Treść będzie o pewnej polskiej sieci sklepów ARHELAN - wszystko zasłyszane od dwóch pracujących tam kasjerek, z dwóch różnych sklepów.
Pomijam piekielne fakty z ich relacji z klientami, raczej będzie mowa o piekielnym kierownictwie. W większości tych sklepów jest kierownik i zastępca kierownika. Jak łatwo się domyślić, dwie osoby pracujące ze sobą kilka lat na takich stanowiskach, wspólnie obmyślają plany jak gnębić i okradać swoich podwładnych.
1. Okradanie z premii. Jedna z dziewczyn dostawała o wiele niższą premię niż pozostałe koleżanki lub nie dostawała wcale, ponieważ kierowniczki twierdziły, że jej się nie należy ("jest mało produktywna"), chociaż pracowała jak inne. Pojechała więc z tą sprawą do biura, które mieści się kilkanaście kilometrów od "jej" sklepu. Tam jedna z pań pokazała jej rozpiskę wszystkich przyznanych jej premii. Okazało się, że do biura wysyłana była rozpiska przyznanych pracownicom premii, która w rzeczywistości całkowicie odbiegała od tych, które były przyznawane. Więc gdzie reszta pieniędzy? U szanownych pań kierowniczek w kieszeni. Sprawa rozeszła się na cały sklep, biuro odwiedziło jeszcze kilka innych osób z podobnymi rezultatami. Koniec końców premie nagle, szczęśliwie wzrosły i co jakiś czas dziewczyny kontrolują to w biurze.
2. "Jak ci się nie podoba praca to wypier*****, na twoje miejsce czeka 1000 innych osób".
3. Oszukiwanie na dniach urlopowych. Wykorzystałaś 17 dni urlopu i więcej ci się nie należy. Dlaczego? Dlatego, że panie kierowniczki same podrabiają dokumenty typu wniosek o urlop, podpisują się za pracownika i w ten sposób skracają nieświadomej osobie urlop o kilka dni (a nuż się nie zorientuje). Sprawa jest dosyć poważna, jedna z dziewczyn zagroziła skierowaniem sprawy do sądu (podrabianie dokumentów - wniosek o urlop jest dokumentem kadrowym). Sprawa jednak nie znalazła się przed wymiarem sprawiedliwości, ponieważ obie strony doszły do porozumienia i dziewczyna dostała gratisowo 4 dni wolnego.
4. To woła o pomstę do niebios. Szefostwo wymyśliło sobie fundację, mającą na celu pomoc domom starców w okolicy. Cel szczytny, o ile byłby prawdziwy. W związku z akcją przeprowadzoną przez szefostwo i ich fundację, w tej sieci sklepów przez kilka dni stały pudełka/kosze na produkty żywnościowe i chemię, które miały być później przekazane jednemu z domów starców. Jakież było zdziwienie, kiedy po skończonej akcji produkty z tych pudełek trafiały z powrotem na półki sklepowe. Trzeba sobie zwiększyć obroty naiwnością klientów...
5. Kontrole z Sanepidu wyglądają w ten sposób: przychodzi pewna pani, krąży po sklepie, znajduje jakiś zgniły owoc i idzie do kierowniczki sklepu... na kawę i ploteczki. Pomimo wielu, bardzo wielu uchybień, do których pani z Sanepidu mogłaby się przyczepić, sklepu nigdy nie dostają kary. Łapówki?
Piszę o tym tutaj, bo wiem, że sieć rozwija się w zastraszającym tempie i pewnie w ciągu kilkunastu lat, będzie znana w całej Polsce. Do tej pory ma 58 sklepów i ciągle się rozwijają.
Nie polecam.
sklepy
Trzecia historia w poczekalni z kolei, która piętnuje konkretną, wymienioną z nazwy markę. Czyżby agencje PR w końcu odkryły piekielnych? ;>
OdpowiedzNiewykluczone. Autorka opisuje sytuację w JEDNYM ze sklepów tej sieci (nota bene pierwszy raz o niej słyszę). I jeśli rzeczywiście tak jest to przecież personel na gotowe dowody do PIP czy sądu pracy. Premie bez kwitków, falszowanie- przecież to dzialalność kryminalna.
OdpowiedzNiekoniecznie. Pochodzę z regionu, w którym Arhelany działają i nawet moja ciocia miała z nimi przeboje 10 lat temu ;) Nie tylko okradają pracowników, ale też i klientów.
OdpowiedzPR nie polega na obsmarowywaniu konkurencji, a kto sądzi inaczej, ten się myli. PR polega na informowaniu i uświadamianiu oraz szukaniu porozumienia i współpracy. To co nazywają czarnym PR tak naprawdę jest przestępstwem i nijak się do PR ma.
OdpowiedzEch, kiefy nazwa jest zakamuflowana, albo w ogole nie podana, krytykuje sie autora. Bo po to jest portal, zeby ostrzegac. Jak sie poda nazwe to czarny PR. Nie dogodzisz.
OdpowiedzTia, te premie to dawane do łapy bez kwitka... no ciekawe, ciekawe I podpisuję się pod słowami SS :)
OdpowiedzNie wiem skąd masz takie bezsensowne i wyssane z palca informacje. Po pierwsze sklep musi wypracować odpowiednią sprzedasz żeby była jakakolwiek premia. Za to odpowiada kierowniczka. Później premia jest dzielona na pracowników. Jednak może twoja koleżanka nie przykłada się do pracy dlatego mniej dostała? Nie wierze także że kierowniczki więcej zarobiły, bo biuro by na to nie pozwoliło. Po drugie piszesz o biurze w samych superlatywach, a ja znam jego bardzo ciemną stronę, w ogóle innaą od tej którą ty tu opisujesz. Po trzecie z twoim drugim punktem się zgodzę, jednak jest to prawda, jest to jeden z największych pracodawców w regionie i ma sklepy w takich pipidówach że może sobie na to pozwolić. Po czwarte sieć skupia się na Polsce wschodniej, bo jest siecią regionalną. Rozwijają się w takim tempie bo mają dobre ceny.
Odpowiedzw którym momencie mówię o biurze w superlatywach?
Odpowiedza co do premii, to wiem, że jest różnie. Kierowniczka robi wypłatę z kasy (np 3000zł) i dzieli tę kasę na pracowników. Tylko, że w większości sklepow te premie nie są odekwatne do sprzedaży. W jednym ze sklepów dziewczyny podliczyły wszystkie swoje premie. Wyszło na to, że one dostają ledwo co, a kierowniczkom przypada do podziału prwie 2000zł z trzech.
OdpowiedzHmmm pracowałam w wielu sieciówkach i pierwsze słyszę o tym żeby premie były wyciągane z kasy i dzielone. Premie zawsze przynajmniej w moim wypadku przychodziły na konto tak samo jak wypłata. Trochę dziwna polityka jak na sieć
OdpowiedzPrzywłaszczenie premii, które zostały przyznane odgórnie, to mocna podstawa do zwolnienia dyscyplinarnego i sprawy karnej. Jakoś mi się nie chce wierzyć, że biuro zostawiło kierowniczki w spokoju. To samo z podrabianiem wniosków urlopowych.
OdpowiedzZasłyszane? Nie masz pewności, że informacje są prawdziwe a oczerniasz sklep? Chyba, że jesteś z konkurencji, naciągane to trochę.
OdpowiedzCo do punktu 4. Taka akcja wydaje się bardzo sprytna i prawdopodobna, ale tylko się wydaje. Towar który jest zakupiony dla sklepu jest rejestrowany. Na każdy produkt są faktury albo dowody zakupu. Ludzie kupili produkty więc zostały one automatycznie skreślone ze stanu magazynowego. Jeśli zostały po prostu wniesione ponownie na sklep to to wyjdzie przy pierwszym remanencie, a to jest problem, żeby to wytłumaczyć bo jest, a nie powinno być (jak czegoś nie ma to można to wytłumaczyć kradzieżą, zniszczeniem itp.). Tak więc to zagranie byłoby bardzo ryzykowne, bo pierwsza kontrola ze skarbówki i sklep leży i kwiczy, bo na część towaru nie ma faktur. No chyba, ze firmy dostarczające towar wystawią lewe faktury, ale to już wtedy grubsza sprawa.
Odpowiedzujmę to w ten sposób. jeśli w magazynie jest towar na + a nie -, to jest ok. Nadwyżki zdarzaja się często i nikt nad tym nie ubolewa. Chociażby w taki sposób, że klienci zapominają jakiejś rzeczy zabrać ze sklepu
Odpowiedznew_volume no chyba sobie jaja robisz. Jak klient czegoś zapomni i po to nie wróci to ok, ale to jest kilka rzeczy maksymalnie na miesiąc, a nie całe pudełka i kosze produktów. Nikt nie ubolewa do chwili, aż przyjadą smutni panowie ze Skarbówki ;)
OdpowiedzTy chyba sobie jaja robisz, albo nigdy z pracą w handlu nie miałaś do czynienia... Napisałaś dokładnie odwrotnie: to - na magazynie jest ok, ale + oznacza kryminał. Manko (czy to w kasie czy w magazynie) jest niepożądane, ale dopuszczalne. Superata jest absolutnie niedopuszczalna, gdyż oznacza, że sklep okradł klienta, z pieniędzy bądź towaru. Cała historia wydaje się ciężko naciągana, ale ten konkretny punkt przebija wszystko. Przecież takie działanie naraża najbardziej właśnie te panie kierowniczki, a nie pracownice sklepu...
OdpowiedzNajpocieszniejsze wydaje mi się to z urlopem - zysk dla kierownictwa sklepu w sumie zerowy, a za podrabianie takich dokumentów można pójść siedzieć i to na parę latek, a co najważniejsze, nie ma szans żeby pracownik się nie zorientował ile mu urlopu brakuje... Premie na gębe które znikają w drodze też są zabawne - żadnych dokumentów na to, list płac, na własny PIT też nikt nie popatrzył (premie tam też są przecież w dochodach). A to kolejne latka w kryminale lecą, bo przestępstwo regularne, kradzież/oszustwo (nie wiem jak to dokładnie zakwalifikować). Rzeczy wracające na półki bez faktur też są niezłe. Ogólnie - ktoś mógłby zrobić research przed tą akcją marketingową. :P
OdpowiedzDla kierownictwa jest taki zysk, że mają pracowników cały czas w pracy. A powiem Ci, że niewiele dziewczyn podlicza swoje dni urlopowe. Tak jest dlatego, że większość z nich się cieszy, że w ogóle urlop dostało, a łatwo przeoczyć jeden, dwa lub te 4 dni. Nie każda osobą kłóci się z kierownikami, bo się zwyczajnie boją o swoje tyłki.
Odpowiedznew_volume Skoro nie wiele z nich podlicza swoje dni urlopowe to są to idiotki po prostu. Bo to nie jest sztuka przypilnować na ilu dniach urlopu z 20, lub 26 się było w ciągu roku.
OdpowiedzZ zasady raczej nie wietrzę fejków ale ta historia wydaje mi się naciągana. Przecież to wszystko kwalifikuje się do prokuratury... Nie wiem jakie plecy musiały mieć te panie żeby po zgłoszeniu do biura numeru z premiami nie wylecieć na zbity pysk...
OdpowiedzA jak udowodnić komuś, że się nie dostało tyle i tyle premii? Kwitki są zazwyczaj dawane po inwentaryzacjii, gdzie jest napisane ile trzeba spłacić sklepowego długu. Oczywiście z premii.
OdpowiedzPremii przypadkiem nie dostaje się po tym, jak już wszystko jest obliczone, ustalone itd? Czyli m.in. po inwentaryzacji? Niedługo pracuję, ale z tego, co rozmawiam z innymi takimi, to otrzymanie premii może się wydłużyć sporo, bo trzeba sprawdzić plany sprzedażowe itd. Nikt nie daje pieniędzy na słowo, bo jeśli braki po inwentaryzacji, to co? "Oddajcie nam, prosimy, a potem dostaniecie kwitek"?
OdpowiedzNie znam się na księgowości więc mogę się mylić ale chyba przyjęcie premii potwierdza się jakimś podpisem. Jeśli kierowniczka mówi ci że należy ci się np 50zeta i tyle ci daje. Ty potwierdzasz na jakimś dokumencie a w biurze jest info że dostałaś 100 no to chyba jak byk jest dowód na przekręt... Chyba że ja czegoś nie kumam...
OdpowiedzPrzecież pracownicy tego sklepu bez problemu mogli nie tylko pozbyć się kierowniczek, ale i założyć im kilka spraw karnych- kradzież pieniędzy, fałszowanie dokumentów, łapówkarstwo, sprzedaż produktów, które nie nadają się do spożycia. Nie chce mi się wierzyć, że tak dają sobą pomiatać.
OdpowiedzPo odpowiedziach new_volume, widzę dziwna opcję chęci ukazania pracownic jako nieszczęśliwych ofiar złego sklepu. Co z tego, ze same nie pilnują swoich praw, co z tego, że nie liczą ile urlopu miały, a ile nie, co z tego, że nie dostają premii, a kierownictwo robi przekręty. Widzę, że w tym konkretnym sklepie wystarczy kontrola z jakiegokolwiek urzędu (Skarbówka, ZUS, PIP, czy Policja) by rozpoczął się armagedon i sklep poszedł z torbami, a kierowniczki za kraty.
OdpowiedzTutaj już raczej nie chodzi o niedopilnowanie pewnych spraw tylko po prostu o historię wyssaną z palca. Opcja wypłacania premii z kasy bez żadnego podpisu, do ręki nie na konto przez sieć i kompletna bzdura z odkładaniem na półki towaru już sprzedanego. W dodatku w momencie gdy ktoś się pofatygował do biura i zgłosił że coś z premiami jest nie tak to nie ma szans żeby te osoby dalej tam pracowały, firma za dużo mogłaby stracić a 'na ich miejsce są tysiące'
OdpowiedzDroga autorko dziwne to baaaardzo co piszesz sama pracuję w biurze pewnej polskiej sieci i uwierz mi to wszystko co piszesz po pierwsze mieści się w kodeksie karnym, po drugie w większości jak nie w każdych tego typu sklepach wypłaty jak również premie idą nie z kasy tylko z biura od osoby odpowiedzialnej za to nie ma innej możliwości. Trąci fejkiem
OdpowiedzI tu trafiony zatopiony.Pochodze z miasta w którym mieszkają założyciele owej firmy,czyli główne szefostwo.Zmam oboje osobiście.Parę z uwag w historii zdaje się byc autentyczne,a w zasadzie jestem skłonny w to uwierzyć.Do Głównego Szefostwa zapewne nie docierają wogóle owe sygnały,a to z tej prostej przyczyny że jak się orientuję Kierownik(zazwyczaj kierowniczka)sklepu wraz ze "starszymi "sprzedawczyniami w charakterze nieoficjalnych zastępców mają dbać by"wszystko było ok"jak to zrobią - ich sprawa;ważne by przy nalocie szefostwa kierowniczka mogła sprawiać wrażenie profesjonalizmu.Nie bez kozery,gdyż żona szefa odznacza się wręcz chorobliwą manią "szukania dziury w całym" i posiadania obsesji doskonałości."Kierowniczki sklepów"to zazwyczaj osoby które są jej doskonale znane,co owocuje profitem w postaci patrzenia przez palce na większość"sprawek".Do listy "ciekawostek" dodałbym iż zatrudniona powiedzmy w mieście B kasjerka nie będzie miała szczęścia pracować w jednym sklepie - zwiedzi wszystkie w mieście B. Co zaś do kasjerek również nie wszystkie są "niewinne".
Odpowiedz@Hagen666: Bielsk? :)
OdpowiedzPrzepraszam za offtopic, ale czytam "Piekielnych" na raty - i lubię komentarze:) Rzadko się udzielam, ale dawka kołtuństwa, bigoterii i ignorancji - w połączeniu z niewzruszoną pewnością siebie niejakiego faingrycośtamcośtam - spowodowała, ze obudził się we mnie duch obywatelski - co niemniej tak, jak u Draco, który radził, by być mądrym przed szkodą i zawsze mieć bilety:) Otóż: wiem, że to niejako kupowanie kota w worku - aleć też i czasy niepewne, więc i inwestycje mogą być ryzykowne. Jeśli chcecie, żebym zrobił z tego bufona pajaca, którym i tak jest - ku jego wątpliwej nauce a korzyści ogółu - czekam na poparcie. Dziesięć postów - i zrobię z kolesia to, czym jest. Wchodzicie?:) PS: Zrozumiem uzasadnione rewerencje. Ale sam prosił, by porozmawiał z nim ktoś równy intelektualnie. Owszem, czuję się co najmniej równie głupi - dawajcie, przetestujmy po raz pierwszy piekielność w działaniu. MOJĄ. Niechże to będzie mały socjologiczny test na zabawę z zapienionym móżdżkiem, który opanował dwa poglądy na świat: "lewactwo" i "mojsza". Jak się uda, może będzie screen na główną:)
Odpowiedz