Zakup łańcucha.
Chciałem zakup1ć 1m łańcucha do przedłużenia huśtawki dla syna (takiej wiszącej w futrynie drzwi). Udałem się w tym celu do znanego marketu budowlanego Praktiker w M1 w Łodzi. Wszedłem na dział z łańcuchami, linami itp. znalazłem 2 różne odpowiadające mi łańcuchy i... zacząłem poszukiwania pracownika.
Po kilku wezwaniach pojawił się pracownik, więc postanowiłem przed zakupem zadać kontrolnie pytanie i kupić. PROSTE :)
[Ja] Chciałbym kupić 1m łańcucha, tylko mam pytanie, który jest bardziej wytrzymały, ten (1. cieńszy ale lutowane oczka) czy ten (2. ciut grubszy, ale nie lutowany).
[Pracownik]. Yyy...
[J] Jakie obciążenie wytrzymują 50kg? 150?
[P] Yyyy... 100.
[J] Strzela pan?
[P] Yyyyy... trochę.
Widząc, że sam muszę podjąć decyzję, biorę 1. Pracownik bierze miarkę, odmierza 1m. i próbuje przyniesionymi nożycami ciąć.
[P] Przepraszam, ale muszę iść po inne nożyce.
[J] Ale tu ma pan taką gilotynę do tego (przykręcona do półki z łańcuchami).
Gość zaczyna przewlekać łańcuch przez urządzenie (proste jak budowa...), zrezygnował i poszedł po nożyce.
Niezbyt chciało mi się wierzyć że gilotyna nie działa, więc wziąłem łańcuch, znalazłem oczko, które próbował ciąć i obciąłem łańcuch jednym pociągnięciem dźwigni, ale by nie było oczko obok, by pokazać pracownikowi że to było miejsce zaznaczone przez niego. taki odruch, że nie próbuję oszukać.
Pracownik wraca z nożycami, którymi pociął by czołg, a ja stoję z łańcuchem w dłoni (i satysfakcją w oczach). Gość bierze ode mnie ucięty kawałek, przykłada miarkę, a tam 1,20 (zonk)
[P] Jest 1,20.
[J] Zaraz, przecież obciąłem tam gdzie pan zaznaczył, proszę tu jest oczko które pan ciął, a tu obciąłem (odległość 2cm).
[P] Ale jest 1,20.
[J] Ok. To proszę mi obciąć te 0,20, bo chciałem 1m.
[P] A co ja zrobię z tym 0,20?
[J] To samo co z tym 1,20.
Puściłem łańcuch na ziemię i wyszedłem ze sklepu. Może wyszedłem na chama, buraka, ale wydaje mi się że pracownicy powinni być bardziej ogarnięci.
Dodam, że skończyłem szkołę techniczną i znam się na miarce :)
sklepy
Nie skończyłam szkoły technicznej. Jestem 100% humanistą. Ale też znam się na miarce;) Nie trzeba nawet matury by zmierzyć coś miarką. A przynajmniej tej umiejętności należałoby oczekiwać od pracownika Praktikera.
Odpowiedztez tak kiedys myslalem, dopóki nie poznalem dziewczyny, która przyznala, ze nie potrafi odczytac pomiaru z linijki oraz inzyniera, który oczytujac wynik z linijki pomylil sie o 15mm
OdpowiedzNie mam w ogóle matury, dopiero szkoła średnia (no... ale technikum samochodowe) i bez problemu potrafię wyczytać z suwmiarki wynik do 0.1mm i z mikromierza z dokładnością do 0.01mm ;o to jest banał, a odczytać z linijki to chyba już przedszkolaki ppotrafią.
OdpowiedzJednak Ty się okazałeś piekielny w tej historii, bo pracownik był tylko nieogarnięty (ograniczony).
OdpowiedzTeż tak czuję, choć byłem raczej miły i cierpliwy. A pracownik... nowa jakość - "bylejakość" lub "jakość to będzie" :)
OdpowiedzNie, nie okazał się piekielny. Piekielnym jest to, że w analogicznej sytuacji: lekarz nie wiedziałby co dolega pacjentowi, strażak nie wiedziałby jak się gasi pożar a kierowca nie miałby prawa jazdy. Też bym się wkurzył gdybym był obsługiwany przez osobę tak kompletnie pozbawioną kompetencji. Generalnie do obcięcia tego łańcucha wystarczyło nie być idiotą - gilotyna nie jest trudna w obsłudze. A żeby wiedzieć jakie obciążenie wytrzymuje- wystarczyło wiedzieć COKOLWIEK o sprzedawanym towarze.
OdpowiedzCóż. Przyznam szczerze, że z gilotyną do cięcia metalu miałabym już pewien problem. Ale gdyby ktoś mi pokazał, jak się jej używa i nie wymagałoby to specjalnej siły fizycznej to pewnie bym jakoś ogarnęła :)
OdpowiedzW tej historii piekielne jest to, że pracownik Praktikera ze względu na swoją wiedzę techniczną, nie jest zdolny do pracy w Praktikerze... Może był nowy?
OdpowiedzTo mają przecież komputery, w których można sprawdzić. Jak ostatnio natrafiłam w jednym markecie na nowego to było "przepraszam, ja tu pracuję tydzień, pani poczeka pięć minut to sprawdzę w komputerze" (chodziło o konkretny wzór płytek, po remoncie i drobnych rearanżacjach jest potrzeba parę dokleić).
OdpowiedzJak mówi yannika, nie wiedziec ma każdy prawo (trudno, żeby pracownik na wyrywki znał specyfikacje KAŻDEGO produktu, zawsze się trafi coś nowego/przeoczonego), ale od tego jest, żeby pójśc się dowiedziec od kogoś czy z komputera.
OdpowiedzZakup1ć?
OdpowiedzCzemu w marketach jest tanio? Bo oszczędzają na czym tylko mogą w tym i na szkoleniu pracowników (często zatrudnionych poprzez agencje pracy tymczasowej).
OdpowiedzJeżeli pracownik potrzebuje szkolenia do zmierzenia łańcucha i do obsługi prostej gilotyny to jest zbyt tępy żeby gdziekolwiek pracować.
OdpowiedzJeśli chodzi o zmierzenie to pewnie robił to niedbale. Co do gilotynki się nie wypowiem, bo z takim ustrojstwem kontaktu nie miałam, to nawet nie wiem. Ale podstawowego przeszkolenia mu brakowało- tu mam na myśli np. wytrzymałość łańcuchów na obciążenia. Powinien móc to gdzieś sprawdzić.
Odpowiedz@Smok - w marketach wcale nie jest tanio... Parę miesięcy temu robiłem remont łazienki. Zakupy porobione w czwartek w Leroy Merlin: stelaż podtynkowy WC i umywalki, kibelek, klapa WC, w sumie jakieś 1600 zł. Pobieżne sprawdzenie w necie... ups! Drogo! No to telefony i zamawianie z odbiorem osobistym. Zaoszczędzone ponad 300 zł. No i lepsze - w LM stelaż WC 3 w 1, kupiony przez net 5 w 1.
Odpowiedz@Gremlin - miałem to samo. Zjeździłem kilka marketów w poszukiwaniu żwirku. Wreszcie zajechałem z ciekawości do składu budowlanego, w całości polskiego. Było taniej!
OdpowiedzKolejne potwierdzenie fatalnej jakość obsługi w praktikerze (jak dotąd w każdym, do jakiego trafiłem). Gorzej jest tylko w nomi. Mój prywatny ranking (od najlepszej obsługi) marketów budowlanych/technicznych: 1) Castorama 2) ex aequo: Jula, Leroy Merlin 3) Obi 4) Brico Marche 5) Praktiker 6) Nomi (kompletne dno)
Odpowiedzz jednej strony mogl to byc nowy... a z drugiej sa takie niedoruchance na swiecie znam np ludzi ktorzy nie znaja wlasnych adresow zamieszkania i z oburzeniem reaguja na wymog podania ich (przeciez ja jestem DYSLEKTYKIEM!!!!) slbo ludzi ktorzy przez pierwszy mies pracy codziennie do roboty spozniali sie po godzine czy pol godziny twierdzac ze co to za roznica i wgl o co kierownik sie czepia
OdpowiedzCiekawe jakie IQ trzeba mieć do obsługi gilotynki z dźwignią ? Bo chyba w zasadzie dobrze działającej części mózgu odpowiadającej za to by złapać ręką dźwignię i użyć troszkę siły.
Odpowiedz"Puściłem łańcuch na ziemię i wyszedłem ze sklepu. Może wyszedłem na chama, buraka, ale wydaje mi się że pracownicy powinni być bardziej ogarnięci." Brawo! Pokazales mu!. Straciles godzine,bo musiales isc do innego sklepu, wydales forse na dojazd ale sie nie dales! A to wszystko dla 20 cm lancucha. A pro po: po ile bylo za m.? Burak
OdpowiedzNie dla 20 cm, tylko dla zasady.
OdpowiedzWidzisz, żyjemy w takich czasach, że sklepy stoją co metr. Ja, jako klient wydający swoje pieniądze, mogę oczekiwać komfortu obsługi i tego, że będzie to robić osoba kompetentna. Jeśli tak nie jest, idę do konkurencji. Jeśli tego nie rozumiesz, to Twoja sprawa, ale ja nie mam zamiaru sponsorować idiotów.
Odpowiedz@Krwawaopiekaczko powiem Ci, że skoro to był 'świeżak" to mogłabym zrozumieć, że nie potrafi tej gilotyny obsłuzyć. Ktoś mu raz pokaże i chłopak się nauczy. Ale niedbałości w odmierzaniu już chyba bym tak latwo nie darowała. Jeśli ktoś dokładnie odmierzył, ile tego lańcucha potrzeba to po co mu 20 cm więcej i po co ma sobie dokładać pracy i samemu ciąć w domu do adekwatnej długości? Myślę, że gdyby chłopak sam musiał za ten 'nadmiar' zapłacić raz czy drugi to może za trzecim razem nie mierzyłby na odwal.
Odpowiedz@krwawaopiekaczka: zgaduję, że nie było Castoramy 15 metrów od Praktikera. Nie wiem, może jestem pozbawionym zasad i honoru idiotą, ale jeśli miałbym tracić nawet pół godziny "w imię zasad" nie oszczędzając na tym nic, albo wręcz tracąc na tym (bo benzyna na dojazd do innego sklepu może kosztować więcej niż 20 cm łańcucha, pomijając już fakt, że czas to pieniądz...) to bym te zasady olał i po prostu kupił na miejscu.
OdpowiedzMoim zdaniem był to słuszny protest wobec skrajnie niekompetentnej obsługi. Zawsze będą firmy, sprawdzające jak niską jakość towaru/usługi klient jeszcze zniesie za tą samą cenę.
OdpowiedzLasooch - nawet gdybym miał ten łańcuch kupić drożej i dopłacić za dojazd, to wolę dać zarobić komuś, kto mnie szanuje jako klienta. Kiedyś w LM chciałem kupić piecyk gazowy. Pracownik, którego zapytałem, stwierdził, żebym poczekał 1,5 godziny aż kolega przyjedzie, który "się zna". Przez te półtorej godziny pojechałem do innego marketu, kupiłem i wróciłem do domu. Łaski bez.
OdpowiedzPraktiker i tak wlasnie splajtowal (oglosil bankructwo). Czyli ten problem chyba na przyszlosc z glowy, chyba ze inna siec sklepow budowlanych przejmie z pocalowaniem w reke tak doskonalego sprzedawce-fachowca.
OdpowiedzPojechaliśmy z mężem ostatnio po płytki do łazienki. Mieliśmy upatrzone właśnie w Praktikerze (Pestka Poznań), w promocyjnej cenie. Zdecydowani na 100%. Ale na półce nie było, więc do obsługi czy jest gdzieś więcej. Najpierw 10 minut szukania pracownika. No znalazł się i sprawdza w komputerze. Są, ale regał wyżej, ściągać trzeba. I czeka, patrzy, po dłuższej chwili pyta czy je chcemy. Nie, kurka dla jaj pytamy. No, ale to ściągnąć trzeba. Widocznie bardzo mu się nie chciało, ale ściągnął z miną cierpiętnika, a trochę tego było- 15 kartonów. Na plus tylko to, że inny pracownik pomógł mi z wózkiem wypełnionym płytkami, którym nie dałam rady sterować, dojechać do kasy. Mąż z tyłu jechał z drugim.
OdpowiedzTutaj facet był strasznie nie ogarnięty ale czasami nie ma co winić pracownika tylko pracodawcę. W tak dużym sklepie pracownicy powinni przejść odpowiednie szkolenie a potem testy czy nadają się do tej pracy. Sama kiedyś pracowałam w miejscu gdzie od razu jak przyszłam kazano mi pracować, a potem opieprzali mnie za to że nic nie umiem. Ale skąd miałam niby wiedzieć co i jak? Nie twierdzę że w tym wypadku też tak było ale warto mieć na uwadze :)
OdpowiedzTak się zastanawiam z tym 1,20 m - czy pracownik rzeczywiście nieogarnięty , czy miał przykazane wciskać ludziom jak najwięcej, a nuż się nie zorientują? Zawsze te 20 cm to parę groszy więcej dla sklepu, a jak klientowi w domu nie spasuje to jeszcze przyjedzie i nowy kupi. A kolejny zakup to kolejne pieniądze. Coś jak z produktami na wagę - zamiast 30 dg sera utnie "się" 39, klient zwykle weźmie bo głupio tak się szczypać o parę deko...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 sierpnia 2013 o 23:40