Zapewne wielu z forumowiczów czytało dyskusje Tatypsychopaty na tematy rowerowe, czy jak on woli pedalarskie. Ja umiarkowanie, w porywach do znacznie, zgadzałem się ze zdaniem że pedalarze to zło, ale po tym co wczoraj przeżyłem to chyba podpiszę się rękami i nogami pod zdaniem tatypsychopaty.
Wracając do domku jadę drogą 722 z Piaseczna, za Wólką Pęcherską zaczyna się las. Dość gęsty, także nawet w słoneczny dzień jak wczoraj jest półmrok. Jechałem sobie spokojnie troszkę ponad 90km/h.
Z tyłu doleciał do mnie jakiś samochód, jechał szybciej, na moje oko jakieś 120km/h i szykował się do wyprzedzania. Z przeciwka nic nie było więc jedzie. Gdy już był równo ze mną zobaczyłem dwóch debili pedalarzy, jadących, a jakże, obok siebie z przeciwka. On chyba też dopiero wtedy ich zobaczył, ja przyhamowałem, on wskoczył przede mnie.
Nic się nie stało. Tak? No tym razem...
Ale teraz uprzedzę hordy pedalarskie, ich nie było widać bo:
- rowery bez żadnych akcesoriów świecąco-odblaskowych,
- debile ubrane oba na czarno,
- jechali w cieniu przed drogą odchodzącą w bok, która to droga daje nieco światła na szosę, ale oni byli przed tym fragmentem nasłonecznionym i nie było ich widać.
No i teraz poproszę sensowne argumenty za tym żeby te debile mogły jeździć obok siebie... Bo ja nie widzę żadnych.
oczywiście, nie powinni jechać koło siebie skąd wiesz, że nie mieli odblasków z tyłu? tylko te są wymagane. a co do samego spokojnego 90km/h.. czy to czasem nie jest DOZWOLONA prędkość na tym odcinku? obszar niezabudowany, 1 pas ruchu w każdą stronę, 2 wykroczenia pana który wyprzedzał. przekroczenie prędkości i wyprzedzanie z wymuszeniem pierwszeństwa..
OdpowiedzBrakuje mi jednej ważnej informacji - czy tam jest linia ciągła czy przerywana? Bo jeśli podwójna ciągła - mieli święte prawo jechać obok siebie (nie utrudniali ruchu, ponieważ i tak nie można byłoby ich wyprzedzić zgodnie z przepisami). Jeśli przerywana - rzeczywiście nie powinni. Co nie usprawiedliwia wyprzedzania z prędkoscią 120 km/h. Natomiast zgodnie z KRD rowerzyści nie muszą mieć włączonych świateł, ba! mogą jeździć w ubraniach dowolnego koloru (kierowcom też nikt nie zabrania kupna aut w kolorach zlewających się z asfaltem), mogą nawet jeździć w biały dzień, w słońcu i po kontrastowo oświetlonej drodze! Kiedy mają jeździć, jak nie w słoneczne dni? Po zmroku? We mgle? W deszczu? Może tylko zimą?
OdpowiedzZgodnie z przepisami na podwójnej ciągłej nie można wyprzedzać pojazdów dwuśladowych, a rower jest pojazdem jednośladowym.
Odpowiedz@katem przyznaję, nie znałam tego przepisu i nie mogę znaleźć go w KRD (http://kodeks-drogowy.org/ruch-drogowy/ruch-pojazdow/wyprzedzanie). Jest tam jedynie zapis, mówiący o tym, że pojazd wolnobieżny powinien zjechać na pobocze, żeby umożliwić wyprzedzanie, ale wyprzedzający pojazd nie może podczas manewru przekroczyć osi jezdni, zachowując odstęp 1 m od wyprzedzanego pojazdu. Jeśli pobocza nie ma i/lub wyprzedzający "nie zmieści" się na swoim pasie - wyprzedzać nie wolno.
Odpowiedz@inga - jest przerywana linia. Pobocza są nieciekawe, zatrzymać się można przeważnie, ale jechać nimi nawet rowerem nie bardzo się da. Ja też nie pochwalam wyprzedzania pojazdów jadących z maksymalną dozwoloną prędkością, nie o pochwały czy potępienie mi tu chodzi. Wiem że nie ma przepisów dotyczących ubioru pedalarza, niestety. Tu zgadzam się z tatąpsychopatą że to źle że nie ma. Bo gdyby rower był obwarowany przepisami zbliżonymi do samochodowych, czyli oświetlenie, kaski, kamizelki, prawo jazdy, wymogi techniczne i OC to byłoby mniej nerwów. I wzajemnej niechęci. Bo teraz to na rowerach jeździ każdy debil nie mający pojęcia o PORD. A spróbuj komuś na rowerze powiedzieć że ma zjechać i umożliwić wyprzedzanie. No proszę zrób to! Zagryzą... Im wolno obok...
OdpowiedzA ten kierowca samochodu wyprzedzającego to też niezły "inteligent". Rowerzyści nie powinni jeździć obok siebie, choć w sumie ja przeciwwskazań nie widzę, skoro nie wjeżdżają na sąsiedni pas, ale dla mnie większym przewinienie była jazda 120 km/h
OdpowiedzOt i doskonały przykład, że światła w dzień przy dobrej pogodzie to zło :D :D :D Ten, który wyprzedzał, szukał czy coś z przeciwka nie świeci. A skoro "nie świeci", to nic nie jedzie...
OdpowiedzOczywiscie, nie mozna zakladac, ze jak "nie swieci", to nie jedzie. Uwazam jednak, ze lepiej widac to co "swieci" niz to co "nie swieci" . Jakbysmy "nie swiecili", bysmy musieli chyba wlec sie 60tka, zeby zdazyc cokolwiek na drodze zauwazyc. Poza tym nasze swiatla odbijaja sie we wszelkich odblaskaach na slupkach na drodze, kamizelkach rowerzystow i pechowcow zmieniajacych kolo.
Odpowiedz@Miosis - mówimy o jeździe w dzień przy dobrej pogodzie. Żadne odblaski w dzień "nie działają".
OdpowiedzToż to fascynujące, jakim cudem przez te wszystkie lata kiedy światła w dzień nie były obowiązkowe jakoś udało się nie wymordować całej populacji Polski na drogach! I innych krajów! A w Stanach to już w ogóle nie wiem jakim cudem ktokolwiek jeszcze mieszka, jak w New Hampshire nawet zapinanie pasów nie jest obowiązkowe... Cud, cud prawdziwy.
Odpowiedzfascynujace jest raczej to ile kiedys bylo aut na drogach. Moze 10% tego co dzisiaj. Naprawde szkoda wam kilku-nastu-dziesieciu zlotych na zarowki, ktore badz co badz zwiekszaja bezpieczenstwo? Czy buntujecie sie dla zasdy "jak cos jest nakazane to ja musze zrobic odwrotnie"? Taka ludzka przekora.
Odpowiedz@Miosis - nie chodzi o pieniądze, ale o FAKTYCZNE bezpieczeństwo. Dlaczego takie kraje jak Niemczy czy Francja nie wprowadzają obowiązku świecenia? Dlaczego Austria wycofała się z tego przepisu?
OdpowiedzJadę sobie spokojnie 90 km/h przez ciemny las, spokojnie wyprzedza mnie drugi kulturalny kierowca jadący kulturalnym 120 km/h i nagle ukazują się POTWORY, na wiejskiej drodze jadące uwaga! na rowerach!!! Potwory dwa, obok siebie, jadące szybko niczym błyskawica! Zmierzające by doprowadzić niewinnych do zguby i zniszczyć przedłużenie mojej męskości. Samochód z naprzeciwka byłby niczym w prównaniu z tym czterokołowym dwugłowym Jozinem z Bazin.
Odpowiedzna szczęście wyjątkowe umiejętności i niebywaly refleks zdołaly zapobiec tej katastrofie. Ludzie śpiewali, ktoś rzucił kwiaty pod koła, kierowca wstał i zaczął klaskać. Oby te POTWORY już nigdy nie zaatakowały na żadnej drodze.
Odpowiedzrozumiem, że wszyscy wyżej podpisani jadą zawsze z przepisową prędkością? Jeśli na trasie były aktualnie dwa samochody to nie widzę przeciwwskazań do wyprzedzania. Za to widzę głupotę rowerzystów, którzy jechali bez świateł, obok siebie, mimo że mieli prawą krawędź jezdni (niestety nie ma informacji czy było utwardzone pobocze).
OdpowiedzAle wg KRD oni nie mają obowiązku mieć włączonych świateł!
OdpowiedzO! no właśnie! Nie mają OBOWIĄZKU! Nie mają obowiązku mieć świateł, kasków, przeglądów technicznych, OC, rozumu...
Odpowiedz@ID1966 No właśnie! Ci cisi mordercy-pedalarze zabijają rocznie średnio... 1 osobę! To tylko ok. 4500 razy mniej niż kierowcy samochodów!
OdpowiedzA ilu jest zabijanych? Z tych 4500 razy? Bo to o to chodzi, rozumiesz?
OdpowiedzMoże niejasno się wyraziłam: zgodnie ze statystykami, w Polsce w wypadkach z winy rowerzystów ginie rocznie średnio 1 osoba. W wypadkach spowodowanych przez kierowców samochodów - ok. 4500 osób.
Odpowiedz@inga, ciężko by pedalarz kogoś zabił ;) Jednak ilu się zabiło? I skąd te dane?! Z głowy? ;) Coś słabą masz głowę. W 2012 roku liczba zabitych przez samochody osobowe wynosiła ~1800 osób, przez rowerzystów ~150 osób. Dodatkowo: stosunek liczby rowerzystów do liczby kierowców (wszelkich samochodów) wynosi ~1,2. Co daje nam, że stosunek liczby wypadków spowodowanych przez kierowców do liczby kierowców wynosi 1,8 osoby. W przypadku rowerzystów ta sama liczba wynosi 125. Z powyższych danych wynika, iż to rowerzyści powodują więcej wypadków porównując liczebności obu grup. Dane zebrane z gddkia i z raportów policyjnych.
OdpowiedzNie z głowy, stąd: https://www.gddkia.gov.pl/userfiles/articles/i/infrastruktura-rowerowa_3000/zdarzenia_rowerowe_2008_2011.pdf str. 30: Tabela 18. Liczba i odsetek innych uczestników ruchu poszkodowanych w wypadkach spowodowanych przez rowerzystów w latach 2008-2011. Ofiar 2008 2009 2010 2011 zabitych 2 3 1 1 (!!!!) ciężko rannych 19 16 13 10 lekko rannych 70 51 43 52 % ogółu zabitych 0,04% 0,07% 0,03% 0,02% % ogółu rannych 0,14% 0,12% 0,11% 0,13%
OdpowiedzPS. Wypadek "spowodowany przez rowerzystę" to nie to samo co "wypadek, w którym rowerzysta wjechał w kogoś i go zabił". Gdyby pijany rowerzysta zatoczył się pod koła samochodu, który wpadłby do rowu, wypadek byłby z winy rowerzysty. I w takich wypadkach ginie max. 5 osób rocznie. To nie ja biorę statystyki "z głowy". Liczba ofiar śmiertelnych wypadków na drodze w 2012 r - 3520, a w 2011 r. 4189. Nie wiem, dlaczego wymieniasz tylko zabitych przez samochody osobowe - ofiary innych się nie liczą?!?! http://www.policja.pl/portal/pol/1/83338/Bezpieczniej_na_polskich_drogach_w_2012_roku__mniej_wypadkow_zabitych_i_rannych.html
Odpowiedz@inga, no fakt, nie wzięłam pod uwagę innych samochodów niż osobowe. Mój błąd. Jednak i tak odsetek wypadków śmiertelnych spowodowanych przez rowerzystów jest większy. Powodem wypadku nie jest wjechanie w kogoś, a często również wjechanie przed samochód i kierowca traci nad nim panowanie (w przeciągu 2 lat miałam operacje 3 operacje kierowców poszkodowanych w ten sposób!). Chodzi mi o to, że twierdzisz, że to kierowcy zabijają, a rowerzyści nie. Próbuję Cię uświadomić, że stosunek ofiar śmiertelnych do liczby pojazdów przemawia do niekorzyść rowerzystów! P.S. Dalej nie wiem skąd wzięłaś dane o jednej osobie zabitej w wypadku spowodowanym przez rowerzystę.
OdpowiedzProszę o czytanie ze zrozumieniem. Podałam źródło - raport GDDKiA, wskazałam stronę, na której jest tabelka z danymi, które zacytowałam. Ofiarami wypadków z winy rowerzystów było: w 2008 r. - 2 os., w 2009 - 3 os., w 2010 - 1 os., w 2011 - 1 os. "Liczba innych uczestników ruchu rannych w wypadkach spowodowanych przez rowerzystów wynosi zaledwie 50-60 rocznie, a zabitych 1-2. Stanowi to odpowiednio 1,1-1,3 promila ogółu rannych i ułamek promila ogółu zabitych na polskich drogach". Pisałam też wyraźnie, że raport uwzględnia ofiary wypadków, które miały miejsce z winy rowerzysty, więc m.in. sytuacje, gdy rowerzysta wymusił pierwszeństwo, jechał nieoświetlony, zatoczył się pod auto, które potem wylądowało w rowie. Nawet jeśli liczby te są 100-krotnie zaniżone, liczba zgonów z winy rowerzystów jest nieporównywalna z tą z winy kierowców. Te sam raport pokazuje, ze sprawcami zdarzeń z udziałem rowerzystów są w większości kierowcy, a nie "pedalarze". Konkluzja jest jedna - rowerzyści stanowią zagrożenie przede wszystkim dla siebie, kierowcy aut - dla innych. Z tych ok. 4 tys. ofiar kierowców aut, aż 1/3 to piesi. Naprawdę sądzisz, że to "pędzący" średnio 25 km/h rowerzyści są na drodze najgroźniejsi?
Odpowiedz@inga, a to psikus! Raporty policyjne z 2012 roku mówią co innego ;) Rowerzyści przyczyniają się do wieeelu wypadków.
OdpowiedzJako że zostałem wywołany w tej historii to się wypowiem. A co, stać mnie... Znam tę drogę. Tam naprawdę bywa dziwnie ciemno w takie dni jak teraz. Bo wjeżdża się z pełnego słońca, czy to od Bogatek, czy od Wólki w ciemny, gęsty las. W połowie jest przecinka z drogą do leśniczówki, tam jest jaśniej. Wysilając wyobraźnię mogę przyjąć że faktycznie można nie zobaczyć czegoś po przeciwnej stronie jasnej plamy. Ale to nie jest istotne. Wypowiadający się tu krytycy prędkości mają prawo jazdy? Bo nie sądzę... POTWORY jechały po drodze powiatowej, nie wiejskiej, w miejscu gdzie każdy rozsądny człowiek spodziewa się szybko jadących samochodów. 90km/h, czy nawet 120km/h to nie są jakieś zawrotne prędkości. Ten wyprzedzający owszem, złamał przepis co do prędkości (jeśli faktycznie tyle jechał), ale wg. mnie nie złamał przepisu co do wymuszenia pierwszeństwa. On mógł tam wyprzedzać. Gdyby widział tych pedalarzy to pewnie by nie wyprzedzał. Gdyby się spodziewał tych pedalarzy to może też by nie wyprzedzał. Nie wiem, usprawiedliwiam go tak bo wczuwam się w jego położenie... ja też często tamtędy jeżdżę... To są dywagacje o pierdołach! Autor nie napisał czy ten kretyn zjechał choć trochę na bok, czy była jakaś jego reakcja. Czy pomyślał przed wyjazdem jak jest ubrany, czy przyszło mu do głowy że może kamizelkę odblaskową... Nie, nie pomyślał... I to jest prawdziwy problem! Bo jeśli gość by trafił tego matołka to nie byłoby co zbierać. I wina czy niewina, kierującego samochodem jest tu mniej ważna od utraty życia.
OdpowiedzProponuję wsiąść w słoneczny, gorący dzień na rower, założyć kask, wciągnąć nieprzepuszczalną kamizelkę i wyjechać na trasę. Psychopata na rowerze nie jest dobrym pomysłem, ale dla edukacji warto. Po pierwszych 100 metrach będziesz śliski od potu, po 500 pozbędziesz się kamizelki, a po kilometrze wyrzucisz kask w cholerę. Jeśli weźmiesz kogoś ze sobą na tą edukacyjną wycieczkę, najlepiej obawiającego się potwornych i niebezpiecznych rowerów kierowcę, który napisał tą historię, zauważysz jeszcze inną ciekawą rzecz. Otóż pomimo bycia samcem alfa jadącym na przedzie, nie będziesz w stanie usłyszeć osoby za Tobą. Jazda długa, nudna, żadnych samochodów, przepisy pozwalają, naród inteligentny, dlaczego by nie pojechać obok siebie i porozmawiać trochę? I w tym momencie staniecie się piekielnymi samobójcami, złośliwie zagradzającymi drogę prawym i wspaniałym kierowcą czołgów typu tico, który później opisze traumatyczne przeżycia na portalu. Też bałbym się ubranych na czarno osób w lesie, te parszywe gnoje popełniają różne wykroczenia, dłubią w nosie, a nawet jedzą mięso w piątek!
OdpowiedzNIGDY W ŻYCIU! Znaczy jeśli nie będę musiał... Jeżdżę rowerem, może to się wyda niektórym nieprawdopodobne, ale nie w takie upały, nie po drodze, no po drodze czasem, ale tylko tyle ile trzeba dojechać do lasu, czyli jakieś 500 metrów. Nie urządzam wypraw rowerowych po drogach powiatowych, po innych też nie. Nigdy nie jeździmy obok siebie. Dopiero w lesie. A to mięso to z rytualnego? W ten piątek?
OdpowiedzJak wyprzedzający nie zdąży zareagować to i z rytualnego. W końcu giną za swoje przekonania ;) Nie wspomniałeś o ubraniu kamizelki!
OdpowiedzA w co tę kamizelkę miałbym ubrać? Może raczej założyć kamizelkę. Do lasu nie jest potrzebna.
OdpowiedzPo 1. Kierowca ma OBOWIĄZEK upewnić się że ma drogę wolną. Nie ważne co on sądzi ważne są fakty. Wielu z takim zarzutem nie zdaje. Po 2. Nie ma wymogów co do stroju rowerzysty - sam jeżdżę w czerwonej koszulce, ale jak miałbym czarną jeździłbym w czarnej. Po 3. Nie ma nigdzie że rower powinien jechać poboczem, pewności nie mam ale jest gdzieś wskazane że rower powinien się poruszać drogą. Po 4. Jazda parą jest dozwolona gdy " nie utrudnia to poruszania się innym uczestnikom ruchu albo w inny sposób nie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego" - jechali bezpiecznie gdyby Panu się nie zachciało wyprzedzać. Aby nie było jestem po obu stronach, a wręcz samochodem kieruje o wiele częściej.
OdpowiedzAd. 3. Art 33. Kierujący rowerem ma obowiązek jechać poboczem. Ad. 4. Droga, na której jest ograniczenie do 90 km/h nie jest bezpiecznym terenem. Również nie popieram jednej i drugiej strony. Obie strony wykazały się głupotą- rowerzyści, ponieważ jechali parą, a kierowca- bo sporo przekroczył dozwoloną prędkość.
OdpowiedzAd.Ad.3 jeśli jest taka możliwość, a przy większości dróg jej nie ma.
OdpowiedzJa również zajmę stanowisko neutralne, jeśli się da. Gość nie powinien pędzić samochodem, pedalarz jechać obok. @drabineczka... kocham cię... ;-D
Odpowiedz@drabineczka - Art 33 - 1a. W razie braku drogi dla rowerów lub drogi dla rowerów i pieszych kierujący rowerem jednośladowym jest obowiązany korzystać z pobocza, z zastrzeżeniem art. 16 ust. 5, a jeżeli nie jest to możliwe - z jezdni. Art. 16 5. Kierujący pojazdem zaprzęgowym, rowerem, motorowerem, wózkiem ręcznym oraz osoba prowadząca pojazd napędzany silnikiem są obowiązani poruszać się po poboczu, chyba że nie nadaje się ono do jazdy lub ruch pojazdu utrudniałby ruch pieszych. Aha, jeszcze art. 33... (to nie do drabineczki :) ) 3. Kierującemu rowerem lub motorowerem zabrania się: jazdy po jezdni obok innego uczestnika ruchu;
Odpowiedz@gremlin, każda ustawa drogowa ma w sobie "jeśli nie jest to możliwe to...", więc tak spytam- omijamy przepisy, bo uważamy, że się NIE DA? Aż przejadę dziś tą trasą i sprawdzę czy da się jechać poboczem ;) Czekaj na relacje ok. 16! ;)
Odpowiedz@drabineczka - najlepiej zrób fotki albo nagraj filmik :)
OdpowiedzAaa nie pomyślałam o tym :< Jednak jako rowerzystka ośmieliłabym się jechać poboczem, bo jest całkiem ładne. W takim wypadku uważam, że rowerzyści wykazali się głupotą.
OdpowiedzJak znam stan naszych poboczy to 75 % nie nadaje się do jazdy. I będę ten zły, jeździł po asfalcie mimo pobocza i nie centrował co tydzień kół lub kupował nowej dętki od dziur.
Odpowiedzjak czytam te wypociny, to aż mi się nóż w kieszeni otwiera, bo dlaczego rowerzysta (tak rowerzysta! pożal się boże "kierowco")jadący zgodnie z przepisami (skoro nie utrudnia ruchu to może jechać obok siebie, a jeśli ruch z przeciwka był mały to nie utrudniał) jest uznany za winnego możliwego wypadku spowodowanego przez wariata drogowego?? jakim trzeba być debilem, żeby przypisywać swoją winę komu innemu... skoro nie widział dobrze drogi i nie widział na niej rowerzystów - w końcu to dwóch rowerzystów to dość duży punkt a nawet dwa punkty :), to NIE POWINIEN WYPRZEDZAĆ - skoro nie wie czy bezpiecznie może wykonać manewr to się go nie robi! może wizyta u okulisty wskazana albo kubeł zimnej wody dla autora wypocin na głowę? ludzie uważacie, że ograniczenie prędkości można łamać, ale rowerzysta jadący zgodnie z przepisami jest zły?? chyba coś nie tego z waszymi główkami...
Odpowiedzdwóch rowerzystów ubranych na ciemno nie są dwoma dużymi punktami. i jeśli jedzie sobie taki rowerzysta w warunkach niesprzyjających dobrej widoczności, to możliwość zwykłego wypadku jest niewielka. w najlepszym wypadku zostanie kaleką... to tak samo, jakby jakiś kierowca jechał swoim pasem, i ktoś z przeciwka jechał mu na czołowe i ten pierwszy w tym momencie jedzie usilnie dalej, bo przecież z jego winy wypadku nie będzie. jest to mądre?
OdpowiedzBędzie krótko i na temat. Trasa do pokonania 60 km, czas przejazdu oszacowany na jakąś godzinę + 10 minut zapasu. Spotkałem czterech rowerzystów w mniej więcej podobnych warunkach - nieco kręty teren zabudowany (linie ciągłe i brak widoczności), obok drogi ładny chodnik, właściciel jednośladu uparcie tnie środkiem pasa, za nim tir (nie te przyspieszenie i gabaryt żeby próbować coś zdziałać), a za tirem robi się korek na kilkaset metrów. Efekt - 20 minut spóźnienia. A rowerzyści się dziwią czemu kierowcy ich nie lubią.
OdpowiedzSłyszałeś o zakazie jeżdżenia po chodnikach? Bo owszem takowy istnieje. Dziwna ta cała wojna jest w sumie. Kierowcy uważają, że ulica jest dla nich, piesi, że do nich należą chodniki i w sumie to wszystko prawda. A ścieżek rowerowych jest jak na lekarstwo, więc rowerzyści swojego miejsca w ruchu ulicznym nie mają. A nawet jak są ścieżki to kierowcy uważają je za parkingi, a piesi za drugi chodnik. Zatem rowerzyści blokują ruch na ulicy, bo za wolno jadą, albo wpadają na pieszych, bo tu z kolei jadą za szybko. I wszyscy wpdają w jakiś amok nienawiści, bo się ktoś na ich terenie panoszy. I ja w sumie tego nie rozumiem. Jak jadę na rowerze, to wolę po poboczu albo ścieżce, ewentualnie chodniku. Jak jestem na chodniku to uważam na pieszych, na ulicy staram się trzymać pobocza. Jak idę po chodniku i słyszę rowerzystę to schodzę na bok, żeby mu zrobić miejsce.
OdpowiedzNie mam pretensji do rowerzystów o poruszanie się po drogach, ale denerwuje mnie ich brak wyobraźni i zapatrzenie w siebie. Bardzo często zdarza im się nieświadomie tamować ruch, albo co gorsza robią to dla zasady. Gdybym ja wlokąc się 10 - 20 km/h i tamując ruch napotkał patrol policji skończyło by się to dla mnie nieprzyjemną rozmową i być może mandatem, kierowców pojazdów wolnobieżnych do przepuszczania innych obligują przepisy, nawet kierowcy tirów jak się nie mogą rozpędzić często zjeżdżają na pobocze ryzykując mandat (z tego co słyszałem jakieś 500 zł). Co szkodzi rowerzyście zjechać na chwilę na pusty chodnik i przepuścić chociażby tylko tiry (osobówki sobie poradzą). Im nic specjalnego się nie stanie, a kierowcy, których przyciśnie termin, nie będą nadganiać jadąc nieprzepisowo.
OdpowiedzJestem kierowcą i nie przepadam za rowerzystami, bo często na drogach do 90 km/h spowalniają ruch. Jednak zaleca się (przy małym ruchu, jak w historii), jeśli jedzie dwóch rowerzystów, żeby jechali obok siebie. Dlaczego? Gdy kierowca wyprzedza jednego rowerzystę, często przejeżdża blisko niego, nie przestrzegając wymaganego metra. Natomiast gdy jedzie obok siebie dwóch rowerzystów, kierowca wyprzedza ich jak samochód, zjeżdżając na sąsiedni pas - automatycznie odległośćprzy wyprzedzaniu się zwiększa. Inna sprawa, że dla bezpieczeństwa powinni być ubrani w odzież widoczną z daleka.
OdpowiedzTakie zalecenia są zbrodnicze. Kto tak zaleca?
Odpowiedznacia pewnie ;)
OdpowiedzCi którzy bronią rowerzystów, bo niby jechali zgodnie z przepisami chyba gorzej się czują... Co jest ważniejsze, przepisy czy życie? Jadąc w takich warunkach narażali siebie! Co by im to dało, że wina byłaby kierowcy który wyprzedzał? Satysfakcję w grobie?
OdpowiedzNie czytałem wszystkich komentarzy, bo trochę już późno, ale mam do Was pytanie. Co sądzicie o takiej sytuacji: Jadę sobie spokojnie +- 70km/h, bo mgła taka, ze lewo widzę przód maski, droga względnie pusta - było już po północy, aż tu nagle udaje mi się wyprzedzić rowerzystę jadącego lewym pasem. Owego człowieka zauważyłem kątem oka przez przypadek, gdyż nie miał jakichkolwiek odblasków, czy światełek. Wytłumaczy mi ktoś, czy to mogło mieć jakiś sens, czy to była zwykła próba samobójcza?
OdpowiedzDopóki rowerzyści nie będą bardziej kontrolowani (nie mówię tego złośliwie, naprawdę, sama jeżdżę rowerem do pracy) to będą takie sytuacji. Uważam, że powinno się przywrócić kartę rowerową ;)
Odpowiedzprzecież karta rowerowa ciągle istnieje ;)
OdpowiedzJednak ~15 lat temu jak jechałam rowerem po osiedlu i skręciłam nie dając sygnału ręką to złapała mnie policja i zapytała o kartę rowerową. Zgubiłam, posiałam gdzieś. Dostałam z tego powodu mandat (nie wiem czy słusznie, czy nie :P), a teraz karta rowerowa nie jest sprawdzana, a wielu by się przydała ;)
OdpowiedzJa swoją kartę rowerową wciąż noszę w portfelu, mimo tego, ze już od jakiegoś czasu posługuję się prawem jazdy.
OdpowiedzMyślę, że po prostu policja bardziej wyrozumiała ;) Kiedyś zdarzyło mi się w nieznanym terenie jechać ulicą jednokierunkową pod prąd, wjechałem na nią w środku, nie było oznaczeń na jezdni, znaków, zakazu w lewo, a osiedlowy chodnik węższy niż 2 metry(do tego zaparkowane na nim samochody co kilka metrów). Pechowo trafiłem na patrol, kazali mi jedynie zjechać na chodnik, nie wiem czy słusznie w świetle prawa, ale w tym wypadku myślę,że uczciwie.
OdpowiedzHmmm, z komentarzy pod historią http://piekielni.pl/53001#comments wynika, że ID1966 i tatapsychopata mają ze sobą wiele wspólnego :)
OdpowiedzWydało się... Znamy się z tatą od wielu lat. Mieszkamy niedaleko od siebie. To on pokazał mi piekielnych, jak zresztą prawie wszystko co się dotyczy komputerów. Tę historię o szczurołapie musiałem napisać po wpływem płynu złocistego z jego konta, nawet tego nie rejestrując... Dziwne. A może nie dziwne, w końcu płyn złocisty spożywamy często i regularnie. Ale że ja tego wcześniej nie zauważyłem...
Odpowiedz