Miesiąc temu koleżanka brała ślub. O dziwo - wszystko szło gładko, aczkolwiek organizowane z niejakim pośpiechem, bo co załatwili, to zaraz się waliło. Dali radę, wesele było fajne, większość chyba wybawiła się za wszystkie czasy.
Gdzie piekielność? Pan Wielce Wielmożny Fotograf.
Znaleźli go na targach ślubnych. To, co tam pokazywał, było nawet ciekawe, dobrze zrobione, w oczy nie gryzło. Cena też normalna - ani za wysoka, ani za niska. Nic nie wzbudzało podejrzeń.
Schody zaczęły się dzień przed weselem.
Okazało się, iż WWF (jak go w skrócie nazwę) nie wyrobi się na 13, aby zrobić fotografie w domu. Po opierdzielu - przyjechał z lekkim poślizgiem, wyrobili się wszyscy.
Trochę zdziwiliśmy się, a zwłaszcza siostra Panny Młodej, która też coś tam fotografuje, kiedy WWF wyciągnął swój sprzęt - zwykłą małpkę z wymienną optyką. Pamiętajmy jednak - fotografa nie ocenia się po sprzęcie, tylko po umiejętnościach, także wszyscy nabrali wody w usta. A można było się domyślić tragedii...
W kościele WWF było pełno. Wpierniczał się między ławki, przepychał ludzi, wszędzie właził i skupiał na sobie większą uwagę, niż młodzi. Szczytem jednak było kiedy, podczas przysięgi, wsadził swoje łapsko z aparatem między głowy młodych - nie wiem, żeby zrobić portret księdza? Został delikatnie upomniany, młodzi musieli powtarzać przysięgę w zakrystii.
Na sali nie było lepiej - niemalże wchodził na stoły, dyszał ludziom w karki, zaglądał do talerzy i co chwila rzucał jakieś głupie uwagi. Przy pierwszym tańcu wchodził młodym pod nogi i też nie wiem, dlaczego. Zawsze myślałam, że można stać dalej i zrobić zoom, ale widocznie WWF tego nie wiedział, albo nie pomyślał...
Przez niego też nie udało się tradycyjne łapanie welonu, gdyż stał tak blisko, że dostał nim niechcący w twarz - naprawdę, stanie pół metra za Panną Młodą nie jest najlepszym pomysłem.
Okazało się, że nie ma pomysłu na plener ze Świadkami. Ba! Przyjechał kompletnie nieprzygotowany - nie wiedział, GDZIE TUTAJ MOŻNA ZROBIĆ JAKIEŚ ZDJĘCIA. Świadkowa chciała go odwieść od pomysłu częściowej sesji już tego dnia, że poczekają na plener właściwy. Co na to WWF? "Nie będziecie już wyglądać tak samo, poza tym po co mi świadkowie na sesji, ja Was wozić nie będę".
Skończyło się na tym, że zdjęcia zrobił, w deszczu, na boisku szkolnym. Tragedia. Panna Młoda wróciła w sukni upierniczonej błotem. Prawie się poryczała.
Prawdziwa piekielność zaczyna się teraz.
Przyszedł czas na sesję plenerową. WWF znów nie wiedział, gdzie tutaj można zrobić zdjęcia, więc znów wyszły byle jakie - nad rzeką z ujętym szlamem, znów na boisku szkolnym, na torach kolejowych... Panna Młoda tego nie chciała - ale WWF także zbył ją stwierdzeniem, że musi być gdzieś blisko, bo on jeździł nie będzie.
Po paru tygodniach przyszła zamówiona przez nich fotoksiążka z wesela i sesji. Zdjęcia są nieostre i takie właśnie wydrukowane, a do tego - wrzucone byle jakie pseudo ładne ramki (wiecie - z Diddlami i innymi kwiatkami) z, uwaga, uwaga... znakiem wodnym z adresem strony, z której zostały ściągnięte. Do tego - tu jakiś cudowny rozbłysk na zębie, w oku... Kwintesencja kiczu.
Na płycie - zdjęcia nagrane byle jak, nieposortowane i tu objawia się jego bezczelność - więcej jest zdjęć wydatnych cyców jednej z kuzynek, co to miała sukienkę z głębokim dekoltem, niż Pary Młodej. Dołączony film - zmontowany tragicznie, z urwanymi zdaniami (o ile w ogóle je słychać, bo i mikrofonik ledwo zbierał), trzęsącą się łapą.
Kiedy koleżanka to wszystko zobaczyła, przelała się czara goryczy. Poryczała się i przybiegła do mnie, co ona ma do cholery z tym zrobić?
Jak dla mnie - sprawa prosta. Nie zapłacić. Właściwie to jeszcze można pokusić się o zwrot zaliczki.
Wielce Wielmożny Fotograf nie przyjął dobrze tego, co usłyszał. Bo on zrobił dobrze i tak miało być! Co z tego, że po fakcie ewidentnie widać, iż portfolio zrobił ktoś za niego - mają mu zapłacić i to bez mała 2500zł, bo po namyśle, to on tyle się napracował i na tyle wycenia swoją pracę!
Skończyło się na policji - że młodzi nie chcą zapłacić za wykonaną usługę. Zgłoszenie przyjęte, teraz będą bawić się w sądach.
Tylko szkoda, że właściwie to ŻADNEJ pamiątki ze ślubu nie ma... Pozostały zdjęcia gości a mówię wam, że one są lepsze, niż te wykonane przez Wielce Wielmożnego Fotografa...
usługi MegaFotoJawor
Młodzi nie sprawdzali opinii o fotografie w necie?
OdpowiedzTego nie wiem - zapewne nie, po prostu przyjechali z targów z okrzykie: "Mamy fotografa!"
OdpowiedzMnie w ogóle sesje ślubne po ślubie (albo przed) rozpieprzają. Ostatnio widziałam nad Wisłą laskę w białej kiecce jak się pokłada po tym bulwarze. Co to za pamiątka z wesela... To chyba pamiątka ze zwykłego środowego popołudnia kiedy w białej sukience i z welonem poszła poleżeć na trawie wśród psich kupek. W ogóle te pozowane sesje...to przy okrąglaku, to gdzieś, bo nie ma nic piękniejszego niż ślubna sesja koło aresztu... Wiem, że co kto lubi, ale potrójne alleluja, że mój obecny facet myśli jak ja ;P
OdpowiedzMi się tam podobają, ale nie takie sztampowe. Zero okrąglaków i klęczników. Stare kościoły, magiczne parki, albo zdjęcia "z jajem" - to jest to! :) Ale ja tam na swój ślub nie wiadomo kiedy, już fotografa mam wybranego. Na pewno takiej wpadki nie zaliczę.
OdpowiedzJotka, akurat się z Tobą zgadzam. Moim zdaniem, takie zdjęcia są zwyczajnie sztuczne, ale każdy ma swój gust. Jedni lubią takie jak ze starego portretu, w zamkniętych pomieszceniach, inni - w polu pszenicy, jeszcze inni leżąc na torach (widziałam! widziałam! w ramce z kwiatuszkami, przysięgam).
OdpowiedzTo też prawda, albo jeśli sesja jakoś nawiązuje do wspólnej pasji ludzi czy coś. Ale też raz widziałam zdjęcia ze ślubu (robione oczywiście 2 tygodnie przed weselem) na korcie tenisowym. Młodzi z rakietkami. I pytam - grają może? Coś? Nie. Ale uznali, że będzie oryginalnie, a nie mieli za bardzo innych poomysłów :P
OdpowiedzZgadzam się z Tobą, nie lubię takich sztucznych zdjęć, kiedyś na internecie znalazłam takie śmieszne ślubne zdjęcia.
OdpowiedzJa widziałam na prawdę przepiękne sesje ślubne, ani trochę kiczowate, tylko w pełni profesjonalne, nie będę pisała gdzie bo będzie że reklamuje chociaż ludzi nie znam ;P Zdjęć dwa tygodnie przed ślubem bym nie robiła bo to takie jakieś... dziwne, wydawało mi się zawsze że Pan Młody nie powinien widzieć Młodej w sukience przed ślubem itp itd. Ale po ślubie jakaś sesja ze smakiem, jak najbardziej, zwłaszcza że chciałabym miec jakieś gustowne zdjęcia, ładną pamiątkę tego jak wyglądałam. A ciężko zrobić jakieś na prawdę super zdjęcie w tańcu czy w ciągłym ruchu. A pomysł żeby wychodzić zaraz po obiedzie i omijać 2-3 godziny swojego wesela dla sesji tak jak kiedyś się robiło to dla mnie totalny bezsens.
OdpowiedzWzięli chłopka nie wiadomo skąd no i się niestety zemściło. Szkoda młodych ale cóż sami sobie winni są.
Odpowiedzweszłam na ich stronę. bardzo przyzwoite fotografie ślubne. szkoda, że wysłali Wam - może - kiepskiego amatora. swoją drogą - gdyby przy mnie w takich okolicznościach fotograf wyjął taki aparat, musiałby wyjść. zawsze warto pytać, na czym kto pracuje.
OdpowiedzWidziałam stronę przed weselem i chociaż ja takich zdjęć bym nie chciała - to są ok. Dlatego też zdziwiłam się bardzo tym, co zaszło. Tak czy siak, postawa fotografa - wręcz karygodna.
OdpowiedzJak dla mnie ich galeria jest śmieszna... Zdjęcia nie są poprawiane, jedynie oprawiane w kiczowate ramki. Ujęcia nieciekawe. Znam wielu młodych fotografów, którzy robią przecudne fotografie ślubne i nie sądzę by brali 2500zł (a nawet jeśli, to warto zapłacić). Młodzi zdecydowanie powinni pokazać komuś tę galerię przed podjęciem decyzji (szczególnie, że podczas ślubu była obecna osoba zainteresowana fotografią, która mogła wyrazić swoją opinię).
OdpowiedzJa mam to samo zdanie - aczkolwiek ich ślub i im takie rzeczy się podobają. Nie odmówisz jednak, że w galerii zdjęcia są ostre i ujęcia są poprawne. Co do cen - tyle teraz takie usługi kosztują, nawet u zwykłego fotografa z miasta Zgierz, co to ma kramik przy ulicy i dawno temu zastał się na zdjęciach paszportowych. Przepiękne zdjęcia potrafią kosztować i więcej.
Odpowiedzwręcz przeciwnie, w galerii jest sporo oryginalnych fotografii i mają się czym pochwalić. nie krytykuj, bo akurat historia piekielna, bo to nie powód.
Odpowiedz1. małpki nie mają wymiennej optyki. 2. aparat z wymienną optyką, który wygląda jak małpka - nikon one, albo może jakaś leica, kto wie. Zapłacić trzeba (umowa zawarta, usługa wykonana i przekazana), ale można (przed terminem płatności)złożyć reklamację z żądaniem upustu, gdyż usługa nie została należycie wykonana. Policja ci tu niewiele pomoże, bo to usługa, zatem podpada pod kodeks cywilny, a nie karny. Jak już to umorzą, bo "znikoma szkodliwość społeczna czynu". Najważniejsze - sprawdzić co było w umowie zapisane. Tam fotograf powinien oświadczyć, że posiada odpowiednie kwalifikacje do wykonania zlecenia (czyli stawia się na pozycji profesjonalisty). Kolejne pytanie: czy portfolio, które ogladali przed ślubem było dorobkiem tego fotografa, czy innego, czy podpieprzone od innych fotografów (bardzo częsta praktyka) albo zdjęcia kupione z banku zdjęć (nie można sugerować, że są autorstwa kupującego, bo prawa autorskie osobiste pozostają przy faktycznym twórcy). Jeśli termin zapłaty minął - uznaje się, zgodnie z KC, że klient nie zgłasza żadnych roszczeń do poziomu wykonania usługi. Ale przed upływem tego terminu można reklamować.
OdpowiedzCo do pkt 1.: sama posiadam "małpkę" z wymienną optyką. W sensie, hybrydę. Soniaczka, najzwyklejszego, narzeczuny sobie kupił, bo na lustrzankę to my za głupi jesteśmy. Nexusik.
OdpowiedzSą takie małpki. Troszkę bardziej zaawansowane od zwykłych japońskich pudełek, bo bardziej kumatym pozwalają na pobawienie się opcjami, ale to wciąż aparaty typu "cyk i jest".
Odpowiedzhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Bezlusterkowiec Polecam angielską wersję wpisu, więcej informacji tam jest.
OdpowiedzJejku, ludzie, tak ciężko rozróżnić? Małpka - kompakt tylko z automatyką (brak PASM), kompakt - mały aparat bez wymiennej optyki, hybryda - coś wielkości lustrzanki, zazyczaj megazoom ale bez wymiennej optyki, bezlusterkowiec - aparat z wymienną optyką, bez lustra i często bez wizjera, wielkości mniej więcej kompaktu; SLT czyli nowy wynalazek sony z półprzezroczystym lustrem, i lustrzanki - aparaty z ruchomym lustrem i matówką. No i jeszcze aparaty dalmierzowe jak Leica ale mało kto to ma (20 000zł to jednak trochę sporo ;) )
OdpowiedzSkoro kuzynka fotografuje to czemu jej nie poprosili? Przynajmniej łatwo sprawdzić faktyczne umiejętności.
OdpowiedzBo nie każy chce, ma na tyle umiejętności, ewentualnie nie w tym się specjalizuje?
OdpowiedzAlbo moze kuzynka byla zaproszona jako gosc weselny, a para mloda chciala, aby mogla z nimi cieszyc sie ich swietem zamiast pracowa w roli fotografa?
OdpowiedzJak widać "specjalista" zawalił...
OdpowiedzKuzynka Panny Młodej była gościem, miała prawo się bawić a nie biegać z aparatem. Mogła też z przyczyn różnych nie pojawić się na weselu i Młodzi zostaliby bez fotografa. Poza tym, mam wrażenie, że gdy fotografem jest ktoś z rodziny, to inaczej się taką osobę traktuje, niż obcego. Na ślubie mojej przyjaciółki za zdjęcia odpowiadała jej kuzynka - mama Panny Młodej oraz mama kuzynki ciągle biegały za nią i pouczały w stylu: zrób zdjęcie cioci Irence, sfotografuj wystrój sali, idź i zrób to czy tamto. A swojej mamie nie koniecznie powiesz, żeby spadała i dała Ci pracować.
OdpowiedzJa akurat powiem, niezależnie czy mama, czy teściowa czy kto tam. Ale mój charakterek jest w rodzinie powszechnie znany. Znaczy - obiecam coś zrobić to zrobię. Ale zacznij się w to wpieprzać a rzucę w połowie robotę i wyjdę. Pojęcia nie masz jak niesamowicie to procentuje.
Odpowiedz@yannika: Dobrze, że się nam tym pochwaliłaś. Wszyscy teraz wiemy, jaka jesteś naprawdę.
OdpowiedzNo jaka jestem, chętnie się dowiem. Słucham.
Odpowiedzzabiłabym chyba takiego fotografa
OdpowiedzSpoko, już niedługo fotograf ślubny to będzie zawód na wymarciu. Jak teraźniejsze nastolatki zaczną brać śluby to będą sobie z łapy przy ołtarzu focie walić na instagram z podpisem "lol żenię się xd ale beka <3"
OdpowiedzCoś w tym jest, ale skoro "teraźniejsze nastolatki" są w stanie wydawać grube pieniądze (najczęściej swoich rodziców) na stroje, fryzjerów, wizażystów itp. z okazji durnej studniówki to wątpię, by oszczędzały na ślubie. Myślę, że wtedy zatrudniać będą sztab fotografów odpowiedzialnych za robienie "słitfoci". :)
OdpowiedzJak widziałam, co robiły znajome przed studniówką to dostawałam załamania nerwowego. Diety, akryle, doczepiane kłaki, kiecki po kilkaset zł, fryzjerzy "z Warszawy" itd. Aż się dziwnie czułam w mojej kiecce z wyprzedaży i z prostymi włosami, które sama własną prostownicą prostowałam.
OdpowiedzByle z nocy poślubnej takich nie postowali :P
Odpowiedz@Izura, próbujesz pochwalić się na piekielnych tym jak przyoszdzędziłaś na studniówce i pokazać, jaką wyższość czujesz wobec swoich koleżanek? Studniówka jest raz w życiu, więc wiadomo, że każdy stara się wyglądać jak najlepiej, a wydaje mi się, że fakt, że dziewczyna chce przed nią zrzucić parę kilo, idzie do fryzjera i robi sobie manikiur, nie jest aż taką ekstrawagancją, żeby dostawać przez to załamania nerwowego. Rozumiem, że niektórzy nie mają pieniędzy, ale wywyższanie się z tego powodu i krytykę koleżanek uważam za chore.
Odpowiedz@mowgil Po pierwsze - gdzie Izura mowi o tym, ze nie wydala majatku, bo go nie posiada? Swoja droga watpie, by ktorakolwiek z "kazdych" placila za to pieniedzmi zaoszczedzonymi po dlugich dniach ciezkiej pracy. Wszystko zasponsorowane, uczace jedynie tego, ze przyjemnie jest wydawac. Po drugie - 4745 dzien po narodzinach rowniez jest jedynie raz w zyciu! Zadluz sie (a raczej rodzicow), przebierz sie (bo takie oprawy wizualne przebieraja, a nie ubieraja) i celebruj!
OdpowiedzDrill wielki plus za komentarz:D Z tym, że kobieta wychodzi za mąż a nie się żeni:D ale i tak się uśmiałem:D
OdpowiedzFotografii ślubnej bez lustrzanki pełnoklatkowej i dobrej lampy błyskowej się nie zrobi. Plener ok, da radę jakimś lustrem za 1500 zł nawet, ale w kościele czy na sali jest za ciemno. Bałbym się otwierać tę fotoksiążkę. I współczuję ignoranta. Jak robiłem swoje pierwsze to myślałem o stoperanie ze stresu, bo zdjęcia jak zdjęcia, ale spieprzyć taki dzień komuś....
OdpowiedzLampa to tylko ostateczność, potrzebna w naprawdę ciemnych, małych, starych kościółkach. Z dobrym sprzętem i sporym zapasem wiedzy piękne zdjęcia powstają bez lampy, która źle użyta tylko spłaszcza scenę... Obecne możliwości sprzętowe są przeogromne w porównaniu do tego co było jeszcze kilka lat temu, dlatego dobry fotograf zawsze jest na czasie nie tylko z umiejętnościami, ale też z wyposażeniem...
OdpowiedzNo i wszystko jasne. przecież sam projekt koszmarnej strony www tej firmy fotograficznej świadczy o byle jakiej jakości usług. JAKI DOBRY FOTOGRAF umieści w swoim portfolio zdjęcia w maksymalnym rozmiarze 400x600px maksymalnie? W takiej wielkości to wszystko wygląda okej, bo diabeł tkwi w szczegółach, więc nie ma się co dziwić, że nagle zdjęcia widziane w normalnej jakości są nie ostre. Dobry fotograf tak od**li swoje portfolio, że od razu wchodząc widzi się jego duszę artystyczną i klimat jaki preferuje. A nie takie szare gówno marki fotomax zadupie z polski B.
OdpowiedzW dodatku na stronie nie ma z imienia i nazwiska ani jednego fotografa, a miejsce z fotkami to nie portfolio tylko galeria i nigdzie nie ma napisane, że te słabej jakości fotki to ich wyroby.
OdpowiedzOpinię na ich temat można wyrobić sobie już na podstawie tego jednego zdjęcia https://www.facebook.com/photo.php?fbid=285590848248609&set=a.152051714935857.35749.133434850130877&type=1&theater
OdpowiedzTo jest "lepsze": https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn1/936474_288054254668935_923676790_n.jpg
OdpowiedzKiedy ludzie nauczą się, że zanim się na kogoś zdecydujemy (nie chodzi tylko o fotografa), to trzeba zrobić porządne rozeznanie. Samo obejrzenie portfolio na stronie to tylko wstęp. Poszukajmy referencji, opinii... Rynek fotografii ślubnej jest strasznie zaśmiecony. Głównie z powodu dużej dostępności sprzętu i "mody" na fotografowanie. Dostanie taki student lusterko na urodziny, cyknie dziewczynie 10 portrecików i już uważa, że może kasę na ślubach kosić. Wiedza i doświadczenie nie jest w modzie...
OdpowiedzTeż o tym myślałam, nie wyobrażam sobie brać byle kogo na mój własny ślub. Rozumiem że widzieli zdjęcia na tych targach, może mam dziwne podejście ale wyszperałabym wszystko na temat tego salonu w internecie zanim bym kogoś takiego zatrudniła. Najbardziej dziwi mnie to że za taka kasę wielu lepszych, początkujących fotografów by z chęcią zrobiło im tą sesję. Rozumiem z drugiej strony że nie każdy wie o tym że takie rozeznanie trzeba zrobić więc po prostu szkoda młodych. I niestety z takich nieuważnych ludzi utrzymują się te wszystkie tragiczne saloniki fotograficzne które robią tak niesamowicie kiczowate zdjęcia że jestem ciągle w szoku że ktoś ich zatrudnia.
OdpowiedzCóż, co z tym zrobić? Jako fotograf radzę nie płacić i jeżeli to była zaliczka, a nie zadatek zwrot.Dobrze by było gdybyście potrafili fizycznie udowodnić że skusil Was zawodowymi zdjęciami. To jest ewidentne oszustwo. Więc sprawa jest wygrana. Możecie iść po poradę prawną co dokładnie zrobić aby kolesia wyeliminować. Pozdrawiam
OdpowiedzPrzecież te fotki z profilu fb to jakiś koszmar. Wielu znajomych amatorów robi lepsze zdjęci za darmo ludziom po imprezach niż to, co proponuje to studio za pieniądze. na zdjęciach nie ma głębi. Retusze są tak nieudolne i tak prostackie, że wiele userów JM robi lepsze dla beki w necie niż ten pan jako kawałek chleba dla swych dziatek. Nie podpisuje się nazwiskiem. Porównajcie sobie fotki tego gościa z mega foto jawor, z tymi pierwszymi-lepszymi portfoliami fotografów z internetu: http://www.wdniuslubu.pl/portfolio-2/
OdpowiedzZdjęcia byłyby fajne ale co najmniej 10 lat temu kiedy to te kiczowate ramki, wstawki i filtry były szczytem profesjonalizmu fotografa... brrr, jeżeli Twoi znajomi dostali jeszcze gorsze zdjęcia to strasznie współczuje.
OdpowiedzPrzy wyborze fotografa kieruję się jedną zasadą: O własne nazwisko każdy dba, więc tylko ci, którzy się nim podpisują, są warci zainteresowania. Nazwę firmy można łatwo zmienić, nazwisko - niekoniecznie. Swoją drogą... na targach ślubnych podpisaliśmy wraz z małżonką umowę na wideofilmowanie. Po powrocie do domu obejrzałem filmy tej firmy jeszcze raz dokładnie i natychmiast zrezygnowałem. Oczywiście zaliczki nie zwrócili tłumacząc się pokrętnie, ale wolałem stracić 100zł i mieć film, z którego będę zadowolony.. właściwie to i tak wyszło znacznie taniej niż oferta firmy targów. Teraz mamy najładniejszy film wśród wszystkich znajomych. Tak dobrego filmu jeszcze nie widziałem :-)
OdpowiedzTo, że miał "zwykłą małpkę z wymienną optyką" o niczym nie świadczy bo u mojej siostry na ślubie też był piekielny fotograf tzn pani, która przyjechała z wypasioną lustrzanką ale co z tego jak zdjęcia robione przez nią nie nadawały się do niczego, były czarne, rozmazane porażka totalna, do albumu poszły zdjęcia uważaj teraz robione przeze mnie aparatem za 300zł.
Odpowiedz