Pierwsze poniedziałki miesiąca w szpitalu są zazwyczaj najgorsze. Dla nas, jak i dla pacjentów. Myślę, że nietrudno wam wyobrazić sobie te tłumy przed gabinetami specjalistów.
W szpitalu, w którym pracuję, wszystkie gabinety badań są wspólne dla SORu, pacjentów leżących w szpitalu jak i tych "przychodnianych". Wszędzie, jak wół jest napisane, że pierwszeństwo zawsze mają pacjenci ze szpitala, a poza tym o kolejności wejścia decyduje personel.
Przyjeżdżam z pacjentem, który właśnie - prawdopodobnie - się wklinowuje, pod TK. Pod gabinetem czarno. Babcie, dzieciaki, no tumult. Ja mam pacjenta w stanie dość masakrycznym, pozalepianego plastrami, z rurkami wystającym z każdej możliwej części ciała, w nogach łóżka wesoło wyje sobie monitor transportowy (PIIIIIP, PIIIIIIP, PIIIIIP), dodatkowo bardziej z boku pyrka sobie respirator transportowy (PUUUUUSZSZSZ, PUSZSZSZ, PUSZSZSZSZ). Przyjechaliśmy, czekamy tych parę minut pod drzwiami, bo technicy są w trakcie robienia badania komuś innemu.
Skończyli, my ładujemy się z wyrkiem i pacjentem do pracowni (PIIIIIIIIIP, PUSZSZSZSZ, PIIIIIP), a wtem jakaś babinka zastępuje nam drogę.
- KOLEJKA OBOWIĄZUJE! Ja tu czekam od rana, nic nie jadłam, o Boże, jak mi słabo!
- No myślę, że my jednak będziemy pierwsi.
- Łomatkobosko, KOLEJKA! Ja was nie wpuszczę! Pani myśli, że ile my tu będziemy czekać?
No przecież nie staranuję babci łóżkiem, bo jej jeszcze coś połamię i do sądu za napaść i uszkodzenie ciała pójdę.
Próbujemy z doktor zbyć wszystko milczeniem.
- Wy nie wejdziecie! Co wy sobie myślicie? Pewnie, znajomki same, ja znam te wasze układy! Porządni ludzie miesiącami czekają, a wy tak bez kolejki!
(PIIIIIIIIP, PUSZSZSZSZ)
Wkurzyłam się. Patrzę na babcię, na pacjenta, na resztę ludzi w poczekalni, na babcię, na pacjenta.
Wskazuję na mojego, delikatnie mówiąc, zmasakrowanego delikwenta palcem.
- No tak, same znajomki, ale jak pani chce, to może się z nim pani zamienić.
PIIIIIIIP. PUSZSZSZ.
- Nie? To pani pozwoli, że teraz my wejdziemy.
Jakoś tak parsknięcie śmiechu chyba słyszałam w tej poczekalni. A i babcia jakaś mniej wojownicza się zrobiła.
słuzba_zdrowia
"PIIIIIIIP. PUSZSZSZ." a macie też maszynę która robi "PING!"? ;)
OdpowiedzTak, nazywa się mikrofalówką.
Odpowiedzto na porodówce ;)
OdpowiedzTo na porodówce, jak dziecko wyskakuje gotowe. ;)
OdpowiedzJak wyskakuje niegotowe, to jest odgłos "GNIP"!
OdpowiedzJuż lecąc do Polski przypominam sobie, że dla wielu rodaków kolejka to rzecz święta. Wystarczy się rozejrzeć po lotnisku i od razu widać, gdzie stoją Polacy. Może też nasi wschodni sąsiedzi, ale tego nie wiem na pewno, bo nigdy dalej na wschód nie leciałem. PRL wciąż żywy.
OdpowiedzBabcia siedzi od bladego świtu, ale wizytę ma pewnie przypisaną na godzinę 13:00.
OdpowiedzTak jakoś mi się z kolejką skojarzyło ;) https://www.youtube.com/watch?v=oHGypHUw4QY
Odpowiedz