Przypomniałam sobie dzisiaj pewną sytuację, której świadkiem byłam podczas jazdy MZK.
Weszłam do autobusu i od razu stanęłam przy oknie. To był czerwiec, jeden z tych najcieplejszych dni, więc idąc za głosem resztek rozsądku chciałam znaleźć się blisko źródła jakże świeżego, miejskiego powietrza. Przyuważyłam siedzącego na jednym z siedzeń starszego pana dzierżącego w dłoniach dwie kule. Gdzieś tam dalej jakieś matki z małymi dziećmi, starsze kobiety, całkiem spory odsetek ludności w wieku gimnazjalnym i wczesnolicealnym. Czyli nic nadzwyczajnego.
Po pokonaniu trasy między tym, a dwoma kolejnymi przystankami, starszy pan jeszcze na spory moment przed zatrzymaniem autobusu wstał i z trudem zaczął przemieszczać się w stronę wyjścia. Choć nie miał wcale daleko, bo właśnie przy wyjściu siedział, jako osoba niepełnosprawna miał z tym problem. I to dość spory, bo pokonanie metra naprawdę sporo mu zajęło.
W końcu autobus się zatrzymał, a drzwi otworzyły. Starszy pan miał jeszcze jednak niewielki kawałek do pokonania, zanim będzie mógł wystawić kule, oprzeć je o chodnik i wyjść. Wszyscy, co mieli, wyskoczyli z autobusu, a pan już-już również miał się z niego wydostać, kiedy kierowca postanowił zamknąć drzwi, a one postanowiły przygnieść człowieka.
Już w chwili, kiedy drgnęły, cały autobus krzyczał do kierowcy, żeby otworzył, a jakiś chłopak próbował wciągnąć pana do autobusu, bo chyba lepiej wysiąść przystanek dalej, niż zostać zgniecionym przez drzwi. Ale reakcja była zbyt wolna, a drzwi zamykały się dalej i w końcu sięgnęły biednego staruszka. Ludzie dalej krzyczeli, a chłopak, który wcześniej chciał złapać starszego pana, złapał za drzwi i pociągnął je mocno. Jakaś kobieta podskoczyła i złapała za drugie drzwi. No, w takiej sytuacji już musiały się otworzyć.
I niby mógłby to być zwyczajny błąd, zwykła pomyła kierowcy. Ale kiedy starszy pan stał już na chodniku, kierowca sam wyskoczył z autobusu i... Zaczął na niego krzyczeć, że powinien wysiadać szybciej! Ludzie, konkretnie już rozdrażnieni, sami zaczęli krzyczeć na kierowcę. Starszy pan tylko machnął ręką, odwrócił się i o kulach ruszył dalej, a kierowca wrócił do autobusu.
Na każdym kolejnym przestanku - przynajmniej póki ja znajdowałam się w autobusie - stał długo i przez długi czas nie zamykał drzwi.
komunikacja_miejska
Też miałam podobnie. Siedziałam daleko od wyjścia i zanim do niego doszłam to kierowca zdążył wypuścić część ludzi i ruszył.
Odpowiedz@kicia22 a od kiedy trzeba siedziec do ostatniej chwili aby wstac i wysiasc?
OdpowiedzCzasem jest taki tłok, że nie da się przejść wcześniej.
OdpowiedzJak jest taki tłok, to szykuje się do wyjścia dużo wcześniej, żeby mieć czas się przepchnąć do wyjścia a nie czeka do "prawie"przystanku albo najlepiej chcieć wysiadać jak juz ludzie zdążą zacząć wsiadać do pojazdu i jeszcze miec pretensje, ze nie widza ze ty TERAZ wysiadasz. Bardzo nagminne zachowanie, szczególnie wśród starszych ludzi i tych tyczących 40-stek.
OdpowiedzJeśli jest tłok, to często nie ma się jak ruszyć, a co dopiero o szykowaniu się do wyjścia. Owszem zasygnalizować ludziom można, że się będzie wysiadać, ale i tak dopiero będą w stanie się przesunąć, gdy ci przy drzwiach na chwilę wysiądą.
OdpowiedzSkakanka, dokładnie :)jeszcze jak jest się młodym to można jakoś pomanewrować w miarę możliwości, ale dla starszej, niepełnosprawnej osoby jest to zupełnie niemożliwe.
OdpowiedzGdy chodziłam o kulach czekałam z wstawaniem do zatrzymania się pojazdu. Każde szarpnięcie na zakręcie czy przy zatrzymywaniu było po prostu bolesne i mogło mi ponownie uszkodzić ścięgna. Zdrowej osobie ciężko zrozumieć takie rzeczy.
OdpowiedzOdkryłam kolejną piekielność w tej historii: Dlaczego widząc, że staruszek ma problemy z poruszaniem się, nikt mu nie pomógł przy wysiadaniu od razu? Sama byłam świadkiem sytuacji, gdzie starszy pan, również mający problem z chodzeniem chciał wysiąść z tramwaju. Od razu pewien chłopak udzielił mu pomocy i wszystko poszło sprawnie. Uprzedzam pytania: Nie, motorniczy nie zaczął klaskać, ale też "nie zdążył" nikogo zatrzasnąć.
OdpowiedzA od kiedy to drzwi od autobusów zamykają się z taką siłą że mogą człowieka przygnieść?
Odpowiedzoj, zamykają się z niezła siłą, kiedyś prawie dostałam takimi drzwiami gdy stałam przy wyjściu bo był niezły tłok.
OdpowiedzA ja kiedys dostałam całkowicie, a nie prawie, bo rzuciłam się w zamykające się drzwi bo nastepny kurs był za pół godziny i ani nie bolało ani nic. Jedyne co robią to duzo huku przy zamykaniu, gdyby były w stanie zrobic komuś jakąkolwiek krzywdę te drzwi to nie dostałyby atestów z ministerstw i całej reszty, ew mpk nie wypłaciłyby się z odszkodowań.
OdpowiedzZnajoma była świadkiem, jak drzwi przygniotły wózek, na szczęście pusty. A drzwi faktycznie zamykały się wolno, choć może nie tak, jak to wynika niby z opisania. Po prostu opisałam sytuację dokładnie, więc tak wygląda.
OdpowiedzTeraz robią mechanizmy drzwi z autorewersem (lekki opór i otwierają się z powrotem). Dawniej to zamykały się i koniec. Mimo wszystko jest takie ostrzeżenie na kartce przy drzwiach (po usłyszeniu sygnału odsunąć się od drzwi) i mało kto respektuje ten sygnał. Zbyt wielu traktuje go jako sygnał do biegu do zamykających się drzwi.
OdpowiedzZ historii wynika, że drzwi zamykały się w zwolnionym tempie jak grobowiec w Indiana Jones...
Odpowiedzw starych, ledwo jeżdżących Ikarusach to akurat norma :)
OdpowiedzZ drugiej strony: siedziałam w tramwaju, przegubowym gdzieś z tyłu i zauważyłam w ostatniej chwili jak do tramwaju idzie niewidoma dziewczyna. była tuż przy drzwiach a pan motorniczy zamknął jej drzwi przed nosem. Gdybym wcześniej ją widziała to bym jej pomogła. No ale co to za sk*rwielstwo tak traktować ludzi. Akurat na mojej linii motorniczy często robią jakieś chamstwa.
OdpowiedzJa już parę osób przytrzasnąłem drzwiami. Nie da się tego uniknąć. W lusterku zewnętrznym widzę tylko wzdłuż burty tramwaju i lekko w bok. Nie widzę wnętrz wejść do tramwaju. W lusterku wewnętrznym widać w pierwszym wagonie to czego nie zasłaniają ludzie, siedzenia i płyty wiatrochronne przy drzwiach, a w drugim jeszcze mniej. Starsze osoby mają ograniczone możliwości utrzymać się na nogach w jadącym pojeździe. Dłużej wysiadają i ja to rozumiem i spokojnie potrafię poczekać, ale jak to widzę. Niestety jak jest tłok, ktoś wsiadł do drugiego wagonu to mając czas odjazdu, nie widząc nikogo i nic wystające z drzwi (wystarczy wystawić laskę, kulę lub torbę) daję sygnał zamknięcia drzwi i zamykam je. Z powodu nieświadomości parę osób już przytrzasnąłem jak na początku komentarza się przyznałem. Dodam jeszcze, że przy tych przytrzaśnięciach nie z mojej winy nie miałem ochoty krzyczeć na przytrzaśnięte osoby. Wystarczyło kulturalnie obsobaczyć (lepiej działa bo ludzie są wtedy zawstydzeni) lub zignorować (jak przytrzaśnięci lecieli z bluzgami).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 sierpnia 2013 o 20:36