Jadę sobie na zakupy. Przede mną jedzie Renault Kangoo. Nic szczególnego - prędkość ~70, spokojna jazda. Nagle samochód zjeżdża na środek, następnie na prawe pobocze, prawie lądując w rowie, po czym zatrzymuje się tak jakby po skosie. Ja awaryjne, wyskakuję z auta "pewnie coś się stało". Idę do gościa, głowa spuszczona w dół, myślę - zasłabł, trza ratować. Podchodzę bliżej, a kierowca przegląda faktury. Cały stos na kolanach i czegoś szuka. Podszedłem, to zapytam:
- (pukam w szybę, kierowca odsuwa) Wszystko w porządku?
- Tak, dlaczego pan pyta?
- Bo jeździ pan od krawężnika do krawężnika po całej drodze.
- Eee, zagapiłem się tylko na jedną fakturę.
No tak. Ale co by było, gdyby ktoś szedł poboczem? Jakby coś jechało z naprzeciwka? O tym szanowny nie pomyślał.
przedstawiciel_handlowy_na_drodze
Już bym wolał żeby żona mi się puszczała po całej wsi albo syn tańczył w klubie gejowskim niżbym miał jeździć Kangoo. Byłby mniejszy wstyd.
OdpowiedzWidzę, że epidemia głupoty się rozprzestrzenia po kraju w niespotykanej dotąd jakości. W tamtą niedzielę tydzień temu jechałem sobie spokojnie i nagle widzę jak w okolicach Dobrego na drodze wojewódzkiej DW 637 jedzie sobie samochodzik ale tak jakoś wolno, niepewnie lekko przyspiesza i zwalnia. Poobserwowałem go trochę i stwierdziłem, że wyprzedzę. Żałowałem, że jadę sam i nie mogę zrobić zdjęcia. Pani blondynka w wieku około 30 lat jechała sobie czytając rozłożoną gazetę na kierownicy. Spojrzenie na jezdnię, nic nie jedzie z przodu z tyłu, droga prosta i znowu spojrzenie w dół na tekst.
OdpowiedzTakie jednostki to się odstrzeliwać powinno.
OdpowiedzW tamtą niedziele tydzień temu?
OdpowiedzIdioci dostają prawo jazdy, a potem czytamy że "przyczyną wypadku była nadmierna prędkość"...
Odpowiedz