Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak już kiedyś pisałam, mam przyjemność studiować na kierunku, gdzie dostał się…

Jak już kiedyś pisałam, mam przyjemność studiować na kierunku, gdzie dostał się każdy. Takie czasy, są pieniądze, są studia.

Studia są zaoczne, kierunek ścisły, jednak na uczelni ekonomicznej. Toteż przyszedł też czas na przedmiot "ekonomia". Pani siała postrach, powtarzała, że mało kto zdaje itd. Ale na wykładach sala świeciła pustkami. No bo sobota to na piwko trzeba wyjść, szkoda że zawsze w trakcie wykładu. Czas na egzamin. Oczywiście w sieci krążyły pytania, które rzekomo pani zadaje na egzaminie (forma pisemna). Popatrzyłam na nie, no cóż, jakoś mało przypominają to, co było na wykładach. Wbrew wszystkim postanowiłam polegać na tym co zanotowałam na wykładach i czego dowiedziałam się podczas zajęć.

Nadchodzi dzień ostatecznego rozliczenia. Dostajemy pytania. Dużo ich, czasu mało. Pytania mnie zadziwiły. Dlaczego? Dotyczyły dokładnie tego, co było omawiane na wykładach. Myślałam, że może to złudne i okaże się, że jakieś podchwytliwe. Ano nie. Egzamin napisany bezbłędnie. Czas na rozmowy w kuluarach. I tu małe zdziwienie. "Co to za pytania?! Skąd ona to wzięła?" itp. itd. Właśnie tak, byli odważni, którzy na wykładzie się nie pojawili, notatek nie przeczytali, a później podsumowali "ONA SIĘ UWZIĘŁA NA NAS!". Przedmiot nie był najważniejszy, studia nie wpłyną na zdrowie czy bezpieczeństwo innych osób. Ale widać jakie jest podejście do edukacji i obowiązków dorosłych przecież ludzi. Bo jak są pytania od starszych roczników to nie warto sięgać po notatki. I uprzedzam komentarze. Nie jestem "kujonem" (jak już zostałam ochrzczona :)) ale mam rozum i szacunek dla wiedzy, a przede wszystkim dla siebie.

uczelnia

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jasiek5
10 14

Byłem studentem studiów wieczorowych na uczelni technicznej. Gdy skończyłem studia był stan wojenny, a więc dawno temu. Jako student nie wyobrażałem sobie aby nie być na wykładzie. Tak jakoś się złożyło że nie musiałem wertować góry książek aby podejść do egzaminu. Samo chodzenie na wykłady a potem przejrzenie notatek z wykładów, wystarczyło do nauczenia się na tyle aby uzyskać pozytywną ocenę. Chodzenie na wykłady to podstawa studiowania. Jak ktoś tego nie rozumie to nie powinien w ogóle znaleźć się wśród studentów. Nie powiem że "zmęczenia materiału" nie było, bo wtedy przez 4 dni w tygodniu wstając o 6:00 kładłem się spać po północy, ale po to była niedziela aby móc spać do południa i wstawać dopiero na obiad :-)

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
9 9

Jestem studentem zaocznym. Na niektórych zajęciach dostawaliśmy prezentacje, które można było wykorzystać w nauce do zaliczeń. Niestety, niektórzy nauczyli się na pamięć wszystkiego z prezentacji i nic poza tym. Po dwóch zaliczeniach z prostych i mniej ważnych przedmiotów słyszę: -Skąd on/ona to wziął, tego nie ma w notatkach! -Wszystko to było omawiane na wykładzie,wystarczyło słuchać - mówię. -Eeee, kto by go/jej tam słuchał... No jak nie, to nie, ale się chociaż nie dziwcie, że ciężko zdać.

Odpowiedz
avatar Pantograf
3 3

O tak. Studia zaoczne. Piątek - nie zdążamy na wykłady z pracy. Sobota - śluby są. Niedziela - dzieci idą do komunii. Nie możemy być. ;-)

Odpowiedz
Udostępnij