O tym jak byłam wyrywana metodą "na światowca".
Leciałam na tydzień samolotem z Norwegii do domu. Obok mnie siadł facet po trzydziestce. Wymieniliśmy uprzejmości, oczywiście po polsku, bo w Ryanairze w tym kierunku lecącym 90% to rodacy.
W pewnym momencie koleś odzywa się w te słowa:
Kan du åpne vindu? Ahhh.. sorki.. Czy możesz otworzyć okno? Bo wiesz.. ja już tyle siedzę tu w Norge, że łatwiej mi på norsk mówić niż po polsku (sic!).
Jak się spytałam ile czasu już tu mieszka okazało się, że aż 4 lata!
Po takim bajerze to chyba każda by wymiękła, nie uważacie? :)
Zagranico pełną gębą
ja tez mieszkam juz mnostwo lat za granica i jest prawda, ze mi trwa 2-3 dni zanim sie przeorientuje na inny (rodny) jezyk, rowniez czasami mowie "ktora godzina¨, czy ¨zamknij prosze drzwi¨po hiszpansku, automatycznie. A potem przepraszam i tlumacze na rodny jezyk. Wiec bardzo mozliwe, ze nie zrobil tego specjalnie.
OdpowiedzMasz rację :) Uściśliłam już po edytowaniu, że koleś mieszka w Norwegii dopiero 4 lata i już twierdzi, że języka ojczystego zapomniał.
OdpowiedzSłyszałem o drogach rodnych, ale żeby język?
Odpowiedz@Fomalhaut Może autorce chodziło o rodnoi yazyk?
Odpowiedzwiem czepiam sie ale moglas na poczatku napisac ze lecialas z norwegii bo wyobraz sobie ze nazwa linii lotniczych albo to ze facet ci powiedzial zebys mu kapewindu zrobila dla wiekszosci nie jest jasne o jaki kraj chodzi
OdpowiedzMiałam nadzieję, że po przeczytaniu całej historii będzie to już jasne. Na specjalne życzenie zmieniłam :)
Odpowiedzod razu lepeij i milej
OdpowiedzOtworzyć okno w samolocie? :D:D:D
OdpowiedzChodziło mu o podniesienie tej osłony na oknie, ale ewidentnie nie wiedział jak to powiedzieć w żadnym języku :)
OdpowiedzCzytając historie poczułem się jak poliglota ogarniając o jaki język chodzi. Co do historii, znam osoby, które mieszkają pół życia za granicą i nie robią wstawek w języku obcych podczas rozmowy. W sumie może faktycznie człowiek musi się przestawić na Polski. Problem w tym, że takie gadanie kojarzy się po prostu z buractwem. Dużo osób będąc krótko poza granicami kraju zaczyna gadać jak Dżoana Krupa.
OdpowiedzTyle ze Dżoana wyjechała do Ameryki jak miała 5lat to i tak cud ze mówi po polsku :)
Odpowiedz@Mpopcorn To był tylko taki przykład, aby zobrazować jak ludzie zaczynają mówić po krótkim pobycie za granicą:)
OdpowiedzDżoana mówi już niemal całkowicie poprawnie, już bez silnego akcentu. Przykład :http://www.youtube.com/watch?v=_Q5OZjMHUJQ Moja znajoma urodziła się w Kanadzie, w polskiej rodzinie, i też żadnego problemu z językiem nie ma. Można? Można. Śmieszą mnie osoby, które po wyjeździe tak się wstydzą swojej narodowości, że dzieci języka ojczystego nie uczą. Szkoda, że Polacy w tym najwyraźniej przodują.
OdpowiedzMojej ciotki syn (czyli mój kuzyn :P) ma 12 lat i umie jedynie podstawy polskiego i jakoś mnie to nie śmieszy. Po co ma go uczyć polskiego, jeżeli są w innym kraju i baaaaardzo rzadko przyjeżdżają do Polski? Nawet jakby go uczyła to bez kontaktu z tym językiem nic by to nie dało. Sam chłopak też nie wykazuje zainteresowania, więc po co go zmuszać?
Odpowiedz@Vivian Ponieważ jest Polakiem. Znam Polkę, która urodziła się w Norwegii i chodziła na kurs językowy. Zdała egzamin z języka Polskiego. Może robi błędy gramatyczne ale liczy się fakt, że zna język Polski.
Odpowiedz@Mpopcorn, widziałeś Amerykana, który się uczył polskiego? Jej akcent jest tak sztuczny, że aż śmiać mi się chce. Dżołana Kriupa przypomina mi Violettę Villas ;)
OdpowiedzWyżej powinno być Amerykanina oczywiście :) Przepraszam
Odpowiedzvivian jak to bez kontaktu, jak to uczyla? chyba normalnym jest mowic do swojego dziecka w swoim ojczystym jezyku, to nie jest nauka obcego jezyka, tylko prosta zasada w domu mowimy po polsku. moja ciotka wyszla za kubanczyka, mieszkaja w polsce i dla wszystkich normalne jest ze dzieci z ojcem rozmawiaja po hiszpansku a z matka i reszta rodziny po polsku.
OdpowiedzJak to powiedział Antoni Czechow: Bez znajomości języków obcych człowiek czuje się gorzej niż bez paszportu. Taka wiedza nie ciąży. Ja zamierzam zadbać, żeby moje dzieci mówiły płynnie po polsku. W końcu będą Polakami, powinny znać i szanować swoje korzenie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że przyjeżdżam do domu i moje dzieci nie mogą porozumieć się w jednym języku z własnymi dziadkami..
Odpowiedz@Bendi ja nie uczyłabym moich dzieci polskiego gdybym mieszkała za granicą, bo po co im? Już prędzej zapisałabym je na lekcje francuskiego, bo tym językiem mówi się w niejednym kraju.
OdpowiedzMnie polskiego uczyli dopiero po powrocie do kraju. Matka jakoś nie mówiła do mnie po polsku w domu. Dla dziecka to nie problem "przestawić się" na inny język. Nie miałam też problemów z polonistami w szkole...raczej z anglistami, którym strasznie przeszkadzał mój akcent.
OdpowiedzJak to po co komuś język, i to tak rzadki jak polski? Pomijając kwestie tradycji, warto mieć wiedzę czy umiejętności, których większość ludzi w twoim kraju nie posiada, masz zawsze atut np. na rynku pracy.
OdpowiedzMiałam znajomą, co wyjechała do Czech na Sylwestra, po czym zabiła nas stwierdzeniem, że " kurczę, teraz to już się chyba na polski nie przestawię" :P
OdpowiedzNajlepsi są ci którzy na parę dni wyjechali za granicę. A później zapominają słów i na siłę rozmawiają z obcym akcentem.
OdpowiedzCzasem można tak mieć przez dzieć, dwa, to można zrozumieć. Ja po imprezie z obcokrajowcami musiałam się pilnować, żeby nie używać w obecności współlokatorki (Polki) angielskiego. Po prostu mam problem z przełączaniem się między językami, co nie znaczy, że zapominam, jak się mówi w ojczystym języku. Jeśli jednak ktoś na siłę używa języka obcego, to już normalne nie jest. Dla mnie to tylko oznaka braku szacunku do własnej mowy.
OdpowiedzJedyny problem z przełączaniem się na polski mam po dłuższej rozmowie po angielsku. Ale ten problem trwa góra 5 minut. Potem znowu zaczynam myśleć po polsku. Osoby pokroju tego goście w samolocie są po prsstu żałosnymi pozerami.
Odpowiedz@Lunna, no ja nie mam szacunku do polskiej mowy i co z tego? Facet z historii pewnie też. Czyli prawidłowo rozpoznałaś oznakę :) Ja nawet mieszkając całe życie w polsce często myślę po angielsku bo mam większą styczność z tym językiem o dziwo. Tzn. dla osoby która więcej słucha zagranicznej muzyki i ogląda tylko zagraniczne seriale i udziela się aktywnie na zagranicznych forach, a mniej rozmawia z ludźmi z otoczenia, bo rozmowna zbytnio nie jestem i rzadko się z kimś spotykam, to to jest mój główny język teraz.
OdpowiedzW sumie mnie śmieszy ta historia, ale zrobiłam rachunek sumienia i nie jest już tak różowo:) Niekiedy, po przedawkowaniu języka obcego, muszę się skupić. Bo tak jakoś z automatu mi nie po polsku wylata. I najgorsze jest jedno słówko. Określenie pewnego związku chemicznego poznałam po angielsku i jak mam o tym powiedzieć po polsku to muszę się mocno, ale to mocno skupić:)
OdpowiedzTiaaaa, uwielbiam takich, którzy po niecałym roku spędzonym na obczyźnie "zapomnieli" języka polskiego i co drugie słowo wtrącają w innym języku. Szkoda, że gdy usiłują mówić tylko w tym drugim języku wychodzi jego nieznajomość i koszmarne kaleczenie. No, ale nie ma to jak zaszpanować, że się taki szmat czasu spędziło za granicą. Kilka autentycznych odzywek wielkopaństwa zamieszkałego w Czikago: - luknij czy kara stoi za kornerem - nie sitaj na karpecie - łokaj po sajdłoku - skanceluj tom insiure I jeszcze dowcip: Jasiek po niecałym roku spędzonym w Anglii odwiedził rodziców w małej podkarpackiej wiosce. Po kolacji ojciec prosi Jaśka: - Jasiek, weź widły i wygarnij gnój ze stajni - What? - udaje zdziwienie Jasiek - Łot krowy i łot kunia - instruuje ojciec
OdpowiedzOgólnie facet mówił już nie po polsku i jeszcze nie po norwesku :)
OdpowiedzHmmm....szczerze mowiac to az tak szybko bym nie oceniala. Duzo zalezy nie tylko od czasu przebywania za granica, ale rowniez od stylu zycia i innych indywidualnych warunkow. Jestem filologiem i wiekszosc swojego doroslego zycia spedzilam w krajach anglosaskich. W Anglii mieszkam od 4 lat, prowadze zajecia w jezyku angielskim, moi najblizsi znajomi po polsku nie mowia, a w przyszlym roku wychodze za maz za Anglika. Po polsku rozmawiam raz w tygodniu, kiedy dzwonie do rodzicow, i dwa razy w roku przez dluzszy czas kiedy odwiedzam rodzinne strony. I choc staram sie zawsze uzywac poprawnej polszczyzny, to owszem od czasu do czasu (zwlaszcza kiedy jestem bardzo zmeczona lub dopiero co rozmawialam po angielsku z narzeczonym) nieumyslnie zaczac zdanie od angielskiej frazy. Facet, o ktorym piszesz dopiero co wsiadl do samolotu , mozna przypuszczac ze do momentu wejscia na poklad jeszcze komunikowal sie ze wszystkimi po norwesku.... mysle wiec ze mozna mu ta wpadke jeszcze wybaczyc i nie posadzac od razu o chec zaszpanowania swoja 'swiatowoscia'...:)
OdpowiedzNie do końca tak to wygląda. W Norwegii niezbyt wielu Polaków mówi po norwesku płynnie, zdarza się, że po 10 latach ledwo potrafią wydukać parę zdań. Niewielu z nich ma też norweskich znajomych. Przeważnie są to robotnicy, którzy tylko z innymi Polakami mają kontakt i Norwegów unikają. Języka nie chcą się uczyć i jest w związku z tym spory problem, bo co z takimi osobnikami robić? Nie chcą się integrować i ich sytuacja w najmniejszym stopniu nie przypomina Twojej. Tutaj realia są zupełnie inne.
OdpowiedzIstnieje taki mechanizm. Sama na codzień używam tylko obcego języka w mowie i czasem rozmawiając z mama przez skype wyrwie mi się cos w tym języku.
OdpowiedzJa myślę, że to nie musiał być bajer. Jeśli ktoś mówi w języku obcym jednocześnie myśląc w tym języku (a nie np. myśli po polsku i dopiero przekłada na norweski) to zamyśliwszy się może użyć tego języka, którym ostatnio się posługiwał.
OdpowiedzTylko, że coś takiego ma prawo się zdarzyć. Mieszkam w Irlandii od paru lat, i niestety zauważyłem, że po polsku piszę ale szyk zdań jest angielski. Próbuję z tym walczyć ale czasami się nie udaje...
OdpowiedzNiestety dzisiaj zauważyłam to samo u siebie jak pisałam list do domu :/ Czasami nie da się samego siebie upilnować.
Odpowiedz