Parę lat temu, na pierwszym roku, mieliśmy zajęcia z anatomii - kto miał, to wie, że jest to jeden z cięższych przedmiotów dla przyszłych medyków. Studiowałam pielęgniarstwo, więc i nas (na szczęście) nie ominął ten przedmiot.
Ja rozumiem (choć nie do końca), że jak ktoś jest na uniwerku medycznym, a nie jest to medycyna/stomatologia, to wykładowcy patrzą jak na człowieka trochę gorszego gatunku, ale żeby szef katedry na wykładzie, gdzie tematem było serce et consortes poczuwał się do tego, aby "gupim pielegniarom" (?) tłumaczyć, że serce to nie o taki kształt, jaki maluje się w przedszkolu, a złożona struktura z przedsionkami, komorami itd., to chyba lekka przesada i lekceważenie człowieka...
medycyna
Z pustego i Salomon nie naleje. Znając uczelnianą rzeczywistość pewnie doszedł do stanowiska po linii partyjnej albo dzięki kolesiom, nadmiarem wiedzy nie grzeszy to i ratuje się tandetnym dowcipkowaniem.
OdpowiedzAt, nie wnikam w jego koneksje...Facet może się pochwalić dorobkiem naukowym całkiem niezłego kalibru, a tu taki "ha ha sucharek ha ha"...
OdpowiedzParę lat temu, kiedy na studia dostawali się ci co chcieli studiować, rzeczywiście takie traktowanie może wkurzyć. Teraz gdy na studia może dostać się każdy takie coś wcale by mnie nie zdziwiło. Znajomy wspominał, że na jego wydziale humanistycznym władze zadecydowały dodać jeden przedmiot dla pierwszego roku zwany "Wprowadzenie". Po prostu wykładowcy załamali się po sprawdzeniu pierwszych prac. "Studęty" m.in. nie wiedziały co to esej.
OdpowiedzA mnie mimo wszystko to dziwo...Nie mówię, że każdy ma znać szczegółową budowę serca, ale raczej osoby 20letnie wiedzą, jak wygląda :D
OdpowiedzBryanka - zgodzę się z Tobą, że poziom studentów jest opłakany. Ale to nie upoważnia nikogo, a już zwłaszcza ludzi z tytułami profesora - czyli potencjalnie reprezentujących intelektualną i kulturalną elitę - do chamskich komentarzy pod adresem studentów.
OdpowiedzNo to zweryfikuję Twój pogląd na to, że na studia może się dostać każdy. Na studia to może i każdy, ale nie na każde studia, a do takich studiów należy m.in. medycyna. Czasem i 85% rozszerzonej matury nie starczy na dostanie się. A płatne kosztują po kilkanaście tysięcy za rok.
OdpowiedzToż, to klasyczny "żart" prowadzących anatomię na każdym poziomie nauczania.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 sierpnia 2013 o 20:59
To samo pomyślałam, choć żartu takiego nie doświadczyłam a anatomię wkuwać trzeba było. Ja tu nic piekielnego w historii nie widzę, ot profesorek chciał rozluźnić atmosferę i tyle, bo rozumiem, że budowę serca omówił dokładnie po żarciku.
OdpowiedzPotwierdzam, u mnie było dokładnie to samo - a studiowałam stomatologię :)
Odpowiedzza to wychowawczyni mojego brata mówiła, że pielęgniarki nie mają studiów tylko są po zawodówkach. Jednego nie wzięła pod uwagę, moja mama jest pielęgniarką (o czym babsko nie do końca wiedziało) więc autorytet nauczycielski został podważony. Broniła się tym, że miała na myśli salowe (nie widziała jakiejś znaczącej różnicy)
OdpowiedzA licea pielęgniarskie? Przygotowują od razu do zawodu więc są zawodówkami. Nie każda pielęgniarka ma lic. albo mgr (chociaż obecnie coraz więcej)
OdpowiedzJuż nie ma liceów pielęgniarskich - wszystkie pielęgniarki które w tym trybie skończyły są wrzucane na studia pomostowe już pracując. Teraz żeby zostać pielęgniarką trzeba zrobić conajmniej licencjat na uczelni medycznej.
Odpowiedz@blood997 liceum może być profilowane, ale to coś innego niż zawodówka i teraz osoby, które skończyły takową szkołę, a nie mają studiów nike mogą pracować tak więc każda pracująca ma taki tytuł
OdpowiedzOk, ale za czasów tej nauczycielki, jeszcze kilka lat temu były licea pielęgniarskie, więc dlatego tak powiedziała. Nie każdy jest na bieżąco z całym systemem kształcenia na wszystkich kierunkach ...
Odpowiedzno tak, ale liceum to nie zawodówka. Sama jestem w liceum na tańcu i mam lekcje jak normalna osoba w tym wieku, a po lekcjach kilka godzin tańca, a w zawodówce nie masz już normalnych lekcji
OdpowiedzChyba jakiś kompleks z twojej strony wyszedł na jaw, na każdym kierunku pojawiają się durne żarty prowadzącego, nie tylko na pielęgniarstwie. Na germanistyce do pierwszoroczniaków profesor mówił z wybitnie polskim akcentem: FERSZTEJEN?
OdpowiedzNieraz na zajęciach słyszymy teksty w stylu 'Pan studiuje na lekarskim, a nie pielęgniarstwie, więc prosze odpowiadać jak student lekarskiego, a nie pielęgniarstwa.' gdy komuś zdarzy się odpowiedzieć na pytanie asystenta zbyt ogólnie. Czasem też zdarza się 'Pan będzie lekarzem, nie dentystą, więc proszę mówić na temat'. :) Spora część studentek pielęgniarstwa to jednak tępe strzały, nic więc dziwnego, że w taki a nie inny sposób zdarza się odezwać prowadzącym. Mnie takie komentarze bawią, bawią też koleżanki które na pielęgniarstwie zimowały - cóż, taka specyfika nauki na tego rodzaju uczelni. ;) I kwestia praktykowania lub niepraktykowania zawodu ma to mało wspólnego, u obu rodzajów asystentów spotyka się tego typu odzywki.
OdpowiedzCo do żartu - suchar wykładowy jak każdy inny, tylko ktoś z kompleksem kierunku doszukiwałby się tu ataku. :)
OdpowiedzTo jest piekielne? Studiowałem medycynę i również wykładowca na anatomii sypnął podobnym "żartem". Mi się wydaje bardziej, że nie dostałaś się na medycynę i jesteś z tego powodu sfrustrowana.
OdpowiedzJakie jest serce każdy widzi. Wykładowca miał po prostu takie poczucie humoru, by powiedzieć coś jakby rozluźniającego, oczywistego. Miał JAKIEŚ poczucie humoru, chyba w przeciwieństwie do Ciebie. Sorry – historia drętwa.
Odpowiedz