Wkurzyłam się, żeby nie napisać wulgarniej choć raczej wulgaryzmów nie używam.
Znajoma M urodziła dziecko. Jako, że ja już mam starsze, zapytała czy mogę użyczyć jej ciuszków po moim maluchu. No ok, chciała zapłacić, fajnie, ale zaznaczyłam, że nie chcę sprzedawać, pożyczę, jak jej dziecko wyrośnie to niech odda. Sama miałam użyczane ciuszki od rodzinki, które oddawałam a i dzieci się w tych ciuszkach multum wychodziło. Jej pożyczyłam te nówki, które młody miał. No ok, przystała z podziękowaniami, aczkolwiek ze zgryźliwością czy jeszcze dziecię kolejne planuję skoro zwrotu chcę ( zapaliła mi się mała lampka ostrzegawcza, ale zbyt ufna jeszcze byłam). No może nie planowałam wtedy ale i nie wykluczałam, a każdy rodzic wie ile to kosztuje i że dziecko wyrasta bardzo szybko.
Dzisiaj spotkałam inną znajomą, w ciuszkach po moim synku (poznałam a reszta mnie utwierzdziła), była zadowolona, że jaka cudna jest M bo jej dała ciuszki po swoim synku.
Świetnie, że taka miła, ale chyba nie powinna rządzić się moimi! Szykuję się do kategorycznego zwrotu ciuszków, wyraźnie zaznaczyłam, że pożyczam, nie sprzedaję i nie daję darmo. Nie s*am pieniędzmi za przeproszeniem i chciałabym, żeby moje kolejne dziecko, jak się na nie zdecyduje, miało te ubranka. A hojna pani M, która tak pięknie porządziła się nieswoimi rzeczami ma kasy po pachy, rączek sobie nie skaziła pracą, pan mąż zza granicy pieniązki przysyła, wszystko jest, ja tego nie mam a większość tych ślicznych ciuszków to były prezenty od rodziny.
Przelała się czara goryczy, koniec bycia miłym i pomocnym we wszystkim bo i przez inne sprawy się tego nauczyłam. Niech wyzywają od chamskich, trudno, w tej chwili to na wszystko kategoryczne "nie"!
wykorzystywanie?
Wybacz, ale nie wiem czy bardziej Cie wkurza jej dobrostan, czy zachowanie...
OdpowiedzZachowanie. Bo normalny człowiek wg. mnie nie rządzi się pożyczonymi rzeczami jak swoimi. Niech jej się wiedzie jak najlepiej, każdemu tego życzę. Tylko, że ja jestem w trudnej sytuacji materialnej a mimo to chciałam pomóc no i o... gdyby oddała te ciuszki tak jak się umawiałyśmy, chętnie pożyczyłabym innej osobie potrzebującej. A tak ? Porządziła się nie swoimi i nie według umowy. Dla mnie to nienormalne i krzywdzące, bo jakby mi się teraz zdarzyło, że powiję dziecko a ciuszków nie odzyskam, to na zakup nowych mnie nie stać. Sama miałam kiedyś dobrą sytuację materialną, teraz nie mam o czym wszyscy znajomi wiedzą włącznie z tą. Jest mi najzwyczajniej przykro, że dałam się tak wrobić, bo moje dziecko chyba nigdy nie będzie posiadało tego co oni mogą zapewnić finansowo, moje ma miłość co najważniejsze, ale czuję się po prostu oszukana i okradziona.
OdpowiedzZ tego kawałka tekstu wynika, ze chyba jednak wkurza Cie jej majętność: "Nie s*am pieniędzmi za przeproszeniem i chciałabym, żeby moje kolejne dziecko, jak się na nie zdecyduje, miało te ubranka. A hojna pani M, która tak pięknie porządziła się nieswoimi rzeczami ma kasy po pachy, rączek sobie nie skaziła pracą, pan mąż zza granicy pieniązki przysyła, wszystko jest, ja tego nie mam a większość tych ślicznych ciuszków to były prezenty od rodziny.".
OdpowiedzRzeczywiście połowa tekstu to "psioczenie" na dobrobyt znajomej. Poza tym może ona dała te ciuszki komuś kto ich potrzebował bo jest równie biedny jak Ty? Rozumiem piekielność rządzenia cudzym mieniem ale szczerze mówiąc teraz to jej raczej możesz "naskoczyć" umowy z nią nie spisałaś i nie masz jak odzyskać tych ubranek. Podejdziesz do dziecka i mu je zedrzesz? Poza tym skoro jesteś taka biedna jak już wielokrotnie powtarzasz to chyba nie zdecydujesz się na kolejne dziecko...
OdpowiedzTibka nie pisze, że jest biedna, tylko, że nie sra pieniędzmi. Ja też nie jestem pewna, a pieniędzy w klozecie nie znajduję, tylko ciężko na nie pracuje i chce inni to szanowali. Rzeczywiście, da się zauważyć w tekście, że autorka jest poirytowana stanem majątkowym znajomej, ale raczej tylko w kontekście opisanej sytuacji. Mnie też na co dzień nie irytuje relatywne bogactwo znajomych, dopóki nie zaczynają żerować na innych, być może mniej majętnych. I wcale nie wynika to z zazdrości.
Odpowiedz@Tibka - to dlaczego znajoma wzięła używane ciuszki od Ciebie, skoro "kasy ma po pachy? W takiej sytuacji to chyba kilka stówek wydane na ciuchy więcej lub mniej nie robi różnicy? Poza tym historia zionie zawiścią i mam wrażenie, że czytam krótki wywód mocno sfrustrowanej osoby, ponieważ Twoja reakcja jest niewspółmierna do zdarzenia.
Odpowiedz@Konik, a jak myślisz, skąd ludzie mają kasy po pachy? Stąd, że jak mogą zaoszczędzić to lekką ręką wydają kilka stówek? Dziwne, mi od tego jeszcze kasy nie przybyło ;) Reakcja niewspółmierna do sytuacji? Rozumiem, że gdyby ktoś pożyczone od Ciebie rzeczy ODDAWAŁ innym i jeszcze twierdził, że rzeczy należą do niego to machnąłbyś/machnęłabyś na to ręką? Ja jak najbardziej złość i frustrację autorki rozumiem, jak można cudze rzeczy rozdawać innym?
Odpowiedzdigi 51. Tibka napisała, że nie sra pieniędzmi, a w komentarzu dodała: "Tylko, że ja jestem w trudnej sytuacji materialnej" a to dla mnie znaczy to samo co "biedna". "Ja też nie jestem pewna, a pieniędzy w klozecie nie znajduję",<--tego natomiast kompletnie nie rozumiem.
OdpowiedzNie bardzo rozumiem, dlaczego uważasz, że trudna sytuacja finansowa, to to samo, co bycie biednym? Możemy tu teraz prowadzić dyskusje semantyczne. Myślę, że w trudnej sytuacji finansowej jest wiele rodzin w Polsce, a mało którą z nich można nazwać biedną. Poza tym, jakie ma znaczenie czy autorka jest biedna czy bogata? To może tylko zwiększać poczucie krzywdy autorki, skoro bogatsza koleżanka zawłaszczyła sobie jej rzeczy, ale nie to jest puentą historii. Uwagi na zasadzie: "Biedna jesteś to i tak następnego dziecka nie będziesz miała" są po pierwsze chamskie, po drugie nie mają nic wspólnego z głównym punktem historii, a jedynie okolicznościami pobocznymi. A co? Jakby autorka napisała, że chciała mieć te rzeczy jako pamiątkę po dziecięcych czasach swojego potomka, to zmieniłoby to sens historii? Baba zachowała się bezczelnie, a wy przyczepiliście się autorki, jej stanu majątkowego i planowania rodziny, jakby to było najważniejsze w historii. Moje rzeczy, to chcę je z powrotem i nikomu nic do tego czy będę ich używać czy wywalę na śmietnik.
Odpowiedz@digi51: Ale np ja nie uważam, żeby sytuacja nie była piekielna. Ot, zauważyłem, ze chyba bardziej autorce przeszkadza kasa koleżanki, niż jej zachowanie. To widać nawet po słownictwie jakiego używa by opisać te dwie rzeczy.
Odpowiedz@SS, sorry za brak precyzji, mój komentarz to raczej odniesienie do komentarzy gjoaa i ew. konika.
OdpowiedzO kurcze,ale dramat..."Chojnie" mnie rozwaliło..Tego jeszcze tutaj nie widziałam...
Odpowiedzwybacz, jest mi wstyd, poprawiłam.
OdpowiedzTo popraw jeszcze "jako, że" - doprowadza mnie to do białej gorączki.
Odpowiedz@Katka_43 Sama kilka spacji zgubiłaś, wstyd przy takiej interpunkcji pouczać innych!
Odpowiedz@encepence: Zgadza się. I jedną kropkę (ew. postawiła jedną kropkę za dużo).
OdpowiedzA mnie zastanawia, po co ty jej te rzeczy pożyczałaś? Gdyby to była osoba niezamożna, miała problem z wyprawką dla niemowlaka... albo, gdyby teraz były "ciężkie czasy", nie można było nic kupić - wtedy tak, byłoby to zrozumiałe. Dałaś się wkręcić, bo osoby z kasą - to zwykle osoby mało rozrzutne. Jeśli ubranka były ładne i niezniszczone - po co miałaby wywalać kasę na coś, z czego dziecko szybko wyrośnie. Lepiej było "pożyczyć". Nie wiem, czy odzyskasz chociaż część tych rzeczy, ale sądzę, że w tej sytuacji powinnaś jej jednak kazać zapłacić.
OdpowiedzByłam naiwna i wierzyłam w uczciwość chyba, bo i ja dostałam trochę ubranek dla dzieciaczka na pożyczenie i wiem jak to ułatwia sprawę, mimo że wtedy sama zamożna byłam jeśli można to tak określić. Z tymże ja oddałam co do joty i jak w tej sytuacji się tak umawiałam ,to myślałam, że również tak będzie. W międzyczasie niestety sytuacja materialna się u mnie bardzo zmieniła o czym pożyczająca M wiedziała. Dlatego nerw zmieszany ze smutkiem bo tracę wiarę w ludzi, już nie tylko z opowiadań ale i na własnym przykładzie. Ale będę walczyć, dzieciaka mi okradać nikt nie będzie, bo mogłam sprzedać te ciuszki na allegro i kupić młodemu na teraz. Poza tym ja coś pożyczone traktuję lepiej niż swoje i takie rzeczy mnie zadziwiają. Spotkałam się z czyś takim w sprawie siostry nie spodziewałam się, że mi ktoś takie rzeczy będzie fundował.
Odpowiedz"Dzisiaj spotkałam inną znajomą, w ciuszkach po moim synku (poznałam a reszta mnie utwierzdziła), była zadowolona, że jaka cudna jest M bo jej dała ciuszki po swoim synku." Nie sądzisz, że określanie malutkiej dziewczynki przez dorosłą osobę mianem "znajomej" jest trochę, ekhm, dziwne? Czy ta "znajoma" wogóle umiała już mówić? Dzieci nie przekazują informacji w stylu "ciocia M. dała mi ciuszki po swoim synku więc uważam ją za cudną". Innymi słowy - fake, albo autorka ma dziwne skłonności do nazywania niemowląt znajomymi, albo tak słabo włada językiem polskim, bo nie ukończyła jeszcze podstawówki - czyli jest za młoda, żeby mieć "starsze dziecko".
Odpowiedzczemu zaraz fejk ? też jestem czepliwa i na początku mnie to "porazilo", jednak każda myśląca osoba bez problemu może się domyślić że autorka spotkała znajoma której dziecko było ubrane w ubrania po jej dziecku. Nie mam pojęcia co wnosi Twój komentarz. Chyba tylko niepohamowana chęć zaistnienia. Jednak odrobinę nie rozumiem autorki (może dlatego że nie mam jeszcze dzieci) skoro nie planowała kolejnego dziecka czemu zwyczajnie nie sprzedała tych ubranek ( biorąc pod uwagę fakt że jej obecna sytuacja materialną jest w najlepszej kondycji i dziecko wciąż potrzebuje ubrań i masy innych rzeczy oraz że raz już jej pozyczono ubrania i z obowiązku ich oddania się wywiazala to czemu nie mieliby pożyczyć drugi raz )
OdpowiedzMalibu: ja też nie planowałam dziecka, ale ubranka wszystkie po starszej córce zostawiłam. Teraz przydały się, bo nie dość, że urodziłam drugą córkę, to przy starszej nie miałabym możliwości biegać po sklepach i kupować nowe. I zadziwię Cię: po tej córci też zostawiam ubranka, a przynajmniej te niezniszczone. Autorce współczuję. Mam nadzieję, że znajoma chociaż zapłaci za "pożyczone" ubranka.
OdpowiedzŻe tak przejdę na twój slang: Po ch*j jej chciałaś pożyczyć?
OdpowiedzDobry zwyczaj - nie pożyczaj!
OdpowiedzJeszcze lepszy nie oddawaj :P
Odpowiedz"bo jakby mi się teraz zdarzyło, że powiję dziecko a ciuszków nie odzyskam, to na zakup nowych mnie nie stać." Skoro nie stać Cię na utrzymanie dziecka to może lepiej go póki co, jak to ujęłaś "nie powijać"?
OdpowiedzMnie też nie stać na wywalenie pieniędzy na coś, co już mam.
Odpowiedzmyślę, że w tym kraju dużo rodziców nie stać na takie rzeczy jak NOWE ubranka dla dzieci, bo one są koszmarnie drogie i trzeba je ciągle zmieniać bo dzieci szybko rosną i wyrastają. rozumiem jak się ma ubranka po starszym dziecku, ale kupować nowe na każde dziecko to naprawdę trzeba być zamożnym(myślę, że to jest ładnych parę tysięcy przy rosnącym dziecku) a kosmetyki, pieluszki, nosidełka i inne rzeczy też się znikąd nie wezmą, tylko trzeba je kupić. ktoś dobrze napisał, "dobry zwyczaj, nie pożyczaj" i w sumie to najlepsze co mogę powiedzieć w tej sytuacji, ale sama jestem nieasertywna, więc w sumie wiem jak ciężko jest odmówić. poza tym skąd autorka mogła wiedzieć, że nie odzyska tych ubranek? ja myślę, że na jej miejscu jakby mnie ktoś poprosił o ubranka to bym po prostu powiedziała, że niestety ale chcę je sprzedać bo nie mam pieniędzy na nowe dla dziecka, kropka.
OdpowiedzNigdy nie pożyczyłabym od kogoś ubranek, chyba że byłby to jedyny sposób by dziecię odziać. O pożyczone trzeba dbać bardziej niż o własne, a wiadomo, dziecko się brudzi, nie wszystkie plamy da się sprać, tym bardziej rozdarcia, przetarcia i inne uszkodzenia nie do naprawienia. Jakoś nie mam ochoty wiecznie stać nad dzieckiem "nie rusz się, nie dotykaj, nie zaplam, nie zniszcz"... A do tego ubrania pozyskuję z różnych źródeł, te pożyczone miałabym podpisywać czy obfotografować, zrobić listę by pamiętać które oddać?
OdpowiedzJedyne co pochwalę to, że od razu zaznaczyłaś, że ubranka pożyczasz. Ja mam, a raczej miałam koleżankę, która po roku upomniała się o zwrot ciuszków, chociaż mowy o pożyczaniu nie było. Ba, nawet nie wiedziałam, że te ubranka to od niej, a nie że tylko pośredniczyła w przekazaniu mi rzeczy od swojej znajomej. Właściwie historia piekielna, może kiedyś opiszę.
Odpowiedzbo burzujom sie nie pozycza ani nie pomaga taka zasada stac ich niech placa
OdpowiedzDlaczego mam wrażenie, że historia ta już była (identycznie napisana) i komentarze są takie same i w tej samej kolejności? Dejà vu? Błąd Matrixa?
OdpowiedzSorry, ale jeśli chcę zatrzymać ciuchy dla moich przyszłych dzieci to ich nie pożyczam. Nigdy nie wiadomo w jakim stanie wrocą.
Odpowiedz"No ok, chciała zapłacić, fajnie, ale zaznaczyłam, że nie chcę sprzedawać, pożyczę, jak jej dziecko wyrośnie to niech odda" - zrozumiałam to w ten sposób, że ta dziewczyna ma oddać następnej matce te ciuszki, a nie z powrotem Tobie. Może Twoja znajoma miała tak samo?
OdpowiedzWybitna logika. "Pożyczam, jak ci już nie będę potrzebne to oddaj" - jak można zrozumieć, że mam pożyczone oddać komuś innemu niż właścicielowi?
Odpowiedz@digi51 - z ubrankami zwykle tak jest, że się je przekazuje następnemu. Choć oczywiście nie pada wtedy słowo "pożyczam ci", tego się nie da pomylić ;-)
Odpowiedz@digi: Vella ma rację, a tak w ogóle nie wiemy co powiedziała Autorka do swojej znajomej - Ty zapewne też nie wiesz, więc nie cytuj zmyślonych przez siebie kwestii. Czytając historię zrozumiałam, że jak dziecko koleżanki wyrośnie z ubrań, to jego matka ma przekazać je dalej - a nie np sprzedawać. @Vella - niechcący dałam Ci minusa. Przepraszam!
OdpowiedzAle w historii jest napisane, że autorka powiedziała, że POŻYCZA. Jaką logiką trzeba się kierować, żeby nie rozumieć, że jak ktoś coś pożycza to oczekuje zwrotu? PS. Nie minusuj tak zawzięcie, to potem nie będziesz musiała przepraszać :P
OdpowiedzJeśli Autorka napisze jakie zdanie konkretnie wypowiedziała, będziemy mieli jasność,a nie Twoje życzenia. P.S: Ciebie nie przepraszałam :P
OdpowiedzWolałabym nigdy Ci nic nie pożyczać, skoro słowo "pożyczam" nie jest dla Ciebie jasnym sygnałem, że życzę sobie zwrotu.
Odpowiedz