Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kolejna historia opowiedziana mi przez mamę, właścicielkę sklepu meblowego. Otóż jakiś miesiąc…

Kolejna historia opowiedziana mi przez mamę, właścicielkę sklepu meblowego.

Otóż jakiś miesiąc temu przyszedł Pan, aby zamówić kuchnię. Kuchnia z bajerami i co najważniejsze dla tej historii z szafką narożnikową. Pan sobie zażyczył niestandardowej szafki narożnikowej 90cmx90cm. Przy zamówieniu mama zapytała, czy jest pewien co do rozmiarów, bo szafka będzie naprawdę duża. Pan się zgodził, był pewny że wszystko będzie ok. Część kwoty zapłacona i za dwa tygodnie przyjeżdża kuchnia, taka jaką Pan zamawiał.

Akurat jeździł samochodem mój brat, więc on miał tą nieprzyjemność dowozić Panu kuchnię. Od razu było widać, że Pan jest nie w sosie, od progu krzyczy, że co tak długo jechali i że pewnie zniszczyli mu chłopaki jego kuchnię! Brat tylko spojrzał na kolegę, z którym dowoził kuchnię i przewrócił oczami, na znak, że będą z Panem problemy. Szafki zostały zniesione z samochodu na ziemię, Pan je obejrzał bardzo dokładnie, ale, no cóż, żadnej wady nie znalazł. Więc zabrał pierwszą szafkę (odmówił, aby zrobił to brat z kolegą, bo na pewno zniszczą!), a w tym czasie szczęśliwa żona rozpływa się nad mebelkami, mówi, że są dokładnie takie jakie chciała, dziękuje chłopakom i płaci z uśmiechem.

W tym momencie zszedł Pan i jak nie zaczął krzyczeć na żonę, że głupia jest jak but! Po co im płaciła, przecież teraz jak coś znajdą zepsutego, to nie oddadzą im pieniędzy. Brat oponuje, przecież przed chwilą sprawdzał Pan szafki i nie znalazł Pan żadnej wady! Pieniacz jeszcze coś tam krzyczał do żony i złapał za tą nieszczęsną szafkę narożnikową, żeby ją wnieść. Brat znowu zaproponował pomoc, bo szafka jest na rawdę ciężka, sam nie da rady, ale odmówił warcząc w stronę brata. Żona znowu wróciła do wychwalania i machnęła ręką, mówiąc, że on tak zawsze.

I nagle wszyscy słyszą huk, a po nim serię przekleństw. Co się stało? Ano, Pan wniósł szafkę na schodki przed drzwiami i zahaczył o ostatni stopień stopą przez co szafka uderzyła w ścianę budynku. Lekkie wgniecenie w boku szafki, od razu podbiegł do brata, krzycząc, że czemu mu nie pomógł, skoro wiedział, że tak będzie. On teraz żąda, żeby oddał mu połowę pieniędzy, bo przecież, przez mojego brata szafka jest zniszczona! Brat tylko powiedział, że i tak ten element idzie w środek kuchni, więc widać tylko przód, a nie boki, a po drugie nie odda mu żadnych pieniędzy, bo to Pan zniszczył wnosząc, a nie oni. Jeszcze parę minut krzyczał, ale odpuścił i wrócił do szafki ją wnieść.

Chłopaki już chcieli wrócić do auta, bo nie było sensu stać i czekać, aż wniesie całą, kiedy znowu słyszą krzyki i przekleństwa! Stało się to przed czym ostrzegała Pana moja mama, że szafka jest duża i że może się nie zmieścić w standardowych drzwiach. I tak temu Panu szafka przez framugę przejść nie chce! Więc, czyja to wina? Tak, sklepu! Bo przecież mu nie powiedzieli! Od razu telefon na sklep do mamy, mama potwierdza, że mówiła, że tak może być i że teraz jedyną radą jest rozebranie szafki na części. Więc Pan żąda, żeby chłopaki zostali i żeby mu to zrobili, a jak teraz nie mogą to mają przyjechać po pracy, żeby mu to zrobić, on będzie czekał! A jak się nie zjawią to moja mama pożałuje!
Moja mama tylko zapytała Pana czy żartuje, czy ma traktować tą groźbę na poważnie, to wtedy od razu pójdzie na policję (już mama miała do czynienia z takimi pieniaczami, a ten argument działa od razu). Pan umilkł i się rozłączył. Więcej nie powiedział i chłopaki mogli wracać do sklepu.

Potem jeszcze parę razy dzwonił, że jak nie przyjmą jego szafki do reklamacji, to on pójdzie do Rzecznika konsumenta i wtedy Pana popamięta cała rodzina, łącznie z kotem wujka i papugami kuzynki.

Nikt się nie przejął. Reklamacje moja mama z chęcią zrobiła (jeżeli klient chce dać towar na reklamacje, nie można mu tego odmówić) tylko po to, żeby Pan uzyskał oficjalne pismo od producenta, że uszkodzenie jest mechaniczne i nie podlega reklamacji.

Tak to jest, jak ktoś myśli, że jest mądrzejszy od wszystkich i jest przekonany, że krzykiem, może załatwić wszystko, czyli w naszym przypadku, darmową kuchnię.

Sklep meblowy

by czerwony_kapturek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jotka
13 15

Narożniki się tak opisuje, długość jednego boku przy ścianie i drugiego przy ścianie. Inna sprawa, że to akurat standardowych wymiarów narożnik:)

Odpowiedz
avatar soraja
-3 7

@Jotka Zależy gdzie - w profesjonalnych firmach masz podane więcej wymiarów - wysokość, głębokość, szerokość i to z dokładnym zaznaczeniem na rysunku które jest które - właśnie po to, żeby człowiek wiedział czy mu będą pasować. Nawet przy tanich marketowych meblach tak jest - nie wiem, gdzie opisują tylko dwa wymiary. Przeciętny klient jeśli w zapytaniu o wymiary otrzyma tylko dwa, nie dywaguje nad tajemniczymi procedurami sklepu meblowego tylko szuka innej firmy, gdzie dostanie dokładną informacje. Ewentualnie piekli się, że ma np. za szeroką szafkę, bo myślał że jeden z wymiarów dotyczy np. wysokości.

Odpowiedz
avatar Jotka
8 10

Tak, ale to nie jest profesjonalna firma tylko portal piekielni.pl, więc chyba te dwa podstawowe wymiary starczą, nie potrzeba nam znać wysokości, głębokości, itd? I mylisz się co do przeciętnego klienta. Klient, któremu podaję te dwa wymiary jest zadowolony, że nie zarzucam go masą niepotrzebnych informacji. Jeśli chce znać kolejne, może dopytać, zazwyczaj kiedy opowiadam mu projekt wystarczy, że mówię, że tu mamy narożnik 90/90. I jesteśmy profesjonalną firmą:)

Odpowiedz
avatar Jotka
3 3

Inna sprawa, że nie robimy pojedynczych szafek tylko całe projekty, klient nie zastanawia się, czy będzie pasować, bo nasza w tym głowa, żeby tak było :)

Odpowiedz
avatar czerwony_kapturek
0 2

Jotka, akurat moja mama zamawia kuchnie u jednej osoby i u tego Pana narożniki standardowe kuchenne są 80/80 :) Tak sobie wymyślił i tak robi :) więc dla nas 90/90 jest narożnikiem niestandardowym :)

Odpowiedz
avatar Jotka
6 6

Standardowe są 80/80 90/90, nawet 100/90, niestandardowe to są np. 87,3/113,5 :) Ogólnie mówię o kuchniach, nie o tym, co w jednej firmie za standard przyjęte:) Ale rozumiem, że takie macie gotowe na stanie, a tamte musicie robić na życzenie i stąd to pojęcie standardu? :)

Odpowiedz
avatar czerwony_kapturek
2 4

Jotka :Dokładnie tak :) Tak mówi producent i tak my mówimy, bo nie produkujemy mebli tylko je zamawiamy :) a skoro producent nazywa szafke 90/90 niestandardową to i my tak nazywamy :D

Odpowiedz
avatar yuzu
0 2

Ale niektórzy krzykom ulegają dla świętego spokoju i debile się uczą, że tak mogą coś ugrać. U mnie inna branża, ale też często gęsto życzą sobie ludziska rabat od rabatu. Co wtedy robię? Proste. Rachunek wynosi np. 15zł. - To co? Będzie jakiś rabat? - Nie. - Ale (milion pinset powodów, które mam w nosie) - 15zł nie pasuje? Może być 25zł. - No, ale to nie zniżka! - 35zł. - Ale ja tylko rabat chciałem.. - 45zł. - To może być te 15zł? - :D <winner> Działa praktycznie zawsze.

Odpowiedz
avatar Blurp
0 0

Muszę spróbować!!!

Odpowiedz
avatar rodzynek2
1 1

@yuzu: A klienci wracają?

Odpowiedz
Udostępnij