Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W moim mieście pozyskano pieniądze unijne na budowę ścieżek rowerowych. Inwestycja rozpoczęta,…

W moim mieście pozyskano pieniądze unijne na budowę ścieżek rowerowych. Inwestycja rozpoczęta, ruszył przetarg, ktoś go wygrał i zaczęła się budowa jednej z dróżek tuż obok mojego bloku. No zaczęła się... tak mniej więcej w październiku ubiegłego roku. Przez ten czas zdążyli ułożyć kostkę brukową dla pieszych i utwierdzić podłożę pod asfalt dla ścieżki rowerowej... I jakoś prace przestały poruszać się do przodu.. to utwardzenie porosło chwastami. A ta dróżka taka zapomniana stoi.

Cóż, zdarza się wtopa, firma, która wygrała przetarg miała problemy na ten przykład. Ale nawet nie to jest tu najbardziej zadziwiające. Otóż firma ta już wcześniej wygrywała przetargi od miasta i zawsze kończyło się jakąś chryją... Największa to chyba latarnie na środku zatoczek autobusowych. Dlaczego wygrywa po raz kolejny? Ile jeszcze takich "inwestycji" będzie bezsensownie rozciągniętych w czasie?

by crash_burn
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Prankster
14 16

Wygrała bo była najtańsza, a niestety tylko to się w przetargach liczy. Nie ważne, że ledwo po zakończeniu roboty konieczne będą poprawki i w przestrzeni lat wyda się kilka razy tyle, ważne że teraz się parę procent zaoszczędzi.

Odpowiedz
avatar crash_burn
0 0

wiem że wygrywa najtańsza oferta, ale czasami odrobina racjonalnego spojrzenia. Pewnych rzeczy nie zrobisz taniej, szybciej... a poza tym skoro już raz się nie wywiązali to też można by uregulować jakieś konsekwencje np. zakaz udziału w przetargach na 10 lat...

Odpowiedz
avatar korbalodz
15 15

No co ty crash_burn. Zięcia szwagra sąsiada wywalić z interesu? Tak się nie robi.

Odpowiedz
avatar makciaa
7 7

ta firma powinna być wykluczona z przetargu na podstawie art. 24 ust 1 ustawy Prawo zamówień publicznych. To że wygrywa jest chyba niezgodne z prawem...

Odpowiedz
avatar ampH
0 2

@crash_burn - zamawiający nie ma prawa wybrać innej oferty jak tylko tę najtańszą. Może wykonawcę wykluczyć jeśli ma podstawy, ale musi je mieć. Tak po prostu nie może sobie wybrać, jeśli ktoś ma najtańszą ofertę i nie podlega wykluczeniu to trzeba go wybrać i tyle.

Odpowiedz
avatar crash_burn
2 2

Ok, ale czy niewywiązanie się z wcześniejszych zleceń, niewiarygodność firmu itd nie jest podstawą wykluczenia? Poza tym, piekielny dla mnie jest przepis, który mówi, że wygrywa najtańsza oferta... jeśli ktoś robi coś po kosztach, to albo to jest przekręt albo fuszerka...

Odpowiedz
avatar Stevills
2 2

Niestety nie do końca się z Tobą zgodzę. Wygrywa cena, bo urzędnicy nie mają odwagi lub ochoty, by skorzystać z innych narzędzi. Są przetargi, gdzie cena to np. 40% a reszta to rożne inne parametry, oceniane przez komisję. Ktoś musiałby jednak przysiąść i rzeczowo oraz konkretnie opisać takie parametry, oraz ich punktację. Druga sprawa to przetargi finansowane w całości lub części z dotacji (unijnej, ministerialnej itp.). Zamawiający ma kasę do wydania np. do końca 2013r. Jak się nie rozliczy do tego czasu - dotacja przepada (oczywiście zdarzają się sytuacje, gdzie dostaje się zgodę na przesunięcie środków). I teraz wykonawca mając tą wiedzę mówi: chcę zmienić to i tamto z projektu na coś innego (najczęściej tańszego). Ładnie się to uzasadni i Zamawiający klepie zmiany, byle tylko się zmieścić w terminie. O przetargach to można wieeeele napisać. Sam się zastanawiam czy nie napisać książki ;) Myślę, że byłby to bestseller :)

Odpowiedz
avatar ampH
-1 1

@crash_burn - oczywiście, że jest, jak już wspomniał/a makciaa - art. 24. ust. 1. PZP. Niestety urzędom się nie chce weryfikować czy podpisane oświadczenie o braku podstaw do wykluczenia z tego artykułu ma pokrycie w rzeczywistości czy też nie. Często też jest tak, że jest mało kasy, niski budżet i jakaś firma deklaruje się zrobić roboty za dużo mniej - nie patrzą na to jaka to firma tylko mają duży zapas gotówki, który mogą przeznaczyć na coś innego a potem mogą się pochwalić niezwykłą gospodarnością. @Stevills - jak już trochę pracuję w dziale zamówień publicznych u wykonawcy, tak niestety nie widziałem innych kryteriów niż 100% cena, a startujemy w nawet kilku przetargach dziennie. Lenistwo urzędników? Nawet głupią długością gwarancji mogliby teoretycznie zwiększyć jakość. Jak ktoś da 60 miesięcy to musi być pewny, że nie straci na tym za dużo. A jak ktoś tylko wymagane dajmy na to 24 no to cóż...

Odpowiedz
avatar chozjor
0 0

@ampH, a ja widziałem inne kryteria niż cena. Z własnej praktyki napiszę, że żadne kryterium oceny ofert nie zagwarantuje jakości wykonania. W przeciwieństwie do stałego nadzoru wykonawcy.

Odpowiedz
avatar moniap
7 7

Dlaczego nie napiszesz co to za miasto? Może więcej osób zainteresowałoby sie tych procederem.

Odpowiedz
avatar Ramaja
1 1

Pewnie jak się wpisze w google frazę "postawili latarnie na środku zatoczek autobusowych", to wyskoczy :D

Odpowiedz
avatar Ramaja
0 0

No prosze, tak też zrobiłam i widzę, że to Lublin, ulica Diamentowa (ta z latarniami w zatoczkach) :D

Odpowiedz
avatar krushynka
0 0

Dopóki kryterium będzie najniższa cena, to tak się będzie działo. A urzędnikom musiałoby zależeć na tym, żeby wyeliminować takie firmy z rynku. Niestety, do tego trzeba mieć jaja.

Odpowiedz
avatar antylemur
6 6

Nawet nie potrzebne są jaja. Wystarczy, że po zawaleniu terminów rozwiązuje się umowę z winy wykonawcy i później urząd może odrzucać oferty tej konkretnej firmy. Jeśli dodatkowo sprawa zakończy się w sądzie i uda się udowodnić działanie firmy na szkodę urzędu, można ich wywalić na 3 lata ze wszystkich przetargów.

Odpowiedz
avatar krushynka
0 0

@antylemur: Jasne. Ale jak inspektor jest przyjazdy, to termin przedłuży. I co wtedy? Podstawowy problem: żeby urzędnikowi się chciało zareagować. Rzadko tak się dzieje.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Nie zgodzę się z Tobą, tak będzie się działo dopóki odpowiedzialność urzędnika właściwie nie istnieje. Dobrze rozpisany przetarg(określenie parametrów, odpowiednia gwarancja itp) wraz z właściwą kontrolą(po zrealizowaniu inwestycji + ewentualne zapisanie kontroli w trakcie budowy) pozwoliłaby na wybieranie najtańszej oferty, która będzie dobra. Ale "niedasię" przecież, bo lepiej kawki się napić...

Odpowiedz
avatar LittlePretty
4 4

W moim mieście w 2001 roku do użytku oddano nowy budynek gimnazjum. "Wypasiony", duży, z ogromną halą sportową, mnóstwem klas i wyposażony w najpotrzebniejsze sprzęty. Na początku roku 2005 halę sportową zamknięto- zaczęły pękać belki stropowe (czy jakoś tak). Moja siostra była wtedy w 1 klasie gim. Gmina stwierdziła, że naprawią to jak najszybciej, do nowego roku szkolnego wszystko miało być naprawione, firma zajmująca się budową miała ponieść konsekwencje. Jednak jej właściciel chwilę po tym ogłosił upadłość, firma przestała istnieć, gmina jak twierdziła nic nie mogła z tym zrobić. Lata mijały, szkołę skończyła moja siostra, naukę w niej rozpoczęłam ja. Gmina obiecywała, że "w przyszłym roku szkolnym wszystko będzie zrobione". W pewnym momencie stwierdzili, że naprawa starej hali nie będzie się opłacać, chcieli ją burzyć, ale w końcu kupili działkę tuż obok szkoły w celu zbudowania nowej hali. (Z pewnością kupno działki za kilka mln i wybudowanie nowej hali opłaca się bardziej niż naprawa starej. Ale, ale, to cena promocyjna po znajomości! Znajomy burmistrza tę działkę posiadał.) Wszyscy myśleli, że w końcu coś ruszy, ale gmina po kupnie działki nie miała funduszy na budowę. Szkołę skończyłam również ja, skończyłam już też szkołę średnią, w tym momencie w gimnazjum uczy się moja siostra, idzie teraz do 3 klasy, z halą jak nic nie było, tak nic nie ma. "Wszystko będzie w przyszłym roku". Teraz gmina chce sprzedać zakupioną działkę, z dużymi stratami, bo jej wartość spadła.

Odpowiedz
avatar mat_
-2 2

100% cena, dziekuje

Odpowiedz
avatar chozjor
2 2

To nie problem najnizszej ceny, tylko braku nadzoru nad wykonawca i braku konsekwencji wobec niego. Gdyby juz po pierwszej zawalonej inwestycji miasto poszlo do sadu, a nastepnie zglosilo wykonawce do Prezesa UZP, firma nie mialaby szans na kolejne przetargi. Niestety, ale w PL nie praktykuje sie takich rozwiazan - jakos zawsze urzednikom szkoda tych biednych prezesow i ich pracownikow (autentyczne wytlumaczenie, dlaczego dyrektor wolal sie dogadac z firma, niz zglosic sprawe do sadu).

Odpowiedz
avatar crash_burn
1 1

Pod tym szkoda prezesów kryje się najczęściej bo prezes to jakiś stryjek mojej żony siostry szwagra od strony matki w 10 pokoleniu. Wiem i rozumiem, i naprawdę zdaje sobie sprawę z tego, ale to już lekkie przegięcie, żeby drogę rowerową robić ok 9 miesięcy. Na odcinku, który mierzy nie więcej niż kilkaset metrów. Jeszcze większym absurdem jest, ze firmy które robią takie wpadki wygrywają kolejne przetargi... Są jednak jakieś granice absurdu i przyzwoitości.

Odpowiedz
avatar Kecaw
-1 1

To jest właśnie chore w tym wszystkim, ktoś zrobi wycene (dobrą) na budowe i będzie to kosztować powiedzmy 10 mln, a tu nagle niewiadomo skąd pojawia się pan Kaziu i mówi że zrobią to za 5 mln i potem mamy że robota jest zrobiona na odwal się, 2 mln wsiąkło za 3mln zostało zrobione niedbalstwo a firma w magiczny sposób rozpływa się. i potem trzeba wydać 10 mln na naprawy tego bajzlu. IMO powinno powstać coś co sprawdza te wszystkie przetargi pod ich sensownością i nie wybierać najtańszego tylko najbardziej sensowny/dobry.

Odpowiedz
avatar ampH
0 0

Tu też jest problem, że mało kiedy urzędy wykluczają ze względu na rażąco niską cenę, a mają takie prawo...

Odpowiedz
avatar Patapon
0 2

crash_burn nie ma żadnego przepisu nakazującego wybierania firm oferujących najniższą cenę. Po prostu urzędnicy decydujący o przetargach wybierając lepszą ale droższą ofertę narażają się na pytania dlaczego, po co i sprawdzanie czy aby w tamtej firmie nie pracuje ktoś z rodziny. Najprościej wybrać najtańszą ofertę. Natomiast jeśli uważa się, że dana firma jest niesolidna lub przedstawiona oferta cenowa jest znacznie zaniżona aby wykonać to tak jak trzeba to może zostać odrzucona pomimo ofiarowania najniższej ceny. W tym przypadku to trzeba by napisać jakieś pismo z prośbą o wyjaśnienie dlaczego po raz kolejny wybrana została niesolidna firma.

Odpowiedz
avatar korinogaro
0 0

PiS (nie psioczę na nich) napisał ustawę o przetargach (wygrywa najtańszy) z założeniem (co jest w komentarzach do ustawy), że nadzór budowlany lub inne instytucje odpowiadają za pilnowanie należytego wywiązania się firmy z powierzonych prac. Nie przewidzieli jednak, że banda przekupnych dupków lub debili lub oba będzie pisała umowy tak beznadziejnie, że nawet jeśli istnieją tam przewidziane kary dla wykonawcy to z powodów błędów prawnych są nie do wyegzekwowania (nie ważne że wydaje się kilkaset tysięcy, minimum na porady prawne bo tam umowy też podpisują kolesie i nie raz było ze miasta płaciły 60tys. rocznie z możliwością uzyskania maksymalnie 6ciu porad). Oczywiście nadzór też jest przekupny i dodatkowo leniwy (przeprowadza kontrole za rzadko).

Odpowiedz
avatar chozjor
2 2

1. To nie PiS napisał ustawę. Sama ustawa jest z 2004 roku i jest implementacją prawa unijnego. 2. Nie ma założenia, że wygrywa najtańszy. Wygrywa najkorzystniejsza oferta. Cena po prostu jest obowiązkowym kryterium i żaden przetarg nie może się bez tego kryterium obyć. Ale to nie oznacza, że musi być tylko jeden. 3. Za pilnowanie wykonawcy odpowiada zamawiający. W przypadku robót budowlanych robi to przez swoich inspektorów nadzoru inwestorskiego. 4. Problem egzekwowania kar to nie problem zapisów w umowie. Z umową związany jest problem naliczenia kary.

Odpowiedz
Udostępnij