Historia sprzed paru dni - jak zwykle ku przestrodze. Tym razem o szukaniu pracy - temat szeroko rozpowszechniony w ostatnich czasach.
Pracy nie szukam, ale zaciekawiło mnie ogłoszenie dobrze znanej firmy, która poszukiwała osoby z bardzo dobrą znajomością języka angielskiego, do sprawdzania lingwistycznej poprawności instrukcji do gier komputerowych oraz samych gier na różne platformy. W ogłoszeniu oczywiście same superlatywy. Jako, że wymagania spełniam aż nadto, z ciekawości wysłałam życiorys. Odzew natychmiastowy, że tak, że chcą mnie od zaraz, że szybki awans, że rozmowa to tylko formalność, bo poszukują kogoś dokładnie takiego jak ja.
Zaproponowane warunki: umowa zlecenie (czyli brak ubezpieczenia, bezpłatne chorobowe), praca poniedziałek-piątek 8-16 i niektóre soboty, brak gwarancji ciągłości pracy (w każdej chwili mogą powiedzieć, że przez najbliższy miesiąc pracy niet i radź sobie sam) i to wszystko za oszałamiające 1300 na rękę. Dla tłumacza. Pełnoetatowego. Z wykształceniem lingwistycznym, bo byle kogo nie biorą.
Jedyny plus zmarnowanego czasu na rozmowę? Mina faceta jak mu powiedziałam, żeby do mnie zadzwonił jak zmienią podejście do swoich pracowników ;)
Ludzie, nie dajmy się. Dajmy pracodawcom odczuć, że wiemy, że zasługujemy na dużo więcej niż są skłonni nam zaoferować.
***
Wreszcie jakiś głos rozsądku :) brawo :)
OdpowiedzPracy nie szukasz dlatego mogłaś odmówić, niestety znajdzie się osoba która za takie warunki da się zatrudnić, głównie dlatego że ludzie nie są nauczeni planowania i myślą że jeśli zatrudnią się jako niewolnicy to jest to rozwiązanie ich (niekiedy ciężkiej) sytuacji, a potem już będzie lepiej (z moich obserwacji u większości nie było). Imo prosta zasada: Nie masz pracy? Nie ma godziwej pracy w okolicy? Przeprowadź się a nie siedzisz na gównie i zrzędzisz (bądź jeszcze gorzej uczysz kolejne pokolenia przedsiębiorców że frajer zawsze się znajdzie). Tekst fajny, pozdro
OdpowiedzNiestety się z Tobą zgodzę. Wielu ludzi idzie pracować na marnych warunkach, żeby pracować w ogóle. Niestety trochę błędne koło, bo pracodawcy przez to pozwalają sobie na coraz więcej, a ludzie godzą się na coraz gorsze warunki, byle tylko pracę mieć. Taki dziki ten nasz kiełkujący kapitalizm :/
OdpowiedzDlaczego ludzie godzą się na byle jakie warunki pracy doskonale rozumiem. Jak się nie ma za co żyć to każde pieniądze się przydadzą. Za już w ogóle nie jestem wstanie zrozumieć czemu w momencie kiedy uda im się coś takiego znaleźć trzymają się tego kurczowo jakby była to ich praca marzeń. Kto im broni w międzyczasie szukać lepszej roboty, przecież umowę zlecenie można zerwać w każdej dosłownie chwili i to bez konsekwencji.
OdpowiedzPod koniec lutego dostałem pracę w zawodzie, firma zrobiła mi uprawnienia ale co z tego jak podejście do człowieka jak do szmaty i do tego płaca dla elektryka to 1600 brutto plus 25% premii. Stwierdziłem, że nie ma co szukam czegoś innego. We wrześniu zaczynam nową pracę, jak dotychczasowy szef się dowiedział, że odchodzę to chciał we mnie jeszcze wzbudzić poczucie winy: "jak szukałeś innej pracy to trzeba było wcześniej powiedzieć".
Odpowiedztylko jeśli ktoś nie ma dochodu, skąd ma wziąć pieniądze na orzeżycie, przeprowadzkę i utrzymanie się w nowym miejscu do czasu znalezienia pracy? Chyba właśnie z "uczenia kolejnych przedsiębiorców że frajer się zawsze znajdzie".
OdpowiedzZmieniałem kilka razy pracodawców. Przy rozmowach zawsze uczciwie sawałem znać - ja nie potrzebuję pracy, ja potrzebuję pieniędzy !!
OdpowiedzA co to za różnica, czy to dla wykształconego tłumacza? Jeśli praca, którą byś wykonywała byłaby akurat warta tyle, aby starczyło dla Ciebie taką płacę, to nie spodziewaj się, że ktoś Cię zatrudni za więcej.
OdpowiedzPrzy umowie zlecenie jest odprowadzane ubezpieczenie i składki. Warunkiem jest, że jest ona jedynym źródłem utrzymania. (Pracownik nie ma innej umowy - zlecenia lub o pracę, nie jest studentem, uczniem, nie przebywa na emeryturze lub rencie) Ubezpieczenie nie jest odprowadzane przy umowie o dzieło, wtedy ucina się jedynie zaliczkę na podatek.
OdpowiedzNie wiem jak ze składką emerytalną, ale zdrowotne na pewno nie jest odprowadzane obowiązkowo. Trzeba sobie wyraźnie tego zażyczyc i zastrzec w umowie.
Odpowiedz@szafa Bzdura, mylisz chorobowe ze zdrowotnym. Zdrowotne jest odprowadzane obowiązkowo, chorobowe jest dobrowolne ale o tym decyduje zleceniobiorca. Zdrowotne to to, które pozwala poczekać sobie w kolejkach do lekarza; chorobowe daje kasę w czasie l4.
OdpowiedzCiekawe, bo jak ostatnio byłam zatrudniona na zleceniu, to nie miałam zdrowotnego (tak, odróżniam je od chorobowego, wyobraź sobie). Przyszłam sobie do przychodni i odeszłam z kwitkiem, bo pan szef nic nie opłacił (czego się zresztą od niego dowiedziałam).
OdpowiedzJedyna możliwość to taka, że jesteś (byłaś) studentką, ale wtedy ubezpieczenie zdrowotne masz w pierwszej kolejności od rodziców, w drugiej od uczelni (jak wystąpisz do nich z takim wnioskiem) albo ze zlecenia. Jeżeli nie byłaś studentką, to ubezpieczenie zdrowotne przy umowie-zleceniu jest obowiązkowe a nie jak piszesz "trzeba sobie wyraźnie tego zażyczyc i zastrzec w umowie".
OdpowiedzLudzie, nie dajmy się zatrudnić. Zdychajmy z głodu.
OdpowiedzZ całym szacunkiem, ale piekielności tu nie ma za grosz. Takie są stawki dla początkujących testerów gier - chętnych na to stanowisko jest mnóstwo (bo można sobie pograć i jeszcze dostać za to pieniądze). To nie była oferta pracy dla tłumacza, bo nie polega ona na tłumaczeniu, nawet nie na korekcie, a na wyłapywaniu błędów kontekstowych grając w gotową grę. Nie trzeba do tego wykształcenia, wystarczy tak jak wspomniałaś bardzo dobra znajomość, a Ty wymagania spełniasz "aż nadto". Sama przyznałaś, że pracy nie szukasz i jestes przekwalifikowana na to stanowisko, po czym narzekasz, że stawka jest dla Ciebie za niska. Kto tu komu czas zmarnował?
OdpowiedzSorry, testowanie testowaniem, ale tutaj wyraźnie zaznaczono, że chodzi przede wszystkim o sprawdzanie poprawności językowej. A to już całkiem inna bajka.
Odpowiedz@m65535: Rzeczywiście podkreślono, że chodzi o poprawność lingwistyczną. Powiedziano mi, że z samymi grami praca ma niewiele wspólnego - chodzi o suchy tekst, gdzie znajomość języka i ojczystego i obcego jest kluczowa. Generalnie korekta po tłumaczu. Nie granie za darmo w gry. ;)
OdpowiedzW Lublinie jest koszmar ze względu na studentów.. Na każdej rozmowie o pracę słychać: Ale ja mam studenta, który to zrobi za 1000 zł... Jasne, że zrobi, bo chce zarobić na utrzymanie się w akademiku i zabawę, a nie na kredyt hipoteczny i pieluchy dla dziecka, o swoim wyżywieniu nie wspominając. Co z tego, że popracuje 3 miesiące i odejdzie z dnia na dzień, ważne, że za 1000 zł.
OdpowiedzZ drugiej strony jeżeli student zrobi to samo za 1000 zł to co firmę obchodzi Twój kredyt? Przecież to nie instytucja charytatywna. Jeżeli studenci robią tak samo dobrze, a firmie nie przeszkadza, że odchodzą z dnia na dzień to po prostu trafiłeś do branży w której nie jesteś konkurencyjny.
OdpowiedzI właśnie dlatego w ogłoszeniach o pracy powinny być podawane wynagrodzenia. Znacząco ułatwiłoby to tak szukającym jak i zatrudniającym. Ciekawe, czemu w Polsce się tego nie podaje. Skąd ten zwyczaj?
Odpowiedz