Siedzę sobie u fryzjera, kawka, gazetka...
Na fotelu pani w trakcie modelowania fryzury, inna czeka na zabieg.
Zakład mały ale z klasą, przytulnie, kulturalnie. Prowadzą go od lat dwie dziewczyny Agnieszka i Ania, bardzo sympatyczne i biegłe w zawodzie. Dlatego zapisy konieczne, klientek dużo, a terminy wyznaczane z tygodniowym wyprzedzeniem (czasem trzeba czekać dłużej).
Wchodzi kobieta po 50-tce, obwieszona jak choinka i brzęcząc łańcuchami na szyi i nadgarstkach, bez słowa powitania ładuje się z marszu na wolny fotel fryzjerski.
Pani Agnieszka obraca się od biureczka zaskoczona.
- Dzisiaj mnie pani uczesze - rzecze paniusia, odkłada torebkę i mości się wygodnie.
- Ale pani Jolu, o ile pamiętam ma pani wizytę w piątek - grzecznie protestuje jedna z fryzjerek.
- Wiem, wiem, ale dziś mi wygodniej, byłam w mieście...
- Ale my mamy już zapisane panie na dziś. Teraz strzyżenie, za kilka minut kolorek, tak nie można...
- Oj, to poczekają te pół godziny, nic im nie będzie, a jak się pani pospieszy to i krócej - choineczka macha lekceważąco łapką.
- Przykro mi, ale nie da rady. Nie dziś. Proszę przyjść w piątek, tak jak było ustalone.
- TAK?! A WIĘC DOBRZE! - obrażona paniusia zrywa się z fotela, podchodzi do fryzjerki bliziutko i syczy jej do ucha - ZAPAMIĘTAM TO SOBIE, JAK PANI PRZYJDZIE DO MNIE DO RATUSZA! - i "bach" drzwiami.
Fryzjerki karpik. Klientki podobnie. Jakoś tak wszystkim się głupio i nieprzyjemnie zrobiło.
Widać niektórym władzunia uderza do głowy.
Autorko, czy akcja dzieje się w miejscowości pod Warszawą?
OdpowiedzA tam "pod Warszawą". Najlepiej miejscowość + jeśli osoba pracuje w ratuszu i da się znaleźć to też dane osobowe. Skoro za nasze "pracują" to i przez nas mogą być oceniani. Sam chętnie bym napisał do kogoś pytając o nadużycia władzy w danym miejscu.
OdpowiedzW tym przypadku to władzunia uderzyła raczej do główki, powiedziałabym:) Pani Halinka z ratusza w wersji de lux.
OdpowiedzPewnie ta pani to jakaś daleka krewna/kochanka/żona kolegi z wojska/żona znajomego z partii/kelnerka z ulubionego baru jakiegoś naczelnika albo innego polityka i zapewne w "RATUSZU" pełni bardzo ważną rolę urzędniczki pijącej kawę, no ewentualnie jeśli miała słabsze plecy, to pracuje z ludźmi w okienku i dla zabawy wprowadza zamieszanie w drukach i formularzach wprowadzając petentów w błąd.
OdpowiedzKolejna nikomu niepotrzebna biurwa
OdpowiedzZa takie zachowanie powinna następnym razem wyjść po wizycie w salonie z włosami w kolorze pięknej, modnej, soczystej zieleni. Babsko złośliwe... !
OdpowiedzPomyłka. Ratusz nie jest pani Joli (no chyba, że wykupiła), a zakład fryzjerski JEST pani Agnieszki i Ani.
Odpowiedzpewnie straszy w nocy w tym ratuszu.
Odpowiedz