Wybrałam się z tydzień temu z siostrą i jej roczną córką na spacer, pogoda dopisywała, kurs obrany na mniej uczęszczaną ulicę, bez chodników. Czy bardziej uczęszczana, czy mniej idziemy blisko pobocza. I tak sobie idziemy, rozmawiamy, aż w końcu słyszymy, a chwilę później widzimy, samochód jadący gdzieś tam za nami. Schodzimy na pobocze i zatrzymujemy się żeby dać Panu przejechać. Co ważne - wózek małej stał trochę krzywo tzn. tył bardziej schowany, a przód mniej. A siostra 10 cm bliżej ulicy niż ja i wózek. Kierowca nas zaniepokoił, bo znacznie zjechał na naszą stronę, a my widząc wyłaniający się zza zakrętu pojazd, myślimy, że to w celu wyminięcia się z pojazdem z naprzeciwka. Cofamy się jeszcze bardziej pod ogrodzenie jakiegoś z domów. Samochód z naprzeciwka zatrzymał się koło sklepu, ale Pan z tyłu dalej jedzie niebezpiecznie blisko naszego pobocza. W końcu Pan przyśpiesza, siostra odskakuje, a ja w ostatniej chwili zdążam chwycić przód wózka i odsunąć od samochodu, który przejeżdża może 5 cm od nas. Dało się jednak zauważyć, że kierowca był pod wpływem alkoholu lub czegoś innego.
Obie w szoku nie zdążyłyśmy nawet zapamiętać rejestracji. Po krótkim czasie ruszamy dalej. Jakiś czas później, widzimy jednak ten sam samochód stojący na posesji. (Udało się go poznać, bo był to dosyć stary i w paru widocznych miejscach charakterystycznie zniszczony). Siostra wykonuje szybki, prywatny telefon do męża - policjanta i pyta czy jeżeli zadzwoni pod 112 to zgłoszenie zostanie przyjęte, jeśli samochód stoi na podwórku. Odpowiedź pozytywna. Siostra dzwoni na policję, a w tym samym czasie chłopak wsiada za kierownice i rusza z piskiem opon. Policja wysyła patrol, mając już numery rejestracyjne i obiecuje coś zrobić.
Co się okazało, to chłopak 25 lat, był już karany i wyszedł na warunkowe. Mam nadzieję, że szybko wróci tam, skąd przyszedł.
Mało uczęszczana ulica
Skoro samochód był charakterystyczny to już za pierwszym "spotkaniem" z nim mogłyście zgłosić sytuację na policję.
OdpowiedzHmm skoro jechał za wami a nie było chodnika to oznacza, że szłyście nie po tej stronie po której powinnyście...
OdpowiedzAutorka pisze o ULICY bez chodnika, nie o DRODZE (szosie). Więc chyba dobrze szły?
OdpowiedzArt. 11. 1. Pieszy jest obowiązany korzystać z chodnika lub drogi dla pieszych, a w razie ich braku – z pobocza. Jeżeli nie ma pobocza lub czasowo nie można z niego korzystać, pieszy może korzystać z jezdni, pod warunkiem zajmowania miejsca jak najbliżej jej krawędzi i ustępowania miejsca nadjeżdżającemu pojazdowi. 2. Pieszy idący po poboczu lub jezdni jest obowiązany iść lewą stroną drogi
OdpowiedzTak jak mówiłam w którymś z komentarzy niżej. Szłyśmy lewą stroną to nasz błąd. Nie pomyślałyśmy, biorąc pod uwagę fakt, że ta ulica jest naprawdę mało uczęszczana. Poza tym nasza miejscowość to taka rozbudowana wieś, dominują tu drogi asfaltowe, ale to nie zmienia faktu, że na ulicy, którą szłyśmy przejeżdża może z jeden samochód w ciągu godziny.
OdpowiedzPtfu, szłyśmy prawą stroną*
OdpowiedzSkoro to nie była droga jednokierunkowa, to samochód mógł jechać za nimi niezależnie od tego, po której stronie szły. A w momencie zdarzenia STAŁY na poboczu, więc to po której stronie wcześniej szły nie na najmniejszego znaczenia.
OdpowiedzJak można być w takim szoku, aby nie zapamiętać rejestracji a jednocześnie zauważyć (przez szybę pędzącego samochodu), że kierowca rzekomo był pod wpływem? Może kierowca chciał wam dać nauczkę za mylenie lewej strony z prawą?
OdpowiedzNauczkę? Prawie wjeżdżając w wózek z małym dzieckiem, chciał dać NAUCZKĘ? No wiesz, to nie brzmi zbyt mądrze... I, wbrew Twoim wątpliwościom, jestem przekonana, że łatwiej w przerażeniu zobaczyć postać kierowcy, mijającego kogoś z niewielkiej odległości, niż wypatrzyć i zanotować w pamięci numery rejestracyjne odjeżdżającego auta.
OdpowiedzSiostra nie zauważyła z prostej przyczyny - oddalił się, ona była bez okularów. Ja najpierw spojrzenie na kierowce, bo pomyślałam, że może go znam. Mieszkamy w takiej "rozbudowanej wsi", więc prawie każdego mieszkańca się zna lub kojarzy. Później nie przejmowałam się samochodem tylko ukucnęłam do małej.
OdpowiedzTak na chwilkę tylko przyjechał i chciało mu się wjeżdżać na podwórko, parkować na posesji?
OdpowiedzSzczerze to nie wiem. Z tego co dowiedziałyśmy się od koleżanki, mieszkającej przy ulicy to jeździł ze trzy razy tą ulicą z piskiem opon wchodząc w zakręty. Może później mu się znudziło, albo zwyczajnie podskoczył po coś do domu.
OdpowiedzHistoria piekielna, owszem. Ale z drugiej strony... Z tego co zrozumiałam to po pierwsze szłyście złą stroną ulicy, po drugie zapewne wesoło tuptałyście obok siebie, pchając wózek. Super, zajęłyście spory kawał ulicy i to idąc w złym kierunku. Ostatnio wracając od rodziców - mieszkających w okolicy wiejskiej - jechałam sobie spokojnie około 55 km/h (zakręty, wąska droga itp., nie ma po co się spieszyć). Na łagodnym zakręcie zobaczyłam 3 kobiety, idące ramię w ramię po ulicy - tyle dobrego że szły dobrą stroną. Zatrąbiłam na nie, chciałam wyminąć, gdy z naprzeciwka z dużą prędkością nadjechała czarna osobówka. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale przez te 3 niemyślące babska mogło być kiepsko... Szanuj życie swoje i małego dziecka. :/
OdpowiedzJest napisane, że jak usłyszały nadjeżdżający samochód to zeszły na pobocze i zrobiły miejsce, więc auto pewnie spokojnie miało miejsce do przejechania.
OdpowiedzCóż, ulica nie wystarczająco szeroka i ciężko na niej wymijają się dwa samochody. Szłyśmy złą stroną ulicy, bo siostrzenica chciała żeby jej zrywać listki z drzew, które rosły po lewej stronie. (Nasz błąd) Kiedy usłyszałyśmy samochód zeszłyśmy na pobocze i kierowca miał wolną całą szerokość drogi.
OdpowiedzMoja rada. Najpierw sama respektuj przepisy ruchu drogowego a dopiero później oczekuj tego od innych uczestników ruchu.
OdpowiedzZatrudnij się w policji, masz w oku wbudowany alkomat i test na wszystkie znane narkotyki, będziesz zarabiać im więcej niż 10 fotoradarów! Do tego rozpoznajesz samochody po strukturze krystalicznej blachy i składzie chem. lakieru na odległość a nie po numerach rej(które łatwo można podrobić)
OdpowiedzIść do policji nie planuję, ale widać zasadniczą różnicę między podciętym/pijanym człowiekiem, a normalnym, czyli który nic nie zażył. Przynajmniej w tamtej sytuacji było widać gołym okiem. A jeśli chodzi o samochód to jak już mówiłam - niezwykle charakterystyczny, a później i tak kierowce poznałam, więc w czym problem?
OdpowiedzJestem trollem, do czegoś musiałem się odczepić.
OdpowiedzJa idąc drogą (co zdarza mi się rzadko) też nieraz schodzę nawet i do rowu, gdy słyszę ryk silnika. I przystaję. Czyli? NIERUCHOMIEJĘ i nie jest istotne dla kierowcy, w którą stronę szedłem przed chwilą, więc przestańcie się o to przepychać. Ten przepis ma istotne znaczenie, gdy pieszych jest sporo i idą w obu kierunkach. Normalnie chodzę oczywiście stroną lewą. Łapiąc stopa idę, stale się oglądając za siebie, stroną prawą. Idąc drogą z zakrętem, gdzie przy wewnętrznym łuku jest gęste zadrzewienie lub zakrzewienie, a po zewnętrznym rów i pole, niezależnie w którą stronę idę, stronię od krzaków i idę po stronie z pustą przestrzenią. Idąc tam przepisowo jestem widoczny dla samochodu z odległości 10 metrów, więc zamiast studiować przepisy, polecam myśleć.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 września 2013 o 23:25
Gratuluję zdrowego rozsądku, ludzi myślących jest niestety niewiele, wiele osób twierdzi że wyłącznie sztywne stosowanie się do przepisów zapewni im bezpieczeństwo na drodze. Rzeczywistość jest niestety dużo bardziej skomplikowana niż mogą przewidzieć przepisy, jeżeli mam wybierać między przepisami a moim (lub kogoś) bezpieczeństwem, to zawsze wybiorę bezpieczeństwo.
OdpowiedzZ Dzieckiem po ulicy ? serrio ? jak mozna być aż tak nie odpowiedzialnym...
OdpowiedzTo jest wieś. Nie chodzimy po ruchliwej "głównej", a pobocznych ulicach. Gdzie mamy chodzić? Po polach? A może w ogóle dzieciaka w domu zamknąć?
OdpowiedzChodników nie macie ? Co z tego, że wieś. Idąc z małym dzieckiem bierzeicie za nie odpowiedzialnosć i idac ulica-nieważne czy to wiejska droga czy autostrada musisz się liczyc z tym że niektórzy kierowcy to wariaci. Nie mówie żeby zamknąc sie z dzieckiem w domu ale nie ma naprawde ŻADNEJ innej drogi przystosowanej do chodzenia ? Biorąc odpowiedzialność za czyjeś życie trzeba przemyśleć wszytskie możliwe scenariusze nawet na bocznych uliczkach.
Odpowiedz@Mika: Ty serio to piszesz? O.o nie wiem czy wiesz, ale na dużej części polskich wsi NIE MA CHODNIKA. Ja z Małym chodzę na spacer dwa razy dziennie, zawsze po asfalcie. Nie przefrunę tego półtora kilometra na plac zabaw z dzieckiem w wózku, a pobocza też się do takiej jazdy nie nadają...
Odpowiedz