkiem pracy. Ta próba zmiany pracy to właśnie taka lekcja (od życia) na przyszłość. Tak to jest. Rynek pracy to jak chodzenie w nocy po bagnisku, pamiętaj te słowa:)

Odpowiedz
avatar Szarniwirk
3 9

Jakie masz kwalifikacje? Co umiesz? Jakiemu pracodawcy się możesz przydać?

Odpowiedz
avatar gburia
3 7

Trzy języki, w których swobodnie się porozumiewam (oczywiście najlepiej po angielsku) i tak naprawdę są to moje jedyne atuty. Dlatego cieszę się bardzo z tego stażu gdzie zaczynam się uczyć tego, co bym chciała robić.

Odpowiedz
avatar Jorn
8 16

Tak się w tych językach swobodnie porozumiewasz, że odebranie połącznia telefonicznego w języku, w którym czujesz się najlepiej, zbiło cię z pantałyku.

Odpowiedz
avatar gburia
5 13

@Jorn, nie spodziewałam się po prostu całej rozmowy kwalifikacyjnej po pierwsze prowadzonej przez telefon a po drugie po angielsku. Wzięli mnie z zaskoczenia ;)

Odpowiedz
avatar Dejv
3 3

no i dobrze zrobili :) w końcu pewnie szukali fachowca, który w takiej sytuacji świetnie sobie poradzi :)

Odpowiedz
avatar gburia
3 3

@adas - szczerze mówiąc raz miałam epizod z taką "pracą", "praca" polegała na rekrutacji ludzi na stanowisko handlowca dla jakiegoś magazynu o IT. Wysyłałam im zadania i miałam czekać na ich wykonanie. Zadanie polegało na... znalezieniu potencjalnych klientów i przesłaniu ich danych do firmy. Ciekawe czemu nikt nie był zainteresowany

Odpowiedz
avatar adas
0 0

To zastanów się co się zmieni w Twoich umiejętnościach po tym, jak już ukończysz obecne studia.

Odpowiedz
avatar MyCha
16 16

Ad 1) Nigdy ale to absolutnie nigdy nie składa się rezygnacji w starej pracy jeśli ma się podpisanej umowy w nowej. Nie dotyczy tylko skrajnych przypadków gdzie pozostanie w starej firmie może tylko zaszkodzić np. lewe interesy szefa, zagrożenie swojego zdrowia i życia itp. Z historii wynika, że jesteśmy w tym samym wieku, czyli został nam ostatni rok studiów. Też szukałam przez ostatnie pół roku pracy i się po tym czasie udało. I to stricte w zawodzie, umowa zlecenie, 20h w tygodniu, całkiem przyzwoita pensja. Także skoro nie masz noża na gardle to szukaj czegoś porządnego, byleby konsekwentnie i cierpliwie :D.

Odpowiedz
avatar gburia
0 2

Dzięki, dałaś mi promyk nadziei :)

Odpowiedz
avatar nuclear82
5 5

W dużych miastach tak źle z pracą nie ma tylko trzeba umieć filtrować ogłoszenia żeby odrzucić tą całą hołotę z wieczną rotacją pracowników albo pensjami 800 zł za pełny etat, na umowę o dzieło. Także wszelkiego typu superoferty megahiperwyjeb zarobków, po czym na miejscu okazuje się ze to ordynarny telewcisk, ale oczywiście kiero mówi że każdy wyciąga 2500 premii.

Odpowiedz
avatar Rudaa
6 6

Po cholerę chodzisz na bezpłatne staże? Tak właśnie psuje się rynek pracy. Ktoś po tobie weźmie następnego stażystę i tak w kółko... a na umowę nawet zlecenie mu się nie opłaca bo zawsze się znajdzie jeleń co za free będzie robił...

Odpowiedz
avatar Sarah
5 5

Nie obraź się, ale wykazałas się skrajną głupotą rezygnując z pewnej pracy, na rzecz jednego czy dwóch próbnych dni. Nie mogłaś wziąć np. kilku dni wolnych? Nawet bezpłatnych? Miałabyś jakąś pewność co do drugiej pracy, mogłabyś rezygnować z tej pierwszej.

Odpowiedz
avatar LillyLill
1 1

A ja wciąż jestem "zachwycona" polskimi pracodawcami, którzy nie podają w ogłoszeniach płacy, jaką mogą za wykonanie pracy dać. Przecież jeśli ktoś chce dostawać 10 zł za godzinę i dopiero na koniec rozmowy dowie się, że może dostać najwyżej 7, to właśnie zmarnował swój czas (a nierzadko i pieniądze, bo często na rozmowę trzeba jeszcze dojechać), a do tego jeszcze także czas pracodawcy... Ktoś powie, że każda rozmowa to też jakieś doświadczenie, ale czy zawsze warte tego, co się poświęciło? Na Boga, ludzie - szanujmy siebie nawzajem, a także czas i pieniądze innych.

Odpowiedz
avatar mezmerize
0 0

Lilly, może myślą, że taki delikwent jak już przyjechał te XX km na rozmowę, stracił czas, to weźmie te 7 zł bez narzekania :D ?

Odpowiedz
Udostępnij