Może coś nie bardzo piekielnego, ale...irytującego.
Odezwał się do nas Pan (z półtora tygodnia temu), zainteresowany pewną drobną usługą. Jako, że Pan z innego miasta, na termin oględzin terenu, na którym miało się owo zlecenie odbywać, umówiliśmy się "na następną sobotę". Ale wcześniej miałam przedzwonić, czy Pan już jest w domu, bo miał jakiś wyjazd. Był też w 100% zdecydowany na nas, przynajmniej tak twierdził.
Specjalnie tego dnia nic sobie nie planowaliśmy, bo kawałek drogi mieliśmy. Dzwonię do Pana około godziny 12stej.
- Witam serdecznie, tutaj Kinia, z firmy ogrodniczej, jest już pan może dostępny, żebyśmy mogli podjechać, obejrzeć teren i omówić szczegóły?
- A wie Pani, to już załatwione, sąsiad pomógł.
- Aha, to dziękuję, do widzenia
I dzięki panu, przepadło nam małe zleconko, takie na godzinkę-dwie. Roboty prawie żadnej, a zawsze jakiś grosz by wpadł.
I nie chodzi mi o to, że pan zrezygnował. Ale miał blisko tydzień na wysłanie choćby smsa, że jednak rezygnuje.
klienci
Nie jego czas i pieniądze to ma to w d...
Odpowiedzno dokładnie, a jeśli jeszcze autorka podziękowała (za co?), to już wiadomo, że facet nie nauczy się prędko szanować czasu i pracy innych.
Odpowiedzcóż, starałam się przynajmniej ja pokazać klasę, skoro jemu jej zabrakło.
Odpowiedzklasę mogłaś pokazać mówiąc coś w stylu "w takim, razie szkoda, że nie znalazł pan chwili, by poinformować mnie o anulowaniu zlecenia, nie zmarnowałabym przez pana czasu, który mogłabym poświęcić innym klientom, żegnam". zachowywanie się z klasą nie oznacza zachowywania się jak przepraszam-że-żyję-i-zabieram-ci-tlen-o-panie.
Odpowiedzcóż ja wychodzę z innego założenia. Nie ma sensu wdawać się w żadne gorzkie żale czy dyskusje, z doświadczenia wiem, że i tak nie zrozumieją...
Odpowiedzno tak, lepiej te gorzkie żale wylać tu, na piekielnych...
Odpowiedzchyba w końcu, właśnie dlatego powstała ta strona, czyż nie?
Odpowiedz